wróć do strony głównej

wróć do spisu treści

RZEPRASZAM CIĘ ZA WSZYSTKIE MOJE GRZECHY ZANIEDBANIA




Część radosna

I. Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie

"Maryjo, Ty znalazłaś łaskę, ponieważ jej pragnęłaś i szukałaś... Znalazłaś łaskę nie stworzoną - co oznacza, że sam Bóg stał się Twoim Synem - i z tą łaską znalazłaś, a także otrzymałaś wszelkie nie stworzone dobro" (św.Albert Wielki), bo miałaś w sercu wyczulenie na wołanie Boże. Tymczasem ja tak często byłem głuchy na wszystkie wezwania Pana i nieskory do wypełniania Jego najświętszej Woli. Nie liczyłem się z Bogiem w swoich poglądach na świat i życie, w swoich decyzjach, w swoich ocenach oraz w wyborze postępowania, gdyż układałem życie bez Boga, a nawet przeciw Niemu; bez wnikania w Jego plany i znaki w moim życiu...

Starałem się unikać spraw związanych z Bogiem, jak też wszystkiego, co dotyczyło religii lub Kościoła. Tak więc nie poruszałem ich w żadnej ze swoich rozmów prywatnych, a zwłaszcza towarzyskich... Nigdy nie przyszło mi do głowy, że powinienem dzielić się wiarą z innymi ludźmi. A nawet gdybym chciał się dzielić, to nie byłoby czym. Nie pracowałem bowiem nad rozwojem życia wewnętrznego, gdyż wystarczała mi przeciętność, formalizm i rutyna. Nie zamierzałem brać udziału w uroczystościach ani w żadnych manifestacjach religijnych. Nie poszerzałem swojej wiedzy, nie pogłębiałem swojej wiary poprzez czytanie Ewangelii, lekturę odpowiedniej prasy i książek katolickich... Nie znajdowałem czasu na to, by chociaż raz na tydzień pójść w niedzielę do kościoła. Nigdy nie miałem z tego powodu jakichkolwiek wyrzutów. Nie chciałem bowiem odstępować od swoich przyzwyczajeń. Świadomie więc i z własnej woli zaniedbywałem wszystko to, co w jakikolwiek sposób mogło przybliżyć mnie do Boga...

Nie tylko brak mi było czasu na pójście do kościoła, ale też nigdy go nie miałem na modlitwę. I tak trwoniłem łaski Boże, zaprzepaszczałem uzdolnienia, będąc oddany we władanie bezużytecznych, szkodliwych zajęć, które niczemu nie służyły... Całymi godzinami ślęczałem w internecie lub oglądałem nic nie warte programy w telewizji. Z lubością poddawałem się kaprysom i lenistwu lub spotykałem się "na plotkach" z ludźmi mego pokroju. Praca, kariera, przyjaciele - to było dla mnie ważne, a wiarę odkładałem na czas bliżej nie określony, a najlepiej - na starość... Brak ideału, priorytetów, brak wzorców dla rozwoju własnej osobowości, lekceważenie i tłumienie w sobie moralnych Bożych praw sprawiło to, że "z czasem stawałem się tak pusty, iż zaczął mnie wypełniać grzech" (św.Josemaria Escriva de Balaguer)... Dziś, kiedy wreszcie zrozumiałem, jaki to był straszliwy błąd, jakie wywołał konsekwencje, przykro mi jest i wstyd, że tak postępowałem. Przykro mi jest i wstyd, bo nie wiem, jak mam za to wszystko przeprosić Pana Boga...

Upadek przychodził powoli... "Grzeszyłem, właściwie bezwiednie, bo zagłuszyłem swe sumienie. A moje życie coraz bardziej zamieniało się w piekło pełne problemów każdego rodzaju, z chorobami i innym złem, które nawiedza ludzi" (wg Glorii Polo www.gloriapolo. net). Dopiero, gdy mój świat zaczął się chwiać w posadach; dopiero kiedy "trwoga przywiodła mnie do Boga", pojąłem, że On w swej mądrości "zaczął mi zsyłać utrapienia z powodu tych zaniedbań... że chciał mnie wypróbować, a jednocześnie w taki sposób zachęcić do poprawy... On chciał dogłębnie mi pokazać, że rozbudzenie pobożności i miłości do Niego; że wywołanie dobrego samopoczucia duchowego - nie leży w mojej mocy, bo tylko On jest w stanie udzielić takich darów" (wg ks.Krzysztofa Skorulskiego SJ).

