wróć do strony głównej

wróć do spisu treści

UZDROWIENIE ZRANIONEJ DUSZY




Część bolesna

I. Modlitwa Pana Jezusa w ogrójcu

Biedne, Najświętsze Twoje Serce, o Jezu ukochany... Jakże musiało cierpieć, skoro za Twoją miłość i dobroć... za ofiarność, za wstawiennicze modlitwy do Ojca (J 17,9-19) spotkała Cię niewdzięczność i totalne opuszczenie... Jeden z Twych uczniów - zdradził Cię (Mt 26,48), drugi wyparł się Ciebie (Mt 26,75), zaś pozostali - opuścili w najgorszej sytuacji. Biedne zranione Serce Boże... Biedna zraniona dusza...

Ja wiem, o Chryste, co mogłeś czuć, kiedy Cię odtrącono. Kiedy Twe słowo: "Przyjacielu..." pozostało puste. Kiedy nie było nikogo, kto stanąłby w Twej obronie... Kiedy Cię traktowano jak zbira, jak przestępcę, jak zdrajcę i jak sabotażystę, który rzekomo miał ugodzić prosto w istotę narodu. Ja, Panie, wszystko znam, aż nadto, dlatego jestem z Tobą w bólu. Niezrozumiana, poraniona, osamotniona jak Ty. "Robak, nie człowiek" (Ps 22,7)... Złe "wspomnienia udręki stale wspomina i rozważa we mnie dusza" (wg Lam 3,19). Przy tym wydaje mi się, że "ból mój nie ma granic, że moja rana jest nieuleczalna i niemożliwa do uzdrowienia" (Jr 15,18). Proszę więc, wejrzyj na mnie, bo "jestem jak tamten ranny i na wpół martwy podróżnik z gościńca, i tak jak on, ja również czekam na swego Samarytanina, który podniesie mnie, opatrzy i postawi na nogi, czyniąc mnie znowu zdolną do życia" (wg o.Tomislava Ivancicia OFM). I liczę na to, że to będziesz właśnie Ty... Ty bowiem, Panie, możesz uzdrowić moją duszę, zabliźnić wszystkie te zranienia, aby przestała cierpieć z powodu ciągle żywych ran...

Tyś, Panie Jezu, miał do kogo się wyżalić. "Miałeś do kogo zwrócić się i poprosić o wsparcie; miałeś na kim polegać... Kielich goryczy był w rękach Twego dobrego Ojca. Twoja samotność, ból i strach też były w Jego rękach. Jedynie Ojciec mógł Cię pocieszyć. Jedynie Ojciec znał pełny sens Twojego cierpienia, jak i potrzebę tak wielkiego Twojego uniżenia" (wg ks.Andrzeja Bosowskiego). Proszę Cię zatem, zostań przy mnie, gdyż "boleść moja jest zbyt wielka, siły zbyt słabe, kiedy płaczę z dala od Ciebie" (wg o.Mateo Cravley-Boeveya).

O Chryste, "który uzdrawiasz złamane serca i przewiązujesz ich rany, proszę Cię, uzdrów teraz i tutaj moją duszę, mój umysł, moją pamięć i całe moje wnętrze... Spraw, aby wytrysnęły we mnie owoce Twojej obecności i daj mi owoc Twojego Ducha, którym jest miłość, radość i pokój, bym mogła dalej żyć bez kompleksów i bez zranień razem z innymi, razem z rodziną i wspólnie z moimi braćmi" (wg "Modlitewnika Gietrzwałdzkiego"). Bo "pamięć jest tą właściwością człowieka, która chyba w największym stopniu wpływa na jego działanie" ("Słowo wśród nas")...

Mówią, że "zawsze, kiedy coś budzi w człowieku niezrozumiałą wrogość lub irytację, to zwykle sprawa ta dotyka jakiegoś wrażliwego miejsca wymagającego uzdrowienia" (wg Ralpha Martina), lecz we mnie, o tym wiesz... nie ma żadnej wrogości, nie ma irytacji. Nie ma też nienawiści, tylko ogromny żal. Bezkresny żal, przytłaczający i nieutulony. Żal, który serce wyrywa i trawi każdy nerw. Żal wypłakanych łez, żal nie przespanych nocy... Żal sięgający aż do nieba... I przez ten żal zbolała dusza wymaga uzdrowienia...

