wróć do strony głównej

wróć do spisu treści

A ZRZĘDLIWYCH I WIECZNIE NIEZADOWOLONYCH




Część radosna

I. Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie

O Maryjo Dziewico, którą Archanioł Pański nazwał "pełną łaski" (Łk 1,28)... która z pokorą i bez wykrętów przyjęłaś zwiastowanie anielskie - bądźże pochwalona ! Tobie nie przyszło nawet do głowy, by w jakikolwiek sposób uchylać się od tak kłopotliwego wyróżnienia, które mogło poważnie wpłynąć na Twoje życie. Nie tylko skomplikować je, lecz nawet spowodować śmiertelne zagrożenie... A mimo to nie odrzuciłaś tego Bożego daru. Dla Ciebie bowiem Wola Boża była po prostu wszystkim. I za to już na całą wieczność "błogosławiona stałaś się pomiędzy niewiastami". "Są jednak ludzie, którzy nigdy nie potrafią się cieszyć z tego, co Pan Bóg daje im" (wg o.Dominika Widera OCD); którzy bez przerwy "narzekają; którzy są niezadowoleni ze swojego losu, [choć zwykle] postępują według swych żądz" (Jud 16)...

"O Jezu" - napisała święta Faustyna. "Widzę tyle piękna wokoło rozsianego, za które nieustannie składam Ci dziękczynienie; ale spostrzegam, że niektóre dusze są jak kamienie, zawsze zimne i nieczułe. Nawet cuda niewiele je wzruszają. Mają wzrok spuszczony na swoje stopy i nic nie widzą oprócz siebie". "W którąkolwiek stronę się zwrócą - w przód, w tył czy w bok - wszędzie im wszystko dolega okrutnie" (wg św.Augustyna). Skoro więc nie chcą docenić tego, co posiadają, to proszę, pomóż im zrozumieć to, że Bóg "jednym daje, a drugim zabiera, bo okazują się niegodni posiadać nawet trochę, które im wielkodusznie dał" (PJ do Małgorzaty Balhan)... że "jeśli dusza nie przyjmuje łask przeznaczonych dla niej, w tej samej chwili otrzymuje te łaski inna dusza" (PJ do św.Faustyny jw.).

Ty wiesz, Maryjo, że "są ludzie, którzy swoje problemy zawsze i wszędzie noszą przy sobie. Ani na mgnienie oka o nich nie zapominają. Niczym się nie potrafią cieszyć. Serca ich przelewają się troskami i goryczą, toteż gdziekolwiek spojrzą, widzą jedynie troski. Słyszą jedynie jobowe wieści" (o.Phil Bosmans), bo nie pojmują tego, że "za dobrze im jest... Chodzą w jasności, żyją w cieple. Boga mają za Ojca. Jego Syna za brata. W każdym dniu spotykają się z innymi świętymi... Byleby tylko ręką sięgnąć - mogą się karmić Słowem Bożym. Byle tylko krok zrobić, a mogą uczestniczyć w różnych świętych obrzędach... Za dobrze im jest, dlatego, zatracają poczucie rzeczywistości i jak rozkapryszone dzieci, nie cenią tego, w co opływają. Nadużywają wolności, która jest ich udziałem. Może więc kiedyś oprzytomnieją, gdy ujrzą ludzi leżących w prochu. I może wtedy zrozumieją, co zawdzięczają Jezusowi, który zechciał wychować ich na wolnych ludzi" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)...

