|
Część chwalebna
I. Zmartwychwstanie Pana Jezusa
Ty, Panie Jezu, Zmartwychwstały nie byłeś zjawą ani ułudą. Ci bowiem, którzy mieli szczęście obcować z Tobą, mogli przekonać się o tym nawet w kontaktach fizycznych, jak choćby Tomasz, włożywszy swe palce w Twoją dłoń i w ranę Twego boku (J 20,27); jak wszyscy inni uczniowie, z którymi posilałeś się (Łk 24,41-43; J 21,13) na brzegu jeziora. Obok tych, jeszcze inne "fakty Twojego zmartwychwstania, dowiodły prawdziwości Twojej nauki, Panie, i Twojej zbawczej śmierci" (wg ks.Adolfa Janczaka SCJ), lecz ja, niestety, omijałem tę oczywistą prawdę. Nie interesowały mnie relacje Bosko-ludzkie. "Przeżyłem wiele zła będąc z dala od wiary, gdyż otaczający świat bez przerwy znosił mnie daleko od Boga" (wg s.Emmanuel Maillard). Dopiero dziś, w poczuciu zmarnowanych lat życia; dziś, na granicy unicestwienia czuję, że
"Jestem wewnętrznie martwy
Nic mnie nie interesuje
Nic mnie nie wzrusza
Nie dla mnie pieniądze i sława
Poklask tłumów i rozkosze ciała
Gryzie mnie tylko zwątpienie
I myśl jakaś ponura
Że coś przegrałem" (ks.Jan Pałyga SAC)
"Gdzie jest życie, które zagubiłem żyjąc ? Gdzie jest mądrość zagubiona w wiedzy ? Gdzie jest wiedza zagubiona w informacjach ?" (wg Thomasa Stearnsa Eliota)...
"Grzeszyłem, Panie, całe życie grzeszyłem, zmiłuj się więc nade mną, najsłodsza, niewysłowiona Miłości" (wg św.Katarzyny ze Sieny). Swymi "grzechami przez długie lata niszczyłem samego siebie !" (o.Slavko Barbarić OFM). "Panie, gdybyś tu był..." (J11,21 i 32), inaczej potoczyłyby się sprawy... a tak -
"Oplotły mnie więzy grzechu
Jestem bezsilny
I pełen udręki
Nienawiść zżera me serce
Zmysły szaleją jak burza
Pycha rozsadza mózg
Chciwość wyznacza działanie...
Rozerwij Boże te pęta
I racz przywrócić wolność którą utraciłem" (wg ks.J.P.jw.)...
Ty wiesz, że wszystko "to, co dziś się we mnie dzieje, spowite jest dręczącą ciemnością - i moja dusza, gdy sama siebie pyta o swoje możliwości, uświadamia sobie, że nie może sobie samej bezpiecznie zawierzyć" (św.Augustyn). Ty wiesz i to, że "każdy musi przejść przez swój test rozpaczy, gdy człowiekowi zdaje się, że Bóg opuścił go i że zapomniał o nim... [albo, gdy żal straconych lat rozdziera jego duszę; gdy uświadamia sobie, że gdzieś zagubił Boga]... A jeśli tego nigdy nie przeżył, to tak naprawdę, nie wie nic" (Jean Lafrance)... Wtedy dopiero, tak jak ja, pojmuje, że "szczęśliwi są ci, co odpowiadają na łaskę Twoją, Panie, lecz nieszczęśliwi ci, co słysząc pukanie do drzwi swoich serc, zamykają te drzwi przed Tobą, gdyż wtedy narażają się na niebezpieczeństwo, że ona już nie wróci" (św.Jan Bosco)...
Ja miałem szczęście, bo jednak spotkałem Cię... ale "dopiero wtedy, gdym się odwrócił w drodze, choć Ty przez całe życie szedłeś za mną krok w krok" (wg Leopolda Staffa)... Ja miałem szczęście, bo udało mi się uniknąć tak głupiego zmarnowania swojego życia, jak to się przydarzyło łotrowi, który wisiał na krzyżu po Twojej lewicy, Panie i Boże nasz... Pragnę więc teraz, korząc się przed Twoim Majestatem, dziękować za to, że Ty JESTEŚ; pragnę "pamiętać częściej o Bogu niż o własnym oddechu" (św.Grzegorz z Nazjanzu), bo "dla człowieka, który jest sam, bez Boga, bez Pana, ciężar dni jest straszliwy" (Albert Camus)...
Przebacz mi, proszę, że "moje życie biegło w nieświadomości i błędzie... że często byłem przyczyną wielkiego zła dla ludzi, dla społeczeństwa a nawet i dla religii. Przebacz i chroń przed pogrążeniem w topieli moich win i zła, którego byłem narzędziem. I niechaj dusza moja najgłębszym żalem przejęta, rzuci się w przepaść ufności i przybiegnie do Ciebie, który, jak zawsze, na mnie czekasz, aby mi wszystkie błędy życia mojego przebaczyć" (wg PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez). Przebacz i zechciej "nie wspominać grzechów mojej młodości" (wg Ps 24,7). "Uznaję swoją winę, i czynię dziś przed Tobą pełne skruchy wyznanie, i porzucając swoje grzechy pragnę poddać się Tobie, abyś zamieszkał we mnie... Abyś kierował moją wolą i całym moim życiem", które jeszcze mi pozostało.
