wróć do strony głównej

wróć do spisu treści

ŁASKĘ OTWARTOŚCI I BEZINTERESOWNOŚCI




Część światła

I. Chrzest Pana Jezusa w Jordanie

"Nie tylko Ty przyjąłeś chrzest, Panie mój, Jezu Chryste, ale i ja przyjąłem go. I nie tylko na Ciebie zstąpił wtedy Duch Święty, ale i na mnie, aby być moim doradcą, przewodnikiem i pocieszycielem. Ja jednak muszę dać Mu szansę, muszę otworzyć się na Niego, dopuścić Go do głosu, aby nauczył mnie kierować się mądrością. "Są bowiem chrześcijanie chropowaci jak zardzewiałe żelazo. Sztywni jak patyki sterczące w płocie. Twardzi jak kamień przydrożny, o który człowiek zawadza czubkiem buta. Zimni - przy których człowiek nie zagrzeje nosa... Są też, niestety, chrześcijanie, którzy umieli wziąć od Niego ciepło, serdeczność i łagodność, wyrozumiałość i cierpliwość, lecz rzadko o Nim mówią, chociaż w ich życiu jest obecny prawie namacalnie" (wg ks.Mieczysława Malińskiego). Proszę więc, Panie, który przyszedłeś, ażeby ogień rzucić na ziemię, spraw, by zapłonął we mnie, bym nie był zimny ani twardy, ale bym serce miał otwarte na Boga i na ludzi.

Ja wiem, że Ty, o Chryste, z każdym dniem coraz bardziej będziesz we mnie obecny, gdy się otworzę na życie Boże i Bożej ku mnie miłości; kiedy zrozumiem, że "dać mogę jedynie to, co sam posiadam. Gdy sam odczuję Bożą miłość, by móc ją dawać innym ludziom" (wg o.Ljubo Kurtovicia OFM). Kiedy potrafię w pełni otworzyć się na innych - słowem - stać się otwartym na wszystko i na wszystkich, bo człowiek "ma wymiar społeczny... Od narodzenia aż do śmierci kroczy razem z innymi, dlatego, spraw, aby nie było jedyną moją troską, by mnie było dobrze, lecz pomóż mi rozglądać się dookoła siebie i wyciągać ręce ku tym, co idą obok mnie. Tak długo bowiem póki będzie mi zależało na kimś albo na czymś... póki mnie będą martwić, gnębić i nie dawać spokoju problemy innych ludzi - tak długo będę żyć... bo kiedy mnie ogarnie cisza i już nic ani nikt nie będzie mnie obchodził, a zacznie mi zależeć już tylko na sobie - to będzie znak, że obumieram, że ja po prostu ginę" (wg ks.M.M.jw.)... Wszak "w różnorakich grobach można zamknąć się za życia: w grobie nienawiści, co spala doszczętnie jak trawiący ogień; w grobie zazdrości, co wysysa człowieka aż do szpiku kości; w grobie obojętności, co zmienia serce w sopel lodu" (M.Czech). Zawsze to będzie grób...

Pomóż mi zatem, Panie mój, przemyśleć, "czy choć jeden raz powiedziałem do kogoś: "Jak to dobrze, że jesteś"; "jak dobrze, że przyszedłeś, że zadzwoniłeś do mnie, że odezwałeś się"... Czy ja przynajmniej jeden raz w życiu zachwyciłem się i przestałem być sam - przestałem się bać: świata, ludzi, siebie, swojej choroby, a także swojej śmierci. Czyś ja choć jeden raz w życiu byłem szczęśliwy ?" (wg ks.M.M.jw.). Bo jeśli nigdy tak nie było, to jestem "jak ten płaz w skorupie, który się wzbił nad wody trupie" (wg Adama Mickiewicza), stroniąc od innych ludzi... I obym zawsze miał świadomość tego, że "zamykanie się we własnym wnętrzu jest rzeczą bardzo niebezpieczną. Wewnątrz mogę się łudzić, że jestem wspaniały, a w sumie nie przynoszę żadnych owoców, gdyż jestem wyjałowiony" (o.Lomurno OCD)...