"Gdy byłam młoda i piękna - wyznała Anna Dymna - to nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jestem szczęśliwa. Zbyt wiele miałam, ale los próbował mi odebrać to. Parokrotnie... Wtedy nabrałam szacunku do tego, co mam". Proszę więc, Matko, naucz wdzięczności tych wszystkich niezadowolonych - za to, co Bóg im dał. Racz wejrzeć na "zarozumiałych, którzy tak bardzo chcieliby zdobyć pierwszeństwo na tym świecie, więc nigdy nie są zadowoleni w swych próżnych wymaganiach" (Czcigodna Sługa Boża Maria z Agredy). Niech zrozumieją, że nie zawsze musi być tak, jak oni chcą. Temu zaś, który martwi mnie, a którego nic nie jest w stanie zadowolić, powiedz, że "satysfakcja duszy zależy od jej dobrej woli i od jej gotowości pozwalania się kochać... przede wszystkim - Bogu" (do Małgorzaty jw.). Niech więc pamięta o tym, że "zadowolenie jest tym czymś, w czym ciągle musi ćwiczyć się. Nie narzekać, że brakuje mu tego, co jest najlepszym i nieodzownym przygotowaniem do głębokiego zadowolenia, gdyż Bóg jest Bogiem i nic więcej - to musi mu wystarczać" (wg o.Wilfrida Stinissena OCD)... A przede wszystkim o tym, że "Bóg raczy odwiedzać siedziby sprawiedliwych uradowanych ludzi i często przysyła swych uskrzydlonych posłańców w afekcie Boskiej łaski" (Milton)...

"To prawda, że zdarzają się różne wypadki, ale on koncentruje na nich uwagę aż do tego stopnia, że całkowicie uchodzi jego uwadze pełna troskliwości opieka Bożej Opatrzności. Ogarnięty nałogowym pesymizmem, tropi jedynie czarne plamy na tkaninie swojego życia. A przez to nie dostrzega wysłanników Bożych, którzy mu pomagają od rana aż do nocy i za mało dziękuje za nich Temu, który czuwa nad nim ciągle i bez ustanku... [Niech więc się wstydzi tej postawy, bo w taki sposób sam kształtuje o sobie złą opinię. Bo "jakim człowiek jest, tak widzi" (William Blake) wszystko dookoła, więc niech przemyśli to]... Bóg roztacza opiekę nad całym jego życiem od kołyski - do grobu... Pomimo wszelkich trudności żyje i daje sobie radę, i postępuje naprzód... Bóg chroni go od różnych nieprzyjaciół zewnętrznych i wewnętrznych, usuwa nie zauważone przeszkody z jego drogi" (wg s.Emilii Ehrlich OSU), a przy tym "Jezus kocha go, mimo iż nie zasłużył na to. Zsyła na niego potok łask, a ten jeszcze narzeka" (św.o.Pio)...

I Ty, Maryjo, zawsze jesteś gotowa do pomocy. Niech więc zrozumie jak bardzo jest "nieszczęśliwa ta dusza, która nie chce pozwolić abyś ją prowadziła; która się ustawicznie wytrąca z Twoich rąk, gdyż Ty nie możesz użyć jej do spełnienia większego zadania. Taka dusza poza tym, że sama jest nieszczęśliwa, niezadowolona, krytykująca - unieszczęśliwia także swoje otoczenie" (wg św.Maksymiliana Marii Kolbego). W ten sposób stwarza wokół siebie niezdrową atmosferę.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


II. Nawiedzenie świętej Elżbiety

Bądź pozdrowiona święta Elżbieto, która z wielką wdzięcznością, bez targów i wykrętów, przyjęłaś z dobrych Bożych rąk dar niewczesnego rodzicielstwa. Nie obraziłaś się na Pana, że przecież mógł o wiele wcześniej uszczęśliwić Cię; że jesteś już w podeszłym wieku... że nie podołasz obowiązkom późnego macierzyństwa... że one są dla Ciebie zbyt ciężkie i zbyt trudne... Może więc, właśnie z tego powodu, Ojciec Niebieski, który tak urządził świat, byśmy się poczuwali do tego, aby "jeden drugiego brzemiona nosił" (Ga 6,2) - przysłał Ci do pomocy młodziutką Maryję Pannę...

