wróć do strony głównej

wróć do spisu treści

PRZEZWYCIĘŻENIE EGOIZMU




Część radosna

I. Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie

Maryjo Panno ! "Na Twoje "fiat", czekał archanioł, wysłannik Nieba, czekał sam Bóg i ludzkość cała... zaś chwila, w której próbowałaś ogarnąć Zwiastowanie Boże, w której starałaś się rozważyć godność, do jakiej Bóg Cię wezwał - była najbardziej dramatyczną chwilą ze wszystkich, jakie istniały na tej ziemi. Na Twoich wargach zawisła bowiem decyzja odkupienia świata i los ludzkości po wszystkie czasy" (wg J.Zawieyskiego). Tak wielką moc nasz Pan nadał Twojemu słowu. Ty jednak nie sprawiłaś zawodu. Twoje roztropne wyjście naprzeciw Bożym planom otworzyło upusty niebieskie dla spływających łask i mocną więzią powiązało niebo z ziemią... Tyś "nie troszczyła się [nie tylko] zbytnio o swoje życie" (Mt 6,25), lecz w tamtej chwili nawet nie przyszło Ci do głowy, by pomyśleć o sobie, bo sercem wyczuwałaś, że możesz wybrać "miłość Boga aż do wzgardy siebie albo też miłość siebie, aż do wzgardy Boga" (św.Augustyn)... bo tak już jest, że "jeśli człowiek nie miłuje Boga, to miłuje siebie, a to, niestety, są dwie miłości sprzeczne" (wg św.Maksymiliana Marii Kolbego)...

O jak daleko mi do Ciebie, bo moja miłość własna wznosi się ponad wszystko. Proszę więc, Matko, wesprzyj mnie, bo "gdy odwrócę się od Boga, kochając więcej siebie niż Jego, wszystkie stworzenia staną się dla mnie wrogami, odmawiając bezprawnego zadowolenia, jakiego żąda od nich mój egoizm" (wg o.Thomasa Mertona OCR)... Naucz mnie "kochać Boga z całego serca swego, i myśli swe zanurzać w Nim, tak, abym siebie wreszcie przestał zauważać... abym się czuł Jego narzędziem, Jego własnością, Jego rzeczą, którą On posługuje się i włada... [Naucz rozwijać miłość w sobie], bo nikt nie może istnieć w pustce, bo tam, gdzie brak miłości, natychmiast wchodzi szatan i ściele sobie gniazdo, a kto usuwa miłość ze swojego życia, jest samobójcą, choćby wiodło mu się znakomicie" (PJ do Anny Dąmbskiej)... Proszę Cię o to, bo nareszcie zacząłem zdawać sobie sprawę, jak wielką krzywdę sobie wyrządzam przez tę wadę.

Matko, Ty wiesz, że "każdy człowiek posiada w sobie obszary ciemności, lecz i obszary światła. Światło przepędza ciemności, które nie znoszą go, a dzień rozjaśnia noc, pomimo to noc dusz przeszkadza cieszyć się jasnością. Dopiero akt czystej miłości może stać się dla duszy jak rozbłyskujące światło, bo kiedy kocha się, wypędza się noc z duszy" (wg PJ do Małgorzaty Balhan).

Tymczasem "każdy akt egoizmu jest odmówieniem miłości innym, potrzebnej im pomocy, bo tam, gdzie działa egoizm, powstaje zaprzeczenie wspólnoty miłości, zaczyna działać nienawiść, która skłóca, rozdziela i oddala ludzi. Każdy też potęguje nasze skamienienie, niezdolność do czynienia dobra, czyli oddala nas od Boga, dlatego każdym takim aktem rzucamy sobie kłodę pod nogi i wreszcie okazuje się, że z braku czasu i sił duchowych, już nie możemy wrócić tą zniszczoną przez nas samych drogą do miłości bliźniego, a zatem i do Boga. Nie ma miłości Boga bez miłości do ludzi" (wg A.D. jw.)