"Ciasna to chatka - dusza moja. Przychodząc, zechciej ją rozszerzyć. Wali się w gruzy - chciej ją podźwignąć... Ja wiem, że jest w niej niejedno będzie razić Twoje oczy. Lecz któż oczyści ją ? [Kto ją uzdrowi ?]... Do kogóż oprócz Ciebie, [o Chryste], wołać mam ?" (św.Augustyn)...

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


II. Biczowanie Pana Jezusa

Jak to było możliwe, że Ty, o Chryste, który nie dopuściłeś do śmierci pod gradem kamieni, nawet kobiety nierządnej (J 8,10), wkrótce sam, ledwie żywy, kuliłeś się pod gradem ciosów (Mk 15,15)... Jak to się stało, że Twoje plecy, które nieraz z miłością pochylały się nad cierpiącymi, niedługo po tym przedstawiały jedną wielką ranę... Dlaczego Twe łagodne oczy, których spojrzenie wcześniej koiło każdy ból, zalały strugi krwi ze strumieniami potu...? A przecież były jeszcze rany Twojej duszy; gorsze od innych choć niewidoczne... Gorsze, bo one Ci sprawiały najokrutniejszy ból...

Panie ! I moją duszę bez winy - poraniono. I mnie za dobro złem odpłacono, z czym się tak trudno pogodzić, dlatego, "jak zegarmistrz przy pomocy lupy rozróżnia najmniejsze kółka mechanizmu, tak i ja, wciąż rozróżniam wszystkie szczegóły mego życia" (wg św.Jana Marii Vianneya)... O "jakże jestem biedna ! Panie, ulituj się nade mną ! Smutki moje niegodne walczą ze szlachetnymi radościami i nie wiem, które z nich zwyciężą" (wg św.Augustyna). Błagam, bo sam mówiłeś, że "chcesz być moim lekarzem" (wg Wj 15,26)...

Nie mogę się wyleczyć z tamtych straszliwych ran, gdyż miecz boleści w rękach złych ludzi długo pomnażał je. Codziennie w swych modlitwach proszę: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom" - po czym odpuszczam wciąż na nowo, mimo to rany nadal krwawią... Bo chociaż "usta szepcą te słowa bez oporu, to serce ściska się na myśl o przebaczeniu i darowaniu krzywdy, nawet gdy jest niewielka. Piekący ból zadany przez drugiego człowieka, cofa rękę wyciągającą się do pojednania, zamyka usta przed wypowiedzeniem słów przyjaznych, napawa uczuciem zemsty. Proszę więc, zechciej zgasić we mnie chęć wymierzania sprawiedliwości. W Twoje ręce oddaję krzywdę moją, żal i smutek, które mnie gnębią. Ty, Pan życia i śmierci, możesz w sposób najdoskonalszy załatwić moje porachunki z tymi, co wyrządzili mi tak wiele, wiele zła" (wg "Modlitewnika dla chorych" ks.SAC).

"Każdy z nas dźwiga ciężary w swojej przestrzeni duchowej. Spycha je do podświadomości sądząc, że znikły z jego życia, tymczasem wciąż nosi je w sobie. W każdym momencie życia dźwiga całego siebie, wszystkie swoje zranienia... Dopóki starcza sił psychicznych, jakoś się to udaje, ale gdy tylko ich zabraknie, może nastąpić katastrofa. Człowiek jest bowiem zbyt chory i zbyt słaby, żeby żyć dalej" (wg o.Tomislava Ivancicia OFM). Proszę więc, Panie Jezu, zmiłuj się nade mną. "Kiedy powracają bolesne wspomnienia, proszę, nie pozwól, abym je wpychała w podświadomość, ale przeżyła je na nowo koniecznie razem z Tobą" ("Słowo wśród nas"), bo "Tyś Lekarzem - ja chorą; Ty jesteś miłosierny - we mnie zaś wszystko woła o miłosierdzie" (wg św.Augustyna jw.)...

W mojej niemocy i słabości, proszę Cię, racz uleczyć zranienia mojej duszy, gdyż "uzdrowienie wewnętrznych ran jest jednocześnie uzdrowieniem całego człowieka. Dopóki one nie zostaną wygojone, podświadomie wytwarzają obszar nienawiści i braku przebaczenia, który staje się oparciem dla negatywnych wpływów. Dopiero gdy ta przestrzeń zostanie zagojona, zło już nie będzie miało oparcia i jego wpływy, jego ataki, staną się nieskuteczne" (o.T.I.jw.).

