|
Część radosna
I. Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie
Nie wiemy jak przyjąłeś ten fakt, drogi święty Józefie, że Maryja, Twoja małżonka, która miała być nie skalana - odznacza się widoczną już, wyraźną brzemiennością... Byłeś człowiekiem, tak jak inni, nie pozbawionym ludzkich odczuć, nie byłoby więc nic dziwnego, gdyby poniosły Cię emocje, gdybyś okazał wielki gniew i w złości postanowił, że "to, co się właśnie wydarzyło, powinno jak najszybciej być sądzone według prawa; że sprawę tę należy wnieść do synagogi... Niech się dowiedzą o tym wszyscy i niech się to odbędzie na oczach całego miasta. Niech Ją wywleką za włosy na rynek. Niech Ją policzkują, oplują, zedrą z Niej szaty. Niech Ją ukamienują zgodnie z prawem Mojżeszowym. Niech rozbiją kamieniami Jej twarz. Niech Jej ciało rzucą na pożarcie sępom. Niech się stanie zadość sprawiedliwości !" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)... Lecz gdy przeminął pierwszy gniew i straszny szok już się oddalił - na pewno bardzo szybko opadły z Ciebie złe emocje, jeszcze nim anioł Ci powiedział, że to, co w Niej poczęło się, pochodzi z Ducha Świętego (Mt 1,20). Bo Ty z natury byłeś rozsądny, zrównoważony w swych działaniach, a przy tym - bogobojny, więc nie skrzywdziłbyś nikogo. Bo Ty wiedziałeś o tym, że "nie znajdziesz szczęścia w zemście" (wg o.Dominika Widera OCD), a przy tym kochałeś Maryję. To powstrzymało Cię. Jednak zarówno w tamtych czasach, jak i dziś, wielu postąpiłoby inaczej...
Złość, gniew, agresja i kłótliwość, i przemożne pragnienie zemsty, to cechy charakteru tak często spotykane. Są tacy, którzy nie umieją przeżyć bodaj jednego dnia bez przykrych incydentów, które wnoszą napięcie w spokojne środowiska. Kłócą się, "skacząc innym do oczu" o wszystko, nieraz o byle głupstwo, bo nie umieją zapanować nad swymi emocjami... Spierają się o byle co, gdziekolwiek się pojawią. Wchodzą w konflikty z sąsiadami i wodzą się z nimi po sądach, mszczą się na bliźnich, podtrzymując zawziętość i nienawiść. O jakże trudno jest żyć obok takich ludzi ! I choć "nikt nie ma obowiązku znoszenia cudzych nerwów (o.D.W.jw.), to jakże często nie jest możliwe uwolnić się od takich...
Święty Józefie, Ty wiesz o tym, że "nie ma nic głupszego, niż człowiek żyjący w złości" (św.Jan Chryzostom), proszę więc, pozwól to zrozumieć tym, którzy odznaczają się tak straszną cechą charakteru i racz im uświadomić, że "nie wystarczy, iż ktoś urodził się człowiekiem, musi jeszcze nim być" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego), bo ich postępowanie jest po prostu nieludzkie. Wszystkim zaś, którzy muszą znosić w swym otoczeniu takich ludzi, racz przekonać o konieczności wyciszania agresji. Niech się nie dają wciągać w kłótnie, bo stanowisko: "ząb za ząb" wyzwala eskalację napięcia i niezgody. "Lekarstwem na gniew jest milczenie" (przysłowie arabskie). Ono ma wielką moc...
Gorzej jest, kiedy człowiek z tak trudnym charakterem wstąpi w związek małżeński. A to, niestety, zdarza się i to wcale nierzadko... "Zbyt mało znali się przed małżeństwem. W krótkich chwilach spotkania byli zajęci sobą, patrzyli sobie w oczy, widząc jedynie to, co ich zbliża, [nie zdając sobie sprawy z tego, że "szatan może występować bez oblicza, tak więc niepoznawalność jest jego właściwą siłą" (P.Bonifacius Günther CCD)]... Zawierzyli jedno drugiemu nie z miłości, ale zafascynowani ciałem czy pociągnięci majątkiem, lub z konieczności poczętego dziecka... Zauroczeni nie dostrzegli, że nie zawsze z pięknością w parze idzie dobro i że nie zawsze ono pokrywa się z mądrością. Teraz są razem już na co dzień; teraz są stale razem, więc objawiają się wszystkie różnice psychiki...
