wróć do strony głównej

wróć do spisu treści

DY OPUŚCIŁ MNIE PRZYJACIEL




Część bolesna

I. Modlitwa Pana Jezusa w ogrójcu

"W czym ci, Judaszu, Jezus zaszkodził i co ci złego zrobił, że powiedziałeś: "co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam" (Mt 26,15)...? Zapomniałeś o niezrównanej pokorze i dobrowolnym ubóstwie Syna Bożego ? O Jego łaskawości i uprzejmości ? O Jego słodkim przepowiadaniu i czynieniu cudów...? Nie pamiętałeś Jego litościwych łez wylanych nad Jerozolimą i nad śmiercią Łazarza ? Zapomniałeś o przywileju, że wybrał cię na apostoła i uczynił Cię bliskim przyjacielem...? A tyś Go sprzedał jak podłego niewolnika, jak zwierzę rzeźne, żeś nawet sam nie decydował o cenie, ale zostawiłeś ją woli kupujących... A cóż ci oni mogli dać...? Gdyby ci dali Jerozolimę, Samarię, Galileę, czy mogliby kupić Jezusa ? Gdyby mogli ci dać niebo i aniołów, ziemię i ludzi, morza i wszystko, co w nich jest, czyż mogliby kupić Syna Bożego, w którym są ukryte wszystkie skarby mądrości i wiedzy (Kol 2,3) ? Oczywiście, że nie, bo czyż Stworzyciel może być kupiony lub sprzedany przez stworzenie ?" (św.Antoni z Padwy)... I czy w ogóle przyjaciela można sprzedać...?

O Chryste, wejrzyj na mój ból, bo i mnie zdradził mój przyjaciel, ktoś, kto był moim drugim "ja", jak lustrzane odbicie... Ktoś, kto utwierdzał mnie w pewności, że "przyjaźń, to jest najpiękniejszy ze wszystkich prezentów jakimi możemy zostać obdarowani, by uszczęśliwić życie" (Epikur)...

Ty, Panie, wiesz, jak można kochać przyjaciela, "kochać aż tak bardzo, że człowiek czuje się winny, jeśli miłości nie odwzajemnia miłością. I nie żąda niczego prócz oznak życzliwości" (wg św.Augustyna). I nie dopuszcza nawet myśli, że mógłby być zdradzony, dlatego tak mi ciężko w obliczu jego zdrady. W obliczu opuszczenia, jakie dotknęło mnie

"Mogę znowu iść dokąd chcę

Zapamiętać się w pracy

Utonąć w rozrywkach

Szukać pociechy u innych

Tylko ta pustka i bezsens..." (wg ks.Jana Pałygi SAC)

Boże... Jakie to trudne...

A może jego przyjaźń była tylko pozą ? Może się nie nadawał do tak serdecznych więzów ? A może ja źle go wybrałem ? Może "nie umiem dobierać sobie ludzi ? Oddzielać plewy od ziaren ? Fałszywych od prawdziwych ? Tych, co zmyślają od tych, co mówią prawdę ? Tych, co obiecują gruszki na wierzbie, a sami obrastają w pióra. Tych, co kręcą się jak chorągiewka na dachu, byle być przy władzy. Tych, co jak kameleon zmieniają kolor, byle zawsze zasiadać w wygodnym fotelu... Może to ja nie umiem dobrze odróżniać ich" (wg ks.Mieczysława Malińskiego) i stąd rozczarowanie ?

O Jezu, któryś sam doświadczył ludzkiej zdrady... O Panie, który sam przeżyłeś bolesną ewolucję od miłości do zdrady, Ty jeden umiesz wczuć się w moje tak przykre położenie... "W pierwszym roku Twojego publicznego żywota, rzesze się Tobą zachwycały. Po całej Palestynie niosło się Twoje Imię. Cały lud szedł za Tobą, również starsi w narodzie... Faryzeusze i doktorzy współubiegali się między sobą, byś by przyjąć Cię u siebie. Ale, jak widać, życzliwość ludu zwykle nie bywa trwała... W drugim roku nauczania miast uwielbienia, tu i ówdzie dał się usłyszeć sprzeciw, bo wykształceni w Piśmie Świętym, przystąpili do jawnej walki przeciwko Tobie. Zatem i masy ludu zaczęły Cię porzucać. I tak liczba Twych zwolenników zmniejszała się i zacieśniała z każdym dniem coraz bardziej... A trzeci rok zaowocował tragicznym załamaniem.