Ty wiesz i to, że "nurt miłości czasem głęboko jest ukryty i ledwie dostrzegalny... czasem, gdy jest na pierwszym planie, stanowi istotną treść życia, lecz zawsze musi być obecny, bo jego brak, to jest śmierć duszy, czyli właśnie egoizm" (wg ks.Mieczysława Malińskiego). Błagam więc, zechciej wejrzeć na mnie.

"Oderwij mnie ode mnie samego i oddaj całkowicie Bogu" (wg św.Nikolausa von der Flüe), bo "miłość do samego siebie jest nienasycona... Jeśli jej niczym nie ograniczę, jeżeli jej nie pohamuję, to zacznie toczyć mnie jak rak, a wtedy stanę się niezdolny do miłowania, będąc dla siebie samego jedynym obiektem miłości i jedynym celem... Bezwzględny, bezlitosny, obojętny, cyniczny... I kto nie będzie ze mną, ten dla mnie będzie nikim. A jeśli stanie między mną, a dobrem, którego pożądam, to zostanie zniszczony; w najlepszym razie odtrącony, wzgardzony, oszukany, okradziony lub wyzyskany...

[Zechciej umocnić moją wolę ażebym zdolny był] odrzucić miłość samego siebie i jak najszybciej wyjść z tej strasznej skorupy egoizmu... Ugruntuj wolę rozbicia muru, który oddziela mnie od mojej ludzkiej rodziny i podzielenia swego życia wspólnie z nią, w chwilach dobrych i złych, bo im bardziej oddalę się od egoistycznego sposobu użytkowania życia, tym lepiej będzie dla mnie" (do A.D. jw.)...

Dziś już nie wątpię, że "egoizm to drzwi otwarte dla szatana. Szatan karmi egoizm i napełnia go, a nawet wścieka się i złości się na Boga... Osoba napełniona, nakarmiona egoizmem, każdego dnia jest coraz mniej zdolna, by przyjąć miłość Boga. Wykorzystuje wszelkie środki by zadowolić siebie, co staje się jedynym kryterium jej życia" (o.Tomislav Vlasić OFM). Ja zaś do tego nigdy już nie chciałbym dopuścić.

Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


II. Nawiedzenie świętej Elżbiety

Panno Czcigodna, Ty na wieść o kłopotach Elżbiety, niemal natychmiast pośpieszyłaś jej z pomocą... "Zazwyczaj człowiek otrzymawszy wiadomość o jakimś wielkim awansie czy sukcesie, przeżywający jakieś wielkie i ważne dla jego osobistego życia wydarzenie, dostrzega tylko siebie, tylko swoje sprawy, bo głuchnie na problemy innych, nie myśli o nich i o ich ewentualnych potrzebach" (ks.Adolf Janczak SCJ). Ty jednak mimo tak wielkiego dla siebie wydarzenia, "poszłaś z pośpiechem w góry" (Łk 1,39)... Nie myślałaś o sobie, o swym wybraństwie, o swoim stanie, o wielkim trudzie wędrówki, ale jedynie o potrzebie pomocy już niemłodej i brzemiennej kobiecie... bo samolubna miłość była dla Ciebie obca...

Tak już jest, że "w każdej godzinie można zachować życie dla siebie lub tracić je dla bliźnich. W każdej godzinie można dbać o to, aby samemu, aby sobie, aby dla siebie, aby ku sobie, aby przy sobie... albo też można troszczyć się o to, by on, by oni, by dla nich, dla niego, dla tego kogoś, kto jest potrzebujący obok - dla jakiejś sprawy ludzkiej" (wg ks.Mieczysława Malińskiego), wciąż pamiętając, że

gdy spoglądamy na kogoś - na Chrystusa spoglądamy,

gdy się do niego uśmiechamy - do Chrystusa się uśmiechamy,

kiedy powiemy coś do niego - do Chrystusa mówimy,

kiedy dajemy mu cokolwiek - Chrystusowi dajemy,

gdy komuś ustępujemy z drogi - robimy miejsce Chrystusowi,

gdy komuś coś pierzemy, sprzątamy, cerujemy - to Chrystusowi czynimy,

gdy się opanujemy, gdy powstrzymamy się złego słowa nie mówiąc -

Chrystusa radujemy" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego)...

bo "wszystko, co czynimy jednemu z braci naszych najmniejszych, Chrystusowi czynimy" (wg Mt 25,40)... Proszę więc, zechciej pomóc mi przezwyciężyć egoizm, cały mój stosunek do życia, który wciąż jeszcze ma nastawienie: "mieć", "brać", "korzystać", a nie "dawać" czy "służyć".