"Przyjdź Panie Jezu, który poznałeś burzę świata, który wszedłeś do łodzi każdego życia. Wiem, że jesteś obecny, bo Twoje Imię znaczy Emanuel, Bóg z nami i Bóg dla nas. Proszę Cię zatem, wejdź w moje życie. Moja łódź przewraca się... Widzisz moje udręki, widzisz cierpienia mej świadomości i podświadomości. Przeniknij Jezu, w samą głębię mojego ja. Ginę, więc podnieś mnie i uśmierz moje burze. Rozkaż falom śmierci, które mnie otaczają, aby przestały mi zagrażać. Powiedz choć jedno słowo, by uspokoić moje serce, ażebym wreszcie słuchać mógł Twego Boskiego słowa"... Wiem, że przy Tobie "nic nie jest z góry przegrane. Wszystko jest do odbudowania ! Przy Tobie nikt, a więc i ja, nie jest na zawsze stracony !" (wg o.Daniela Angea OSB)... "Dopomóż mi zawrócić ! Pozwól mi żyć normalnie, życiem pełnym prostoty, pełnym ludzkiej dobroci, pełnym przyjaźni i wzajemnego zrozumienia" (wg o.Phila Bosmansa). "Dopomóż mi odważyć się pójść także w tym kierunku, w którym dotąd nikt jeszcze nie poszedł" (bł.Jan Paweł II)... "Bądź dla mnie, Panie, nie tylko Bogiem, lecz także moim Ojcem i moim Oblubieńcem, bo jesteś dobry, a Serce Twe jest takie współczujące... I niechaj Boży pokój ogarnie moje serce" (wg św.Magdaleny Zofii Barat).
Naucz mnie często brać do ręki Ewangelię, bo "wszelkie pismo od Boga natchnione jest pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania i do kształcenia w sprawiedliwości - bym jako człowiek Boży doskonalił się przysposabiając do każdego dobrego czynu" (wg 2Tm 3,16). Wszak Ewangelia jest tą Radosną Nowiną o nieskończonej dobroci Boga i o zbawieniu wiecznym... "Jest kamieniem szlachetnym, który potrafi zalśnić nagle nowym światłem, kolorem przejmującym, kształtem niespodziewanym. Skarbcem najdroższym, do którego jesteśmy zapraszani, w którym można odkrywać wciąż nowe wspaniałości i w każdej chwili z łaski Twej doznać nowego olśnienia...
To może zdarzyć się przy czytaniu, przy jej słuchaniu lub niespodzianie może być tak, że zadrży we mnie dawno słyszana przypowieść, zdanie, słowo - wtedy zrozumiem... stanę się tym, który przeżyje wtajemniczenie w prawdę... W jej świetle będę mógł dostrzec na nowo ludzi, siebie, świat, Boga... zdziwiony, że przez tyle lat udało mi się bez niej żyć... bez niej obchodzić się" (wg ks.Mieczysława Malińskiego).
Dzięki Ci składam za te dni, gdy byłem w pełni świadom i wdzięczny, że mogłem współpracować z Tobą. I proszę, wybacz mi mój stracony czas, kiedy zapominałem albo przywłaszczałam darowany mi czas tylko dla siebie, dla swych egoistycznych celów. Dziś wiem, że to jest czas stracony" (wg o.Slavko Barbaricia OFM). Dziś więc Ci składam nowy czas, ufny, że rozporządzisz nim, że mnie umocnisz w przekonaniu, iż "ten, kto umie na dobre obracać swoje porażki, jest większy niźli ten, co na złe używa swego powodzenia" (o.Thomas Merton OCR).
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
II. Wniebowstąpienie Pana Jezusa
Przez długie lata troszczyłem się nie o królestwo Boże, lecz tylko o to, co mogło być do niego przydane (wg Mt 6,33); tylko o to, by móc żyć lekko, łatwo i przyjemnie... i nie wiedziałem, że Ty, o Chryste, chociaż od dawna już nie mieszkasz między nami (Łk 24,51), "to zawsze jesteś przy mnie srożąc się miłosiernie i skrapiając bezmierną goryczą wszystkie moje niedozwolone rozkosze po to, abym nie szukał takich, w których nie ma cierpienia. Ty bowiem uczysz nas przez cierpienie, uderzasz po to, by uleczyć; zabijasz, byśmy nie umarli z dala od Boga" (wg św.Augustyna)...
"On w każdej chwili może nas zwalić
i... jeśli zechce, podnieść nas może.
Tylko On jeden może ocalić,
kiedy nas gromem kary przeorze" (wg Seweryna Goszczyńskiego).