Pomóż rozważyć, jak "wiele cierpień wciąż zadajemy sobie wzajemnie przez odmowę miłości ludziom z najbliższego otoczenia, z którymi spędzamy większość dnia, pracujemy, rozmawiamy, zasiadamy do stołu... Przez odmawianie im miłości, przez narzucanie swojej osoby, sposobu myślenia, swojego zdania, swoich zachcianek... Przez traktowanie ich jak rzeczy, w dodatku bezwartościowe, nie zaś jako istoty rozumne i dzieci Boże, stworzone na obraz i podobieństwo Boga... Jak wiele cierpień muszą znieść, gdy dla pozoru wydzielamy im okruchy miłości nieszczerej, bezosobowej, niemal administracyjnej" (wg o.Łucjana Królikowskiego OFMConv)... Bo jeśli ze mną też tak jest, to czas, bym się odmienił. Czas, bym pomyślał o tym, że "najbardziej są dla Ciebie wzruszające dzieła miłosierdzia czynione przez nas i prośby o nie dla naszych bliskich" (wg Anny Dąmbskiej). "Wiele jest bowiem łez na świecie, a wciąż tak mało ludzi umiejących przyjść z pociechą" (o.Phil Bosmans)...

Niechaj zapadnie w sercu moim to, że "nie może być w przyjaźni z Tobą, kto siebie tylko kocha bo jeśli będzie myślał jedynie o sobie, to czy w ogóle taka przyjaźń będzie możliwa...?" (wg PJ do A.D. jw.). Proszę Cię zatem, pomóż mi pamiętać, że "życie ma sens... sens, aby żyć dla drugich" (PJ do Małgorzaty Balhan). Życie, to przecież jest "dar darmo otrzymany, więc trzeba też je darmo dawać innym", bo "do natury miłości należy dawać. Dawać z siebie i siebie" (Roman E.Rogowski). Sama zaś "wiara bez uczynków jest, niestety, martwa" (Jk 2,20). I obym zawsze miał tę prawdę przed oczyma, że "nie mogę być otwartym wobec innych, jeśli sam siebie nie rozumiem; jeśli nie jestem gotów zrobić wszystkiego, co możliwe, aby ich także zrozumieć" (o.Thomas Merton OCR).

Pozwól mi "mieć otwarte serce, w którym jest miejsce dla innych. Pozwól patrzeć na ludzi dobrym okiem, przyjmować ich życzliwym sercem i pamiętać o tym, że kto chce światu dać ciepło, ten musi ogień w sobie nieść. Kto się bowiem do własnych błędów nie przyznaje, będzie bezkrytyczny wobec samego siebie i równocześnie nieczuły jak głaz wobec drugich... niezdolny drugiego pocieszyć i podnieść go na duchu; innych zrozumieć ani im wybaczyć" (wg o.P.B.jw.). "Nie pozwól zgasnąć płomieniowi myśli i miłości, które są jednym i tym samym płomieniem, ale dopomóż mi przekazywać go tym, którzy są wokoło" (o.T.M.jw.).

Jeżeli "przyjdą do mnie ludzie utrudzeni, choć niekoniecznie utrudzeni zmęczeniem rąk i nóg, lecz umęczeniem serca; jeżeli przyjdą wprost ze świata, który jest coraz bardziej zimny, bezwzględny i brutalny; jeżeli przyjdą po moją dobroć, to pomóż mi dawać im siebie w słowach mądrych, w radach, pociechach, tłumaczeniach, w wyrazie mojej troski, opieki i pomocy... Ty wiesz, że są i tacy, którzy nie przyjdą, bo już ich nie stać na to, ażeby przyjść. Bo już zobojętnieli, skamienieli, zasklepili się w swoich dziuplach. Pomóż mi więc poszukać takich" (wg ks.M.M.jw.), pomóż być dla nich dobrym, "bo ludzie dobrzy są jakby namiastką Boga" (wg PJ do Małgorzaty jw.).

Obdarz mnie łaską otwartości na potrzeby innych i pozwól mi dostrzegać Cię w każdym spotkanym człowieku. "Nie ma bowiem przypadkowych kroków ani sytuacji, bo jeśli ktoś spotyka kogoś na ulicy, to nie jest przypadek. To spotkanie ma konkretny sens, bo Ty, mój Boże, na pewno czegoś od niego chcesz. Stawiasz mu jakieś zadanie" (wg Jana Budziaszka)... I choć niezręcznie jest "chodzić tam, gdzie nie wołają mnie, to tam, gdzie będą wołać, pozwól mi biec na skrzydłach" (wg Mahatmy Gandhiego)... I obym nigdy nie pogrzebał Twoich oczekiwań; nie liczył na zaszczyty, gdyż "biada temu, kto pracuje czekając na pochwały świata, bo świat jest złym płatnikiem i płaci niewdzięcznością" (św.Jan Bosco). A zresztą "cóż byłaby warta ofiara poniesiona z myślą, że los nam wynagrodzi ?" (wg Marii Dąbrowskiej)...