"Zabij to moje straszne "ja", które nie zauważa bliźnich; ich trosk i potrzeb, cierpień i nędzy, cnót, zasług i talentów, ich pracy, poświęcenia... [Zabij tę "zazdrość i złą wolę, które mi zamykają usta i uszy na sukcesy, na osiągnięcia i dobro bliźnich, by to moje "uprzejme", wyszukane milczenie nie było wołającym o pomstę do nieba kłamstwem" (wg ks.bpa Kazimierza Romaniuka)]. Uchroń mnie od niedostrzegania Boga, który jest w każdym z nich i tam chce być zauważony, uczczony, obsłużony; tam chce być pocieszony... Zniszcz mą ciasnotę i tępotę, i oddal znieczulicę. Pomóż mi wyjść z więzienia swego własnego "ja" na wolność dzieci Bożych, rozradowanych dawaniem, dzieleniem się chlebem, czasem, sercem" (wg ks.Franciszka Grudnioka)... Maryjo, błagam Cię.

Pomóż mi "wnikać w potrzeby ludzi, którzy są obok mnie, zgadywać, przewidywać je... Nie czekać, aż o nich powiedzą, ale uprzedzać je" (Sługa Boży S.W.jw.) i wciąż pamiętać o tym, że "czas poświęcony zaspakajaniu swoich zachcianek, pożądań i przyjemności, odbieram bliźnim moim... że sądząc, iż nie szkodzę nikomu, jeżeli dbam o siebie i własne potrzeby - nie zauważam, że ojcu kłamstwa właśnie o to chodzi, by moje sprawy przesłoniły wszystko, co nie jest mi przydatne, przyjemne lub co nie zdobi mnie we własnych oczach... On bowiem zrobi wszystko, ażebym nigdy nie znalazł czasu na służbę inną, niż usługiwanie sobie" (wg PJ do Anny Dąmbskiej).

"Jeżeli więc, [za jego sprawą], egoizm będzie mnie odsuwał od wspólnego dążenia do słusznego i godziwego dobrobytu ludzi, jeżeli będę stawał się wyrachowany; jeśli nie będę się przejmował nędzą materialną lub moralną swoich bliźnich i jeśli nie potrafię odczuwać świętego braterstwa z ludźmi, którzy są i moimi braćmi - to będę żył na marginesie wielkiej rodziny chrześcijańskiej jako nędzny podrzutek" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera). Od tego jednak niechaj Pan Bóg raczy zachować mnie...

I obym zawsze miał w pamięci ten oczywisty fakt, że "większość tych, co mają problemy osobiste, "mają je" z powodu własnego egoizmu, gdyż myślą tylko o sobie" (św.J.E.jw.). A Ty, o Pani, zechciej mnie umacniać w przekonaniu, że i ja "będę błogosławiony, jeżeli nie pozwolę, by egoizm stał się dla mnie zasadą mego życia, a przyjemności moim celem, lecz przeciwnie, jeśli potrafię odkryć w umiarkowaniu źródło energii oraz siły, w cierpieniu odpowiednie narzędzie odkupienia, a w ofierze szczyt wielkości" (wg Ojca Świętego Pawła VI).

Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


III. Narodzenie Pana Jezusa

Ty wiesz, Maryjo, że wcześniej nigdy nie pomyślałem o tym, że trzej Królowie wyruszyli w długą i niebezpieczną drogę, nie troszcząc się zupełnie o zostawione dobra ani o władzę, którą mogli przez jakiś podstęp utracić... ani o swoją pozycję, którą mogli podważyć w oczach świata, z powodu pokłonienia się ubóstwu... Oni po porostu szli za głosem czystych intencji. Oni sercem wyczuli Pana, pragnąc Mu oddać należną chwałę... Tymczasem Herod, także król, lecz opętany obsesją swego własnego "ja", posunął się nawet do zbrodni (Mt 2,16), nie przeczuwając, że tym samym podnosi rękę na Boga (1Kor 3,16)... nie zdając sobie sprawy z tego, że jeśli zniszczy świątynię Boga, to jego zniszczy Bóg (wg 1Kor 3,17)...