W domu są nieustanne kłótnie, awantury o byle drobiazg, atmosfera napiętych nerwów. Codzienne krzyki w domu burzą ich wspólne szczęście i przekreślają każdą radość. Dom ich przestaje być przystanią, lecz kojarzy się z piekłem... Jej złość odstrasza od nich bliskich, złość rozprasza przyjaciół. I tak, mąż, który chciałby w żonie odnaleźć ukojenie, czułą opiekę, siłę uczucia i bezpieczeństwo w jej miłości, nie może znieść złości kobiety, której powierza siebie, dlatego niechętnie powraca do takiego domu" (wg o.D.W.jw.). Proszę Cię więc, Święty Józefie, dopomóż takim ludziom pojąć, że spokój w domu jest wspólnym dobrem tak bardzo potrzebnym do szczęścia i racz odwołać się do resztki ich miłości, o ile zachowała się w tym niespokojnym związku. A potem pokaż, jak należy pracować nad swym charakterem i jak pomagać drugiej stronie skutecznie zmienić go.
Przekonaj ich, że "miłość nie jest postawą spontaniczną. Przeciwnie, wymaga rozwagi w myśleniu, a także stanowczości w działaniu. Bo miłość winna się zaczynać od myślenia... Gdyby istotą miłości było uczucie, to nie można byłoby jej ślubować, gdyż uczucia są zmienne i nieobliczalne. Uczucia stanowią tylko cząstkę człowieka; są jego cechą i własnością, natomiast miłość to postawa całego człowieka. Uczucia przeżywamy także wobec zwierząt, przedmiotów czy wydarzeń, a zatem wtedy, gdy coś lubimy lub czymś cieszymy się. Tymczasem miłość to stały sposób postępowania a nie chwilowy nastrój" (wg ks.Marka Dziewieckiego). Niech więc na tej miłości, na ślubach złożonych przed Bogiem i przed swym współmałżonkiem zaczną budować nowy dom: spokojnie i bez nerwów...
A jeśli mimo to, "w ich życiu osobistym nie braknie burz i sytuacji, w których trzeba prostować ster kiedy łódź zbacza z kursu, niech zaraz się starają popatrzeć na Jezusa, który zawsze przybywa, zwłaszcza wśród burzy cierpień i wichrów niepowodzeń" (wg ks.SAC). On bowiem jest spokojny, "cichy i pokornego serca" (Mt 11,29). "Jego zaś miłość jest darmowa, uzdrawiająca, a nade wszystko pozwalająca pojąć to, że życie ludzkie w oczach Bożych ma wielką wartość samo w sobie, nawet i wtedy, kiedy bywa nieudane" (wg s.Kingi Heleny Szczurek)...
Racz wejrzeć i na tego, którego Ci polecam w intencji tej modlitwy, a który także ma bardzo trudny charakter. Przekonaj go, że może i powinien zmienić się; że to na pewno mu się uda jeśli odwoła się do Boga. Bo "któż zaufał Panu, a został zawstydzony ? Albo któż trwał w bojaźni Pańskiej i był opuszczony ? Albo któż wzywał Go, a On nim wzgardził ? " (Syr 2,10) - nie ma takich przypadków... Jeśli jest świadom tej przywary i z jej powodu często "doświadcza swojej nędzy, i cierpi - Bóg sam będzie pragnął oddać się mu...
Niechaj wie, że nie to podoba się Bogu, iż stwierdza w sobie nędzę, lecz że stwierdziwszy ją w świetle Bożego miłosierdzia, zwraca się ku Niemu z ogromnym zaufaniem i pokazuje Mu czym jest. Wtedy ta nędza, sama w sobie zupełnie niepotrzebna, a do tego obciążająca - stanie się cenna, płodna i prawdziwie użyteczna, o ile ją zaakceptuje w sobie jako coś, co będzie mógł Panu Bogu od siebie podarować" (wg Philippea Madre)... I niech pamięta o tym, że w chwili gdy zacznie w nim narastać przemożna chęć do kłótni, musi się starać za wszelką cenę zniewolić ją milczeniem, bo "na drzewie milczenia rośnie owoc: spokój" (przysłowie wschodnie)...
Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
II. Nawiedzenie świętej Elżbiety
Gdy tylko anioł Ci objawił, co przydarzyło się Elżbiecie, Ty, Panno Święta, tak pośpiesznie jak tylko było to możliwe, udałaś się do Ain-Karim, aby spotkać się z nią (Łk 1,39). Nie zlękłaś się ni długiej drogi, ani wędrówki w pojedynkę, bo byłeś święcie przekonana, że ten,
"Kto się w opiekę odda Panu swemu,
A całym sercem szczerze ufa Jemu -
Śmiele rzec może "Mam obrońcę Boga
Nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga" (Jan Kochanowski)
A poza tym wiedziałaś, że musisz pomóc potrzebującej i to Cię upewniało, że właściwie postępujesz. Ale nie każdy człowiek postąpiłby tak samo...
