wróć do strony głównej

wróć do spisu treści

DY SPOTKAŁ MNIE ZAWÓD




Część bolesna

I. Modlitwa Pana Jezusa w ogrójcu

"Jak tu kochać, skoro tyle razy zostaliśmy zdradzeni. Jak wierzyć, skoro tyle razy zostaliśmy wydani. Jak ufać skoro tyle razy przeżyliśmy rozczarowanie. Jak rozmawiać, skoro tyle razy nas okłamano... A więc nie wierzyć, nie ufać, nie kochać ? Zamknąć się w sobie, zapiec się, odciąć się od wszystkich ?" (ks.Mieczysław Maliński)...

Jezu... Ty zawsze byłeś otwarty na zrozumienie ludzkich słabości... Proszę Cię zatem, naucz i mnie nie załamywać się z byle powodu, szczególnie, kiedy czuję się "mały i biedny... i samotny... kiedy tak łatwo ktoś potrafi zawieść mnie i tak bardzo głęboko zranić moje uczucia" (wg o.Phila Bosmansa)... Ty przebaczyłeś swoim wybranym, których w ogrójcu chciałeś mieć "w bezpośredniej bliskości, by mogli być Twoją podporą - chociaż zawiedli Cię... Usnęli - zapewne ze smutku, z poczucia beznadziejności... Zawiodło również ich posłuszeństwo, skoro nie byli w stanie wytrwać do końca w czuwaniu" (wg ks.kard.Hansa Urs von Balthasara)... Chciałeś przebaczyć także zdrajcy, którego mimo zdrady nazwałeś przyjacielem... ale i tutaj spotkał Cię zawód, bo nie docenił tego...

Pozwól mi więc, "pomimo to, że tyle razy mnie oszukano, zdradzono i wydano - nadal wierzyć, ufać i kochać. Bo tylko na tej drodze będę w stanie natrafić na płomyki ludzkiej wiary, nadziei i miłości... będę w stanie wzmocnić ich światło" (wg ks.M.M.jw.).

Dopomóż mi przebaczać i wciąż próbować, na nowo... I chociaż "większość ludzi w życiu jakby na scenie, odgrywa teatr, w którym na zewnątrz okazują się całkiem inni, niż w sercu swoim" (św.Bazyli), to nie dozwalaj mi "skarżyć się na nikogo, ale przemyśleć sobie w skrytości: czy ja nie jestem winien...? Bo może nie dosyć ufam, nie dość miłuję i wierzę... Nie dosyć się poświęcam, wyrzekam, zapominam o sobie... To może być i moja wina" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego), że tamci tacy są...

Pozwól mi wierzyć w to, że "każde trudne i przykre doświadczenie, tylko umocni mnie i przybliży do Ciebie, o ile tylko przyjmę je w duchu prostoty i pokory, okazując uległość wobec Twoich planów i powtarzając w sercu razem z Maryją Panną: "Niech mi się stanie według Twego słowa, jak chcesz, bo Ty wiesz lepiej" (wg PJ do s.Teresy Chomieniec MSC)... Okaż mi swoje miłosierdzie i racz odpuścić grzechy, które niepokoją moje sumienie. A jeśli moja prośba jest zgodna z Twoją najświętszą Wolą, to racz udzielić również tego, o co nie ośmielam się prosić, Panie i Boże mój...

Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


II. Biczowanie Pana Jezusa

Chodząc, o Chryste, po Ziemi Świętej, wzywałeś ludzi do miłości i miłosierdzia względem bliźnich... "Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie" (Mt 7,12) - mówiłeś... Przeto "służyłeś zawsze chętnie bez zapłaty i nagrody, bez troski o swoją wygodę, o powodzenie, uznanie" (wg PJ do Anny Dąmbskiej)... Starałeś się docierać do serc przez przypowieści... karmiłeś, uzdrawiałeś, chroniłeś godność ludzką; czyniłeś znaki, cuda... A nade wszystko tłumaczyłeś, na czym polega sprawiedliwość i pouczałeś jak mają żyć w prawdzie i miłości... Niestety, nadaremnie, bo tłum stojący przed pretorium szybko zapomniał o tym... Nie miał litości dla Twojego ciała skatowanego biczami ani dla duszy, która znosiła jeszcze straszliwsze męki... Jakiż to musiał być dla Ciebie gorzki, bolesny zawód... I ja, mój Boże, cierpię podobnie, jakbym rzucał "grochem o ścianę"... Już nieraz "w głębi duszy ufałem, że kiedy ludziom okażę choć trochę dobrej woli, serdeczności, przyjaźni, to ich sobie oswoję... Tymczasem muszę się borykać z głupotą swego otoczenia, przepychać się przez złośliwości, przeskakiwać ze zmiennym szczęściem zastawione na mnie pułapki" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)...