A ja, niestety, nigdy Go o takie dary nie prosiłem, bo nie modliłem się... bo nie wiedziałem o tym, że "kto zaniedbuje modlitwę, z początku żyje z rezerw duchowych, potem - z oszustwa świata" (św.J.E.jw.), gdyż "nie jest w stanie oprzeć się pokusom szatana" (wg MB z Medjugorie)... Nie przypuszczałem, że "gdy ktoś przestaje modlić się, to spada do nicości" (o.Thomas Merton OCR), że "zaniedbanie modlitwy jest pierwszym krokiem do niewiary" (A.David). I nigdy nie myślałem o tym, że "tylko Bóg jest Panem czasu" (wg ks.Wojciecha Antoniego Czeczko SVD); że nawet "pośród licznych i absorbujących spraw codziennych, tak bardzo nam potrzebne są chwile spędzone z Bogiem" (wg ks.SAC); że "czas ofiarowany Mu nie jest czasem straconym" (wg bł.Jana Pawła II)...

Boże mój, Tyś obsypał mnie tysiącem możliwości zbliżenia się do Ciebie i pokochania Cię, a ja tego nie doceniłem. A ja to wszystko zaniedbałem świadomie, dobrowolnie... Przez całe lata najzupełniej nie poczuwałem się do tego, aby coś zmienić, aby wyjść z obojętności religijnej; aby nie gorszyć innych ludzi zaniedbaniami w wierze...

"Wszystko mi dałeś, co dać mogłeś, Panie...

Lecz wolną wolę musiałeś zostawić,

Gdyż bez nas samych nie możesz nas zbawić" (wg Zygmunta Krasińskiego)

A ja, co uczyniłem z tej swojej wolnej woli...? A "ileż w tym jest mojej osobistej winy, że Kościół, jako "społeczność grzeszników", nie znajduje się na najwyższych szczytach ? Że chrześcijaństwo nie przedstawia wartości bardziej atrakcyjnych dla niechrześcijan ? Że chrześcijanie nie potrafią wprowadzić trwałego pokoju pomiędzy zwaśnione rodziny, społeczeństwo, narody, wskutek czego nie przedłuża się posłannictwo Chrystusa, przez którego wszystko znów miało być pojednane z Tobą ?" (wg ks.bpa Kazimierza Romaniuka)... Jak teraz mam Ci spojrzeć w oczy, jak Cię przebłagać, jak naprawić tę swoją lekkomyślność, jak mam zadośćuczynić...?

O Panie, Boże nasz, wyznaję dziś przed Tobą, że jestem świadom tego zła, którego dopuściłem się i bardzo Cię przepraszam za to, że ono miało miejsce. Bo choć w swym błędnym przekonaniu starałem się wystrzegać grzechów uczynkowych, to moje grzechy zaniedbania zrobiły wiele złego. One bowiem nie "pozostały tylko we mnie, ale zaczęły rozprzestrzeniać się ze mnie na zewnątrz i zarażać innych. Bo nasze grzechy, wywołują konsekwencje nie tylko dla nas, ale również dla otoczenia. Są one niczym zgniłe owoce, gdyż zarażają każdy znajdujący się w pobliżu zdrowy owoc i doprowadzają go do gnicia" (G.P.jw.). Proszę więc, wybacz mi te straszne zaniedbania i błagam, nie postępuj ze mną według grzechów moich.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


II. Nawiedzenie świętej Elżbiety

Najświętsza Panno, jakże byłaś wrażliwa na potrzeby ludzkie, jak bardzo chciałaś im zaradzić, dopomóc sprostać kłopotliwym i trudnym sytuacjom... I chociaż Ewangelia przedstawia tylko dwa przykłady, jak pomagałaś Elżbiecie (Łk 1,39 i 56) i nowożeńcom w Kanie (J 2,3), to można sądzić, że Ty zawsze tak traktowałaś potrzebujących. Czyniłaś bowiem te posługi najszybciej jak było możliwe, najpilniej i tak długo, ile było potrzeba; czyniłaś dobrowolnie... A już szczególnie Syn Twój, Jezus, niezmordowany był w czynieniu dobra. Dopóki żył pomiędzy nami, praktycznie nie myślał o sobie, ale zawsze o innych...

A ja ? O Matko, długie lata byłem zupełnie obojętny na sprawy innych ludzi; na ich potrzeby, na ich cierpienia i trudne sytuacje. Nie poczuwałem się do głębszej integracji ze wspólnotą, w której żyję. I może nawet nie dlatego, że jej nie rozumiałem, że nie zdawałem sobie sprawy, iż trzeba pomóc innym, ale po prostu z wygodnictwa i braku zaangażowanie, z dążenie do świętego spokoju; z lenistwa albo z odkładania na później, na specjalną okazję... z ciągłego odwlekania odpowiednich decyzji. Bo mi nie przyszło nawet do głowy, że "odkładanie często kończy się zaniechaniem... że każde dobre postanowienie trzeba wypełnić nie jutro, ale już dziś, nie dziś wieczorem, ale dziś rano i nie za chwilę lecz wypełnić natychmiast" (Mahatma Gandhi), by nie zaniedbać go... A przede wszystkim z tego powodu, że nie przywiązywałem wagi do takich "małych" spraw. Tak, dzień po dniu i rok po roku zaniedbywałem konieczność otwarcia się na innych...