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała ojcu... O mój Jezu...


II. Pan Jezus objawia swoją chwałę na weselu w Kanie Galilejskiej

"Pośród weselnej radości w Kanie, jedynie Ty, Matko Najświętsza, zauważyłaś brak wina... Tak i dziś, najmniejsze posługi dostrzega ten, kto tak jak Ty, żyje żarliwie sprawami bliźniego dla Boga" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera)... kto jest otwarty na sprawy bliźnich. Dopomóż więc i mnie starać się być otwartym na potrzeby innych, bo "miłość do ludzi polega na tym, aby wyczuwać ich potrzeby" (M.Buber).

Ty wiesz, Maryjo, że "synteza wszystkich działań ludzkich, całego świata, sprowadza się do "kubka wody", podanego w Imię Chrystusa... "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili" - [powiedział Twój Najmilszy Syn]... Kubek wody podany bliźniemu, kromka chleba, część okrycia, dach nad głową, trochę pociechy w więzieniu, to wszystko - Jemu, Jemu, Jemu" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego) poprzez drugiego człowieka, bo "wszystko, co otrzymujemy, jest darem Bożym i jedynie Bogu służyć ma" (wg PJ do Anny Dąmbskiej). "Z tego, co wkłada w nasze ręce, należy dawać innym" (wg PJ do bł.Katarzyny Emmerich)... Wszyscy "jesteśmy zobowiązani, każdy w swoim sumieniu, do udzielania pomocy bliźnim" (wg bł.Matki Teresy z Kalkuty) na jaką tylko stać nas. A "kto chce, żeby ludzie coś dla niego zrobili, ten pierwszy musi im to zrobić" (wg Jana Budziaszka) i "szybko czynić dobre dzieła, bo może braknąć czasu" (św.Jan Bosco)...

O Jezu... "Duch, którego obiecałeś swoim i który Ciebie prowadził, był duchem umiarkowania w odniesieniu do dóbr materialnych. Ty bowiem chciałeś, abyśmy posługiwali się tymi dobrami, lecz byśmy nie służyli im... [Proszę więc, wejrzyj na mnie, bo] wiesz, jak łatwo opanowuje mnie duch chciwości, który zaślepia mój umysł i serce. Ty wiesz, że ten sam duch czyni mnie skąpym i zatwardza moje serce wobec tych, którym potrzebna jest moja pomoc. Dzisiaj więc, w Twojej obecności, wyrzekam się ducha chciwości i wszystkich konsekwencji tego wynikających w moim życiu w stosunku do innych i wobec Ciebie" (o.Slavko Barbarić OFM). I proszę, byś obdarzył mnie łaską otwartości...

Panie, Ty wiesz, że "prócz modlitwy, której nie powinno zabraknąć, trzeba działać, intensywnie działać, jeśli nie zmierzamy ku upadkowi" (św.J.B.jw.), bo "czynienie dobra jest świadectwem Bożej miłości. Jest też dowodem miłości naszej - do Boga, żyjącego w bliźnich naszych, we wszystkim, co potrzebuje pomocy, opieki i obrony" (do A.D. jw.). Naucz więc mnie dawać swój czas i pomoc materialną, i dobroć... bo "więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu" (Dz 20,35). Naucz wspomagać się wzajemnie, dzielić się i zachęcać, i podtrzymywać w drodze... Umocnij moją "dyspozycyjność, to znaczy gotowość do usług, otwartość na potrzeby drugiego człowieka" (wg ks.Teofila Herrmanna CM). "Człowiek jest bowiem tyle wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje" (Marek Aureliusz). Przy tym, "im bardziej wierzy w niebo, tym bardziej pracuje dla szczęścia tu, na ziemi" (ks.Chevrot)... A ten z kolei, "którego pochłania miłosierdzie, który nie może spać spokojnie, póki na świecie gdzieś ktoś cierpi, obojętnie dlaczego... który nawet po nocach modli się za grzeszników, dnie spędza niosąc pomoc bliźnim i troszczy się serdecznie zarówno o ich dusze, jak i ciała - ten jest po prostu święty" (wg Jeana Lafrancea)...