Tak to bywa z egoistami, którzy "dla uzyskania osobistych korzyści lub jakiejś satysfakcji, gotowi są poświęcić zdrowie, [życie] lub czyjąś cześć. [Tak nieraz bywało i ze mną, gdy] uważałem, że słusznie należy mi się szacunek ludzki i pochwały, kiedy lubiłem tylko tych, którzy chwalili mnie" (wg Anny Dąmbskiej)... Nigdy nie przyszło mi do głowy, że i ja wiele zawdzięczam tym, co żyją obok mnie, bo "egoista nie pamięta wyrządzonego dobra i nie dziękuje, bo nie odczuwa wdzięczności" (wg o.Anselma Grüna)...

Proszę więc, Pani, Matko moja, "rozgrzej me serce zimne jak lód, twarde jak kamień, nieczułe i obojętne, kochające tylko siebie i służące bożkowi własnego "ja". Zamień mą chciwość na ofiarność, skąpstwo na wielkoduszność, moją ciasnotę na życzliwość, moją głupotę na mądrość serca oświeconego światłem Ducha Świętego. [Racz mnie uwolnić od próżności, od troski jedynie o swoją własną wygodę], od domagania się usług i od angażowania bliźnich wokół swojej osoby", i od pragnienia, by wszyscy ludzie a nawet cały świat, kręcił się wokół mnie.

Strzeż od "podstępów egoizmu, od protekcjonalności i władczości w traktowaniu innych" (wg Madeleine Delbr?l), od patrzenia na całe otoczenie "z góry"... od kurczowego trzymania się stanowiska kosztem tych, którzy mają do niego lepsze predyspozycje i potrafiliby je piastować z większą godnością... Nie pozwól, by egoizm skłaniał mnie do utrącania awansów potencjalnych konkurentów i pozwól moją miłość dostosować do potrzeb innych ludzi, a zwłaszcza przezwyciężyć to "moje własne "ja", te moje własne plany, bo co ja mogę zdziałać dla świata po swojemu ?" (wg Barbary Kloss)... "Pozwól natomiast wszelką chwałę oddawać Bogu; wysilić całą wolę wspomaganą przez łaskę i wycisnąć każdą swoją czynność tak, aby w niej nie zostało nic z tego, co ma smak ludzkiej pychy... nic, co by miało się zachwycać moim "ja" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguer)...

"Jak nieskończony i niewyczerpany jest egoizm, i jak wciąż jest on wynalazczy, tak nieskończona, niewyczerpana i wynalazcza niechaj będzie moja życzliwość wobec drugiego człowieka" (wg ks.SAC). A Ty, o Matko, "pomóż mi ofiarować swe życie innym, a nade wszystko dzielić się z nimi błogosławieństwami. Uproś mi siłę, bym wychodził naprzeciw ich potrzebom. Błagaj, by Pan Bóg dał mi oczy, które widzą krzywdy; by dał współczucie oraz słowa, które inspirują i proś, ażeby raczył obdarzyć mnie mądrością, abym umiał dostrzegać to, co jest naprawdę ważne" (wg "Modlitwy serca")... Niech "myśl, że każdy z nas jest dla drugich, przeniknie mnie do szpiku kości" (bł.Rupert Mayer) - pokornie proszę Cię...

Czuwaj, bym nikomu nie sprawiał bólu ani zawodu, bo moim obowiązkiem jest uznać, przyjąć i ukochać drugą istotę ludzką - taką, jaka jest... Bo "życie, miłość oraz szczęście bez tego drugiego, jest po prostu utopią. Jesteśmy bowiem połączeni tysiącami powiązań. Żadna osobowość nie może się rozwijać bez możliwości wzajemnych kontaktów. Tak więc, ja również potrzebuję drugiego człowieka, by mu wyświadczać dobro i przez to coraz bardziej stawać się człowiekiem... Na to mi Bóg dał oczy, bym zauważał innych; uszy, abym ich słyszał; nogi, bym do nich śpieszył; ręce, bym podtrzymywał ich, i serce, bym ich kochał" (wg o.Phila Bosmansa)...

