|
Część bolesna
I. Modlitwa Pana Jezusa w ogrójcu
Ty wiesz, o Jezu, że "co dnia zużywa się nasze życie i pozostaje coraz mniejsza jego cząstka" (Marek Aureliusz). "Wszystko więc, co by można mówić o sztuce życia, nie da się zmieścić w słowach. To samo też odnosi się do śmierci, [bo tak naprawdę, to] nie wiemy o niej nic" (wg Janusza Korczaka). Pomóż więc pojąć tym, co nie chcą słyszeć o niej, że "życie jest przygotowaniem się do śmierci. Ona zaś zbliża się co godzina, co minuta, co chwila" (wg św.Maksymiliana Marii Kolbego). Rzadko się bowiem zdarza, iż "śmierć przychodzi nagle, gdyż ona robi postępy powoli, umiera się po trochu i co dzień" (Lucius Annaeus Seneka). Pozwól oswoić się im z tą prawdą, bo "jeżeli nie myślą o zostawieniu świata z miłości, pewnego dnia będą musieli zostawić go z konieczności" (wg św.Jana Bosco)...
"Przez całe życie powinni uczyć się umierać" (wg L.A.S.jw.), bo "jeśli tylko w tym życiu w Tobie, o Chryste swoją nadzieję pokładają, to bardziej od wszystkich ludzi godni są politowania" (wg 1Kor 15,19)... Szczególnie zaś, racz wejrzeć na tych, którzy wpadłszy w wir uciech życiowych, wzdrygają się na wszelką myśl o śmierci, bojąc się utraty stanowisk, bogactwa, sławy czy urody... na tych, których przeraża już samo słowo "śmierć", W ten sposób "wielu widzi śmierć w odległej perspektywie, tracąc ją z pola widzenia". A przecież "jasna świadomość śmierci jest wymiarem radości życia" (Max Fischer)...
"Nie znajduję na świecie nic, co by mię uszczęśliwiło" - pisała święta Teresa z Lisieux św.Teofanem Venardem. "Serce moje jest zbyt wielkie, i to, co zwą szczęściem na ziemi, nie może je zapełnić... Myśl moja wzlata ku wieczności i czas mój już się kończy, lecz serce me pełne pokoju jak cicha powierzchnia jeziora albo jak jasne niebo. Dlatego nie żałuję życia doczesnego, bo pragnę wód życia wiecznego". Tymczasem chociaż "śmierć jest takim naturalnym i nieuniknionym zjawiskiem, tak wielu widzi w nim jakieś osobiste nadeptanie na siebie, jakąś zniewagę osobistą" (wg Maria Dąbrowskiej)...
"Dlaczego milczeć na temat śmierci?" - pytał ojciec Phil Bosmans. "Od niej możemy - odpowiadał - uczyć się żyć w spokoju i zadowoleniu". Proszę więc, Panie, racz przybliżyć te budujące spostrzeżenia tym, których sama myśl o śmierci napawa przerażeniem; dla których umrzeć, to oznacza "osuwać się w nicość" (wg św.Augustyna) lub "wejść samotnie w noc... dla których samo umieranie jawi się im jako rzecz straszliwa i przerażająca... ["Boją się nieznanego, spojrzenia prawdzie w oczy, boją się odpowiedzialności, spotkania ze sprawiedliwością, jeśli szerzyli zło" (wg Anny Dąmbskiej)].
I nic dziwnego, bo idą na oślep w krainę, o której nigdy nie myśleli, o której nigdy nie marzyli; bo, są związani tysiącami więzów z kawałkiem ziemi, która jest przemijająca. Bo nie pojmują, że kiedy umrą, zmieni się wszystko, czego tak kurczowo się trzymali". Tymczasem tam, gdzie znajdą się, "każdy natychmiast zyska świadomość siebie samego. Tam będzie mógł pojąć kim jest i dlaczego jest; kto go obdarzył istnieniem i po co mu je dał, a nade wszystko kim jest Ten, Który Jest, a kim są wszyscy ludzie... Tam biedny, mały, zagubiony, stroskany, smutny człowiek nareszcie w pełni pozna miłość Boga do siebie: nieustającą, niewymierną, która może zapalać oraz gasić wszechświaty" (wg Anny Dąmbskiej). Niech więc nie boją się spotkania z tą Miłością.
Niechaj spróbują wierzyć w to, że Bóg nie będzie miał im za złe, iż w strachu odrzucają Go, by nie kojarzył się im z wiecznością, do której nie da się dojść inaczej, jak tylko poprzez utratę życia... że zechce ich zrozumieć... Wszak nawet Ty, o Chryste, modląc się w tamten wieczór w ogrójcu, nie byłeś wolny od strachu, gdy śmierć czaiła się w mroku (Mt 26,37). Uchroń ich jednak od zuchwałego lekceważenia śmierci, bo "obojętność wobec niej jest bezmyślnością wobec życia" (Heintz Zahrnt). Bo "trzeba być szalonym, by nie myśleć o wieczności, wiedząc, że w każdej chwili można przekroczyć jej próg" (A.Valensin), gdyż "dla naszego dobra Ty ukryłeś przed nami godzinę naszej śmierci, abyśmy zawsze byli na nią przygotowani" (św.Grzegorz)...