"Rzecz nie w tym, aby zapomnieć o minionych wydarzeniach, ale by odczytać je w nowym duchu, ucząc się właśnie z bolesnych doświadczeń, że tylko miłość buduje, a nienawiść niesie zniszczenie i ruinę. [Pomóż mi zatem, proszę Cię], rany przeszłości uzdrowić miłością. Wspólne cierpienie niechaj nie prowadzi do rozłamu, ale niech spowoduje cud pojednania" (bł.Jan Paweł II). Pomóż, bo "teraz jest najważniejszy moment w moim życiu. Teraz jest moja ostatnia szansa" (Jan Budziaszek) na wielkie uzdrowienie !

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa

Biedna Twa głowa, Panie Jezu, okaleczona cierniami, ale biedniejsza Twoja dusza zraniona przez szyderców (Mt 27,29-30)...

"Wyczułam - zapisała święta Faustyna - co wówczas się działo w najsłodszym Sercu Jezusa. Niech każda dusza rozważa, co Jezus cierpiał w tym momencie. Na wyścigi znieważali Pana. Zastanawiałam się, skąd taka złość w człowieku... a jednak grzech to sprawia - spotkała się Miłość i grzech"... Proszę Cię zatem, wejrzyj i na moją biedną duszę, poranioną jak Twoja i tak bardzo zbolałą, że sama nie potrafi wrócić do równowagi...

Ja przebaczyłam, ale wspomnienia ciągle, na nowo wracają... Ja odpuściłam, lecz konsekwencje tamtych wydarzeń ranią mnie. I chociaż przykro mi, że "Ty, o Chryste, także byłeś wzgardzony od ludzi na tym świecie, a w największej potrzebie, pośród zniewag i męki, odstąpili Ciebie znajomi, a nawet przyjaciele, [to nie potrafię wyzbyć się myśli o tamtych dniach... I chociaż jest mi wstyd], że Ty sam chciałeś cierpieć i chciałeś być wzgardzonym, a ja uskarżam się... że Tyś miał nieprzyjaciół i obmówców, a ja bym chciała mieć wszystkich przyjaciółmi i dobrodziejami" (wg Tomasza á Kempis) - to nie potrafię się wyzwolić od skutków tamtych przeżyć. Błagam więc, Ciebie, Ojcze Niebieski, złącz ten mój ból z Jezusem...

"Z Jezusem wykończonym, Jezusem głodnym, Jezusem spragnionym, Jezusem zmęczonym, Jezusem płaczącym; Jezusem, który umiał być przyjacielem swoich przyjaciół... z Jezusem rozbitym jak ja... bo wtedy może będę mogła być szczęśliwa pomimo ran zadanych złym potraktowaniem, bądź obrazą... Pomimo to, że wielu powstało przeciw mnie i modne było opluwanie mojej osoby... Mimo, iż byłam jakby śmieciem dla nich wszystkich... bo jeśli nadal bardzo rani mnie pogarda, to znaczy, że zbyt łatwo zapominam, do kogo należę" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera)...

"Boże mój, który jesteś sędzią wszystkich tajników; który wiesz, jak się rzecz stała... który wiesz, kto zadał krzywdę, a kto ją wycierpiał... Boże, od którego wyszło każde słowo i za którego dopuszczeniem wszystko się przydarzyło "aby myśli z wielu serc były objawione" (Łk 2,35)" (wg T.á K.jw.) - zechciej "usunąć z mego serca chmury i mgły mych czarnych myśli. Zechciej przepędzić z mojej duszy smutek i przygnębienie. [Zechciej umocnić w przekonaniu, że "podstawową zasadą jest, aby nigdy nie patrzeć w to, co nas boli. Nie analizować żadnej swojej rany. Nie patrzeć na ludzi, którzy nas zranili, tylko na Jezusa, który wszystko to naprawia i na to dobro, które jest w głębi ludzi, którzy nas kochają" (o.Tomislav Ivancić OFM)], abym, "kiedy będą dręczyły mnie wspomnienia [minionych złych wydarzeń], mogła zatęsknić za nadzieją i radością, i mogła znów uśmiechać się z całego serca" (wg ks.Franciszka Grudnioka). Dlatego proszę Cię usilnie, zechciej dopomóc mi !

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


IV. Dźwiganie krzyża przez Pana Jezusa

Cześć Ci oddaję, Panie Jezu, z powodu Twej wielkoduszności, bo choć zawzięci "rozumami serce Ci przebodli - to Tyś ich kochał i za nich się modlił" (wg Adama Mickiewicza)... I nie było w Tobie ani cienia wrogości wobec nich... A potem szedłeś w milczeniu z krzyżem na ramionach "jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją" (Iz 53,7) żeby ich nie obciążać winą, żeby zło dobrem zwyciężyć...