Nierzadko w życiu można spotkać straszliwych egoistów, którzy z nikim nie liczą się, nie poczuwają się do żadnej ofiarności i nie szanują innych. Uparcie uchylają się od zwykłej, ludzkiej życzliwości, a jeśli ktoś próbowałby narzucić im czynienie dobra na rzecz potrzebujących, będą "stawiali się" w obronie swoich "racji". Takich można napotkać wszędzie: w pracy, w sąsiedztwie, w szkole, w domu, w sporcie i podczas wypoczynku; nawet w służbie publicznej, choć nie chcą nikomu służyć. "Pod warstwą grzecznościowych formułek, na bazie upozorowanych sposobów bycia - skrywają brutalny egoizm, znaczony łzami i cierpieniem niejednego człowieka" (wg ks.SAC); skrywają upór niemożliwy do zaakceptowania - słowem... swe trudne charaktery, które potrafią zniszczyć nawet największą radość i zepsuć atmosferę każdego otoczenia...
Najgorsza jest bezsilność wobec takiej postawy, kiedy "krzywdzeni nie są w stanie położyć kresu nieludzkiemu postępowaniu krzywdzicieli; kiedy za swoją dobroć doznają przykrości" (wg ks.bpa Kazimierza Romaniuka). Bo wtedy kumulują w sobie jak najgorsze emocje. "Jedna osoba może przeżywać zło z goryczą, druga z ufnością, że to się zmieni, ale już trzecia - z wolą zemsty, a czwarta z intencją zadania sobie śmierci... Bo oblicza cierpienia są rozliczne i podatne na ewoluowanie, zależnie od rozwoju związanych z tym wydarzeń" (Philippe Madre); od konieczności i przebiegu dalszych kontaktów z krzywdzicielem pod jednym, wspólnym dachem...
Matko, Ty wiesz, że egoiści "ukrywają się pod tysiącznymi formami. Ukrywają do czasu swoje kalectwo moralne, lecz łatwo demaskują się w małżeństwie i w rodzinie. Tutaj tego kalectwa nie da się długo ukryć. Tutaj się odkrywają, kim są w rzeczywistości i niszczą miłość, która mogła osiągnąć swoją pełnię. Niszczą nadzieję człowieka - współmałżonka na osiągnięcie pełnej miłości i szczęścia, bo nie pojmują tego, że "zabierając nadzieję, zabierają mu przyszłość"... Kaleczą rodzinę, która jest owocem ich niedojrzałej miłości. Spotkanie dwojga egoistów w małżeństwie daje nikłą szansę na osiągnięcie prawdziwej - nie pozornej wspólnoty" (wg ks.SAC jw.), bo "drugim bezpośrednim skutkiem grzechu pierworodnego jest właśnie egoizm...
Pociągnięty do odpowiedzialności mężczyzna mówi: to nie ja, to ona ! A ona mówi: to nie ja, to wąż... Egoizm mężczyzny, który jeszcze nie tak dawno cieszył się obecnością kobiety, teraz każe ją przekląć, ukarać, uznać za jedynie winną !" (wg ks.Ryszarda Winiarskiego). "Mężczyzna bowiem, nawet gdy bardzo kogoś kocha, to zawsze, przede wszystkim, będzie kochał sam siebie... To przykre, lecz mężczyzna jest wielkim egoistą. Troszczy się o to, aby jemu było dobrze i wszystko układa w stosunku do siebie... Wszyscy inni ludzie, to rzeczy używane jedynie dla jego wygody. Jeśli więc nie pracuje nad sobą, jeśli nie zwalcza tego swojego egoizmu, niezwykle trudne jest życie z nim, a wspólna droga tak potwornie uciążliwa" (wg o.Dominika Widera OCD)...
"Są również tacy małżonkowie egoiści, którzy swą żonę uważają za zwierzę pociągowe albo w najlepszym razie za praczkę, za sprzątaczkę, kucharkę, pielęgniarkę, wychowawczynię dzieci, lecz nie za przyjaciela i towarzysza życia. Dają żonie minimum pensji, ale nie dają siebie - swojego czasu ani zainteresowania. Dom dla nich, to jest zdrowy obiad, czysta bielizna, ale nie czekający i miłujący człowiek, jakim jest żona" (ks.SAC jw.)... Dla takich mężów egoistów - "żony najczęściej nie są nawet bliźnimi, ale po prostu rzeczą, wygodnym meblem, sługą za darmo, a zarazem gospodynią. Dla nich miłość, to przyniesienie zarobku, to zbliżenia fizyczne, przy których zazwyczaj nie liczą się z kobietą...