Bywało, że nie dostrzegałem okazji do czynienia dobra, bo nigdy nie myślałem o tym, że "chleb, który miałem w nadmiarze, winien być chlebem dla zgłodniałych; odzież wisząca w mojej szafie, którą tak rzadko używałem, powinna być ubraniem dla tych, którzy nie mają jej; obuwie, którego nie noszę, winno być obuwiem ubogich; pieniądze, które trzymam w ukryciu, także powinny być pieniędzmi dla ubogich" (wg św.Bazylego Wielkiego)... A przy tym uważałem się za prawego człowieka, bo nie miałem pojęcia o tym, że "cała żywotność królestwa szatana ma swoje korzenie w opieszałości chrześcijan" (św.Pius X), dlatego "opuszczenie czy zaniedbanie dobra, które pod wpływem Bożego światła ktoś jasno rozpoznaje, nigdy nie może być traktowane jako dobre" (s.M.Alicja Zelmańska ZMBM). Więcej... "kto umie dobrze czynić, a nie czyni, grzeszy" (Jk 4,17)... Ja jednak nigdy w taki sposób nie rozumowałem. Dopiero teraz kiedy się poddałem światłu Ducha Świętego, wiem, jakie błędy popełniłem i to przeraża mnie, więc korzę się przed Tobą...

Mój Boże, jak mogłem dopuścić do tak strasznych zaniedbań ! Jak mogłem nie pomyśleć o tym, że moja "prawość" w Twoich oczach jest jak urągowisko, bo "dobro, które było przeze mnie zaniechane, sprawiało Tobie wielki ból i przysparzało wiele trosk... że pierwszą rzeczą, za którą zdam sprawę wobec Ciebie, Panie, przed [czynnie] popełnionymi grzechami - są właśnie zaniedbania, gdyż one są tak ciężkie ! Nie można sobie wyobrazić jak bardzo, bardzo ciężkie !... One bowiem sprawiają, że Ty, o Boże, płaczesz ! Tak, płaczesz, widząc Swoje dzieci cierpiące z powodu naszej obojętności i braku współczucia bliźnim. Płaczesz z tego powodu, że inni bardzo cierpią, a my nic dla nich nie robimy ! Stąd wiele bólu istnieje w świecie przez naszą obojętność, przez naszą interesowność i nasze twarde serca" (wg Glorii Polo www.gloriapolo.net)...

Dopiero teraz mogłem pojąć, że "jeśli nawet nie miałem tak zwanych wielkich grzechów, to ileż zaprzepaściłem okazji do dobrego; ile drobnych uchybień codziennie popełniałem; ile zlekceważyłem spraw" (ks.SAC) i jak się przez to pogłębiła niesprawiedliwość świata... Dopiero teraz "mam świadomość, że Ty nie dajesz nam ciężarów ponad siły, więc choćby nawet człowiek stracił dużo zapału, to jednak wciąż posiada łaskę wystarczającą do wytrwania" (ks.Krzysztof Skorulski SJ) w dobru. Musi jedynie chcieć... Dopiero dzisiaj wiem, że "wobec Ciebie, Boże, nie można mówić o żadnym grzechu, iż on jest mały, ale trzeba nazwać go bardzo wielkim, bo on sprzeciwia się Twojej dobroci nieskończonej" (wg św.Katarzyny Genueńskiej). Proszę więc, Panie, przebacz mi te wszystkie zaniedbania wynikłe z mojej winy. Cały ten bagaż strasznych grzechów, co prawda biernych, ale grzechów gorszych od wielu czynnych...

Przebacz mi wszystkie zaniedbane uczynki miłosierdzia względem dusz moich bliźnich, bo również w tej materii wiele można zarzucić mi. Nie upominałem grzeszących, nie pouczałem nie umiejących, nie udzielałem dobrych rad, nie pocieszałem strapionych. Niedostatecznie podkreślałem słowem i własnym postępowaniem prymatu ducha i wieczności, nad doczesnymi wartościami, zwłaszcza materialnymi... A należało upominać kiedy ktoś postępował źle, i "nie zamykać oczu; i nie przechodzić biernie na drugą stronę ulicy... Nie wolno było się wymawiać, że szkoda czasu, że nic na to nie poradzę, wiem, że mnie nie posłucha" (wg J.Dobraczyńskiego)... Prawda, że "wszelkie upomnienia kosztują nas niemało, że wygodniej nie wtrącać się; wygodniej, lecz jakże daleko od nadprzyrodzoności...

[Zresztą ja sam nie próbowałem] walczyć ze swą słabością, która sprawiła, że do mego życia duchowego szybko zakradło się lenistwo i niedbalstwo" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera), bo nie byłem zainteresowany swym rozwojem wewnętrznym... Godziłem się na zastój swej kultury umysłowej. Akceptowałem swą przeciętność, miernotę osobową...