Ja jednak tego nie rozumiałem żyjąc tak, jakby Go nie było. "Ufałem sobie, przeświadczony, że sam sobie wystarczę, bylebym miał układy, znajomości i dużo pieniędzy, nie rozumiejąc, że to jest największe zagrożenie" (wg ks.kard.Józefa Glempa)... Postępowałem tak, do czasu, póki nie przyszło załamanie; dopóki nie pojąłem, że "zwycięzców i przegranych różnią decyzje, jakie w swoim życiu podjęli"; dopóki nie odkryłem tego, że zmarnowałam życie... Póki nie zrozumiałem, że "nieszczęścia ciała są niczym, w porównaniu z tragedią zmarnowanego życia" i że "z Boga nie można naigrywać się ! Wszystko się w pewnym momencie skończy. Znikną wszelkie szanse... Był czas dostatecznie długi miłosierdzia Bożego. Wtedy odraczał Bóg swoje wyroki, przekształcał gniew w miłosierdzie, wychodził na rozstajne drogi, wykorzystywał nawet wszelkie moje upadki dla ostatecznego dobra... Ale dziś wszystko już należy do przeszłości" (wg ks.bpa Kazimierza Romaniuka)...
Jezu... Ty wiesz, że "tam, gdzie duch zostaje zgaszony, człowiek zostaje uderzony w samo sedno swojej istoty; śmiertelnie zdeformowany. Tam, gdzie zamiera duch, można człowiekiem manipulować i niczym mechanizmem, kierować nim od zewnątrz... Tam, gdzie duch zostaje zgaszony, zaczyna się bezsens. Tam gaśnie radość życia i panoszy się zwątpienie... niczym paraliż, niczym bezwodna pustynia bez nadziei" (wg o.Phila Bosmansa). I "nie ma nic, co by nie ujawniało... albo niemocy człowieka bez Boga albo potęgi człowieka z Bogiem,, bo tylko "Bóg potrafi pisać prosto nawet na krzywych liniach" (Blaise Pascal), tyle, że "wchodzi do akcji dopiero wtedy, kiedy kończą się ludzkie możliwości" (Jan Budziaszek)... Proszę Cię zatem, pomóż mi jeszcze odbić się od dna, bym mógł inaczej przeżyć to, co jeszcze mam przed sobą... Pomóż odrodzić się, bo dziś już nie mam wątpliwości, że "nie długość życia się liczy, ale jakość" (Martin Luther King)....
Dziś wiem, że Ty "przedziwnych rzeczy dokonujesz aby ukazać, że nie ma pozycji przepadłych jeśli Ty wchodzisz w grę" (wg ks.Włodzimierza Sedlaka). "Nie ma zmarnowanego życia, dopóki człowiek żyje. Dopóki żyje, może się obudzić, opamiętać, poprawić. Może się nawrócić, odnaleźć swoją drogę, funkcję, powołanie - według łaski jaką otrzymał... Może jeszcze tworzyć, budować i mieć swoje wielkie dni; że może piękniej, bogaciej i bardziej twórczo iść przez życie" (wg ks.Mieczysława Malińskiego). Proszę Cię więc, dopomóż mi "ogarnąć wzrokiem całe moje dzieje i wszystkie chwile życia i daj mi tę świadomość, że to moje dzieje i zarazem nasze wspólne... że są to Twoje dzieje, bo prowadziłeś mnie. A nieraz pociągałeś. Ale też są to moje dzieje. Są bowiem one moim życiem i moim doświadczeniem...
Pozwól mi spojrzeć na nie w całej rzeczywistości bez jakichkolwiek manipulacji, bez udawania ale ze szczerością wobec siebie. Pozwól uwielbić Ciebie za tak wiele wydarzeń pozytywnych, a jednocześnie prosić o Twoje miłosierdzie z powodu wszystkich moich złych czynów, które Cię zasmucały. Ale nawet w obliczu tak wielkiej mojej nędzy, pomóż mi akceptować siebie" (wg o.Lomurno OCD), bym nie załamał się... Pomóż mi jeszcze "uwierzyć w siebie, tak, by i ludzie we mnie uwierzyli. I, proszę, naucz mieć do siebie zaufanie, że nawet w najtrudniejszych życiowych sytuacjach, z Twoją pomocą będę mógł dawać sobie radę...
Upewnij mnie, że jeszcze wiele mogę z siebie dać; że we mnie są tysiące ukrytych możliwości, które mogę wydobyć, gdy przyjdzie co do czego i że na pewno podołam... Pomóż mi wierzyć w to, że jeszcze będę radosny, pogodny, uśmiechnięty, aby i duch mój był radosny i wspaniały" (wg ks.M.M.jw.). I pozwól mi pamiętać, że choć "szczęście jest jak słońce, to przecież nawet na słońcu też znajdują się plamy" (wg o.P.B.jw.)... A nade wszystko, że ten "kto wpuszcza Chrystusa, nic nie traci z tego, co w życiu jest wolne i piękne" (Ojciec Święty Benedykt XVI).
"Ty, Panie, jesteś tak pożerającym płomieniem, że jestem pewien, iż przez swoją wielką miłość tak mnie przemienisz w Siebie, że będę płonąć, jak Ty płoniesz, a ogień Twój stanie się dla mnie radością wieczną... Błagam Cię jednak, uchroń mnie od odepchnięcia tej miłości, bo wiem, że jeśli znowu znajdę się w zimnie grzechu, w oporze przeciw Tobie i przeciw swoim bliźnim, wówczas ten ogień zmieni się w nieśmiertelnego wroga, a Miłość zamiast być moim szczęściem, stanie się męką i zagładą" (wg o.Thomasa Mertona OCR)... "Jedyne bowiem, co tak naprawdę jest ważne, to Twój blask, Panie Boże...