Ojcze Niebieski, zechciej wejrzeć na wszystkie dusze oziębłe, które "nie lubią myśleć o śmierci ani się nad nią zastanawiać. A wszak nie tylko przyjdzie śmierć, ale i sąd będzie od razu. Każda myśl, każde poruszenie serca, których otoczenie nie widzi, nie ujdzie Twej uwagi" (wg św.M.M.K. jw.). Niech więc jak Jezus, myśląc o śmierci z ufnością złożą własną wolę w Twoje Ojcowskie ręce... Ten zaś, którego Ci polecam, a który też się boi śmierci, "niechaj nie patrzy z przerażeniem na wciąż rosnącą stertę przeżytych lat i niech nie liczy, ile mu i jak niewiele ich pozostało. I niech nie patrzy z przerażeniem na swoją starzejącą się twarz, pogłębiające się zmarszczki, na siwiejące włosy i na słabnące siły" (wg ks.Mieczysława Malińskiego), bo go zawstydzi genialny Mozart, który był jeszcze w sile wieku, na samym szczycie sławy, gdy kontemplując nieuchronność śmierci, napisał pełen spokoju: "Gdy Bóg zechce - ja również"... Niech się "nie boi się, że jego życie pewnego dnia się skończy, ale niech raczej się obawia, że może przegapić moment, by je właściwie zacząć" (wg ks.kard.Johna Henryego Newmana).
Niech zacznie patrzeć na nią "od strony zmartwychwstania. Wtedy odbierze jej demoniczność, banalność, biologiczność, a jednocześnie przyda powagi i należytej wagi życiu jako jedności" (wg br.Tadeusza Rucińskiego FSC)... I niechaj stara się umacniać w Sakramencie Eucharystii. Niechaj ma wciąż w pamięci prorocze słowa Twojego Syna, w których zapewniał o tym, że ten, "kto spożywa Jego Ciało i pije Jego Krew, ten będzie żył na wieki"... I niech pamięta o tym, że "nie są to słowa człowieka, który nad trumną umarłego pociesza niejako z urzędu, lecz to są słowa samego Pana. A On, Odwieczna Prawda, nikogo nie wprowadziłby w błąd. On jasno określa nasz los po zakończeniu ziemskiej pielgrzymki i ukazuje nam realne perspektywy życia wiecznego" (wg ks.Jana Augustynowicza). Niech więc ten, za którego zanoszę tę modlitwę, zrozumie wreszcie, że nie ma czego się bać.
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
II. Biczowanie Pana Jezusa
Któż mógł być bardziej obarczony mnogością ważnych spraw, niż tak wielki polityk, jakim był Dag Hammarskjöld. Mimo to, kontemplując życie, napisał w swym dzienniku: "Droga - masz nią iść, Szczęście - masz o nim zapomnieć, Kielich - masz go wypić do dna, Kres - masz go przyjąć". Nie opierać się, nie odwlekać, nie tłumaczyć nawałem obowiązków, tylko z pokorą przyjąć kres, jeżeli taka będzie Twoja Wola, Panie, bo "przez śmierć trzeba przejść, aby uzyskać życie" (PJ do Małgorzaty Balhan). Tacy jednak jak on - są, niestety, nieliczni. Większość bowiem pragnie odsunąć czas odejścia, bojąc się śmierci "pomiędzy jednym, a drugim oddechem, w środku brzmiącej jeszcze symfonii. Nad arkuszem rękopisu, nim zdążyli dopisać piękne zakończenie" (wg Jeana Guittona)...
Większość nie umie mierzyć swoich sił na zamiary: przywalonych lawiną spraw, uwikłanych w codzienny trud, w mozolne gromadzenie ziemskich dóbr... jak i ci, którym wydaje się, że bez nich nic się nie ostoi. Tym bowiem, sama myśl o śmierci sprawia o wiele gorszy ból, niż razy spadające na Twoje nagie plecy (Łk 23,16), a lęk ich większy jest, niż obawa Piłata przed skazaniem na krzyż Ciebie niewinnego...
A przecież "to, co dzieje się w życiu jednostki czy narodu, nigdy nie bywa gotowe, tym bardziej ukończone" (wg ks.Romano Guardiniego) i każdy z nas "jak cień przemija, na próżno tyle się niepokoi, gromadzi, lecz nie wie, kto to zabierze" (Ps 39,7)... Proszę więc, racz przypomnieć im, że "nie na to Bóg stworzył nas, by na zawsze zostać na ziemi. Stworzył nas dla wieczności. Jeżeli więc jesteśmy nieśmiertelni, winniśmy żyć nie dla tego, co ginie, lecz dla tego, co wiecznie trwać będzie" (PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez). "Kto bowiem kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne" (wg J 12,24).