"Nie pogłębiałem wewnętrznego życia miłości ani modlitwy, ani ofiary, nie wiedząc o tym, że współczucie, miłość i zrozumienie muszą wyrastać od wewnątrz i być wynikiem naszego zjednoczenia z Chrystusem" (wg bł.Matki Teresy z Kalkuty)... Nie wykorzystywałem w pełni swych możliwości i talentów, "zakopywałem je", nie rozumiejąc, że przez zastój i pomniejszanie siebie... przez niewykorzystywanie swych możliwości i talentów - ja również, właśnie w taki sposób, krzywdziłem społeczeństwo. Dopiero dziś pojąłem, że jestem martwy wewnętrznie... Dopiero teraz mam świadomość, że "poddawanie się lenistwu i brak współpracy z wolą Ojca, sprawia, że dary Jego przestają się rozwijać" (wg o.Slavko Barbaricia OFM)... że "jeśli drobne rzeczy są zaniedbywane, On już nie daje innych łask ze swego miłosierdzia, by się nie marnowały i aby nie powiększał się dług wobec Jego darów" (wg św.Maksymiliana Marii Kolbego)...

Boże, mój Boże, jak mam Cię przeprosić za to wszystko ? Przyjmij więc moje przebłaganie, przyjmij ból mojej świadomości, przyjmij moje cierpienie... Ja wiem, że przez te zaniedbania dziś "muszę wiele cierpieć, lecz wiem i to, że z cierpień rodzi się życie duszy" (wg bł.Matki Teresy z Kalkuty), bo "o prawdziwej wartości człowieka decyduje jego wnętrze, jego dusza, jego szlachetne serce" (wg ks.SAC). Ty, Panie, o tym wiesz...

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


III. Narodzenie Pana Jezusa

"O Ty, Najświętsza - o Niepokalana,

Matko Jednego Wszechmocnego Pana,

Który utworzył te świata ogromy

I zszedł przez Ciebie na ziemię widomy

Jak po promieniu najwyższego słońca -

O Ty, najczystsza Miłości rodząca" (Antoni Stopa),

"której wielkość wypływa z wielkości Twego Syna, pozwól mi zawsze pamiętać o tym, że miarą naszej wielkości jest wypełnianie Ewangelii w zwykłym, codziennym szarym życiu; jest wypełnianie Woli Bożej tak w smutku, jak w radości... Pan nieustannie daje nam wystarczające znaki, aby ułatwić rozpoznawanie Jego najświętszej Woli" (wg ks.SAC). Ja bowiem długo nie szukałem żadnych wskazówek, żadnych znaków, aby zrozumieć Wolę Bożą; nie przykładałem wagi do nauk ewangelicznych - słowem, zaniedbywałem wszystko, co mogłoby kierować mną według zamysłu Pana. Dopiero dziś, po wielu latach, po wielu popełnionych błędach, których żałosne konsekwencje stały się niechlubnym dziedzictwem - nareszcie zrozumiałem, że to skutki tych zaniedbań.

Ja też, w najlepszej wierze, założyłem rodzinę, dziś jednak jestem świadom tego, że właściwie od początku zaniedbywałem ją, wkładając całą swą energię, cały swój czas w dążenie do dorobienia się i urządzenia kosztem wspólnego przeżywania siebie, kosztem wartości moralnych, kosztem wymogów kulturowych i zasad wychowawczych. Dla innych zajęć poświęcałem wszystko, co najważniejsze w rodzinie, nie miałem czasu dla swych najbliższych. Nie miałem czasu na wspólne spotkania i rozrywki, na wspólne umacnianie naszych więzów z przyjaciółmi. Nie przykładałem wagi do tworzenia atmosfery miłości, życzliwości, pogody, bezpieczeństwa, a rozmowy ograniczałem do życzeń, uwag i nakazów, nie myśląc o tym, jak poważne będą tego skutki...

Nie rozumiałem tego, że "miłość jest więzią doskonałości" (Kol 3,14), że "człowiek [tak naprawdę] jest stworzony do miłości; że każda chwila bez miłości jest stracona; że miłość [nie wymaga tego, aby się nią zajmować, gdyż może się wyrażać w trakcie codziennych zajęć]: nie tylko w słowach, lecz i w spojrzeniu, w ruchach i w gestach, i w postawie... w uśmiechu, w ochotnym słuchaniu, w cierpliwym znoszeniu narzekań... Nie dostrzegałem tego, że miłość jest tak prosta, że taka jest zwyczajna, przejawiająca się w zwykłych codziennych rzeczach" (wg o.Dominika Widera OCD), więc zaniedbywałem ją. I nic dziwnego, że nie było pomiędzy nami serdecznych więzi... Tak dzień po dniu i rok po roku oddalaliśmy się od siebie nie wiedząc o tym, że powodem takiego stanu są po prostu grzechy zaniedbania...