Ten blask obecny w niemowlęciu, w matce i w wojowniku. Blask, który można stracić lub można go pomnożyć. Stąd właśnie biorą się synowie ciemności, którzy zapiekle gaszą tę świętą iskrę Twoją, samych siebie nawet nienawidząc, jako że również w ich wnętrzu jarzy się ten Twój płomyk... Stąd też się biorą dzieci światła. Te, które czas oczyszcza z ich ułudnych ambicji, wiodąc przez życie, które jest cierpliwym wysiłkiem przesiewania popiołu i piasku, aby wytopić po latach szczyptę szczerego złota i z grudką kruszcu stanąć przed Tobą, przed swym Najwyższym Panem" (wg M.Zięby). Ufam więc, że pomożesz mi pozostać już w tym świetle.
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
III. Zesłanie Ducha Świętego
Jakież to moje życie, mój Boże, było miałkie... Jak bezsensownie roztrwoniłem, jak zmarnowałem je... Może nawet "wierzyłem - ale jakbym nie wierzył. Kochałem - jakbym nie kochał. Ufałem - jakbym nie ufał. Wciąż byłem na huśtawce pewności i wątpienia, zachwytu i rozpaczy, odwagi i tchórzostwa" (wg ks.Mieczysława Malińskiego), bo "czyż nie można nazwać tchórzostwem braku odwagi stawiania czoła samemu sobie ?" (św.Josemaria Escriva de Balaguer)...
Wiem... "powinienem być odważnym kiedy rozum zawodzi... po prostu być odważnym, bo w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy" (wg Zbigniewa Herberta)... "Jeśli oburzy mnie nieuczciwość, nie powinienem rozkładać rąk, lecz rąbnąć pięścią w stół i zaprotestować... Jeśli nie zgadzam się z tym, co mówią, to powiedzieć, co o tym myślę... Jeśli zobaczę brak szczerości, to powinienem mieć na tyle odwagi, aby wygarnąć prosto w oczy komu należy... Nawet, jeśli mieliby nie być tym zachwyceni, nawet, gdyby z tego powodu miały mnie spotkać jakieś przykrości... bo jeśli tego nie robię, to jest zwykłe tchórzostwo.
Największe bowiem zagrożenie pochodzi nie od moich nieprzyjaciół, nie ze świata, ale ze mnie samego: że stchórzę, że zabraknie mi mądrości, wytrwałości, cierpliwości; że ogarnie mnie lenistwo, zniechęcenie; że dam się ponieść gniewowi, nienawiści, zazdrości, fałszywej ambicji - i złamię linię postępowania, którą, zdawało mi się, na zawsze sobie wytyczyłem... że wyprę się tego, w co dotąd wierzyłem; zgodzę się na to, przeciwko czemu protestowałem... aż w końcu zrezygnuję z wielkości, do której dążyłem... [Niestety, choć to wszystko wiem i dawno już wiedziałem, nie potrafiłem] za wszelką cenę przeciwstawić się fali błota, która i mnie zalewała, która dusiła, groziła śmiercią... Tym bardziej jest mi przykro, żem zdradził samego siebie i że przestałem być godny nazywać się człowiekiem" (wg ks.M.M.jw.)... Widocznie nie pojęłam Darów Ducha Bożego...
Nie rozumiałam, że "Duch Święty z początku działa powoli, stopniowo, gdyż Ty, mój Boże, pragniesz najpierw nas oswoić... Ty, pełen taktu i wielkiej delikatności nie chcesz wywierać przemocy na naszej kruchej duszy, bo jesteś nieskończenie więcej niż ktokolwiek inny, pełen szacunku dla "praw człowieka", które stworzyłeś sam" (wg Philippea Madre). "Duch Święty zna tajniki naszych serc i wie, na ile rzeczywiście pragniemy, byś zamieszkał w nas i poprowadził nas swoimi drogami". Proszę więc, pomóż mi "pokochać tego Ducha, abym zaczął odczuwać Jego tajemne sprawy, by mógł pocieszyć mnie nie tyle z powodu nieobecności Chrystusa, ile z powodu mojej nędzy... nawiedzić moje serce" (wg ks.Kazimierza Pietrzyka SDB).
Oblubienico Ducha Świętego, "uciekam się do Ciebie... Racz mi wyprosić: Dar mądrości, ażebym poznał prawdę, dobro i potęgę zła. Dar rozumu, abym mógł dostatecznie pojąć, przy tym zrozumieć prawdy przez Boga objawione. Dar umiejętności, abym te poznane prawdy umiał zastosować w życiu codziennym dla dobra doczesnego i wiecznego wszystkich ludzi, nie tylko mnie samego. Dar rady, abym była otwarty na mądrzejszych od siebie, gotowy do przyjęcia ich pouczeń i rad, a w trudnych, konfliktowych sytuacjach życia, bym znajdował trafne rozwiązania. Dar męstwa, abym mógł odważnie i ofiarnie przezwyciężać zło i wiernie zachowywać uznane, przyjęte prawdy wiary. Dar pobożności, abym nie tylko z obowiązku, lecz i z potrzeby serca znajdował czas na modlitwę, przez którą spotkałbym się z Bogiem i z Tobą, Matko Boża... i ze świętymi Patronami, jak i duszami bliskich mi zmarłych, którzy na pewno chcą i mogą wstawiać się za nami... A także Dar bojaźni Bożej, ażebym licząc się z Bogiem, z Jego sprawiedliwością, świadom Jego wielkości mógł unikać grzechów oraz wszelkich zaniedbań" (wg ks.SVD).