I naucz mnie tak kochać ludzi, tak pragnąć dla niech wszelkich dóbr, abym potrafił myśleć o nich jak mała święta Teresa, która wyznała, że "byłaby nieszczęśliwa w niebie, gdyby nie mogła sprawiać na ziemi chociażby małych przyjemności tym wszystkim, których kocha". Bo tylko wtedy "jeśli darzy się ich miłością, zawsze powraca jakaś jej część, gdyż miłość przyciąga miłość" (PJ do Małgorzaty Balhan)...

Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


IV. Ofiarowanie Pana Jezusa

Kiedy Symeon odsłonił Ci wstrząsające proroctwo (Łk 2,33-35) - Tyś go, Maryjo, nie skarciła z pozycji "nietykalnej"... Nie zabrałaś Dziecięcia z jego "niegodnych" rąk ani go nie potraktowałaś wyniośle i z urazą, bo potrafiłaś doskonale zapanować nad sobą. Bo Ty nie byłaś jedną z tych, "która kochając tylko siebie, popełni każdy grzech, wyrządzi innym każdą krzywdę, byleby tylko sama uniknęła cierpienia" (o.Thomas Merton OCR)... Bo Tobie obca była niezdrowa miłość własna, miłość zaborczej matki, drapieżnej egoistki, która odrzuca Wolę Bożą i na nią się obraża. Ty konsekwentnie, całe życie czułaś się służebnicą Pańską, dlatego w Tobie "ani pierworodnej ani uczynkowej winy skaza nie postała"... Pozwól mi przeto, Matko Boża, wyzbyć się chorej miłości własnej, tej "nieodrodnej siostry egoizmu, która tak często zaślepia duszę, by ją sprowadzić na złe drogi" (wg PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez). Pokornie proszę Cię...

Dopomóż mi uwolnić się od "tworzenia mitów o sobie i uwielbiania ich w sobie" (wg PJ do Anny Dąmbskiej), bo "miłość własna - mówili święci - jest nienawiścią własną, nieprzyjacielem najgorszym, mało znanym, ukrywającym się, mało zwalczanym; przyczyną niepokojów, które pochodzą stąd, że boimy się byśmy nie utracili tego, co mamy albo żebyśmy uzyskali to, czego pragniemy... Wszelkie uczynki, chociażby przyniosły nieocenione korzyści rodzajowi ludzkiemu, jeśli miały pobudki miłości własnej - tym samym w obliczu Boga są stracone i żadnej zasługi z nich nie będzie" (wg św.Maksymiliana Marii Kolbego)... Dopomóż mi "uwolnić się od największego wroga: od siebie samego, od nieustannego szukania siebie, swojej woli, swoich interesów, swego wygodnictwa, swego "świętego spokoju" (wg ks.S.Sznurkowskiego SSP). Niech "słowo "ja" skazane będzie na zagładę" (wg św. Josemarii Escrivy de Balaguera).

Ja wiem, że to nie będzie łatwe, bo egoista nie tak szybko potrafi wyrzec się swojej miłości własnej, ale od czegoś trzeba zacząć gdy chodzi o przemianę, bo żyć, to znaczy żyć z innymi... A żyć z innymi, to dzielić się z nimi wszystkim... to posiąść "umiejętności łatwego dawania. Coś sobie ująć, aby dać innym; zadziałać na siebie profilaktycznie, by znów nie wytworzyła się w nas jakaś twardzizna" (Sługa Boży Stefan Wyszyński), bo "chleb dzielony z innymi staje się znakiem braterstwa, miłości i dobroci, lecz to wymaga odrzucenia egoizmu i żądzy posiadania" (Alessandro Pronzato). Proszę więc, racz być moim wzorem w tej mozolnej pracy nad sobą, choć wiem, że "naśladować kogoś w drobiazgach zewnętrznych wcale nie jest tak trudno, ale naśladować w pracy nad charakterem, w poświęceniu dla innych - o całe niebo trudniej" (ks.Stanisław Klimaszewski MIC)...