Ty wiesz, o Panie, że "niektórzy przejęci są sprawą wieczności, ale śmierć uważają za coś złego i groźnego. Tymczasem śmierć jest drogą do nieba" (św.Maksymilian Maria Kolbe). Proszę Cię zatem, wybacz tym, przez których musisz ubolewać nad naszą "ludzką słabością, która tak lęka się wieczności i drży ze strachu na samą myśl, że trzeba będzie opuścić ten padół płaczu... i nad dziwnymi sprzecznościami naszych ludzkich serc, które, choć tęsknią za Tobą każdym swoim włókienkiem, to jednak nie przestają prosić o przesunięcie chwili ich spotkania z Tobą" (wg PJ do Małgorzaty jw.).
A przecież "jeśli życie jest Dobrem, to Dobrem jest i śmierć, bez której nie ma życia" (Lew Tołstoj)... Proszę więc, racz przybliżyć im przykłady takich ludzi, którzy, choć "wiedzą, że wkrótce umrą, to jednak śmierć przyjmują tak bardzo naturalnie i z nadzieją, nie jak coś tragicznego... którzy do końca starają się dbać o swój wygląd zewnętrzny, by mieć poczucie, że nie zasmucają otoczenia, a także, by stanąć radośnie przed obliczem Boga" (s.I.Martin)... Przybliż im słowa bardzo młodej świętej Teresy, która kończąc swą ziemską drogę mówiła: "Nie przyjdzie po mnie śmierć, lecz dobry Bóg" (św.Teresa z Lisieux). Tym zaś, co się lękają nawet pomyśleć o śmierci, a przede wszystkim temu, za którego się modlę, powiedz, że "wieczność, to nie jest kosmiczna cisza, nie pustka i nie nicość, lecz pełnia życia z Tobą" (ks.Andrzej Adamski)... że "chrześcijanin nie jest skazany na śmierć, ale powołany aby umrzeć, ponieważ jego droga nie kończy się w czasie, ale prowadzi do wieczności" (ks.kard. Anastasio Ballestrero)...
Niechaj o śmierci zacznie myśleć pozytywnie, bo ona, chce, czy nie chce, dosięgnie każdego i niech zrozumie, że "jeśli śmierć przychodzi do kogoś jak niechętnie witany obcy, to znaczy, że i Ty, o Chryste byłeś dla niego kimś obcym i niechętnie witanym. Bo wraz ze śmiercią przychodzisz Ty, przynosząc życie wieczne, które kupiłeś dla nas swą odkupieńczą śmiercią" (wg o.Thomasa Mertona OCR). Niech więc swoją zapobiegliwość czym prędzej skieruje ku temu, aby "kuć z czasu, z każdej godziny, z każdej chwili złote monety, za które się kupuje królestwo niebieskie" (ks.Józef Kłos). "O śmierci bowiem trzeba pamiętać, by dobrze przeżyć swoje życie" (Dymitr Szostakowicz), a "kto używa życia, ten też boi się śmierci" (Georges Bernanos)...
Niech ma świadomość, że "tyle naszego czuwania, ile go tu, na ziemi. Czuwanie jednak musi być aktywne, twórcze. Nie może ograniczać się do lękliwej myśli o śmierci, ale musi być myślą o tym, co jeszcze można zrobić dla drugiego człowieka. Bo taka jest istota chrześcijańskiego czuwania" (wg J.Dobraczyńskiego). I niech nie zapomina, że "wszystko się staje popiołem: dom jego, odzież, sprzęty, majętność, pola, lasy i łąki... I ten pies, który mu towarzyszy, i te bydlątka w jego oborze. Ta ręka, którą pisze i oko, co pomaga mu w czytaniu i pisaniu, i całe jego ciało... Ludzie, których ukochał i ci, co nienawidził ich, a także ci, których nie raz obawiał się. To, co na ziemi mogło wydawać mu się wielkie i to, co małe, co godne wzgardy, wszystko się stanie popiołem" (wg ks.Romano Guardiniego).