Dziś, gdy to wszystko zrozumiałem, proszę, Maryjo... przeproś Boga, a przede wszystkim Ducha Świętego za to, że zaniedbywałem wykorzystanie z Jego Darów: daru mądrości i rozumu; nie kierowałem się natchnieniem płynącym z cnoty "roztropności, która uzdalnia rozum praktyczny do właściwego rozeznania, w każdej okoliczności, naszego prawdziwego dobra i do wyboru właściwych środków do jego spełniania" (wg KKK 1835). Wstyd mi, że Mu sprawiłem zawód swymi zaniedbaniami... Nie tylko wstyd, ale i lęk przed następstwami jakie mogą zgotować moje własne dzieci, które, owszem, wzrastały, ale obok mnie, obok nas, którzy troskę o nie ograniczaliśmy do potrzeb materialnych...

Boże... Ja nie wiedziałem o tym, że "drobne, życiowe głupstewka tworzą przyszłego człowieka, który [wyniósłszy z domu "luz" wskutek zaniedbań swych rodziców], sam będzie zaniedbywał wszystkie ciążące na nim obowiązki; który, [nie będąc nauczony solidnej pracy od małego], niczego dobrze nie wykona... [Nie rozumiałem tego, że] przez to zmarnuję siebie i tych, których mi powierzyłeś" (wg Marii Jurczyńskiej)...

Nie doceniałem jakie "ważne jest religijne wychowanie, przykład rodziców... bo choć dzieci nie wszystko rozumieją, to wszystko naśladują. A kiedy dorastają, stają się bardzo krytyczne, dlatego słowa mają wtedy o wiele mniejsze znaczenie... Nie docierało do mnie, że jeśli rodzice się nie modlą, jeśli w ich życiu najważniejsze jest nastawienie na doczesność, na pracę, której poświęcają dosłownie każdą chwilę... jeśli sami nie mają czasu na modlitwę - to dziecko zauważa, iż Ty, o Boże, nie jesteś dla nich najwyższą wartością. Nie jesteś dla nich najukochańszy, ale znajdujesz się na marginesie życia. A wtedy dzieci też nie będą czciły Cię należycie i szybko pozapominają wyuczone pacierze" (wg o.D.W.jw.). Nawet nie przyszło mi do głowy, że "upadki się zaczynają od zaniedbania modlitwy" (św.Jan Berchmans)... Jakże więc mam przebłagać Cię, jak mam Cię prosić, byś naprawił wszystko, co ja zniszczyłem. Jak mogę oczekiwać, że raczysz odwrócić przykre skutki wieloletnich zaniedbań...

Najbardziej boję się o dzieci, bo dziś już wiem, że wiele z tych, których rodzice zaniedbali ich religijne wychowanie - zeszło w swym życiu na złą drogę, krocząc ku wiecznej zgubie. Tylko dlatego, że zostały bezbożnie wychowane... Proszę Cię zatem, Boże mój, przyjmij tę moją pokorną skruchę i racz okazać mi swe wielkie miłosierdzie. Miej dla mnie litość, miej cierpliwość, abym z Twoim błogosławieństwem próbował sam uporać się ze skutkami zaniedbań. I pozwól mi pamiętać, że "kiedy czynimy to, co możemy zrobić sami, Ty, Panie Boże, strzeżesz nas, lecz gdy się sami narażamy na niebezpieczne skutki, wówczas Ty nas opuszczasz" (wg ks.Mikołaja Łęczyckiego TJ). I pozwól, abym zawsze miał na uwadze to, by znów nie doszło do zaniedbań - gorąco proszę Cię...

Przepraszam Cię za zaniedbania nie tylko wobec własnych dzieci, nie tylko wobec współmałżonki, ale i wobec tych, którzy liczyli na mnie; wobec których ja sam miałem zobowiązania. Zaniedbywałem obowiązki wobec rodziny, zwłaszcza rodziców. Nigdy nie miałem dla nich czasu, nie miałem czasu dla tych, którzy oczekiwali mojej rady, mojego wstawiennictwa w ważnych życiowych sprawach. Nie miałem czasu dla nikogo, bo nie starałem się "prześledzić swych godzin w ciągu dnia, by móc przekonać się ile kwadransów bezowocnie przeciekło mi przez palce, nie dając żadnej korzyści dla ciała ni dla duszy" (wg M.J.jw.).

Proszę więc, Panie, pozwól mi zadośćuczynić za to wszystko. Pozwól naprawić błędy powstałe z tych zaniedbań. Niechaj mi w tym pomoże mój dobry Anioł Stróż, by poczuł się potrzebny, bo "ludzie sami, [z własnej winy często] blokują sobie drogę, którą Ty w swojej Opatrzności chciałeś ich doprowadzić do wiecznego zbawienia. Lekceważąc opiekę aniołów, [które nam zsyłasz ku pomocy i lekceważąc pomoc] zdolną ocalić ich, gardzą Twą łaską ginąc marnie" (MB do Czcigodnej Sługi Bożej Marii z Agredy) przez własne zaniedbania.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


IV. Ofiarowanie Pana Jezusa

Matko Najświętsza, w Tobie było tak doskonałe posłuszeństwo nie tylko wobec Bożych praw, ale i wobec praw stanowionych, że choć nie wymagało tego Twoje dziewicze macierzyństwo, to nie wyobrażałaś sobie, abyś miała zaniedbać obrzęd oczyszczenia (Łk 2,22). Ty bowiem byłaś wierną Bogu i Prawu Mojżeszowemu, podczas gdy ja zaniedbywałem wszystko, co tylko mogłem zaniedbać, jak było mi wygodnie. Bo nie myślałem o tym, że w ten sposób, nawet mimo woli, stwarzam warunki złu. "Grzech bowiem rzadko się dostaje do człowieka przemocą, a przeważnie podstępem" (Georges Bernanos)...