"Żaden dar nie jest nasz, lecz jest nam darmo dany, z miłości, dlatego służyć ma miłowaniu, a więc dalszemu darzeniu, udzielaniu go sobie wzajemnie, powielaniu. Wszystko zaś, co otrzymaliśmy, a przeznaczyliśmy dla siebie dla uzyskania władzy, sławy, znaczenia, powodzenia, uznania czy bogactwa, słowem tego, czego tak bardzo pożądamy, jest zwyczajnym sprzeniewierzeniem nie swojego majątku. Jest nadużyciem, jest kradzieżą miłości Bożej do nas" (wg A.D. jw.)...

"Czyż może przyjaźń ze Mną zawrzeć ten, kto siebie tylko kocha ?" - pytał kiedyś Twój Syn. "Jakże się porozumiemy ? Jakże żyć będziemy, jeśli nie razem ? Jakże działać będziemy - Ja, który kocham, więc darzę, udzielam się, podtrzymuję, wspomagam i ratuję was, i wy - jeśli będziecie myśleć tylko o sobie ? Czy wtedy w ogóle nasza przyjaźń jest możliwa ?" (do A.D. jw.)... Pozwól mi zatem, o Maryjo, dla Niego starać się uwolnić od tej strasznej przywary. Dopomóż mi "na co dzień jednoczyć się z Jezusem, aby mógł żyć i triumfować w moim sercu, godzina za godziną, minuta za minutą, wypalając wszelkie pozostałości mojego egoizmu; mojego jedynego, prawdziwego wroga" (wg św.o.Pio). On bowiem "wzywał każdą duszę, aby ze wszystkich sił, z całą wielkodusznością zwalczała swój egoizm, który tkwi we wszystkich i w każdym z nas z osobna" (PJ do Małgorzaty Balhan), bo jeśli będę nadal kochał jedynie siebie, nikt inny nie potrafi szczerze pokochać mnie.

Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


V. Odnalezienie Pana Jezusa w świątyni

O Maryjo i Święty Józefie ! Chylę głowę przed Wami za to, że tak cierpliwie szukaliście Jezusa... że nie ustaliście w szukaniu aż do skutku, nie bacząc na własne zmęczenie, na utracony czas, bo nic innego dla Was nie miało znaczenia. Liczył się tylko On. A potem, "widząc Młodzieniaszka pośród doktorów zakonnych, zdumionych głębokością pytań stawianych im przez Niego oraz mądrością odpowiedzi jakich udzielał im" (wg o.Jacquesa Louisa Monsabré OP) - nie próbowaliście dochodzić swoich racji, ale patrzyliście z pokorą jak On zadziwiał swym rozumem dorosłych i uczonych (wg Łk 2,46)...

Jakie to przykre, że tak wielu nie umie uszanować innych, wmawiając sobie, że górują nad wszystkimi. Proszę więc Was, nauczcie mnie z większą pokorą się oceniać, a przede wszystkim nigdy nie "stawiać siebie za przykład... bo czymże jestem wobec tych, którzy już przeszli przez te same sytuacje, z jakimi ja mam do czynienia... którzy z pomocą łaski depcząc swoje "ja", ze wspaniałomyślną wytrwałością, ustępując w tym, w czym można ustąpić, i pozostając lojalnymi kiedy nie można było ustępować, ale z pogodną pokorą; bez arogancji i zadawania ran" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera) - szli poprzez trudne chwile.

I dopomóżcie mi w pracy nad tą przemianą, gdyż chciałbym się wyzwolić od przekonania, że "to, co czynię lub mówię, jest lepiej zrobione, jest lepiej powiedziane, niż mogliby to zrobić inni... Strzeżcie mnie od dyskusji bez racji lub - kiedy ją posiadam - od nalegania z uporem albo w sposób niewychowany, i nie dozwólcie mi pogardzać punktem widzenia innych, pragnąc, by zawsze wyszło na moje" (wg św.J.E.jw.). "Szukając bowiem we wszystkim siebie, na pewno niczego dobrego nie dokonam" (wg św.Teresy z Lisieux).