Wszyscy odpadli już od Ciebie, nawet uczniowie pouciekali. Tak więc przy końcu zostałeś, Chryste, całkiem sam, samiuteńki, bo nawet do świątyni przyjaźni też przeniknęła zdrada... Bardziej gorzko nie mogły skończyć się te trzy lata, jak właśnie zdradą przyjaciela" (wg ks.Klemensa Gorzałki ZBM) - Ty, Panie, o tym wiesz. Mimo to, potrafiłeś przyjąć ją ze spokojem. Proszę Cię więc, pomóż i mnie, i w mojej sytuacji postępować podobnie. A jeśli mój przyjaciel zechce okazać skruchę i poprzez żal przekreślić chwilową swą niewierność, pomóż mi zdobyć się na taką otwartość, jaką Ty wykazałeś wobec zdrajcy Judasza (Mt 26,50)...

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


II. Biczowanie Pana Jezusa

"Stwórco Potężny wszystkich rzeczy" ! Ty sprawiłeś, że każdy z nas jest inny, jest jedyny i niepowtarzalny; że jeden do drugiego rzadko bywa podobny, dlatego czasem bardzo długo szuka się przyjaciela... Tyś jak w ogrodzie pełnym kwiatów pozwolił nam dobierać się, dlatego tak już jest, że wszystko pociąga nas ku jednym, podczas gdy inni pozostają zupełnie obojętni... I Jezus, Syn Twój, też wybierał... Najpierw spośród tysięcy wybrał sobie dwunastu, a potem spośród nich: Jana, Jakuba oraz Piotra, by Mu towarzyszyli w szczególnych wydarzeniach (Mk 5,42; Mt 14,33; Mt 17,1). I wreszcie spośród trzech wybranych szczególnie upodobał sobie Piotra, który był coraz częściej przez Niego wyróżniany. Ale i Piotr obdarzał Pana niezwykłym przywiązaniem.

Zapewne w imię tej przyjaźni, ufając, szedł po wodzie do swego Przyjaciela (Mt 14,29), a potem chciał postawić Mu namiot na górze Tabor (Mt 17,4)... Także on pierwszy w przyjacielu potrafił rozpoznać Mesjasza (Mk 8,29). On wzbraniał się przed myciem nóg, by nie poniżyć Pana (J 13,6-8). On nie dopuszczał myśli o męce swego Mistrza (Mt 16,22). On jeden rzucił się z mieczem na nieprzyjaciół, próbując bronić Jezusa, gdy chcieli pojmać Go (J 18,10)... To potwierdzało tę niezwykłą jego przyjaźń i wydawało się, że Piotr dla swego Pana gotów jest na wszystko (Łk 22,33)... Ale gdy Jezus stał półżywy po strasznym biczowaniu, ociekający krwią na kamiennym pretorium - Piotra przy Nim nie było... Owszem, z początku starał się krążyć w pobliżu Przyjaciela, ale ze strachu o własną skórę wkrótce wyparł się Go (J 18,25-27)...

O Chryste, Panie mój, tak bardzo Ci współczuję... Ten Twój przyjaciel miał być, twardy niczym opoka. Sam dałeś mu na imię: Skała, mając go za człowieka mocnego (J 1,42), lecz się okazał słaby jak dziecko... A jednak przebaczyłeś mu dając świadectwo, że "Bóg nigdy nie cofa swej przyjaźni i swego zaufania, jeżeli tylko winowajca zechce przeprosić Go i zbliży się na powrót do swego Stworzyciela... [Ty mu nie tylko przebaczyłeś, nie tylko] nie odebrałeś swojej Boskiej przyjaźni, ale ufając nadal, w jego ręce złożyłeś losy swego Kościoła (J 21,15-17)" (wg o.Dominika Widera OCD).

Jezu... Ty wiesz, jakie to smutne, że "tak mało ludzi potrafi wytrwać przy człowieku doświadczanym" (Sługa Boży Stefan Wyszyński), dlatego, proszę, pomóż mi pogodzić się z tą jakże przykrą ludzką ułomnością. Nie pozwól, bym osądzał nazbyt surowo tego, na którym się zawiodłem. I racz zrozumieć mnie.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa

Ty, Panie Jezu, w imię przyjaźni troszczyłeś się o swoich uczniów, prosząc, aby żołnierze, "skoro Ciebie szukają - pozwolili im odejść" (wg J 18,8)... I tak się stało, bo odeszli, ale nie tylko z Góry Oliwnej, bo odeszli w ogóle...!