"Krzyż Twój był ciężki, a Tyś już wyczerpany, Tyś obolały, Tyś głodny i spragniony... Nikt po ostatniej wieczerzy nie podał Ci chleba ani wody. W ciemnicy związano Cię i zamknięto, nie po to, abyś przed męką mógł się snem pokrzepić... Szatańska złośliwość kopała Cię i biła, znęcając się przez całą noc... Nogi Twe nie spoczęły wśród sadów, chyba przez chwilę na kamieniu, gdy żołdacy hołd szyderczy Ci składali. Te nogi obolałe musiały Cię nosić od sędziego do sędziego i uginały się już, gdy Piłat wołał: "Oto człowiek"... Wytoczyłeś tyle krwi w Ogrójcu, wykrwawiono Cię przez biczowanie i ciernie na skroniach, słaniałeś się, gdy Piłat ręce umywał, zachwiałeś się, gdy krzyż włożono na Twe ramiona...

O Jezu, upadający ze znużenia i wyczerpania, daj mi męstwo i siłę nie upadać pod moim krzyżem" (wg ks.Jana Dordy SJ) bo i ja, chociaż cierpię, milczę przez cały czas... choć rany mojej duszy ociekają krwią... Cierpię, lecz mimo wszystko ufam, że przyjdzie kiedyś taki dzień, gdy będę mogła odkryć całą prawdę... Kiedy "Duch Święty nauczy mnie w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć" (wg Łk 2,11)... Dzisiaj jednak "przychodzę do Ciebie ze wszystkimi moimi obciążeniami i kłopotami, cierpieniami, krzyżami i strapieniami...

Jestem zmęczona, mój Jezu, z powodu moich wewnętrznych zmagań... Mimo to, dusza moja śpiewa teraz dla Ciebie, bo ośmielam się oddać Tobie wszystkie ciężary" (wg o.Slavko Barbaricia OFM), straszliwe brzemię tamtych przeżyć i nie gojące się rany... "Rany mojej duszy i mojego ciała" (św.o.Pio)... O Jezu, ulecz mnie...

"Ulecz wszystko, co według Ciebie potrzebuje we mnie uzdrowienia.

Uzdrów wszystko, co może mnie od Ciebie oddalać.

Uzdrów moją pamięć.

Ulecz moje serce.

Ulecz moje uczucia.

Ulecz mój umysł.

Połóż na mnie łagodnie Twe ręce.

Uzdrów mnie poprzez Twoją miłość" (L.Ronney SND i R.Faricy SJ).

Wiem, że nie jestem godna, "ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja" (wg Mt 8,7)... "Dopiero wtedy bowiem, gdy zlikwidowany będzie obszar, w którym złe siły znajdowały dla siebie dobre schronienie; oparcie do negatywnego oddziaływania na mnie - wiem, że mi będzie łatwiej szybko odrzucać je" (wg o.Tomislava Ivancicia OFM)... że "moje życie będzie znów obfitowało pełnią radości, jeśli noszone w sobie rany złożę w Twych w rękach; jeśli pozwolę, abyś czynił, co tylko zechcesz sam" (wg "Słowa wśród nas")... Jeśli powierzysz mnie Najświętszej Matce Twojej, którą spotkałeś na tej strasznej drodze kalwaryjskiej. Ona ukoi moją duszę łagodnym swym spojrzeniem, jak wtedy, gdy Twoje spojrzenie spotkało się z Jej wzrokiem...

Ona... Najświętsza i Najczystsza, "jedyne moje Pocieszenie, Boska Rosa, zdolna ugasić me pragnienie, Deszcz padający na pustynię serca mego, Latarnia zapalona w ciemnościach mojej duszy... Wsparcie mojej słabości, Schronienie mojej nagości, Balsam dla wszystkich moich nie zagojonych ran, Kres moich łez i płaczu... Wybawicielka z wszelkiego nieszczęścia, Pocieszycielka w smutkach, Wybawicielka z niewoli, Nadzieja mego zbawienia... Pani moja, Ucieczka moja, Życie moje i Pomoc moja... moja Obrona i moja Chwała, moja Nadzieja i moja Moc" (wg św.Germana) - pomoże Tobie, Panie mój, uleczyć moje rany...