Mój Boże, jakie to okropne, że ja lekceważyłem tak częste zaniedbania, że nie czuwałem nawet nad sobą, nie pilnowałem się przed "złem, które wciągało do współpracy" (wg Piotra Jaroszyńskiego), co prawda biernej, ale tak bardzo dalekosiężnej... To straszne, że nie dopuszczałem do siebie świadomości, iż "dobrowolne wystawianie się na pokusy jest grzechem może większym niż uleganie pokusom, bo jest kuszeniem Ciebie, Panie... bo jest właściwie decydowaniem się na grzech... Bo tak już jest, że świadome narażanie się na pokusy z czasem wytwarza [trwałe] nawyki do grzechu" (wg ks.bpa Kazimierza Romaniuka). Ja nie myślałem o tym, że nikt się nie staje złym człowiekiem od razu, jak na zawołanie, lecz jeśli często i dobrowolnie pogrąża się w grzechy powszednie, to prawie pewne jest, że wkrótce dojdzie do grzechów ciężkich. "Szatan układa bowiem łańcuch z szeregu grzechów, by duszę zgubić. A wtedy jeden grzech powszedni toruje drogę drugiemu grzechowi powszedniemu i tak powoli człowiek dochodzi do grzechu ciężkiego" (św.Wawrzyniec Justynian)...

I taki łańcuch powstał nie tylko z moich powszednich grzechów, lecz przede wszystkim z moich zaniedbań, na czele z zaniedbywaniem Sakramentu Pokuty. Bo ja przez lata "odwlekałem decyzję pójścia do spowiedzi; bo ciągle odkładałem ją na ostatnią chwilę, którą wciąż odsuwałem, aż stałem się tak bardzo "zarośnięty brudem", że prawie już zupełnie przestałem go odczuwać" (wg PJ do Anny Dąmbskiej)... Gdybym nie zaniedbywał chodzenia do kościoła; gdybym się nie uchylał od słuchania Bożych słów, gdybym wysłuchał uwag kapłana-spowiednika, na pewno bym zrozumiał, że grzechy, a zwłaszcza "grzechy ciężkie, czynią nas - trudno w to uwierzyć - gorszymi od szatana. Jego bowiem obraza mniej dotknęła Boga, gdyż człowiek jest nieporównanie mniej doskonałym, niższym stworzeniem. Tak więc obraza kogoś takiego jest znacznie bardziej dotkliwa...

Szatan obraził Boga tylko jeden raz, my zaś Go obrażamy wiele, wiele razy... Szatan popełnił grzech tylko jednego rodzaju, my mamy na sumieniu grzechy rozmaite... Szatani nie otrzymali od Boga tak rozlicznych dobrodziejstw jakie dostali ludzie, bo wszystkie rzeczy doczesne były stworzone nie dla aniołów, lecz dla nas, ludzi, mimo to śmiemy być tak niewdzięczni... To dla nas, ludzi, nie dla szatanów, Bóg raczył stać się człowiekiem i za nas cierpiał, za nas umarł. Tak więc obraza, której się dopuszcza ktoś, kto dostał tak bezmierne łaski Boże, staje się cięższą zniewagą wyrządzoną Dobrodziejowi... Bóg ustanowił dla nas środki w postaci świętych sakramentów, abyśmy mogli wytrwać w dobrym. Stąd jasno widać większą winę grzeszącego człowieka aniżeli szatana, który przecież nie dostał tej zewnętrznej pomocy...

Człowiek powinien strzec się grzechu chociażby z obawy przed piekłem. Tej ostrzegawczej możliwości nie mieli tamci aniołowie, gdyż piekła jeszcze nie było... Grzech złych aniołów trwał bardzo krótko, a człowiek grzeszy ustawicznie; nieraz przez długie lata żyje z brzemieniem win... Szatani nie dostali ani chwili czasu, by mogli za swój grzech żałować. Człowiek zaś, mając na to czas, rzadko żałuje za swe grzechy, przeciwnie, wciąż dokłada nowe zwiększając ciężar win... Bóg wiele razy przebacza nam i wciąż na nowo do łaski swojej przyjmuje. Upadli aniołowie nie mieli takich szans... Taka łaskawość i dobroć Boża, nawet kamienne serce winna pobudzić do poprawy, dlatego jeśli grzesznik niczego nie żałuje i poprawić się nie chce - gorszy jest od szatana, bo on z pewnością nie zgrzeszyłby drugi raz, gdyby mu Pan Bóg jego pierwszy grzech raczył przebaczyć. A już na pewno nie uczyniłby tego po raz trzeci czy czwarty, a może nawet setny, jak to się zdarza niektórym ludziom, którzy nie mogą nawet policzyć swoich grzechów" (wg ks.Mikołaja Łęczyckiego TJ)...