Składam Ci dziś uszanowanie za to, żeś tak życzliwie przyjęła Pannę świętą, ciesząc się Jej radością i przeżywając łaskę Bożą razem z Nią (Łk 1,42-45). Tym głębiej chylę czoła przed Tobą, im częściej zdarza mi się spotykać takich okropnych ludzi, których nikt, nic i nigdy nie jest w stanie zadowolić; którzy nie widzą wokół siebie nikogo, kto by mógł być godny szacunku, gdyż "tylko oni pragną być doskonałymi. Nie mogąc ścierpieć tego, że inni są chwaleni, wciąż potępiają ich. Widzą źdźbło w oku brata swego, nie widząc belki w swoim oku, chwalonym zaś starają się przyczepić jakąś łatkę" (wg o.Dominika Widera OCD)...

"Zgroza i przerażenie ogarnia na widok duszy, która jest jedynie zgorzkniała, nieznośna i uciążliwa ! Myśli przez cały czas tylko o tym, jak może jeszcze dokuczyć wszystkim" (Gloria Polo www.gloriapolo.net). Proszę Cię zatem, pomóż im przemyśleć, czy na pewno z nimi jest wszystko "tak jak trzeba", bo "nieżyczliwość wobec innych ma swoje źródło w tym, iż oni sami ze sobą nie potrafią dojść do ładu. A kto nie może znieść sam siebie, nie znosi także innych" (Jean Lafrance)... Racz im otworzyć oczy na to, że najbardziej "skłonny do smutku jest człowiek zapatrzony w siebie, pochylony nad sobą, wiecznie troszczący się jedynie o siebie...

Takiemu zawsze będzie czegoś brakowało i będzie się tym smucił... Przeciwnie, postawa otwarta na Boga i bliźniego, z jednoczesnym zapomnieniem o sobie, jeżeli to jest tylko możliwe, zawsze ze sobą niesie radość i pogodę ducha. Takiej postawy unikania zła, egoizmu, a nabywania życia łaski i dobrych czynów, uczy nas Chrystus z kart Ewangelii"(wg ks.Stanisława Klimaszewskiego MIC). Pomóż im więc zrozumieć, że "przesadny krytycyzm świadczy o ich minimalizmie duchowym, a nie o ich szczególnie wnikliwej inteligencji; że jest wielkim niebezpieczeństwem tak osobistym, jak i społecznym" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego), a to nie jest powód do chwały, ale do zawstydzenia... I zechciej ich przekonać, że "gdy język umie tylko narzekać, krytykować, to znaczy, że chore jest serce" (A.M.Weiss), bo "serce, które żywi niechęć, wszystko widzi na czarno" (św.Arnold Janssen).

Wejrzyj szczególnie na wierzących i spraw, by zrozumieli, że "chrześcijaństwo, to nie tylko wiara w Boga, ale również w człowieka, w możliwości dostrzeżenia w nim tego, co jest Boskie" (Mikołaj Bierdiajew); że trzeba "starać się o dobro nie tylko wobec Pana, lecz także wobec ludzi" (wg 2Kor 8,21). Dlatego wszelka "dobroć okazywana innym, winna być cnotą tak głęboko zakorzenioną w Bogu, aby w niej można było dostrzec religijny charakter. To bardzo ważne, bo jeśli dobroć jest religijnie motywowana, nadaje nowy sens każdemu poczynaniu; odsuwa na bok to wciąż niezadowolone "ja", radością czyniąc służbę drugiemu człowiekowi" (wg ks.Mirosława Drozdka SAC)...

"Człowieku !" - wołał ojciec Phil Bosmans. "Nie wolno ci być nieszczęśliwym ! Twoje nieszczęście czyni innych nieszczęśliwymi, co sprawia, że sam sobie stwarzasz dużo trosk... Prawda, że nawet małe sprawy, nawet drobiazgi mogą boleśnie zranić nas, ale nie wolno ich wyolbrzymiać i przypisywać im tak wielkiego znaczenia, którego, tak naprawdę, wcale nie posiadają. Bo to wytwarza atmosferę drażliwości, atmosferę napięcia w twoim otoczeniu"... Proszę Cię więc, święta Elżbieto, przekonaj wszystkich nieszczęśliwych, że "jedynie ludzie szczęśliwi potrafią być dobrymi, serdecznymi dla innych, gdyż z siebie wypromieniowują miłość i łagodność" (J.L.jw.)... że "kto ma miłość, umie się obejść bez wielu rzeczy, a kto jej nie ma, temu najczęściej brak wszystkiego. Stąd każdy, kto potrafi cieszyć się z małych rzeczy - mieszka w krainie szczęśliwości" (o.P.B.jw.)... I jeszcze to, że zwykle "wystarczą małe rzeczy, by uszczęśliwić mędrca, głupca natomiast nic nie jest w stanie uszczęśliwić. Stąd tylu nieszczęśliwych" (ks.bp François La Rochefoucauld)...