"Boże żywy, Ty jesteś życiodajnym Bogiem ! Panie ! Ty jesteś źródłem, ośrodkiem a zarazem siedzibą wszelkiego dobra. Uczyń mnie, proszę, podobnym do Ciebie, Boże jedyny mój. Ty bowiem, mimo przeszkód, które we mnie tkwią, możesz naprawdę mnie uczynić Tobie podobnym i takim też przez Ciebie stać się mogę" (wg bł.Johna Henryego Newmana)... Racz mi nie poczytywać za zuchwałość tego, że czasem myślę nawet o tym, iż z łaski swojej możesz mnie, nawet po takich przejściach, użyć dla swojej chwały. Ty bowiem, ponoć "bardzo często dopuszczasz do popełnienia grzechów przez ludzi, których decyzją swojej najświętszej Woli przeznaczasz do wielkich rzeczy. Zarówno w Starym, jak i w Nowym Przymierzu, często się to sprawdzało u tych, którzy potem stali się Ci najmilsi. A i dzisiaj rzadko się zdarza, żeby dochodzili do wielkości ludzie, którzy przedtem tak czy inaczej nie pobłądzili. W ten sposób pragniesz okazać swe wielkie miłosierdzie, wzywając wszystkich nas do głębokiej pokory i prawdziwej pobożności. Bo gdzie się na nowo budzi skrucha, tam też pojawia się nowa, potężna miłość" (wg Mistrza Eckharta OP)...
Nie dozwól mi już więcej tchórzyć i zaprzepaszczać godność swoją. "Nie dozwól mi obawiać się nikogo na świecie, lecz bać się tylko Ciebie, Panie i Boże mój... Nie dozwól poddać się żadnej niesprawiedliwości, obojętnie skąd by przyszła, ale zwyciężać błąd przez prawdę, a opierając się złu, przyjmować każde cierpienie" (wg Mahatmy Gandhiego). I "nie dozwalaj być wyniosłym ani pokładać nadziei w niepewności bogactwa, lecz tylko w Tobie, Boże mój, który wszystkiego obficie udzielasz do używania... Pomóż bogacić się w dobre czyny. Pomóż, abym był hojny i uspołeczniony, odkładając do skarbca dla siebie samego dobrą podstawę na przyszłość, abym wreszcie i ja miał prawdziwe życie" (wg 1Tm 6,17-19). Nie musi ono biec "po różach", niech będzie zwykłe, ale prawdziwe, bo "jeśli mam być pełnym człowiekiem, to musi być również i zło; musi być żal i przepraszanie, i musi być wysiłek" (wg ks.Włodzimierza Sedlaka).
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
IV. Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny
Ty, Matko Boża, "byłaś zwyczajna, małomówna, nie narzucająca się, mądra i obecna... Nie zostało po Tobie nic, co byłoby portretem indywidualności - ostrej, wyrazistej, skończonej, bo, widać, trzeba było, żebyś została niedopowiedziana, żeby Ci można było dawać twarze o wielu rysach, z wielu epok, twarze ludzi, twarze matek, gdyż byłaś jedną z nich" (wg Krzysztofa Narutowicza)... I nie od razu, Panno Święta, zostałaś wzięta do nieba. Musiałaś jeszcze znosić samotność, trud i tęsknotę, aby dopełnić miary swojego człowieczeństwa mimo, iż "wybrał Cię Bóg i wywyższył ponad wszystko". Dopełnić daru życia, by nie zmarnować go. Ja zaś, o Matko, mam poczucie zmarnowanego czasu i bardzo wielu zaprzepaszczonych lat mojego życia...
"Był czas na to, by modlić się przepisanymi formułami i razem z innymi, i był czas, by modlić się samemu i bez książki. Był czas, by przebywać w towarzystwie najbliższych przyjaciół i był czas, by przebywać w większej grupie, a nawet przebywać w tłumie... Ale też był i taki czas, by przebywać samemu w milczeniu i w skupieniu... Był czas na zachęcanie i poprawianie innych. Był czas na czułość i na stanowczość. Był czas na działanie i na powstrzymywanie się od działania; czas na podejmowanie inicjatyw i czas na wyczekiwanie. Był czas na pocieszanie i czas na wstrząsanie; czas na odpoczynek i wytchnienie, i czas na trud i pocenie się... Był czas na przyjmowanie nic w zamian nie dając i czas na dawanie za darmo, nic w zamian nie otrzymując. Był czas na bliską obecność innych i czas na ich oddalenie. Był czas na służenie innym i czas na pozwalanie, by inni mi służyli i dziękowali... Był czas spokoju i czas walki z pokusami. Był czas przeznaczony na sen i czas przeznaczony na czuwanie, i spędzanie nocy na modlitwie...