Boże... Mój Boże... Co mam zrobić ? Jak Cię przeprosić, jak przebłagać, jak Ci zadośćuczynić ? Czy samo oczyszczenie z grzechów wystarczy, abym mógł się poczuć na nowo dzieckiem Twoim...? Wiem, że Ty jesteś miłosierny, że wciąż od nowa dajesz nam szanse nawrócenia. Proszę Cię więc, dopomóż mi już nigdy więcej nie popełniać tak straszliwych zaniedbań. Dopomóż mi czuwać nad sobą, aby mój zapał do poprawy nie zgasł z upływem czasu... Spraw, bym nie lekceważył "niczego, co nas gorszy, czyli do grzechu prowadzi, lecz pomóż mi unikać tego i odsuwać od siebie, choćby to było dla mnie nawet i potrzebne" (wg św.Bazylego). I pozwól mi pamiętać o tym, że właśnie "Najświętszy Sakrament zapobiega powszednim grzechom, a od ciężkich odwraca" (św.Bernard).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


V. Odnalezienie Pana Jezusa w świątyni

Ty, o Maryjo, "chowałaś wiernie wszystkie wspomnienia w swoim sercu" (wg Łk 2,51), zwłaszcza wspomnienia związane z Jezusem, Synem Twoim, który był również Synem Bożym. Gdybym i ja chował w swym sercu to, co słyszałem o Jezusie, to co nam Jezus przekazywał; gdybym pielęgnował w pamięci Jego nauki, zalecenia, na pewno miałbym tę świadomość, że wypełniając Wolę Bożą nie tylko byłbym uzdolniony do dobrych czynów, lecz przede wszystkim byłoby to z wielką korzyścią także dla mnie samego. Tymczasem ja nie przykładałem wagi do tego, aby postępować tak, jak Pan Bóg przykazał, dlatego dzisiaj "z wielkim bólem wspominam zło, które tak głupio popełniałem i dobro, które z łaską Bożą mógłbym uczynić, ale z własnej winy zaniedbywałem je" (wg Małgorzaty Balhan)...

I z "coraz większym przerażeniem spoglądam wstecz na to, że tyle było okazji, sposobności i możliwości, które zlekceważyłem, a których dzisiaj już, niestety, nie da się odrobić, gdyż przepadły bezpowrotnie... Na to, że moje przeoczenia, niedopatrzenia, niedouczenie, brak fachowości, brak praktyki, brak doświadczenia, amatorszczyzna; wszystkie te moje zaniedbania; moja naiwność, lekkomyślność, pochopnie podjęte decyzje" (wg ks.Mieczysława Malińskiego) - przyniosły tak brzemienne w skutkach konsekwencje... Dzisiaj już nic nie mogę zrobić - jedynie tylko błagać Boga, by mi przebaczył, że tak głupio pokierowałem swoim życiem z powodu swych zaniedbań. Dziś mogę tylko, korząc się, przepraszać za to wszystko...

O "jakże często się poddawałem pokusie łatwizny życiowej, nie myśląc o tym, że nie tylko słabość charakteru, ale i brak ducha ofiary - to naprawdę największe nadzieje dla szatana" (wg ks.bpa Kazimierza Romaniuka); nie rozumiejąc, że "lenistwo jest początkiem wszelkiego zła" (św.Ignacy z Loyoli), bo głównie z niego wypływały te wszystkie zaniedbania... "Lenistwo jest źródłem złych myśli" (św.Franciszek z Asyżu), które blokują dobrą wolę, a "bez niej nie da się, niestety, niczego zbudować... Bez dobrej woli człowiek jest ciągle przeciwko sobie, obok siebie, poza sobą, zamiast ze sobą, dla siebie i dla wspólnego dobra" (wg br.Tadeusza Rucińskiego FSC). "Wystarczy bowiem nie uczynić nic dobrego, a przez to samo już czyni się wiele złego", gdyż człowiek "uczestniczy w złu i jest w nim również jego udział nie tylko przez czynione zło, lecz także poprzez każde zaniedbanie dobra" (PJ do Anny Dąmbskiej)... Wystarczy nie zareagować na zło, które się widzi, a już obciąża się sumienie grzechem zaniedbania. Bo ten, "kto daje przyzwolenie na czyny ludzi złych - współpracuje ze złem" (wg św.Augustyna)... Dziś ubolewam nad tym wszystkim, co wykrzywiło moje drogi i za to, najpokorniej pragnę przeprosić Boga...