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa
Chryste, tak bardzo obolały i najhaniebniej poniżony (Mk 15,16-19), powiedz, czy choć przez chwilę tęskniłeś do swej śmierci ? Czy chociaż raz wołałeś w duchu, tak jak święty Franciszek: "O, śmierci przybądź, mnie tak życie męczy!"... A może mimo cierpień, mimo odarcia z godności ludzkiej, Ty też bałeś się jej, bo człowiek tak miłuje życie, że nawet ci, którzy w niemocy przykuci są do łoża, pragną odsunąć jak najdalej konieczność jej spotkania. Ci właśnie, ponad wszystko pragną jeszcze żyć, nie myślą bowiem, że "umieranie mogliby łatwiej znieść i przyjąć, gdyby się nauczyli nie trzymać tak uparcie wszystkiego; gdyby swe wnętrze otworzyli dla tajemnicy, która ich po śmierci oczekuje... Wtedy na pewno odczuliby, jak coś z innego świata już do nich przychodzi i wreszcie rozumieliby, jak względne jest to wszystko, nad czym co dzień ubolewają i o co kłócą się" (wg o.Phila Bosmansa), bo "zgoda na swą własną śmierć pozwala na odnalezienie głównego nurtu życia" (brat Roger z Taizé).
"Śmierć nie jest złem, a tylko prawem, które obowiązuje cały rodzaj ludzki" (Lucius Annaeus Seneka), przeto "nie trzeba bać się śmierci. To bowiem będzie jeszcze jedno wyjście ponad strach o własne życie, o swoją przyszłość. To będzie jeszcze jedno wyjście poza troskę o własną wygodę i oszczędzanie się. To będzie jeszcze jedno przekroczenie siebie, jakim jest każde poświęcenie się, bezinteresowna pomoc, zaangażowanie w sprawy drugiego człowieka czy społeczeństwa... To będzie jeszcze jeden krok w miłość" (ks.Mieczysław Maliński). Wszak "śmierć jest dopełnieniem i przedłużeniem życia w nieskończoność; wprawdzie w innych już wymiarach, niemniej jednak realnego i pełnego" (ks.Adolf Janczak SCJ)...
Pomóż więc, proszę, dobry Boże, tym, co tak bardzo boją się śmierci, spokojnie myśleć o niej i kontemplować ją w milczeniu jako Twój wielki dar. "Milczenie bowiem nawet śmierć umie przemienić w sługę, a nawet w przyjaciela. Myśli i modlitwy wyrastające z milczącego rozważania śmierci są jak drzewa rosnące w miejscu, gdzie jest woda. Są to myśli mocne, które potrafią przezwyciężyć strach przed nieszczęściem i zwracają oblicze duszy w nieustającej tęsknocie do oblicza Chrystusowego" (wg o.Thomasa Mertona OCR)...
"Dlaczego wielu tak zaborczo pragnie swojego życia, w którym przecież im dłużej żyją, tym bardziej przepełnieni są rozlicznymi grzechami" (wg św.Ambrożego), natomiast "przez utratę życia przestaną raz na zawsze obrażać nimi Boga" (wg o.Wincentego Karafy SJ). Pewnie dlatego, że ich więź z Bogiem jest nazbyt słaba; że nie pojmują, iż "dziecko Boże -- nie może bać się ani życia, ani śmierci, gdyż fundamentem jego życia duchowego jest poczucie synostwa Bożego... To niemożliwe - mówił święty Josemaria Escriva - by ktoś miał wiarę, a jednocześnie straszliwie bał się śmierci !"... Bo i czegóż się bać ? Ojca, który na nas czeka kochający miłością odwieczną...? Ten, "kto jest w stanie łaski Bożej - wtórował mu święty Jan Bosco - wieczorem zasypia nie martwiąc się o to, co się z nim może stać, bo od dobrego życia zależy dobra śmierć, a potem wieczność w chwale". "Dla sprawiedliwych bowiem śmierć jest jedynie przejściem do życia wiecznego" (św.Atanazy).
"Nie boję się sądu - pisała święta Teresa z Avila - albowiem sędzia jest moim przyjacielem". Przeto nie może być żadnego "strachu przed nieznanym. Nieznane bowiem istnieje, ale tylko dla tych, którzy Cię, Panie, nie znają... Tutaj, na ziemi, panuje śmierć, lecz Tyś jest Zmartwychwstanie i Życie" (PJ do Małgorzaty Balhan), a ten, "kto wierzy w Ciebie, nie musi umierać samotnie" (Karol Lehman). Niech więc i ten, o którym myślę, a który bardzo się boi śmierci, podchodzi do niej jak "święty Marcin, który nie bał się umrzeć i nie wzbraniał się żyć" (Sulpicjusz Sewerus). Niechaj spokojnie i bez lęku kroczy przez swoje dni, bo "jeżeli uwierzy, że istnieje Bóg, który go kocha nie tylko teraz kiedy żyje, lecz jeszcze bardziej będzie kochał go kiedy umrze, wówczas dla niego umieranie będzie powrotem dziecka do Ojca, do kraju, gdzie wszystko jest dobre i gdzie jest wieczne "Teraz" (wg o.P.B.jw.).