Wejrzyj również na tego, którego Ci polecam, a który wiecznie ma pretensje do całego świata, i racz przekonać go, że ten, "kto sam jest zły, niełatwo będzie dobrze mówił o innych ludziach" (św.Grzegorz z Nazjanzu). "Niech więc nie zniża się do osądzania innych, lecz niech się zniży do pokory" (PJ do Małgorzaty Balhan), bo tak zalecał Bóg... Racz go przekonać, że "osoba, która się ciągle skarży na wszystko i z byle powodu - przez to obraża Boga, wypowiadając własny egoizm, zazdrość, fałsze i pychę" (wg PJ do s.Marii Natalii)... Niechaj pamięta o tym, że "w życiu potrzeba ludzi, którzy nie skomlą żałośnie, bo świat nie lubi takich ludzi, którzy nie będąc dziećmi, marudzą" (ks.Jesús Urteaga) tak jak one.

I niechaj się wystrzega ulegania "omamom, czyli widzenia sprawy nie takiej, jaka jest. Białego - jako czarne, czarnego - jako białe... bo może zdarzyć się i tak, że w takim stanie będzie trwał całymi tygodniami, miesiącami, latami... i będzie nieustannie uważał, że ma rację, że postępuje prawidłowo, że jest w porządku - nawet do śmierci" (wg ks.Mieczysława Malińskiego). A wtedy nikt nie będzie mógł znieść go obok siebie.

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


III. Narodzenie Pana Jezusa

Czyż nie należy Cię podziwiać, Najświętsza Matko Boża, która byłaś szczęśliwa nawet w ubogiej stajence. Dzieciątko było żywe i zdrowe, choć, mimo bardzo trudnych warunków wydałaś Je na świat... Cóż zatem można było chcieć więcej ? Tylko Bogu dziękować... Niestety, wiele na Twoim miejscu byłoby niezadowolonych i czułyby się nieszczęśliwe w tym swoim poniżeniu. Proszę więc, racz przybliżyć im przykład Jezusa, Syna Bożego, drugą Osobę Trójcy Świętej, który dla nas się stał "mądrością gaworzącą, potęgą osłabłą, majestatem uniżonym... i który będąc niezmierzony, stał się małym, będąc bogaty, stał się ubogim... będąc Królem Aniołów stał się leżącym w stajni, będąc pokarmem aniołów, był jako siano dla bydła, nieogarniony pozwolił się położyć w ciasnym żłobie" (wg św.Antoniego z Padwy)... i był zadowolony...

On "nie obawiał się małości, dlatego mógł być dzieckiem, i nadal, jeszcze mniejszy przebywa w Hostii świętej" (wg ks.Aleksandra Fedorowicza). Proszę Cię zatem, Matko Boża, pomóż tę prawdę pojąć tym, którzy patrzą na świat przez czarne okulary; których "przepełnia ból i bezmierne cierpienie, gorycz, zwątpienie, żądza zemsty, fanatyczna nienawiść, zmysłowe pożądanie i ślepe namiętności. Bo w takim sercu nie ma miejsca dla Dzieciątka Bożego" (wg bł.Ruperta Mayera)... Niech zrozumieją, że "to wszystko, co na ziemi jest wielkie, zaczęło się od małego, bo to, co rodzi się od razu wielkie, jest potworne i umiera" (św.Josemaria Escriva de Balaguer)...