Ja wiem, że "powinienem kochać swych braci-ludzi do tego stopnia, aby nawet ich wady - o ile nie stanowią obrazy Boga - nie wydawały mi się wadami, bo jeśli nadal będę kochał jedynie cechy dobre dostrzegane u innych, i jeśli nadal nie potrafię usprawiedliwiać i przebaczać - to nadal pozostanę bezdusznym egoistą" (wg św.J.E.jw.). "Bóg bowiem jest obecny, kiedy miłość pozwala tworzyć wspólnie z innymi i wszystko dźwigać razem" (br.Roger z Taizé).

Pomóżcie mi pamiętać o tym, że "kiedy żyjemy spokojnie i wygodnie, bez walki z własnym egoizmem, bez dyskusji, poszukiwań, a nawet niepokojów w dziedzinie wiary, bez opozycji ze strony otoczenia o innych przekonaniach, to jest oznaką, że nasz chrystianizm nie jest żywy, nie jest gorący, że nie żyjemy Bogiem na co dzień" (ks.Stanisław Klimaszewski MIC), ale żeby to zauważyć, trzeba umieć samokrytycznie ocenić samego siebie. Proszę więc, bardzo proszę o to, abyście mi pomogli w tej niełatwej ocenie; abyście mi pomogli umocnić tę świadomość, że choć "przyznanie się do porażki wymaga ofiary z wysokiego mniemania o sobie, czyli z miłości własnej, lecz jeśli to przekracza możliwość osoby do dna przeżartej pychą, to pozostanie ona na zawsze w kręgu kłamstwa, którym się otoczyła. Będzie wewnętrznie martwa, niezdolna do rozwoju...

[Pomóżcie mi otworzyć oczy] na całą swoją małość, na wszystkie drobne swe nędzostki, marności swych odruchów, planików i zamysłów, na całą powódź drobnych uników dla folgowania sobie, zyskania czegoś dla swej leniwej, wygodnej i zachłannej natury" (wg Anny Dąmbskiej). Pomóżcie mi "wysilić całą moją wolę wspomaganą przez łaskę i wycisnąć każdą swoją czynność tak, aby z niej nie zostało nic z tego, co ma posmak ludzkiej pychy; nic, co by mogło się zachwycać moim "ja". Tak bardzo bowiem chciałbym pracować dla Chrystusa na najniższym stanowisku w Jego wojsku apostolskim, gdyż dotąd jestem pełen tylko siebie, siebie i siebie... i wiem, że będę bezużyteczny, póki się nie napełnię Nim" (wg św.J.E.jw.). Czuwajcie nad tym , abym zawsze, codziennie pytał siebie: "Czy nie bywam "pobożnym" egoistą, który myśli o Jezusie tylko wtedy, kiedy pragnie własnego szczęścia ? Czy zabiegam także o to w życiu codziennym i na modlitwie, żeby Jezusowi było dobrze ze mną ?" (ks.bp Kazimierz Romaniuk)...

"A jeśli nawet z jakichś powodów nie mógłbym Bogu służyć wprost, to podpowiedzcie, jak mam służyć narodowi czy społeczeństwu, sztuce lub wiedzy, a przede wszystkim prawdzie we wszelkich jej przejawach. Życie jest bowiem szkołą duszy, jej drogą ku wiedzy duchowej, a więc drogą powolnego wydobywania się z egoizmu ku "służbie" czyli poświęceniu siebie dla czegoś od siebie większego, lepszego, bardziej godnego miłości... [Raczcie umocnić we mnie to] wewnętrzne przeświadczenie, że nie ma człowieka, który nie znalazłby służby sobie właściwej, o ile tylko zechce, w przeciwnym razie pozostałby jedynie pasożytem, który żeruje na poświęceniu swoich bliźnich, na ich wysiłkach, sam nie dając z siebie nic, lecz zabierając innym" (wg A.D. jw.)... I obym zawsze pamiętał o tym, że nawet służąc - "jeśli będę myślał wyłącznie o sobie, moja aktywność będzie czymś złym" (wg Jana Dobraczyńskiego), po prostu - egoizmem.

Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

wróć do spisu treści

wróć do strony głównej