Prowadź mnie tak, bym "miał na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich" (wg Flp 2,4) oraz "ucho otwarte na potrzeby każdego człowieka... I abym troski bliźnich potrafił brać na siebie" (PJ do Małgorzaty Balhan) - "za wszelką cenę, niezmordowanie ułatwiając życie innym... Bym dawał z siebie wszystko nie pragnąc w zamian niczego: ani wdzięczności, ani zrozumienia, ani oceny" (wg Sługi Bożego Bernarda Kryszkiewicza). "Abym się starał przypodobać wszystkim, pod każdym względem nie szukając własnej korzyści, lecz dobra wielu, aby byli zbawieni" (wg 1Kor 10,33). Abym pamiętał, że mogę liczyć na Twoje miłosierdzie, lecz pod warunkiem, że będę miłosierny dla innych. "Na Sądzie bowiem każdy otrzyma to, co czynił, dobro albo zło" (2Kor 5,10). "Sąd ten będzie nieubłagany dla tego, który nigdy nie czynił miłosierdzia" (wg Jk 2,13)...

A nade wszystko, naucz mnie tak wczuć się w sytuację innych, abym rozumiał, że "nie wystarczy dawać temu, kto prosi, ale temu, kto potrzebuje" (bł.Karol de Foucauld), bo nie wszyscy mają odwagę prosić o coś... I nie wystarczy sporadyczne ulitowanie się, bo "miłosierdzie, to nie tyle jest uczuciem, co raczej łańcuchem decyzji" (ks.bp Kazimierz Romaniuk) płynących z dobrej woli...

"Kiedy ja jestem głodny, to racz przysłać mi kogoś, kogo mógłbym nakarmić. Kiedy jestem spragniony, przyślij mi kogoś, kogo mógłbym napoić. Kiedy jest mi zimno, przyślij mi kogoś, kogo mógłbym ogrzać. Kiedy jestem smutny, przyślij mi kogoś, kogo mógłbym pocieszyć. Kiedy jestem biedny, przyślij mi kogoś jeszcze bardziej ubogiego ode mnie. Kiedy nie mam czasu, przyślij mi kogoś, kogo powinienem wysłuchać. Kiedy jestem upokarzany, przyślij mi kogoś, kogo mógłbym pochwalić. Kiedy jestem zniechęcony, przyślij mi kogoś, komu mógłbym dodać odwagi. Kiedy czuję się niezrozumiany, przyślij mi kogoś, kto potrzebowałby mojego zrozumienia. Kiedy potrzebuję opieki, ześlij mi kogoś, o kogo mógłbym się troszczyć. Kiedy nie czuję się kochany, przyślij mi kogoś, kogo powinienem pokochać. Kiedy myślę tylko o sobie, skieruj moje myśli na innego człowieka" (Modlitwa japońskiego współpracownika bł.M.T.jw.)...

Bo "w życiu spotykamy wcale niemało ludzi, którzy są napiętnowani. Męczą się, nie mając odwagi poprosić o wyrozumiałość, czy o współczucie, nie wspominając o jakiejkolwiek pomocy. Tacy się nigdy nie tłumaczą, gdyż boją się, że my nie zrozumiemy ich. A my stoimy z boku, nie chcemy angażować się, bo co powiedzą inni" (wg Marii Wojny)...

"Odpowiadajmy zawsze chętnie na potrzeby naszych braci, jeśli chcemy, by Pan Bóg błogosławił nas i nasze rodziny" - powiedział święty ojciec Pio... Obym pamiętał o tym.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


III. Głoszenie królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia

"Ty, Panie Jezu, byłeś inny. Inny niż większość ówczesnych ludzi, bo pomagałeś tym, od których się wszyscy odsunęli, bo byłeś dobry dla tych, których wszyscy potępili, mówiłeś prawdę tym, którym się nikt nie ważył mówić i odrzucając sztywne schematy - szedłeś drogą miłości... Niełatwo jest tak iść. I niebezpiecznie. Bo taka droga prowadzi na krzyż. Ale ja przecież wyznaję Cię. Przecież Ciebie uznałem za swego nauczyciela... Ty, Panie Jezu, byłeś otwarty na wszystko, coś natrafiał, a zwłaszcza na każdego człowieka, którego spotykałeś. Byłeś do dyspozycji każdego, kto do Ciebie przychodził" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)... Proszę więc, pozwól mi tak naśladować Ciebie.