Matko, racz wejrzeć na tych nieszczęsnych i racz ich wyprowadzić z kręgu wiecznego malkontenctwa, z upodobania w narzekaniu, a potem powiedz im, jak kiedyś w Medjugorie: "Moje dzieci, dziękujcie stale za to, co posiadacie, za każdy mały dar, który daje wam Bóg, aby radosne błogosławieństwo spływało zawsze na wasze życie". Przekonaj ich, że "jeśli drobne rzeczy będą zaniedbywali, nie da im Pan Bóg innych łask ze swego miłosierdzia, aby nie marnowały się i by nie powiększali swojego długu wobec Niego" (wg św.Maksymiliana Marii Kolbego). I niech rozważą to, że "ponoć przyzwyczajenie do rzeczy przykrych przemienia je w rzeczy potrzebne, a potem - nawet w niezbędne" (br.Tadeusz Ruciński FSC).

"Niech nie czekają na to, aż pojawi się gwiazda. Ona już jest. Już świeci nad horyzontem ich życia... Może jej jeszcze nie dostrzegli, może jej nadal szukają na niebie. Może są tak zapracowani, że ich codzienne sprawy przesłoniły jej blask... Herod nie znalazł jej, bo wcale nie chciał znaleźć. Nie sądził, że na jego niebie ona też może zabłysnąć" (wg ks.Andrzeja Bosowskiego)... Temu zaś, którego polecam w tej modlitwie, pomóż uwolnić się od wzdychań, szemrania i użaleń... i niech zrozumie, że "jeśli szemrze i narzeka, wówczas omija miejsce, w którym Bóg oczekuje go; gdzie gotów jest się spotkać z nim, wiedząc, że to spotkanie jest mu bardzo potrzebne. Niechże więc wejdzie w bramę, którą mu ukazuje, a nie w tę, w którą wolałby wejść, bo pierwsza prowadzi do życia, natomiast druga - donikąd...

Może ta druga brama wprowadzi kogoś innego na właściwą drogę życia, lecz nie dla niego jest przeznaczona. Bóg sam wyznacza, jaki ma być jego stosunek do Niego. Przeto niech odda Mu swe życie, by pokierował nim" (wg Ralpha Martina), bo "człowiek, który umie jedynie pojękiwać, marnuje czas, wyrzeka się strawy i mocy z niebios; staje się uboższy o radość, gdyż nosi w sobie niezaspokojony głód sensu" (wg ks.Wojciech Antoniego Czeczko SVD). A przecież jego "życie może być dobre i twórcze" (o.Marek Rojszyk OP), byleby "czynić wszystko bez. szemrań i powątpiewań"(wg Flp 2,14)..

Racz mu przypomnieć ostrzeżenie, w którym sam Jezus mówił, że "każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma" (Łk 19,26). Tak wielu bowiem nie poczuwa się do wdzięczności Bogu za to, co posiadają... On także "nic nie przyniósł ze sobą na ten świat, nic też nie może z niego wynieść. Mając natomiast żywność, odzienie, a przy tym dach nad głową, niechaj [nareszcie, chociaż raz], będzie zadowolony" (wg 1Tm 6,7-8). Niech wie, że "dusza, która trwa w Pokoju i Radości, już zaczyna kosztować Nieba, spokojnie oczekując wiekuistej nagrody" (BO do m.Eugenii Elżbiety Ravasio), gdyż Bóg "nie dla nieszczęścia powołał nas do istnienia, ale do nieskończonej razem z Nim radości" (wg PJ do Anny Dąmbskiej). Wszak "Jezus chciał ludzkiego szczęścia. Widział nie tylko chorych ale i zgnębionych, załamanych. Chciał im pomóc (Mt 11,28). Chciał ludzkiego szczęścia, stąd głównym celem Jego działalności było nawracanie grzeszników (Łk 19,10)" (ks.Mieczysław Maliński).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


IV. Ofiarowanie Pana Jezusa

Dzielną musiałaś być kobietą, Maryjo, skoro tak spokojnie przyjęłaś przykre słowa starego Symeona (Łk 2,34-35) i nie zganiłaś go z powodu niemiłej przepowiedni... Zdrowaś Maryjo... Zdrowa na ciele i na duszy, spokojna i zrównoważona we wszystkich sytuacjach...