Był czas na największe zawierzenie, czas na roztropność i szlachetną przebiegłość. Był czas na poddanie się i czas na przypuszczenie ataku; czas na rozmowę i czas na kontemplację... Był czas na komentowanie i czas na milczenie; czas na humor z życzliwą ironią, jak i czas na surowość i powagę. Był czas na ciepło i zwierzenia, jak również czas na pozorny chłód i na zamknięcie się. Był czas na nagradzanie i czas na bezinteresowność. Był czas na bezgraniczne podziwianie i czas na terminowość i punktualność. Był czas na życie i wolę życia i czas na śmierć, i oderwanie się od siebie... Był czas dla osób nieznanych i maluczkich i czas przeznaczony dla ważnych osobistości. Był czas na przebywanie sam na sam z Bogiem i czas dla Boga w Kościele; czas dla Boga we wszystkim i we wszystkich" (wg o.Lomurno OCD)... A ja, ten cały czas, po prostu zmarnowałem...
"O Pani najdostojniejsza, Matko Najwyższego ! Osłoń mnie skrzydłami Twojego miłosierdzia i zlituj się nade mną, [bo "dusza moja ciągle jest smutna i beznadziejna. Serce okropnie złamane. Straszne kary Boże nade mną. O ratunek zwracam się do Ciebie - Bogarodzico !... Odszukaj mnie zatraconego - o Matko... Zlituj się nade mną - o Święta... Odzyskaj zagubionego - o Niepokalana" (wg św.Grzegorza z Nariegaty)]... W Tobie jedynej ufność pokładam. Wszak Twoim jestem, gdym Tobie dany. Nie dozwól więc, by mnie Lucyfer pogrążył w ognie wiekuiste, [ale umocnij mnie w pewności, że "szatan oskarżyciel nasz, jest bezradny przed Bogiem" (wg "Słowa wśród nas")]...
"O Panno bez zmazy pierworodnej poczęta ! Pod Twoją pozostaję obroną, dlatego się uciekam do Ciebie jedynie" (wg św.Efrema)... "Przyjmij, co ofiaruję, daj, o co błagam i oddal to, czego boję się, bo Tyś jedyną Nadzieją mego grzesznego życia. Przez Ciebie spodziewam się odpuszczenia moich przewinień i w Tobie, o Błogosławiona - nadzieję pokładam" (wg św.Augustyna)... Nadzieja bowiem "jest świadomością, że zło, które się nosi w sobie, jest ograniczone... i że najlżejsze poruszenie duszy w stronę dobra, choćby trwało tylko przez chwilę, już trochę je umniejsza, zaś wszelkie dobro duchowe, zrodzi nieuchronnie dobro" (wg Simone Weil)... Ufam Ci, bo Ty "jesteś Matką tych, którzy przyjmując łaskę miłosnego żalu, poprzez pokutę zmartwychwstają do nowego życia" (wg MB do Barbary Kloss).
O Boże, "Ty wywyższasz pokornych. Nasze słabości a nawet nasze upadki nie przeszkadzają Ci, bo chcesz tylko pokory i miłości" (wg PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez). Proszę więc "powróć mi cały czas utracony przeze mnie. Powróć mi go poprzez zlanie Twej łaski do mojej duszy w chwili obecnej i na przyszłość, bym zjawił się przed Tobą w szacie godowej, [gdy przyjdzie czas]. Jeżeli tylko zechcesz, uczynisz to z pewnością" (św.Teresa z Avila)... Ja ze swej strony przepraszam Cię za wszelkie marnotrawstwo. "Dobro bowiem spływało od Ciebie" (św.Augustyn), lecz zatracało się już w progu mego domu, dlatego, proszę, racz "przebaczyć moim rodzicom ich osobiste grzechy, oczyść ich z ran, które grzech spowodował. Uzdrów relacje pomiędzy moim ojcem i matką, i ulecz rany w moim sercu, które noszę z powodu ich grzeszności i słabości. Jeśli przez brak miłości zranili moje serce i duszę, to tym bardziej niech moc Twej odkupieńczej miłości napełni serca ich miłością i wdzięcznością za moje życie, a moje serce za ich życie" (wg o.Slavko Barbaricia OFM)...