Prawdą jest, że "zależnie od tego czy się kocha, czy nienawidzi, różnie patrzy się na ludzi. Stąd tyle niesprawiedliwej pogardy, nierozumnych podziwów, tyle stronniczości w ocenie drugich" (o.Marie-Augustin Bellouard OP). Proszę Cię zatem, spraw, "aby miłość stała się moim celem. Pozwól mi kochać nie tylko sympatycznych, nie tylko miłych oraz tych, którzy mnie darzą miłością, ale prawdziwie kochać tych, którzy są pełni nienawiści, niecierpliwych, nieuczciwych, leniwych, niegrzecznych, niechętnych do pomocy, zawistnych, którzy cieszą się z moich niepowodzeń... Pozwól mi ich pokochać Twoją nadprzyrodzoną miłością" (z "Modlitw serca"), bo "piekło, to oznacza - niezdolność kochania" (wg Fiodora Dostojewskiego).

Dopomóż mi "panować nad swymi uprzedzeniami, nad swymi oporami, abym w każdym człowieku umiał dostrzec jakieś wartości i dopiero na nich budował swój stosunek do niego. A wtedy - może być i tak - będę mógł ujrzeć cud... Ten pogardzany, spychany, lekceważony, wyśmiewany, co najwyżej tolerowany... ten śmieszny czy prostacki, naiwny czy gruboskórny, nieinteligentny czy tępy - pod moim wzrokiem zacznie się rozwijać jak kwiat... Uwierzy, że jest jeszcze coś wart, że warto żyć i podejmować wysiłek, by więcej z siebie dać... A gdy nauczę się tak postępować, może i w sobie odkryję światło, skarb, serce... bo to jest ważne, zwłaszcza gdy przyjdą i na mnie chwile zwątpienia. Świadomość, że we mnie jest jednak odprysk złota, blask światła... na pewno pozwoli dalej żyć" (wg ks.M.M.jw.).

Pozwól mi stale mieć świadomość, że "mój bliźni, to człowiek, który czeka na moją miłość, potrzebuje mego uznania i mojej przyjaźni. To człowiek, któremu każdego dnia mogę na nowo pomóc jednym życzliwym spojrzeniem, dobrym słowem, serdecznym uściskiem dłoni" (o.Phil Bosmans), bo "choćbym nie wiem jak był biedny, to zawsze mogę coś z siebie dać: obdarowywać dobrą myślą... piosenką, wyciągniętą do kogoś pomocną ręką; wszystkim, czego może potrzebować samotne ludzkie serce" (J.P.Vaswani). Proszę więc, pomóż mi "nie przechodzić mimo, jakbym był sam na świecie. Naucz mnie patrzeć i słuchać, pomagać na ile mogę i okazywać litość, która jest zapomnieniem siebie samego w innych" (PJ do Małgorzaty Balhan). Pomóż mi "dzielić się zdolnościami, czasem i umiejętnościami zawodowymi, i w codziennym działaniu budować sprawiedliwy i solidarny świat" (z "Żywego słowa")...

Pozwól mi wciąż pamiętać o tym, że "obracam dobrami Boga, którymi Miłość Jego mnie obdarowała, bym i ja mógł budować nasze szczęście - królestwo Boże na ziemi, bo nie byłbym szczęśliwy w Twoim królestwie, Panie, wiedząc, jak straszliwie cierpią ci, którzy przeze mnie nie mogą cieszyć się życiem... dla których nie uczyniłem wszystkiego, co było w mojej mocy" (wg PJ do Anny Dąmbskiej). A nade wszystko pamiętać, że jesteśmy dziełem Bożym, stworzeni w Tobie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili" (wg Ef 2,10); abyśmy je świadczyli innym, lecz bezinteresownie.

Bo "bezinteresowność jest przebóstwieniem miłości, jest darem z siebie bez wyrachowania i bez żadnych zahamowań, jest miłowaniem dla miłowania; jest składaniem ofiary z takim nastawieniem, że nikt się nam nie odwzajemni, mimo to, nadal będziemy ją składać choć niczego w zamian za to nie otrzymamy. Jest ona też radością z otrzymywanych darów, lecz nie dla siebie, ale żeby ktoś inny był szczęśliwszy i znajduje zadowolenie z dobra samego w sobie... Bezinteresowność jest brakiem wszelkiego przywiązania, zawłaszczenia czy posiadania siebie, jest radykalnym uwolnieniem się od okazywania szacunku dla siebie, a bycie bezinteresownym, to bycie doskonałym, jak doskonały jest Ojciec Niebieski, który tak bardzo miłuje wszystkich i każdego z osobna" (wg o.Lomurno OCD)...