"W każdej maszynie jest część ruchoma i nieruchoma - tłumaczył święty Maksymilian Maria Kolbe. Tę drugą - stanowi fundament. Dla nas jest fundamentem to, co Wola Boża ustaliła, stąd postępowanie człowieka winno się mieścić w jego granicach". "Jeśli więc ludzie tu, na ziemi zechcą być szczęśliwi, jeśli pragną zapewnić sobie szczęśliwą wieczność, niech czynią to, co Bóg im wskaże" (wg PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez). Ty rozumiałaś to... Proszę więc, pomóż to zrozumieć tym wszystkim, którzy mają nieustanne pretensje. Bo jeśli nawet ktoś "ma powody do niezadowolenia ale nie mówi o tym nikomu, zły humor sam przemija i nie ma w tym nic złego. Jeśli natomiast je okazuje, to inni biorą jego stronę i niezadowolenie rozprzestrzenia się. A wtedy cały dom zaczyna niedobrze funkcjonować" (wg św.Jana Bosco)... Pomóż im pojąć, że nawet w raju człowiek nie zawsze czuł się dobrze, co już sam Stwórca zauważył, mówiąc, że "nie jest dobrze mu" (Rdz 1,18). Ale też zaraz znalazł radę, aby człowieka uszczęśliwić, bo nie chciał, by się skarżył...

Ty wiesz, o Matko, że "dla wszystkich jest to poważne niebezpieczeństwo, gdy ludzie są zainteresowani jedynie tym, co negatywne i rozmawiają tylko o tym, co jest złe... bo jeśli w życiu podkreślają jedynie negatywy, to nie będzie pokoju. A jeśli chcieliby uchronić innych od przygnębienia i od negatywnych uczuć, to muszą dostrzec, uznać i okazywać wdzięczność za wszystko, co w nich dobre" (wg o.Slavko Barbaricia OFM)... "Sami nie wiecie, co posiadacie..." mówi jedno z przysłów ludowych, a każdy wie, że one są mądrością narodów...

Racz ich przekonać o tym, że "człowiek zadowolony oczekuje od życia nie więcej, niż ono może mu dać. W ten sposób dokonuje cudów, gdyż niektóre problemy, które innych rujnują, ustępują mu z drogi... Człowiek zadowolony używa swoich dni, tak jak są mu podarowane" (o.Phil Bosmans). A jeśli ktoś obdarzy go pochwałą i uznaniem, gotów jest objąć ramionami cały świat, gdyż "one umacniają poczucie jego wartości i uskrzydlają, i inspirują go do odważnych działań... One budują wdzięczność i radosną potrzebę przebywania z innymi, bo to uznanie jest dla niego formą szacunku" (wg Elżbiety Ryszki). Tego więc, który jest przedmiotem mojej troski, przekonaj, że "zły humor, to tak, jakby lenistwo; że jest on nawet pewnym rodzajem lenistwa... I choć natura skłania się bardzo ku niemu, lecz gdy zdobędzie się na odwagę otrząśnięcia się z tego, to praca będzie mu szła jak z płatka i znajdzie w swym działaniu prawdziwe zadowolenie" (Johann Wolfgang Goethe)...

Niechaj "nie sądzi, że jest całkiem opuszczony. Bo chociaż Bóg ześle na niego czasem jakieś strapienie albo odejmie mu upragnioną pociechę - tym samym już wprowadzi go na drogę do królestwa niebieskiego. Stąd, pożyteczniej jest, by jednak był doświadczany, niż wszystko miałby mieć według swojej woli. Bóg bowiem zna ukryte przed nami zamiary i wie, jak bardzo są potrzebne dla zbawienia różne oschłości, a to dlatego, aby dobre powodzenie nie wbijało go w pychę... Aby przez marne upodobanie w sobie samym, nie sądził, że jest tym, czym nie jest, bo to, co Bóg mu dał, może odjąć i zwrócić, kiedy mu się podoba" (wg Tomasza á Kempis)... Wszystko nam dał, toteż ma prawo żądać od nas wiele...