Ty wiesz, że "życie to jest droga, która u swego początku wydaje nam się długa, ale przy końcu widzi się, jak bardzo była krótka" (wg ks.Aleksandra Fedorowicza). Proszę więc, by ta droga, która jeszcze przede mną się rozpościera, była pogodna, bez pretensji do samego siebie, bo dość już sobie "nawyrzucałem" za zmarnowane lata życia. I pomóż mi pamiętać o tym, że "przebaczenie samemu sobie jest po prostu uznaniem, że ja zgadzam się z Tobą i że nie stawiam siebie ponad [sprawiedliwością Twoją]... że nie chcę wymagać od siebie więcej, niż Ty ode mnie wymagasz" (wg Neala Lozano) - Panie i Boże mój... Pozwól mi teraz, proszę Cię, "żyć w jak największej radości, byleby tylko nie grzeszyć" (wg św.Jana Bosco). Pozwól "oddawać Cezarowi to, co należy do Cezara, a Tobie, Bogu, to, co należy do Ciebie" (wg Mt 22,21). A przede wszystkim pomóż mi "strzec swojej chwili obecnej. Nie oglądać się wstecz - tylko na tyle, by wyciągnąć wnioski z doznanych klęsk i odniesionych sukcesów. Nie wypatrywać przyszłości - tylko na tyle, by kierunku nie stracić. Niech moja chwila obecna będzie maksymalnie precyzyjna, traktowana z największą powagą, absolutnie uczciwa, bo ona mnie określa: potwierdza albo zaprzecza mojej przeszłości. Ona wyznacza przyszłość przez moje aktualne decyzje. Za mną już kurtyna przeszłości. Przede mną niewiadome. Dlatego - pomóż nade wszystko strzec mojej chwili obecnej" (wg ks. Mieczysława Malińskiego)...
Ja wiem, że z łaską Twoją może być to możliwe. "Ktoś bowiem postrzegany przez swoje otoczenie jako "osoba pełna cnót" wcale nie musi taką być od samego początku. Ale w miarę dokonywania postępu duchowego, jego cnoty ukażą się oczom innych ludzi (często o wiele bardziej niż jego własnym oczom) - jako coraz bardziej realne, obecne, odczuwalne, budujące i świadczące" (Philippe Madre). Tak może być i ze mną, jeśli pomożesz mi...
A gdy znów, Stwórco, Tobie się spodoba
doświadczyć duszę smutkiem po raz wtóry,
Gdy na mnie spłyną: nieszczęścia, choroba,
uwzględnij, Ojcze, słabość mej natury.
Niech nawał nieszczęść mej duszy nie zmoże -
Wspieraj mnie, Boże" (wg o.Łucjana Królikowskiego OFMConv)...
Pozwól mi, Panie, wytrwać w swoich postanowieniach nawet, jeśli niepokój zniewoli moją duszę, bo "jeśli zacznę znów obawiać się wysiłku, ofiary i przyszłości, to już zawczasu powinienem wyrzec się pełni życia i przelękniony zamknąć się i znów skurczyć się w sobie... Wtedy jednak może będę mógł przeżyć, ale nie będę człowiekiem, bo tylko człowiekowi właściwe jest to, że może rozsądnie ryzykować swoim życiem. Będzie mi się wydawało, że kocham, ale nie potrafię kochać, bo kochać to być zdolnym do ponoszenia ryzyka i zarazem chcieć ryzykować swoim życiem dla innych. Będę mógł dać życie, ale nie będę ani ojcem, ani matką, bo być ojcem czy matką, to na podobieństwo do ziarna rzuconego w ziemię, przyjąć najwyższe ryzyko, stracić swoje życie, ażeby mógł się narodzić kłos" (ks.Michel Quoist)... A to znów będzie dalsze marnowanie życia.
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
V. Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny
"Królowo Apostołów i Niebios dobra Pani
- o, bądź mi uwielbiona pieśnią i modłami.
Ty moją Matką bądź; kieruj moimi krokami.
Miłością Ty mną rządź, błagam Cię z aniołami".
Pragnę dziękować Ci, składać należny hołd, bo "tam, gdzie jesteś naprawdę uznana jako Królowa, tam jesteś gorąco kochana, a nade wszystko Syn Twój jest umiłowany" (wg Eugeniusza Pacelli). Tam nikt nie ma poczucia zaprzepaszczonych lat. Tam wszyscy wierzą, że "choć Bóg zabrał Cię do niebieskiej chwały, nie zaniechałaś zbawczej opieki nad braćmi Chrystusa, lecz w trosce o ich wieczne zbawianie, wciąż pozostajesz Szafarką łask i Królową miłości" (wg bł.Jana Pawła II). Proszę Cię więc, "Królowo Nieba, spraw, abym żywił w sercu swym zarówno bojaźń jak i miłość ku Najsłodszemu Twemu Synowi, i za tak wielkie dobrodziejstwa, nie dla mych zasług udzielone, lecz z łaskawości Syna Twego - zawsze Mu dzięki składał, a z grzechów moich szczerze i serdecznie się spowiadał, i za nie prawdziwą czynił pokutę aby dostąpić miłosierdzia i przebaczenia" (wg św.Tomasza z Akwinu). A nade wszystko, abym szukał oparcia w modlitwie.
Ty wiesz, Maryjo, że tylko "tak długo, jak długo będę mógł się modlić, życie moje nie będzie pozbawione sensu" (bł.Franz Jaegerstaetter) i że "jeśli potrafię modlić się choćby przez sekundę, [wkrótce] będę umiał modlić się nieustannie" (o.M.D.Molinié), a wtedy nigdy już nie zmarnuję swoich dni. Proszę, abyś wspierała mnie w tym świętym przekonaniu; abyś wspierała mnie przed Bogiem - Duchem Świętym. On bowiem sam "przyczynia się za nami w błaganiach, których nie potrafimy wyrazić słowami" (wg Rz 8,26)...