Obym miał zawsze na uwadze to, że "jałmużną jest nie tylko nakarmienie głodnego, podanie napoju spragnionemu, ubrania obdartemu, przyjęcie podróżnego, ukrycie zbiega, odwiedzenie chorego lub więźnia, wyzwolenie jeńca, pomoc słabemu, odprowadzenie niewidomego, pocieszenie smutnego, pielęgnowanie niedołężnego, pokazanie drogi błądzącemu, czy udzielenie rady komu trzeba i danie tego, co niezbędne potrzebującemu. Jałmużny bowiem udziela również ten, kto wybacza winowajcy. Kto... powściąga drugiego od złego" (św.Augustyn) i kto będąc otwartym na innych, stara się "widzieć człowieka całego, by ani myślą, ani sercem, ani pogardą nie odtrącać go od siebie... Kto delikatnie chodzi koło każdego człowieka, niemalże na palcach, widząc w nim "punkt" napełniony przez Stwórcę wszystkimi wartościami pochodzącymi od Niego" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała ojcu... O mój Jezu...


IV. Przemienienie Pana Jezusa na górze Tabor

Tyś, Panie Jezu, "powiedział kiedyś do swoich apostołów: "Jestem z wami aż do skończenia świata". A gdzie mamy Cię szukać ? - pytali apostołowie. Znajdziecie Mnie w ludzkich twarzach. W twarzach morderców i zbrodniarzy. W twarzach z domów publicznych, a twarzach ludzi anormalnych, trędowatych, upośledzonych umysłowo, żebraków brudnych i cuchnących, głuptaków i szaleńców" (wg Jana Budziaszka). Wiedziałeś bowiem, czego wymagasz, gdyż wcześniej odnalazłeś siebie w twarzy celnika Zacheusza... Ten zaś, rozradowany Twoją wielkodusznością, tak się przemienił i otworzył na Twoje nauczanie, że postanowił zadośćuczynić za wszystkie swoje winy, naprawić wszystkie krzywdy, a połowę majątku obiecał rozdać ubogim (Łk 19,8)...

Rozdać go spontanicznie i bezinteresownie, boś Ty, o Panie, raczył zwrócić swój Boski wzrok na niego; bo odezwałeś się do niego jak do człowieka, który godny jest szacunku... Bo czasem "jedno, jedyne słowo lub gest mogą przemienić serce, jeśli istotnie tam trafią" (o.Phil Bosmans). Proszę Cię więc, pozwól i mnie częściej rozważać: "Czy moje czyny są dobre ? Jaka jest intencja, motyw, powód, uzasadnienie, źródło, z którego płyną moje czyny ? Dlaczego to robię: dlaczego pracuję, uśmiecham się, chodzę do kościoła; dlaczego pomagam drugiemu człowiekowi ? Czy dlatego, że na coś liczę, że czegoś oczekuję ? Że załatwiam kolejny interes ? Że będą mnie obnosić na ustach jako dobrego...?

Niełatwo jest się zdobyć na bezinteresowność, bośmy interesowni, chciwi, zaborczy, zazdrośni... Nawet przy najlepszych początkach, z dnia na dzień, niezauważalnie, wprost ześlizgujemy się na robienie interesu nawet z najświętszej sprawy, niepomni tego, że pomoc, która jest udzielana potrzebującemu, na zasadzie czystej bezinteresowności, jest pomocą udzieloną samemu Bogu... A przecież, jeżeli jest miejsce spotkania się nieba z ziemią, to wykłada się jednym słowem: bezinteresowność. Ono bowiem pozwala przekonać się czy my żyjemy dla Boga, czy na sprzedaż... Czy to, co robimy, mówimy, czy nasza codzienna praca, czy nasze kontakty z ludźmi, czy to wszystko płynie stąd, że tego wymaga Uczciwość, Sprawiedliwość, Prawda - Bóg, czy też dlatego, "aby pokazać się przed ludźmi"...

Bo tylko wtedy, gdy naprawdę wierzymy w Pana Boga, gdy On nam naprawdę wystarcza, stać nas na bezinteresowność" (wg ks.Mieczysława Malińskiego), która "wyraża się w przyjacielskiej relacji i w pełnej otwartości; odrzuca wszelkie wyrachowanie" (o.Anselm Grün), dlatego jest tak cenna...