Niech wie, że niczego nie wskóra tym swoim niezadowoleniem przeciwnym Woli Boga, obrażającym Go, lecz niech zrozumie, że "nikomu nie jest tak bardzo potrzebny uśmiech, jak temu, który nie potrafi uśmiechem darzyć innych". Bo tak już jest, że "jak nieufność przywołuje nieufność, tak również uśmiech bardzo szybko może przywołać uśmiech" (Alain). Bo "uśmiech jest jak słońce, które spędza chłód z ludzkich twarzy" (Victor Hugo).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...


V. Odnalezienie Pana Jezusa w świątyni

"Jezu - błagała święta siostra Faustyna - proszę z całego serca, daj mi poznać to, co ci się we mnie nie podoba, a także daj mi poznać, co robić, bym Ci się stała milszą"...

Ty wiesz, o Chryste, jakie to ważne, kiedy ktoś chce się doskonalić... ale czy nie mniej cenisz zdolność akceptowania siebie takim, jakim stworzyłeś go; akceptowania bez pretensji do Stwórcy, bez niezadowolenia. Proszę więc, spraw, aby ci wszyscy, którzy są zawsze ze wszystkiego niezadowoleni - mogli zrozumieć, że "doskonałość polega na akceptowaniu swoich ograniczeń. Ileż bowiem wysiłków ciągle idzie na marne z winy fałszywych wyobrażeń o własnej wielkości, z powodu poszukiwania perfekcji nie na naszą miarę" (wg Jeana Guittona)...

Ileż zła wnoszą między ludzi, wciąż "zamartwiając się własnymi niedoskonałościami, ciągłym niezadowoleniem na myśl o swoich brakach, ciągłym analizowaniem swego własnego "ja"; mocnym poczuciem winy i znęcaniem się nad sobą albo robieniem z siebie ofiary poprzez chętne mówienie, że są nikim i niczym, by zwrócić na siebie uwagę, współczucie lub politowanie ze strony innych ludzi... Zbieraniem rozczarowań i przykrych niespodzianek. Ciągłym przewrażliwieniem i ciągłą drażliwością; ciągłą zawiścią że ktoś inny posiada jakieś zalety, jakieś sukcesy, których oni nie posiadają albo przekonaniem, że coś pozytywnego, co posiada ktoś inny, zostało im zabrane... Ciągłymi, krańcowymi zmianami nastroju w zależności od ich zachcianek czy od gratyfikacji" (wg o.Lomurno OCD). Straszne jest przebywanie w sąsiedztwie takich ludzi... Proszę więc, Panie, bądź łaskawy dać im świadomość tego, jak fatalny mają wpływ na całą atmosferę swojego otoczenia, I racz dopomóc im wyzwolić się od tego...

Pozwól im pojąć, że "jeśli pewnego dnia mają być powołani do jakichś rzeczy wielkich, muszą się do nich przygotować właśnie przez to, co małe... [Racz ich przekonać] jaką słodycz, uspokojenie, zadowolenie rodzi akt akceptacji siebie takim, jakim się jest, wraz z wyżynami i dolinami, ze swoją płaską przeciętnością, czyli nie gorszym ani lepszym, lecz takim, jakim się urodził i jakim sam się ukształtował... [Niech więc będą] radośni, radujący się sobą, zadowoleni, zachwyceni, że tymi właśnie są; że posiadają właśnie to, co posiadają, gdyż bez tej elementarnej mądrości i bez podstawowej skromności, złudna jest wielkość i przynosząca cierpienie" (wg J.G.jw.)...