"Niechaj spróbuje wielkodusznie zgodzić się z nią choćby dziś. Niech powie: kiedy zechcesz, jak zechcesz i gdzie zechcesz, Panie i Boże nasz. Niechaj odrzuci wątpliwości, gdyż śmierć i tak przybędzie w czasie, w miejscu i w sposób jak najbardziej odpowiedni, i zesłany przez Boga" (św.Josemaria Escriva de Balaguer). On zaś, niechaj "przepasze biodra i zapali pochodnię, aby był gotów, gdyż o godzinie, o której nie domyśla się, Syn Człowieczy przybędzie" (wg Mt 25,1-13)... Niech się zatroszczy o swe zasługi, o skarby, które zgromadził w niebie, bo "każdy jego czyn dokonany dla dobra bliźnich, będzie orędował za nim przed Bogiem. Każde dobre pragnienie jego serca wstawi się za nim" (PJ do Anny Dąmbskiej)... I niech pamięta o tym, że: "Ten sobie życie zmarnował, kto się dobrze na śmierć nie przygotował"...
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
IV. Dźwiganie krzyża przez Pana Jezusa
Ty wiesz, o Chryste, jak wielu jest takich ludzi, którzy idąc przez życie niemal nie wstają z upadków... a jeśli kroczą, to drogą wiodącą do nikąd... Ci uparcie udają, że nie boją się śmierci twierdząc, że poza nią nic już nie istnieje. Jednak "nie zdają sobie sprawy, jak bardzo strach przed śmiercią wyznacza drogę ich uczynków; jak bardzo śmierć się staje motorem ich wykroczeń: posługiwania się innymi żeby oszczędzić siebie, niszczenia konkurentów, by zwiększyć własne szanse, ciągłego gromadzenia środków materialnych wszelkimi sposobami" (ks.Mieczysław Maliński). A przecież każdy z nich będzie się musiał rozliczyć z życia. I nie wiadomo, czy "śmierć nie będzie dla nich bezcennym darem łaski" (wg P.Lelotte). Tego nie wie nikt z nas... Proszę więc, pozwól im zrozumieć, że nic innego, tylko "grzech wzbudza w nas strach przed śmiercią.
Grzech zawsze czyni ją okropną i potworną. To grzech przeraża niegodziwca w godzinie strasznej przeprawy" (wg św.Jana Marii Vianneya). Przeto niech raczej myślą o tym, że śmierć nie kończy się nicością, bo każdy z nas, czy chce, czy nie - "o sobie samym zda sprawę Bogu" (Rz 14,12). Każdy "z całości będzie sądzony, jak i za całość otrzyma nagrodę". "Ziemia jest bowiem miejscem próby. Nie po to tutaj żyjemy, aby urządzać sobie stałe mieszkanie, jak najmocniejsze, jak najpiękniejsze i jak najwygodniejsze, bo jakiekolwiek by ono było, prędzej czy później trzeba będzie opuścić je" (OFM)...
Przekonaj ich, że jeśli będą żyli w przyjaźni z Bogiem i jeśli będą unikać grzechów - śmierć i dla nich otworzy nowy lepszy świat, gdyż ona nie jest jakimś "nieodwracalnym zakończeniem, ale początkiem. Nie jest zamknięciem, ale otwarciem. Nie zagładą, ale odmianą. Nie obumarciem, lecz rozpoczęciem nowego życia. Nie wejściem w mrok nieprzenikniony, ale wejściem w światłość... To nie utrata wszystkiego, ale znalezienie o wiele więcej. Nie redukcja do gleby, ale wyniesienie ponad to, co zniszczalne. Nie zatrzymanie w biegu, ale przyśpieszenie i niezawodne, ostateczne ukierunkowanie. Nie przekreślenie czegokolwiek, lecz wyakcentowanie wartości najwyższych. Nie bezsens i nie bezcelowość, ale znalezienie najpełniejszego wymiaru. Nie wymuszona rezygnacja z pewnych wartości, ale świadome przyjęcie najwyższych. Nie powód do rozpaczy, ale podstawa pięknej nadziei. Nie odejście od ukochanych, ale przerwa na krótki sen; wyzucie z tego, co doczesne i z tego co zniszczalne, na rzecz tego, co wieczne" (ks.Tadeusz Ryłko)... Śmierć to świat, w którym znajdzie się miejsce dla wszystkich, którzy "we wszystkich sprawach pamiętali na swój koniec" (wg Syr 7,36)... "Ja nie umieram, ja wchodzę w życie" - mówiła umierając święta Teresa z Lisieux. Powiedz to, proszę, temu za, którego się modlę.