Ty wiesz, że "zależnie od tego czy się jest egoistą, czy altruistą, spostrzega się u ludzi albo to, z czego można dla siebie wyciągnąć korzyści albo widzi się ich własne potrzeby, co pobudza do niesienia pomocy" (o.Marie-Augustin Bellouard OP). Proszę więc, pomóż mi pamiętać o tym, że "dobro, które zaczyna upominać się o zapłatę, przestaje być dobrem, a staje się interesem" (J.B.jw.). I pomóż mi się strzec przed chęcią pozyskiwania własnej chwały, przed kierowaniem się ludzkim względem, bo to odbiera wartość nawet najlepszym czynom... Pozwól mi, Panie mój, "do Ciebie odnosić wszelkie dobro, gdyż czynione w ukryciu, Tobie tylko wiadome, będzie mogło mi przynieść najprawdziwsze korzyści. Lecz jeśli wskutek mego niedbalstwa inni dowiedzą się o tym, wówczas, przeciwnie, straci ono całą swoją wartość, niczym dojrzały owoc podziobany przez ptaki" (wg Ojca Świętego Leona XIII).

Pomóż mi, proszę, "wierzyć w miłość... Wierzyć, że może być człowiek na świecie, który potrafi zrobić coś dla mnie, a nie dla swego interesu... Dopomóż mi uwierzyć w to, że ja sam też mogę żyć bezinteresownie - żyć dla kogoś a nie dla siebie. I strzeż mnie, Panie, byś na końcu mego życia nie stwierdził, że już otrzymałem swą nagrodę" (wg ks.M.M.jw.).

"Jezu, cześć Tobie oddaję i dziękuję, że swoją modlitwą na górze Tabor pokazałeś nam, jak i gdzie trzeba się modlić. [Modląc się zatem, proszę, spraw, abym umiał otworzyć się na wszystko, co stworzyłeś]... Spraw, abym kochał wszystkie stworzenia, abym potrafił ukochać miejsca odosobnione, w których mógłbym przebywać na modlitwie sam na sam z Tobą. Niech przyroda i wszystkie stworzenia mówią mi o Tobie, abym z większą wiarą i miłością mógł spotkać Ciebie w nich i wyśpiewać Twoją chwałę... Niech serce moje tęskni za Tobą i rozpoznaje dobroć, piękno i miłość w każdym kwiatku, drzewie, źródle, kamieniu. Niechaj to będzie radość dziecka, które cieszy się dziełami swego ojca... Zechciej obdarzyć swym spojrzeniem tych, którzy przez styl życia pozbawili się kontaktu z przyrodą i trudniej otwierają się na Ciebie, i trudniej im usłyszeć Twój głos" (o.Slavko Barbarić OFM).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała ojcu... O mój Jezu...


V. Ustanowienie Eucharystii

Ty, Panie Jezu, znasz ten rozdźwięk w ludzkich duszach; te dwie, tak różne "postawy życiowe: pozycję statyczną albo dynamiczną... fortecę albo wyjście w pole; obawę przed utratą tego, co się zdobyło albo ryzyko gry dalej. Traktowanie moralności jako zbioru zakazów albo nakazów, religii jako unikania grzechów albo spotkania z Bogiem. Życia jako zdążania ku śmierci albo ku zmartwychwstaniu" (wg ks.Mieczysława Malińskiego). I chociaż Bóg "zawsze ten sam działa w naszych sercach, wielu zrazu unika Go albo Mu się opiera w taki czy inny sposób... Stąd zaproszenie Boga pukającego do drzwi obecne jest w życiu tak wielu, lecz jakby nie dość uświadomione" (wg Ralpha Martina).

"Ktokolwiek jednak otwiera się bezwarunkowo na prawdę i próbuje kochać bliźniego, każdego bliźniego, sam znalazł Boga i niewiele już potrzeba, aby zobaczył jak Bóg przychodzi do niego" (o.Perrin), bo "kto jest miłosierny dla drugiego, ten również sam zyskuje miłosierdzie Boga" (św.Antoni z Padwy). "Zwracając coraz mniej uwagi na siebie, przestaje w końcu mieć świadomość, że sam coś czyni, toteż Bóg zaczyna spełniać w nim i za niego wszystko, co ma do zrobienia" (o.Thomas Merton OCR)...

"Niewidoczny, pomaga rozdawać swoje, dane mu, dobra, jeśli tamten tego zapragnie. Wspomaga zawsze i we wszystkim, co robi nie dla siebie. Układa mu warunki i okoliczności, w których może rozwinąć się w nim dobro. Budzi w nim radość darzenia, pomagania; uczula na krzywdę i przemoc, pobudza do współczucia" (wg PJ do Anny Dąmbskiej) - słowem, pomaga mu otworzyć się na innych, tak, że "sprawność w miłości Boga staje się jego drugą naturą, przy tym wyciska piętno Bożego podobieństwa na całym jego postępowaniu" (wg o.T.M.jw.). A przede wszystkim rozumie to, że "jeśli ktoś do niego się zwraca, to znaczy Bóg mu przysłał go; to znaczy również, że i jego Bóg dał temu komuś i to jest apel miłości" (wg Marii Jurczyńskiej).