"Ileż to razy, również ja pragnąłem służyć Mu w czymkolwiek, lecz zawsze byłem taki słaby, że mogłem się jedynie ograniczyć do tego, aby Mu ofiarować swój bezsilny gniew i żal spowodowany świadomością, iż nie zdołałem wykonać tak łatwego postanowienia" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera)... Ale nie tylko zaniedbywałem postanowienia wobec Boga, bo "nie spełniałem zgodnie z sumieniem swych obowiązków obywatelskich. Bo nie starałem się, by poznać nurty i myśli oraz kierunki rozwoju naszej epoki. I nie robiłem nic, by w miarę swoich sił starać się szerzyć pośród ludzi zarówno dobrych obyczajów, zgody oraz miłości. Dziś więc, gdy już to zrozumiałem, rozważam, "do jakiego stopnia jestem odpowiedzialny - ja osobiście - za to, że dotychczas nie urzeczywistniły się w pełni marzenia ludzkie o lepszej przyszłości.

Ile jest mojej winy w tym, że narody nadal czekają bezskutecznie na lepszych władców, na całkowity pokój we wzajemnych stosunkach, na dobre samopoczucie, sytość, szczęście, nawet doczesne ?" (ks.bp K.R.jw.). Proszę Cię zatem, Matko Boża, zechciej przebłagać w moim imieniu dobrego Pana Boga, który wciąż okazuje tak wiele cierpliwości... który pomimo tych zaniedbań "nieskory jest do gniewu i bardzo łagodny" (wg Ps 145,8). Powiedz Mu, jak bardzo mi wstyd za taką lekkomyślność.

Naucz mnie, "abym swoje serce niezmordowanie wznosił ku Panu i bym ubolewając nad swymi zaniedbaniami, wciąż dążył do poprawy" (wg św.Tomasza z Akwinu)... bym zawsze, "widząc jakieś zło, starał się je naprawić; żadnego dobra nie zaniedbać ale powiększyć je" (wg św.Maksymiliana Marii Kolbego). Pomóż mi przy tym wszystkim kierować się sumieniem, bo "gdyby mnie sumienie gryzło z tego powodu, że zaniechałem spełnienia czegoś dobrego, to znak, że Pan Bóg chciał, bym tego nie zaniedbał" (św.J.E.jw.)...

A przede wszystkim, pozwól mi wyzwolić się z tego, co czyni mnie leniwym i niechętnym do działania, bo "jeśli sam się nie zdobędę na rezygnację z wygodnictwa, to życie mnie nauczy jej w taki drastyczny sposób, że w pierwszej chwili nie będę w stanie nawet pozbierać się" (wg ks.Włodzimierza Sedlaka)... Naucz, jak mam umacniać się modlitwą w swych postanowieniach, a jeśli będę już gotowy do ponoszenia większych ofiar, niechbym spróbował podjąć post w intencji tej poprawy. "Post bowiem jest modlitwą, wprawdzie najboleśniejszą, ale też i najszczerszą" (wg Mahatmy Gandhiego).

"Niech te moje postanowienia nie będą jak ognie bengalskie, które świecą przez chwilę, by pozostawić później gorzką rzeczywistość, jak jakiś czarny i nieużyteczny niedopałek, który wyrzuca się z pogardą. Bo duch pokuty nie polega na tym, aby jednego dnia uczynić wielkie umartwienia, drugiego dnia zaniechać ich. Trzeba natomiast przezwyciężać siebie każdego dnia, poprzez ofiarowanie Bogu rzeczy wielkich i małych - z miłością, bez afiszowania" (św.J.E.jw.) i z pokornym poddaniem. Ale nie pozwól mi przesadzać w umartwianiu, by nie zaniedbać zachowania dobrego stanu zdrowia; nie zaniedbywać snu, posiłków, a także wypoczynku; aby nie poddać się skrajności i rezygnacji z życia.

Ty zaś, Maryjo, bądź łaskawa czuwać nade mną nieustannie, bo lękam się, bym z własnej winy nie zaniedbywał w trudnych chwilach, gdy nacierają na mnie pokusy - Tobie polecać się... Ty jesteś wieżą Dawidową, w której znajdują się tysiące zbroi na obronę tych, którzy się do Ciebie uciekają. Ty jesteś najmocniejszą obroną dla tych, co walczą" (wg św.Alfonsa Liguoriego) sami z sobą wobec ciężaru zła. I obym "nigdy nie zaniedbywał wdzięczności wobec Boga. On bowiem "sam chce dziękczynienia, traktując niewdzięcznych jako nieobecnych i nieznanych... Bo skoro Job w swych utrapieniach dziękował i wychwalał Imię Pańskie, to jakież wielkie dzięki my winniśmy składać Bogu za otrzymane tak liczne dobra ?" (wg św.Antoniego z Padwy). Obym pamiętał o tym...

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

wróć do spisu treści

wróć do strony głównej