Niech się nie boi spotkania z Tobą po drugiej stronie życia, bo "w oczach Twych jest zrozumienie, współczucie, usprawiedliwienie... [Ty - jak mówiłeś - zrobisz wszystko], aby go wytłumaczyć, że "nie chciał tego", "nie rozumiał", że "nie wiedział o tym, jak bardzo jest ukochany"... że "cierpiał", że mu "było trudno i bardzo ciężko", że "był sam", że "krzywdzono go..." (wg PJ do Anny Dąmbskiej). W ten sposób będziesz chciał "uwolnić go od grzechu. [Proszę Cię jednak, przede wszystkim uwolnij go od lęku, aby zrozumiał, że] dla chrześcijanina nie ma śmierci. Ona jest bowiem tylko przejściem między więzieniem a wolnością" (PJ do Małgorzaty Balhan), niech więc do końca robi swoje dziękując za każdy dzień życia i przestanie się bać.
Bo "ludzie, którzy kochają życie i którzy w nim realizują jakieś naprawdę wielkie rzeczy, idą spokojnie naprzeciw ostatecznemu rozstaniu się, jakim jest właśnie śmierć. Ci zaś, co zawsze żałowali swoich pieniędzy, czasu, sił, rozpaczliwie chwytają się ostatnich resztek życia. Buntują się przeciwko Bogu i losowi, że im nie pozwalają do końca wegetować na ziemi, której tak naprawdę, nigdy nie byli zdolni należycie pokochać ani cieszyć się jej dobrami, ani zachwycać pięknem" (wg o.Ignacego Leppa SJ)... "Ludzie z pasją przeżywający każdy dzień swego życia, do końca znajdują coś ciekawego do zrobienia; coś ważnego, coś, co potrafi wypełnić czas, nie zostawiając wolnych chwil na bierne czekanie na śmierć, zwłaszcza na lęk przed śmiercią" (wg ks.Stanisława Klimaszewskiego MIC)...
"Śmierć każdego człowieka jest tajemnicą, której nie jesteśmy w stanie zgłębić" (o.Karl Rahner SJ), bo "niemożliwa, a wręcz śmieszna byłaby nasza ucieczka przed nią" (wg ks.Jana Augustynowicza). A jednak "każdy wybiera życie, choćby dlatego, że ciągle jeszcze uważa się za niedostatecznie do niej przygotowanego... Trudno się temu dziwić, ale czy istotnie w tych dniach, które mu jeszcze pozostały przygotowuje się do śmierci ?" (wg ks.bpa K.R.jw.), czy liczy się z tym, że ona może przyjść w każdej chwili...? Niech więc ten, za którego zanoszę tę modlitwę zamiast się bać, pomyśli o tym, aby każdego dnia móc coś uporządkować, uładzić w swoim życiu, a zwłaszcza w swoim sumieniu. A wtedy się oswoi z myślą, że każdy dzień przybliża go do rozliczenia z życiem...
Niechaj pamięta o tym, że "gdy pan Bóg skraca życie, to skraca również ból" (Tertulian), wszystkie cierpienia życia... jak również o tym, że "im dłużej człowiek żyje, tym bardziej przepełniony jest rozlicznymi grzechami" (św.Ambroży), natomiast "przez utratę życia, raz na zawsze przestaje obrażać Pana Boga" (Wincenty Karafa SJ). "Niech więc nie trwoży swego serca, niech się nie lęka, gdyż w domu Ojca jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to sam byś nam powiedział. Odszedłeś przecież, by przygotować nam miejsce... Przyjdziesz powtórnie i zabierzesz nas do siebie, abyśmy byli tam, gdzie Ty jesteś" (wg J 14,1-3), bo "kto naprawdę wierzy w wiecznego i żywego Boga, ten musi wierzyć także w swoje życie wieczne" (o.Phil Bosmans). A jeśli wierzy w życie wieczne, to musi wiedzieć, że tam są osoby bliskie mu i drogie, które z miłością oczekują na jego przyjście do nich, więc nie ma co się bać...
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
V. Śmierć Pana Jezusa na krzyżu
"Myśl o tym, w jakim stanie ciała i duszy powinna cię zabrać ze sobą śmierć - doradzał Marek Aureliusz - i jak krótkie jest życie, jak przepastna wieczność, przeszłość i przyszłość, jak krucha wszelka materia. Jak malutką cząstkę niezmierzonego i nieograniczonego czasu wymierzono każdemu, gdyż w mgnieniu oka znika w wieczności"... zaś Lucius Annaeus Seneka mówił: "Nie śmierci się boimy, ale myśli o śmierci".