"Nie traćcie czasu, czyńcie dobro, czyńcie go wiele, a nigdy nie będziecie żałować, żeście je czynili" - wzywał święty Jan Bosco. Proszę Cię więc, nie dozwól mi "zagrzebywać się we własnych, często urojonych cierpieniach, w tych moich, najczęściej, drobnych krzyżykach, które miłość własna powiększa tak, iż zasłaniają widok konającego w smutku nad moją niewiernością, pogrążonego Serca Twego" (wg św.Urszuli Ledóchowskiej). "Nie dozwól mi zamykać miłości w czterech ścianach swojego domu. Nie dozwól legitymować miłości bliźniego miłością do swojej rodziny, gdyż bardzo łatwo wyradza się ona w tani egoizm. Pomóż natomiast dom mój uczynić bazą, a nie twierdzą...

Spraw, aby nigdy sprawy rodziny nie zabierały całej mojej uwagi i energii, ale by pomagały w wychodzeniu do ludzi, którzy są wokół mnie" (wg ks.M.M.jw.)... w otwieraniu się na nich i na Ciebie, o Chryste. A Ty, "bądź dla mnie wzorem tego, jak powinienem składać innym dar z samego siebie, bo tylko Ty, jedynie Ty możesz mnie uzdolnić do tego" (wg "Wspólnoty św.Barnaby"), Panie i Boże mój...

Pomóż mi "zawsze znajdować chociażby chwilę czasu, by Ci dać dowód mojej miłości i wdzięczności... Nie pozwól, by mnie pochłonęły tysiączne sprawy i błahostki, ale dopomóż znaleźć moment na odwiedziny i przyjęcie Ciebie, Więźnia Miłości !" (wg PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez). Ty bowiem "pozostałeś w świecie pod postacią Chleba i będąc Bogiem, tak bardzo unicestwiłeś się. Czyż więc nie zasługujesz na to, ażeby Ci zapłacić bezgraniczną miłością...? Tyś dał nam Siebie, a przecież my nawet to wszystko, co dajemy, też otrzymaliśmy od Boga, dlatego miłość własna duszy zawsze jest zdradą miłości Boga" (wg św.Maksymiliana Marii Kolbego). Pozwól mi zatem "kochać Cię bezinteresownie, nie oczekując od Ciebie żadnej innej nagrody, bo ten, kto prosi o inną nagrodę i kto chce służyć Bogu właśnie ze względu na nią, ten wyżej ceni to, co chce otrzymać, niż Tego, który ma to dać... Pozwól więc chwalić Cię w wolności... kochać i chwalić Cię ze względu na Ciebie samego a nie dla czego innego" (wg św.Augustyna)...

Niech nawet "w duchowej oschłości, w godzinie próby czy w udręce, ta moja bezinteresowność objawia się jako wytrwałość w modlitwie, w zachowaniu przykazań, chociaż serce będzie jęczeć... Niech ona uczy mnie, jak kochać Boga dla Boga, a nie ze względu na to, co On mi w zamian da; miłować Boga jako Osobę i wartość samą w sobie... W cierpieniu - niech pozwoli mi zapominać o sobie i łączyć się Z Twą Męką, Chryste, z największym, jedynym cierpieniem które zbawiło świat" (wg o.Lomurno OCD)...

Ty wiesz, że "łaska Boża wymaga naszego współdziałania, bo można otrzymać znak-łaskę i nie zauważyć go, i nie współdziałać z nią" (ks.Józef Majka). Proszę Cię więc, daj mi otwartość na wszystkie łaski Boże. Zechciej mnie wspierać swoją łaską na drogach apostolstwa, aby moje otwarcie na drugiego człowieka mogło mieć wyraz w tym, że i ja będę mógł "mieć swój udział w zbawieniu świata, jako że nikt dla Ciebie nie jest "za słaby" lub "za marny" albo "nie godzien" tego... [I ze mnie będziesz miał pożytek], zwłaszcza, gdy będę świadom tego, że działam tylko Twoją Mocą i z Twojej Woli, z Twojej Łaski i Miłosierdzia. Moje jest tylko: "CHCĘ" (wg PJ do Anny Dąmbskiej).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

wróć do spisu treści

wróć do strony głównej