"Jeśli chcesz zawsze mieć Boga w duchu - pouczał święty Antoni - miej siebie takim, jakim cię stworzył i nie rób się kimś innym. Nie rób się innym od tego, jakim On stworzył cię, a wtedy zawsze będziesz miał Boga w swoim duchu". Oby to zrozumieli ci wieczni malkontenci, co sami sobie narzucają złe samopoczucie... Oby pojęli, że "zadowolenie jest tym, w czym wciąż muszą się ćwiczyć" (o.Wilfrid Stinissen OCD), bo "uskarżanie się i usprawiedliwianie siebie są, owszem, naturalne, ale to szatan posługuje się takimi środkami, by podżegać ich pychę" (bł.Matka Teresa z Kalkuty). "Oczyść więc ich podświadomość. Niech Twoje światło ich otoczy, by nigdy już ciemności nie panowały w nich. Mocą pokładów łaski zechciej dotknąć ich dusz, gdzie są złożone przywiązania wywołujące niepokoje. Oczyść ich tak, aby ich dusze otwarły się ku Tobie" (wg "Modlitewnika chorych" ks.Juliusza Lasonia), jak dusze tych, którzy z uwagą słuchali Cię już wtedy, gdy jeszcze byłeś chłopcem (Łk 2,46).

"Panie, przed Tobą każde serce stoi otworem, każde pragnienie jest Ci znane i żadna tajemnica nie jest przed Tobą zakryta. Przez udzielenie Ducha Świętego racz oczyścić ich myśli" (wg ks.M.Piątkowskiego SVD), a przede wszystkim sądy krytyczne wobec Ciebie i pozwól im zrozumieć, że "tylko mania wielkości może nasz niesłychanie słaby umysł uczynić sędzią dzieł Bożych i wszystko we wszechświecie, co nie służy naszemu pożytkowi uważać za próżne i zbędne" (Galileo Galileusz)... Napełnij dusze ich wdzięcznością oraz ufnością w to, że kochasz nas jak nikt i że z miłości dokonałeś odkupienia nas wszystkich. Tak "wielu bowiem chrześcijan nie umie przyjąć łask wysłużonych przez Ciebie i żyją przygnieceni ciągłym poczuciem grzechu, i winy wobec Boga... i pozbawieni prawdziwej wolności dzieci Bożych, radości z odkupienia" (o.Marek Rojszyk OP)...

Tego zaś, który martwi mnie zupełnym brakiem akceptacji dla samego siebie, zechciej przekonać o tym, że "Bóg jest naszym Ojcem. My gliną, a On naszym Twórcą. Dziełem rąk Jego jesteśmy wszyscy" (wg Iz 64,7), więc to nieładnie mieć pretensje do swego Boga, Stwórcy. I nie wypada krytykować ani poprawiać Jego dzieł, bo On najlepiej wie, co chciał przez nie wyrazić. Dopomóż mu "nie skarżyć się, nie mówić o zmienności życia, jak ciężkie ono jest; jak mało w nim wszelkiego sensu, [bo ten, kto wiecznie narzeka, działa przygnębiająco]...

Naucz go milczeć nawet w śmierci, bo są i tacy ludzie, których śmierć krzyczy już zawczasu aż do samego nieba" (wg Anny Kamieńskiej)... "Niech Twoja dobroć, Panie nasz, prowadzi go do nawrócenia; niech skłoni do postępowania według Twojego słowa. I spraw, by dłużej Cię nie zasmucał, ale by Serce Twe radował życiem naśladownictwa i wiary, na którym spocząć może Twoje błogosławieństwo"...

Naucz go cieszyć się Twą bliskością i zechciej mieć dla niego jeszcze większą cierpliwość. Bo on "dopiero wtedy będzie w stanie dać z siebie wszystko, kiedy Ciebie, Jezu, pokocha; kiedy mu będzie zależało, żeby się niczym w Twoich oczach nie skompromitować i żebyś na nim się nie zawiódł... Kiedy dla niego będzie ważne jedynie Twoje zdanie o nim" (wg ks.Mieczysława Malińskiego). A jeśli wciąż nie będzie mógł znaleźć dla siebie miejsca, powiedz mu, że "najlepsze miejsce jest tam, gdzie można drugim wyświadczyć najwięcej dobra" (bł.Karol de Foucauld).

Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...

wróć do spisu treści

wróć do strony głównej