O Jezu, który powiedziałeś: "Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie" (J 11,25)... wejrzyj, proszę, łaskawie z wysokości krzyża w głębię serca człowieka, który na myśl o śmierci tak bardzo się zasmuca i pomóż mu przemyśleć, czy powinien się bać ?... Czy, "gdyby miał umrzeć zaraz, najbardziej strapiłby się niekompletną pełnią swojego życia czy tym, że nie sprostał losowi, a wiele z tego, co powinno było w nim zaowocować, nie dało nic...? A może pod względem duchowym ciągle przygnębia go ta myśl, że przez tak długie lata lekceważył wszystko, co zostało mu dane. Może spogląda teraz na resztki uczty, którą pogardził" (wg Juliena Greena) i przykro mu, i boi się właśnie z tego powodu...? Proszę Cię zatem, dobry Boże o łaskę czasu dla nieszczęsnego, by mógł naprawić choćby część tych wszystkich swych zaniedbań, a także o najkorzystniejszy moment odejścia ze świata, by mógł świadomie i bez lęku poddać się Woli Bożej. I niech ma na uwadze to, że "kto przesadnie boi się cierpienia albo śmierci, ten w rezultacie będzie ciągle cierpiał i [w swojej wyobraźni] umierał tysiąc razy" (wg Pietra Cavallero)...
"Niech się nie boi wyroku śmierci ale pamięta o tych, co przed nim byli, jak i o tych, którzy będą po nim. Taki jest bowiem wyrok wydany przez Boga na wszelkie ciało. Po co więc miałby odrzucać to, co się podoba Najwyższemu ?" (wg Syr 41,3-4)... Niechaj przybliży sobie tę oczywistą prawdę, że "w rozumieniu chrześcijańskim śmierć oznacza przejście od światłości stworzonej do nie stworzonej, od życia doczesnego, do życia wiecznego" (bł.Jan Paweł II). Niech zrozumie, że właśnie tam "znajdzie bogactwo wszystkiego, co jest niezgłębione, co wzniosłe i cudowne. Tam wejdzie do radości bez smutku; do takiej, która w sobie zawiera wieczne szczęście. Tam znajdzie to, czego pragnie a jednocześnie nic, czego nie życzy sobie. Tam już nie będzie wroga, który by groził mu; tam też nie będzie rozstania i łez, ale panować będzie niewzruszona pewność, stały pokój i ciche szczęście... Szczęśliwa wieczność, wieczne trwanie w radości Pana naszego" (wg św.Augustyna). Przeto niech stara się tak "żyć, by umierając mógł się cieszyć, gdy inni będą płakać"...
Ty wiesz, o Chryste, że "Ojciec nie chciał dla Ciebie szybkiej śmierci, bo miałeś nas nauczyć przez swoją świętą Mękę, nie tylko tego jak umierać, ale jak stawiać czoła śmierci... Jak mamy ją przyjmować ze spokojem i bez wahania czy słabości; jak mamy iść ku niej zdecydowanym krokiem żołnierza, który staje do walki" (Plinio Corr?a de Oliveira). Bo "śmierć w świetle Twych nauk jest odejściem do domu Ojca, w którym przez swoją śmierć przygotowałeś nam miejsce" (bł.J.P.II jw.).
I nie tylko przygotowałeś nam miejsce, ale "jako człowiek przyjąłeś śmierć ze wszystkimi jej konsekwencjami, aby nas od nich uwolnić" (ks.kard. Anastasio Ballestrero). Niech więc przenigdy lęk przed śmiercią nie mąci jego snu, bo tam, po drugiej stronie czeka na niego "miejsce w niebie, które wygląda tak, jakby ktoś zrobił je dla niego; dla niego wyłącznie, gdyż właśnie on dla niego jest stworzony" (wg Clive Staplesa Lewisa)... Bo tam czekasz na niego Ty - Bóg najmiłosierniejszy... Ty, który jesteś "naszym celem, spełnieniem naszych marzeń, zaspokojeniem naszych tęsknot... Ty, któryś końcem poszukiwań i końcem naszych trudów. Ty - naszym odpoczynkiem, ochłodą, uciszeniem łez i najgłębszym spokojem naszych spragnionych serc" (wg Anny Dąmbskiej). Ty, który wyglądasz na niego, niczym strapiony ojciec na swego syna marnotrawnego...
"Ty go przedstawisz niebianom. Ty przygotujesz mu tunikę, w którą go przyobleczesz; tunikę drogocenną utkaną z lnu Twych zasług; tunikę zabarwioną purpurą Twojej Krwi. Usta Twoje wycisną na biednej jego duszy gorący pocałunek pokoju i miłości. I nie opuścisz go, póki nie zaprowadzisz do miejsca wiecznej światłości" (wg PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez). Niech więc idzie do Ciebie przez każdy dobry uczynek, przez każdy uśmiech czy ciepłe słowo, przez każdy dobry gest w kierunku innych ludzi... Niech idzie poprzez trud, niech idzie przez cierpienia z wielką tęsknotą w sercu... Niech wie, że każda chwila przybliża go do śmierci - coraz szybciej i szybciej im jest starszy, im więcej ma lat... nieubłaganie(wg ks.Mieczysława Malińskiego)... I niech pamięta o tym, że "nieprzyjaciel może się srożyć, dopóki nie zada śmierci. Dalej władzy już nie ma ani nad duszą, ani nawet nad naszym ciałem. Bo chociażby porąbał ciało na kawałki, nie jest w stanie przeszkodzić naszemu zmartwychwstaniu" (św.Augustyn jw.)...