To prawda, że i ja nieraz "kochałem na podstawie obiegowych sądów innych ludzi, a nie na podstawie Twego sądu, na którym nikt się nie zawiedzie" (wg św.Augustyna), i że "tak łatwo, [tak naiwnie], wierzyłem innym ludziom... I chociaż tyle razy spotkał mnie od nich zawód, nie zawierzałem sprawy Tobie, który nie zawodzisz... bo jakżeby mógł Ojciec oszukać własne dziecko...? Tym bardziej wtedy, gdy jest małe; kiedy jest nieświadome lub ślepe, a takimi jesteśmy wszyscy, żyjąc w ciemnościach grzechu" (wg PJ do Anny Dąmbskiej). Proszę Cię zatem, wybacz mi to straszne zaniedbanie.

Wybacz i nie odrzucaj... Wybacz i pomóż mi... Ja wiem, że "pomoc przychodzi z góry i aby ją otrzymać, trzeba zejść bardzo nisko... Wiem, że im niżej się jest, tym większą pomoc zsyłasz" (wg św.Jana Bosco), dlatego, proszę, naucz mnie pokory absolutnej, a wtedy, wierzę, że już mnie nie spotka żaden zawód.

Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa

Ty wiesz, o Chryste, że w porównaniu z gronem zawziętych faryzeuszy, Piłat mógł się wydawać człowiekiem wprost uczciwym... Nie chciał osądzać Ciebie ani skazywać na śmierć (Łk 23,22)... Powiedział nawet, że "nie znalazł w Tobie żadnej winy" (wg J 18,38), po czym zarządził biczowanie, sądząc, że to wystarczy... Potem ukazał skatowanego pragnąc wzbudzić ich litość (J 19,5). Niestety, wszystko na nic... Przeciwnie, bo żałosny obraz Twojego człowieczeństwa, sprowokował żołnierzy do wielkiej zuchwałości (Mk 15,16-19)...

Próbował Cię ratować wszelkimi sposobami i wydawało się, że wygra walkę o Twoje życie, lecz srodze zawiódł Cię, uląkłszy się szantażu (J 19,12)... Zawiódł z obawy przed utratą stanowiska... Okazał się małym człowieczkiem, który nie dorósł do śmiałych czynów przerastających go... I "co zostało z jego snów o potędze... z jego młodzieńczych marzeń o wielkości ? Zgaszone spojrzenie człowieka, który chce już tylko małej stabilizacji" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)... A przecież właśnie on mógł sprawić zawód faryzeuszom, jak to uczynił Szaweł... zacietrzewiony prześladowca, który na drodze do Damaszku "przestał być panem sytuacji, gdy spotkał Ciebie, prawdziwego Pana sytuacji" (wg ks.Andrzeja Bosowskiego)... i zaczął stawiać czoła im, ale już jako Paweł, najaktywniejszy spośród wszystkich Twoich apostołów; głoszący Ewangelię z odwagą, aż do heroizmu...

Jezu, Ty wiesz, ilu Piłatów ma ludzkie losy w swoich rękach. Z iloma z nich zetknąłem się na drogach swego życia poprzez ich zdrady, przez zawody, które odczuwam do dziś... Ale i ja, Mój Boże, nie jestem tu bez winy... Pomóż mi zatem wejrzeć w głąb swojego sumienia, ile sprawiłem Ci zawodów...? Ile w nim nawarstwiło się grzechów zaniedbania, ile tchórzostwa... Ile dowodów mojej niewierności... Czy to możliwe, że mimo to "są we mnie możliwości, których nawet nie przeczuwam ? Że i ja jestem zdolny do czynów, o jakich nie marzyłem w najśmielszych przypuszczeniach ? Że we mnie drzemie wielkość [jak w Szawle], bylebym zechciał walczyć ?"...

Bylebym się nie poddał, jak ten nieszczęsny Piłat... Bylebym chciał pamiętać o tym, że "ciernie życia będą kwiatami wieczności" (św.Jan Bosco). Proszę więc, zechciej wesprzeć mnie, o Jezu, mocy moja... Pomóż mi "czynić, co mam czynić. Przez Ciebie bowiem człowiek jest mocny. Pozostawiony samemu sobie, słabszy jest od małego dziecka. Jego dzieła są wtedy niczym, a ich owoce bez nasion...

[Panie, któryś zalecał] szukać pomocy jedynie w Tobie... który wiesz, że stworzenia zawodzą, a tylko Ty, mój Boże, nigdy nie zawodzisz" (wg PJ do Małgorzaty Balhan) - błagam Cię, racz umacniać mnie w niezbitym przekonaniu, że i ja stanę się "szczęśliwy, gdy pójdę drogą zaufania, gdy w każdej sytuacji będę wierzył, że Ty wciąż jesteś ze mną i że ogarniasz mnie swą nieskończoną miłością" (wg PJ do s.Teresy Chomieniec MSC). Poza tym, "czyń ze mną, co chcesz. Dziękuję Ci za wszystko, cokolwiek ze mną czynisz. Przyjmę dzisiaj wszystko, bo jestem gotów na wszystko. Niech Twoja Wola, Panie mój, zawsze spełnia się we mnie" (wg bł.Karola de Foucauld).

Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


IV. Dźwiganie krzyża przez Pana Jezusa

"Jezu, Twój krzyż był ciężki, a Ty już wyczerpany, Ty obolały, Ty głodny i spragniony... Nikt po ostatniej wieczerzy nie podał Ci chleba ni wody... W ciemnicy związano Cię i zamknięto, nie po to, abyś przed męką snem się pokrzepił, gdyż szatańska złośliwość kopała Cię i biła, znęcając się przez całą noc... Nogi Twe nie spoczęły wśród sadów, chyba przez chwilę na kamieniu, kiedy żołdacy Ci szyderczy hołd składali" (wg ks.Jana Dordy SJ)... A Tyś tak kochał naród swój i chciałeś jego zbawienia... Pragnąłeś, aby do królestwa wszedł pełen chwały i godności...

Nie sposób zliczyć Twych zabiegów, jakie podjąłeś dla niego, lecz tak niewiele pojął z tego, co uczyniłeś i tak sromotnie zawiódł Cię, swojego Zbawiciela... Nawet niewiasty, które szczerze płakały nad Twym losem, nie rozumiały, że ich synowie mają swój udział w Twoim cierpieniu... I ja, mój Boże, jakże często bywam straszliwie zawiedziony, gdy argumenty pełne troski i pełne niepokoju - trafiają na podobny grunt w sercach najbliższych mi... gdy ci, do których je kieruję, wciąż błądzą po omacku, gruntując wszystko od początku i doświadczając na własnej skórze licznych zawodów życiowych... Wtedy i mnie się zdarza płakać nad ich głupotą, jak Ty, Panie, płakałeś nad losem Jerozolimy (Łk 19,41) i jak te córki jerozolimskie nad tym, co Cię spotkało. "Oczyma zaś, które płakały szczerymi łzami, widać wszystko inaczej i lepiej" (o.Phil Bosmans).

O Jezu... "Zdany jestem na Ciebie, jak niemowlę na miłość swej matki. Choćby więc wszystko sprzysięgło się przeciw mnie i choćby się ziemia usuwała spod moich stóp, wiem, że będę spokojny przy Twoim Boskim Sercu... Mój ból wyśpiewam Ci milczeniem, a Ty zrozumiesz mnie ponad wszelkie wypowiedzenie" (wg św.Faustyny)... Ty "nadasz pełny sens krzyżowi, który niosę... Ty sprawisz, że będę go niósł, lecz nie w poczuciu dręczącego osamotnienia lub buntu, ale ze świadomością wspierającej i ożywiającej Twojej obecności" (wg bł.Jana Pawła II). Ty mi pomożesz pamiętać o tym, że "wszelkie cierpienie rodzi się niewątpliwie z tego, że nie jestem zwrócony jedynie ku Bogu" (wg Mistrza Eckharta OP)...

Panie, Ty wiesz, czym jest "rzucanie pereł między wieprze" (wg Mt 7,6)... pereł miłości i dobroci... pereł najszlachetniejszych... Ty znasz ten ból, kiedy klejnoty giną wdeptane w błoto lub idą na pożarcie... Proszę więc, pomóż mi umocnić się duchowo, gdy spotka mnie kolejny zawód, zwłaszcza ze strony najbliższych. I nie pozwalaj się załamać, gdy ich nie będzie przy mnie. Przy Tobie też nie było wybranych uczniów Twoich, lecz mimo to na swojej drodze spotykałeś innych dobrych ludzi jak: Weronika, Cyrenejczyk czy płaczące niewiasty. Bo zawsze, nawet pośród obcych, znajdzie się ktoś, kto ma otwarte i czułe ludzkie serce... I racz postawić na mojej drodze Najświętszą Matkę Twoją. "Konieczną bowiem i pilną potrzebą jest, abym się poczuł słaby i pozbawiony wszystkiego. Wówczas rzucając się pod opiekuńczy płaszcz naszej Matki Niebieskiej z aktami strzelistymi, czułymi spojrzeniami i praktykami nabożeństwa maryjnego... na pewno doznam oparcia" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera).

Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


V. Śmierć Pana Jezusa na krzyżu

Jakże musiałeś być zawiedziony, o Chryste, Panie i Boże mój, kiedy Cię "zdradził jeden z przyjaciół, drugi się zaparł Ciebie. Inni pouciekali. Rzesze zamilkły. Zamarły. Rzesze, a zatem i ci wszyscy, którzy za Tobą szli, którzy słuchali Cię, którzy patrzyli na Twoje cuda - ci nawróceni, zachwyceni i uzdrowieni... ci, którzy tyle łask od Ciebie otrzymali... Pod Twoim krzyżem stało bowiem zaledwie kilka osób" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)... Jakże musiała cierpieć Twoja szlachetna dusza, widząc, "jak srogo się zawiodłeś i jak przegrałeś, choć zrobiłeś wszystko dla grzesznych ludzi. Wybrałeś krzyż, cierpienie... i zgodziłeś się wylać całą swoją krew, abyśmy lepiej zrozumieli jak wysoko cenisz życie nadprzyrodzone. Ty dla nas stałeś się najmniejszym, aby nam dać życie największe. Tyś się wyniszczył i unicestwił, by Bóg mógł mieszkać w nas"...

I mnie jest ciężko, tak jak Tobie, a jednak Ci dziękuję, że otrzymałem "cząstkę takiego zrozumienia, jak to jest, gdy doznaje się największych zawodów, zwłaszcza od tych, którzy wmawiali we mnie do niedawna, że są moimi przyjaciółmi... I chociaż nie wiem, czy nie uznasz, że to jeszcze za mało... że muszą odejść ode mnie ci, którzy dotąd trwali przy mnie w miłości i przyjaźni, ażebym mógł się w pełni upodobnić do Ciebie, któryś był opuszczony nawet przez Ojca najczulszego" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego) - to jednak nie mam wątpliwości, że Ty zostaniesz przy mnie. "Jest bowiem we mnie pieśń, której sam muszę słuchać, którą tylko ja muszę znosić i cierpieć z nią. Ta pieśń zostanie wyrażona w ostatniej godzinie mojego życia; ona będzie początkiem mojej szczęśliwej agonii" (Giovanni Papini).

I ja nie raz zawiodłem Cię... "Zgrzeszyłem przeciw Tobie i względem ludzi, których postawiłeś na mojej drodze, więc już nie jestem godzien nazywać się Twoim dzieckiem... Roztrwoniłem dar czasu i talentów, które miałem pomnożyć. Szukałem rady i pomocy u ludzi tak samo słabych jak ja, zapominając o Tobie. I oceniałem innych, często buntując się, że im się lepiej powodzi. Byłem podobny do "dobrego" syna, zewnętrznie zachowującego przykazania a w sercu rozgniewanego. Dziś więc uznaję swoje błędy i błagam Cię o miłosierdzie, "ponieważ działałem z nieświadomością w wierze" (wg o.Krzysztofa Rajmunda Guzika SOCist)...

Proszę też, pozwól mi pamiętać o tym, że "Bóg [w Twojej postaci] zstępując na ziemię wkroczył w historię ludzi, aby nas leczyć, by zapobiegać naszym zgryzotom duchowym i naszym buntom u ich źródła; zburzył bezużyteczne rzeczy, lecz nie usunął bólu i nie wymazał go, lecz nadał całkiem nowe znaczenie... Mógł wybrać tysiąc innych dróg dla odkupienia rodzaju ludzkiego, ale wybrał drogę wiodącą poprzez Krzyż. I tą drogą prowadził swoją Matkę Maryję, Józefa, Apostołów i wszystkie dzieci Boże" (wg ks.Jesúsa Urteagi). Przeto dziś "łączę się z Twoją Męką, ukrzyżowany Zbawicielu i poprzez Twoje ręce składam w ofierze Bogu wszystkie moje troski, cierpienia i zawody; porażki, słabości i chwile osamotnienia... Niech Męka Twoja będzie mi mocą, która dodaje sił i wspomaga" (wg "Modlitewnika Jasnogórskiego"). Zaradź mojemu niedowiarstwu. "Stwórz we mnie serce czyste... i odnów we mnie moc ducha"...

Ty wiesz, o Chryste, że zawiedziony zwykle się czuje niezrozumiany, samotny i bezradny. Proszę więc, racz umocnić mnie, abym się nie poddawał takiemu przygnębieniu nawet, kiedy zawody zdają się nie mieć końca. Oręduj za mną u Najświętszej Matki Twojej "by była przy mnie, gdy ominie mnie radość, która mi się należy, gdy ominie mnie chwała, która mi przysługuje" (ks.M.M.jw.), bo ten, "kto ufa Matce Bożej, nigdy nie dozna rozczarowania" (św.Jan Bosco). Pozwól mi "liczyć na to, że Bóg wynagrodzi moje ludzkie zawody; ten Bóg, o którym człowiek być może tylko wtedy coś wie, gdy pogodzi się z zawodem, a nie - zamykając się w sobie - będzie sądził, że jego zawód jest ostatnim słowem jego życia i w ogóle rzeczywistości" (wg o.Karla Rahnera SJ)...

Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

wróć do spisu treści

wróć do strony głównej