Z początku Piotr szedł za Tobą z daleka aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana (Mk 14,54). Jeszcze Twój wzrok na moment spotkał się z jego oczami, lecz gdy się dało słyszeć poranne pianie koguta, nie było już w pobliżu żadnego z Twych przyjaciół... Odtąd, kto chciał, mógł Cię obrażać... mógł Cię kaleczyć i wyśmiewać... I mógł wyżywać się na Tobie, bo pozostałeś sam... Twoje niedawne słowa: "Już was nie nazywam sługami... ale nazwałem was przyjaciółmi" (J 15,15) - w tamtej chwili bujały gdzieś pod obłokami... Twoje przesłanie, które wkrótce miało wypełnić się: "Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (J 15,13) - widać, przerosło ich... A przecież nie musieli zaraz oddawać życia. Wystarczyłoby krzyknąć na swawolnych żołnierzy, powstrzymać ich, zawstydzić i przeciwstawić się takiemu okrucieństwu... Należało cokolwiek zrobić choćby na znak protestu !

Panie, Ty moją sprawę znasz... Ty wiesz, że ja podobnie zostałem opuszczony... I mój przyjaciel stchórzył jak Twoi przyjaciele... "Bywa przyjaciel - napisano w Księdze Syracha - ale tylko na czas jemu dogodny. Nie pozostanie nim w chwili twojego ucisku... Bywa przyjaciel, ale tylko jako towarzysz stołu. W powodzeniu twoim stanie się jak drugi ty, z domownikami twymi będzie w zażyłości. Lecz jeśli będziesz poniżony, stanie przeciwko tobie i skryje się przed twoim obliczem, więc miej się na baczności przed twymi przyjaciółmi" (wg Syr 6,8-13). Bo często bywa tak, że "mamy wielu przyjaciół, gdy powodzenie nam sprzyja, kiedy błyszczymy w świecie wdziękami, wpływami, stanowiskiem" (o.Dominik Wider OCD)... ale gdy przestajemy błyszczeć, nie ma ich obok nas...

Ty, Panie Jezu, jesteś Sędzią Sprawiedliwym, Tobie więc dziś powierzam tak trudne sprawy moje... Ja bowiem nawet przyjaciela "nie powinienem osądzać, abym nie był sądzony" (Mt 7,1). Od siebie mogę tylko powiedzieć, że ja, przez wzgląd na słabość ludzką, przebaczam mu i zrobię wszystko, by tak jak Ty, zapomnieć winy mojego przyjaciela.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


IV. Dźwiganie krzyża przez Pana Jezusa

O Chryste... Pośród Twych przyjaciół byli również ludzie wpływowi: faryzeusze, z których głosem liczono się i w Sanhedrynie. Obaj bowiem - Nikodem i Józef z Arymatei, wchodzili w skład Wysokiej Rady, ciesząc się poważaniem.

Niestety... Tak niewiele dla Ciebie uczynili... Wprawdzie nie dopuszczono ich do osądzenia Cię, lecz poza sądem mogli przecież ostro zaprotestować. Mogli utworzyć opozycję i stanąć na jej czele. Mogli z nie mniejszym tłumem wyjść naprzeciw i odbić Cię... uwolnić od krzyża, i ukryć... Na pewno utraciliby swe lukratywne stanowiska a nawet narazili się na zagrożenie życia, lecz przecież: "nie ma większej miłości od tej, kiedy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół" (wg J 15,13)... Byli szlachetni, wykształceni. Powinni więc zachować twarz wobec swojego Mistrza, którego podziwiali...

Panie, Ty wiesz, że "wierna przyjaźń jest murem, który łączy i który dzieli zarazem. Da się utrzymać wtedy, gdy obie strony wytrwale wspinają się na mur" (Sługa Boży Stefan Wyszyński), a nie, jak mój przyjaciel, który najpierw "wykręcał się ode mnie. Unikał mnie, jak mógł. Mówił mi wciąż, że nie ma czasu, że jest zajęty, że przyjdzie może innym razem. Nie chciał mnie wysłuchiwać do końca. Przerywał mi i zbywał mnie" (wg ks.Mieczysława Malińskiego), aż wreszcie całkiem odszedł... Opuścił, zostawiając mnie z czarnymi myślami, przekonanego, że "wszystko, co z prochu powstało, w trudzie, w cierpieniu, pnie się po swój kres. Do swego grobu...

Ty, Jezu, też tak szedłeś. Szedłeś za własnym pogrzebem, gdy w bolesnym kondukcie Jan prowadził Maryję. Lecz chociaż taki cel drogi dziś mnie odpycha, to jednak trzeba iść" (wg Krzysztofa Narutowicza). I trzeba stawić czoła szczególnie czarnym myślom, czy mój przyjaciel rzeczywiście był moim przyjacielem...? Czy właśnie z nim nie było tak, że "dokąd go chwaliłem, dokąd zgadzałem się na jego wywody i potępiałem tych, których on potępiał; dokąd kadziłem mu - był mi przyjacielem. Przychodził do mnie często, długie godziny spędzaliśmy na wspólnych, serdecznych, lecz próżnych, bez treści rozmowach. Jednak z chwilą, kiedy zdobyłem się na to, aby wyrazić swoje zdanie, kiedy zacząłem stawiać zarzuty, kiedy postanowiłem usunąć dym uwielbienia - nasza przyjaźń nagle skończyła się... Wydaje mi się, że teraz jest największym moim wrogiem"...