"O dniu jasny i piękny, w którym się spełnią wszystkie życzenia moje - zapisała w Dzienniczku święta Faustyna. O dniu upragniony, który będziesz ostatni w życiu moim ! Cieszę się tym ostatnim rysem, który mój Boski Artysta położy na duszy mojej; który nada odrębną piękność mojej duszy, odróżniającą od piękności innych dusz. O dniu wielki, w którym utwierdzi się miłość Boska we mnie ! Uzbrajam się w cierpliwość i czekam na przyjście Twoje, miłosierny Boże". A przede wszystkim już zawczasu niech się powierzy Pannie świętej, bo "wszyscy czciciele Maryi, którzy w godzinę śmierci wezwą Jej pośrednictwa, znajdą się pod szczególną i troskliwą Jej opieką. Ona będzie broniła ich dusz przed nieprzyjaciółmi. Będzie im pomagała i dodawała otuchy, i zaprowadzi ich przed tron miłosierdzia Bożego. I wesprze ich swą mocą" (wg MB do Czcigodnej Sługi Bożej Marii z Agredy). Ona to bowiem, "pod koniec życia, gdy stanie na progu wieczności, nie tylko będzie chciała przybyć na jego wezwanie, lecz także bez wołania sama wyjdzie mu na spotkanie" (wg św.Hieronima).
I Ciebie również, Matko Boża, błagam całym swym sercem; błagam gorąco, z całej duszy, wejrzyj na tego, którego w ufnej modlitwie Ci polecam, a którego zniewala lęk przed spotkaniem ze śmiercią. Racz wejrzeć i na wszystkich, którzy tak bardzo jej się boją -
"Maryjo - bądź u wezgłowia wszystkich chorych świata:
Tych, którzy w tej chwili stracili przytomność i będą umierać,
Tych, którzy rozpoczęli agonię,
Tych, którzy stracili nadzieję na wyzdrowienie,
Tych, którzy krzyczą i płaczą z bólu,
Tych, którzy nie mogą zatroszczyć się o siebie z powodu braku pieniędzy,
Tych, którzy tak bardzo chcieliby chodzić, a muszą pozostawać nieruchomi,
Tych, którzy na próżno szukają w swoim łóżku dogodniejszej pozycji,
Tych, którzy poddają torturom troskę zaniepokojonej rodziny,
Tych, którzy muszą wyrzec się najdroższych planów przyszłości,
Tych zwłaszcza, którzy nie chcą uwierzyć w lepsze życie",
by umocnieni Twą obecnością nie bali się myśli o śmierci, która zagląda im w oczy każdego dnia. I chociaż "moment śmierci z czysto ludzkiego punktu widzenia, wydaje się czymś okropnym, niezwykle stresującym, to niech przynajmniej chrześcijanie, którzy ufają Tobie, Chryste, dostrzegają w niej pójście do domu najlepszego Ojca, który mieszka w niebie" (wg ks.Jana Augustynowicza). Niech mają tę świadomość, że "jeżeli chcą zobaczyć Boga, to aby Go zobaczyć, niestety, muszą umrzeć" (wg św.Teresy z Avila)...
Niech "śmierć wydaje się być dla nich raczej zadośćuczynieniem, ulgą... niżeli karą" (św.Ambroży)... "Niech raczej zaczną dziękować Bogu, że ten ostatni dzień ich życia nastąpi już niedługo i nie wiadomo kiedy" (wg św.Augustyna); że już niedługo będą Go obrażać swoimi grzechami. I niech przestaną bać się śmierci, bo "tak jak Jezus, wyzwolił i uratował dusze z otchłani, tak samo przyjdzie uroczyście, by nas wyzwolić i uratować" (wg PJ do bł.Katarzyny Emmerich) od wiecznego niebytu. Bo, chcą, czy nie chcą, jak my wszyscy, także i oni - "podlegają prawu śmierci. Ale przez śmierć włączamy się na zawsze w Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa, co jest niezmierzonym darem Bożej miłości" (wg Wspólnoty Modlitwy Najdroższej Krwi Jezusa Chrystusa). Bo "czy jest coś radośniejszego nad fakt, że Chrystus, zmartwychwstał i poszedł przed nami jako Zwycięzca śmierci, piekła i szatana ? Co może napawać chrześcijanina większą otuchą niż świadomość, że już nie musi obawiać się śmierci ?" (wg bł.Franza Jaegerstaettera); tej, która właśnie dzięki Niemu "stała się [dla nas] sługą i która będzie nas prowadzić do niebieskich przybytków" (wg bł.Michała Sopoćko)... i do "wiecznego szczęścia, które jest nieustanną wymianą miłości między Bogiem a nami" (Anna Dąmbska).
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
|
|