"Tyle osób nie umie się modlić ! Jedni nie modlą się wcale, inni wprawdzie się modlą, lecz także ich dotyczy uwaga Twego Syna zwrócona kiedyś Apostołom: "Nie wiecie o co prosicie !"... Jeszcze inni się modlą od czasu do czasu, z powodów tylko i wyłącznie uczuciowych... tylko dlatego, że czasem przydarza się im coś nieoczekiwanego, czasem dlatego, że czeka ich jakieś trudne zadanie, więc pragną, aby Bóg udzielił im pomocy. Są też i tacy, którzy w potoku wymawianych słów, sami nie rozumieją ich znaczenia i nie modlą się w ciszy własnego pokoju, gdzie Bóg ich widzi i słyszy ich modlitwy" (o.Eugenio M.Sonzini SJ). Jednak najgorzej rzecz ma się z tymi, którzy w ogóle się nie modlą, gdyż uważają, że "modlitwa to nie dla nich albo, że lepiej zrobić coś dla drugich, niż na modlitwę "tracić czas"...
Ci najłatwiej znajdują wyszukane wymówki mające uzasadnić, że modlą się nie tak albo nie tyle, ile trzeba, [a nie pojmują tego, że] życie bez modlitwy nie różni się od śmierci" (Jean Lafrance)". Proszę więc, Matko, za nich wszystkich, by przemyśleli swój stosunek do modlitwy, do wiary w Boga, która jest rękojmią stabilności, bo w każdej chwili może ich ogarnąć przerażenie, gdy tak jak ja, spojrzą na swoje życie z perspektywy... Kiedy dojdą do wniosku, że zmarnowali je... Proszę Cię także i za siebie, Najświętsza Matko moja...
"Staję przed Tobą, Orędowniczko i Ucieczko grzeszników, jako człowiek słaby, grzeszny i obciążony. Staję z wielką nadzieją w sercu i wołam: Módl się za nami grzesznymi ! Tylko Ty, Ucieczko grzeszników - jesteś prawdziwą Modlitwą. Tylko Ty jesteś świętym i nieustającym Błaganiem. Tylko Ty umiesz i chcesz modlić się za grzesznymi. Tylko Ty prawdziwie kochasz nas, grzeszników, i nigdy nie odpychasz ich od Serca swego, bo tylko Ty jesteś samym miłosierdziem i współczuciem... Przeto upadam do Twoich stóp i proszę: módl się i za mnie grzesznego. Osłoń mnie swoją niewinnością, swoją świętością i miłością macierzyńską. Wyzwól mnie, proszę, z niewoli grzechu i racz obdarzyć mnie wolnością dziecka Bożego" (wg o.Szymona Niezgody OP).
Nie dozwól mi upaść na nowo, gdy minie euforia radości nawrócenia i trzeba będzie znowu iść przez życie grząską drogą, nierzadko pośród czarnych wspomnień, a może nawet z piętnem wyrzutka, bo i uczniowie, mimo iż "uradowali się ujrzawszy Pana" (J 20,20), przecież "nie mogli tak, w jednej chwili, przestać myśleć o tamtym, co przerażające... Nie mogli się radować udając, że tamta śmierć i grzech, i rzeź, i hańba nie zaistniały. Byliby bowiem wówczas podobni do tych mężczyzn i kobiet, którzy się upijają, aby zapomnieć o tym, że [dla nich] świat się wali" (wg ks.kard.Jeana Marii Lustigera)... Oni zaś ze spokojem pogodzili się z tym, co dane było im doświadczyć, bo słowa Pana: "Pokój wam", które od Niego usłyszeli (J 20,19), stały się dla nich jakby pieśnią nowego życia w miejscu, "gdzie - jak sądzili - pozostała tylko cisza śmierci" (ks.kard.J.M.jw.). Błagam więc, Matko, zaproś Jezusa "do mojego życia... On bowiem dobrze zna moją wewnętrzną troskę, moje słabości, nadzieje i oczekiwania. Niechaj więc przyjdzie i króluje w moim sercu.
W mocy swojego błogosławieństwa niech mi objawi swoją miłość. Niech swoim słowem mnie pokrzepi, nakarmi swoim Ciałem i napoi swoją Krwią... Niechaj moc Jego Ducha spocznie już dzisiaj na mnie, abym był świadkiem Jego odkupieńczej miłości" (wg o.Józefa Kozłowskiego SJ)... Wszak bez "miłości Boskiego Serca, które przebacza, które zapomina, które usprawiedliwia, które błaga... i bez Twojego, Matko, bolesnego Serca, które też jest złaknione i spragnione Jego miłości" (wg Małgorzaty Balhan) - wszystko w tym życiu przepadnie; wszystko załamie się i rzeczywiście, bezpowrotnie pójdzie na zatracenie. Jeśli natomiast wytrwam przy do końca przy Chrystusie, znajdę się kiedyś tam, gdzie "Bóg ociera z oczu ludzkich wszelką łzę i gdzie śmierci już nie ma... Ani żałoby, ani krzyku, ani żadnego trudu, bo pierwsze rzeczy przeminęły" (wg Ap 21,4)... gdzie "ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" (1Kor 2,9)...
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
|
|