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


V. Śmierć Pana Jezusa na krzyżu

Boże... Ty wiesz, jak ja kochałam, jak bez wahania byłabym gotowa oddać życie, lecz nie wiedziałam o tym, że "kochać, to znaczy podejmować ryzyko, iż zostanę zraniona i rozgniewana" (wg D. i M.Linnów), dlatego tak bolesne są rany mojej duszy. Dziś jednak ufam, że wejrzysz na mnie, jak na tę "Matkę, która stała obok krzyża we łzach cała, kiedy z niego zwisał Syn"... Ufam, że raczysz je wyleczyć, że ześlesz spokój na mą duszę i zacznę żyć na nowo. "Wszystko bowiem, czego dzisiaj mi potrzeba, to spokojny kąt, w którym każdego dnia mogłabym porozmawiać z Tobą, jakbym nie miała nic innego do zrobienia" (wg o.Thomasa Mertona OCR)...

Chryste, któryś powiedział do Anny Dąmbskiej: "Moje przebite ręce obejmą i przytulą cię do serca. Ogarnę cię moją radością, opatrzę twoje rany, które ci zadało okrucieństwo świata, uleczę choroby, ukoję niepokój i łzy" - ufam Tobie... Ufam, że mnie nauczysz "widzieć w mych ranach dobro, jakie dla mojej duszy uczynili ludzie, którzy uprzykrzali mi życie, bądź starali się je uprzykrzać... Niech inni takich zwą wrogami, mnie zaś dopomóż naśladować świętych przynajmniej pod tym względem i uważać się za kogoś zbyt mało znaczącego, żeby mieć kiedykolwiek wrogów... I pozwól mi nazywać ich "dobroczyńcami", bym polecając Bogu, nabrała do nich sympatii" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera)...

"O Boski Panie, pozwól, bym zaprzestała pogoni

za pocieszeniem, ale sama pocieszała,

za zrozumieniem, ale sama rozumiała,

za miłością, ale sama kochała.

Gdyż dając - otrzymujemy.

Przebaczając - zyskujemy przebaczenie,

Umierając - rodzimy się na nowo do życia wiecznego" (wg św.Franciszka).

Ojcze miłosierdzia i Boże wszelkiej pociechy... "Spojrzyj Twoim ojcowskim wzrokiem, pełnym miłości, na moje życie. Ty znasz moje serce i widzisz rany mojej historii. Ty znasz wszystko, co chciałam uczynić, a nie uczyniłam. Ty wiesz także o wszystkim, co uczyniłam dobrze, albo co uczyniłam źle i czego żałuję. Ty znasz moje ograniczenia, błędy i mój grzech; znasz moje zranienia i kompleksy mojego życia. Dzisiaj więc, Ojcze, proszę Cię przez miłość jaką obdarzasz Twojego Syna Jezusa Chrystusa, abyś wylał na mnie Ducha Świętego po to, aby ciepło Twojej uzdrawiającej miłości przeniknęło w najgłębsze tajniki mego serca" (wg "Modlitewnika Gietrzwałdzkiego")...

Ja wiem, że "dusza, która Tobie zaufała, nie miesza się, gdy przyjdzie na nią czas doświadczeń, gdyż wie, że jesteś Ojcem najlepszym, a na wzgląd ludzki niewiele zważa. Za najmniejszym podmuchem Ducha Świętego idzie wiernie, cieszy się tym gościem duchowym. Trzyma się Go jak dziecię matki. Tam, gdzie inne dusze zatrzymują się i trwożą - ona przechodzi bez lęku i trudności" (wg św.Faustyny), bo "kiedy rany duszy zostaną wyleczone, Duch Święty obejmuje tę przestrzeń i zamieszkuje w niej" (wg o.Tomislava Ivancicia OFM). Stąd moja ufność w to, że wszystko się odmieni.

Pozwól mi tylko, proszę Cię, codziennie pytać siebie: czy tamte dawne sprawy z przeszłości nie przesłaniają mi dzisiejszych moich spraw, a zwłaszcza Twoich spraw, mój Boże, w których mam uczestniczyć... I pozwól mi, abym jak Tomasz, który "jako pierwszy skierował nasz wzrok ku ranom Chrystusa, mającym moc wzmocnienia naszej wiary i przynoszącym nam uzdrowienie" - zawsze była wpatrzona w nie, wzrokiem pełnym wdzięczności... Wierzę, iż "moja zraniona dusza właśnie tam, w ranie Jego Serca znajdzie naukę o szczęściu" (wg PJ do Małgorzaty Balhan). Naprawdę wierzę w to.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

wróć do spisu treści

wróć do strony głównej