Panie, który w poczuciu osamotnienia przeżyłeś wszelkie możliwe udręki ludzkiego serca - tylko Ty jeden mnie rozumiesz; Ty mnie pocieszyć możesz... My, słabi ludzie często "szukamy sobie przyjaciół poza Bogiem, lecz dopiero gdy prysną więzy ludzkiej przyjaźni, kiedy dusza spokoju nigdzie zaznać nie zdoła, tęsknimy za przyjaźnią Twego Serca Bożego" (wg o.Dominika Widera OCD). Tak jest i ze mną... "Kiedy cierpię, wiem, że Ci jestem bardzo bliski. I wiem, jak słodko rzucić się w Twoje najświętsze ramiona, i płakać na Twym Sercu. Ty bowiem jesteś taki dobry dla tych, którzy kochają Cię, dla tych, co szukają u Ciebie pociechy i pomocy" (wg Małgorzaty Balhan)...

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


V. Śmierć Pana Jezusa na krzyżu

Tyś, Panie Jezu, oddał swoje życie za przyjaciół, bo wszystkich nas uznałeś swoimi przyjaciółmi. Ale czy tak naprawdę jesteśmy godni tego ?... A ja, czy jestem godzien tego szczytnego miana...? Czy postępuję jak Twój przyjaciel...? Czy nigdy nie zawodzę...? Czy umiałbym pogodzić się z utratą swego przyjaciela, gdybyś Ty, Chryste, całkowicie chciał wejść na jego miejsce...?

"Kim jestem wobec Ciebie Panie ? Piotrem deklarującym oddanie i wierność; Piotrem zapierającym się Ciebie po trzykroć; Piotrem płaczącym z żalu i upokorzenia ??? Może ja także jestem zdrajcą, do którego żal przyszedł za późno żeby odepchnąć rozpacz...? Kim jestem ? Przymilnym sługą wymierzającym policzek niewinnemu, by przypodobać się swojemu szefowi ? Fałszywym świadkiem na usługi ? A może kimś, kto prawdę nazywa bluźnierstwem...? Kim jestem ? Piłatem broniącym sprawiedliwego, aż do momentu poważnego, osobistego zagrożenia - i wtedy umywam ręce ? Herodem, który nic nie rozumie i tylko czeka na cuda, jak na sztuczki kuglarza...? Może kimś spośród tych, którzy wołali o wolność dla zabójcy i o śmierć dla niewinnego...? Czy żaden z moich uczynków nie był szyderczym pokłonem żołnierza rzymskiego, drwiną, uderzeniem i zniewagą...? A może najzwyczajniej jestem kimś, kto przestaje myśleć i czuć przytomnie, gdy staje się cząstką tłumu ?" (wg Tadeusza Żychiewicza).

Jezu... A może ja istotnie jestem właśnie taki - obłudny, wiarołomny, niestały i nie tylko wobec Ciebie...? A może zasłużyłem na to, by mój przyjaciel mnie opuścił...? Może "kochałem go jedynie na podstawie sądu jakichś innych ludzi" (wg św.Augustyna). Pozwól mi więc przebaczyć mu i "żyć w pokoju nie słuchając tego, co podpowiada mi mój nieprzyjaciel" (wg św.o.Pio). Jeślibyś jednak zechciał, Panie, bym "dla miłości Twojej, pogodził się z opuszczeniem miłego mi i potrzebnego przyjaciela" (wg Tomasza á Kempis) - bądź Wola Twoja... Ty, "Jezu, zostań teraz moim przyjacielem mocą przyjaźni najgłębszej i najpełniejszej: przyjaźni wynikającej ze zjednoczenia z Ojcem, bo wiem, że dar Twojej przyjaźni przemieni moje życie we wspaniałe życie wieczne" (wg ks.kard. Anastasia Ballestrero)...

Dopomóż mi przestać się smucić, jeżeli nawet mimochodem wspomnę tamtego przyjaciela, bo przecież kiedyś przyjdzie czas, w którym wszyscy się rozłączymy. Taka jest prawidłowość... I nie dozwól mi "płakać, że coś skończyło się, ale uśmiechnąć się, że to mi się w ogóle przytrafiło" (wg Gabriela Garcii Márqueza)... _

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

wróć do spisu treści

wróć do strony głównej