A przecież Pan Bóg stworzył mężczyznę i kobietę nie po to, aby sobie utrudniali życie, lecz aby byli sobie pomocą [i wsparciem w trudnych chwilach; by ich łączyła miłość a nie zobowiązanie. Bo "wszelkie działanie, które nie jest ofiarą, staje się niewolą"]... Łatwo jest nadużyć swego prawa i władzy, lecz tam, gdzie jest prawdziwa miłość, nie grozi takie nadużycie. Tam, gdzie jest miłość, będzie wczucie się w położenie swojego współmałżonka, w jego stan zdrowia, w jego aktualne możliwości... w żadnym wypadku nie będzie żądania, rozkazu, zmuszania, lecz wyrażenie życzenia albo uprzejma prośba" (wg o.D.W.jw.).
Matko najmilsza, Ty wiesz i to, że "egoizm, to jest straszliwy dramat duszy, to dramat charakteru... Na szczęście słaby charakter można się starać uszlachetnić, a chorą duszę można leczyć" (wg ks.SAC jw.) - spokojem i cierpliwym "przyjmowaniem wszystkiego, czego trzeba doświadczyć. A w zmiennych losach utrapienia - wielką wytrzymałością" (wg Syr 2,4). Trzeba się "starać o to, by smutne widowisko ludzkiej niesprawiedliwości nie siało niepokoju w duszy i wierzyć w to, że ona również ma w ekonomii Bożych spraw swą określoną wartość" (św.o.Pio)... A "jeśli mimo to, krzywdziciel pozostaje zupełnie obojętny na cierpienia swej ofiary i błądzi coraz bardziej, to osobie krzywdzonej pozostaje wtedy już tylko miłość na odległość, podobnie jak ojciec z przypowieści Jezusa, z oddali kochał swego syna marnotrawnego, póki ten się nie zastanowił i nie odmienił się" (wg ks.Marka Dziewieckiego)...
Maryjo, dobra Matko nasza, która "we wszelkich okolicznościach i w każdym położeniu przychodzisz z pomocą naszym utrapieniom i uspokajasz nasze lęki, ożywiasz naszą wiarę i podtrzymujesz naszą nadzieję; rozwiewasz nasze obawy i skutecznie zaradzasz naszemu rozluźnieniu" (wg św.Bernarda) - uproś tym wszystkim, którzy cierpią z powodu różnych powiązań z ludźmi o trudnych charakterach - wielki hart ducha i wiarę w to, że "Jezus kocha i otacza ich dobrocią... że mogę nie rozumieć objawów Jego dobroci, ale na pewno kiedyś przyjdzie taka chwila, gdy jasno zrozumieją, iż wszystko, co Bóg na nich zesłał, było dowodem Jego dobroci. W tym niech znajduję swoje szczęście i Boży pokój" (wg św.Urszuli Ledóchowskiej)... I racz poświęcić swą uwagę temu, którego trudny charakter jest cierniem w mojej duszy.
"Ileż to razy z jego serca, gdzie powinny się mieścić jedynie dobre myśli, wychodzą myśli złe, niegodziwe" ("Modlimy się Ewangelią" - Massimo), pełne agresji, egoizmu, które tak bardzo ranią wszystkich dokoła niego. Dopomóż mu zrozumieć, że "chcąc pouczać innych, należy przemawiać językiem miłości" (Mikołaj Gogol). I choć to prawda, że "nikt z nas nie jest samą miłością, że w każdym z nas jest coś z naiwności, słabości, a także egoizmu" (ks.M.D.jw.), to niech się nie usprawiedliwia wadami innych ludzi, ale niech stara się popracować nad sobą. To oczywiste, że "nie jest łatwo od razu stać się lepszym, ani nie da się tak szybko nadrobić zaległości nagromadzonych przez wiele lat, ale warto od czegoś zacząć" (Karolina Krogul). Niechaj pomyśli o tym...
Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
III. Narodzenie Pana Jezusa
Jezu, który dyskretnie przyszedłeś na ten świat - "wśród nocnej ciszy", w opuszczonej stajence betlejemskiej, ale z niezwykle ważną misją, aby "zaszczepić pośród ludzi miłość Boga oraz bliźniego" (PJ do Czcigodnej Sługi Bożej Wandy Malczewskiej). A poza tym, jak zapewniałeś chodząc po drogach Palestyny - "przyszedłeś aby służyć, nie żeby Ci służono" (Mt 20,27). Tymczasem większość ludzi pragnie, by im służono. A są i tacy, dla których pojęcie służby nie istnieje, gdyż oni widzą siebie jedynie jako panów i narzucają swoją wolę całemu otoczeniu, co sprawia, że z człowiekiem o tak trudnym charakterze, nie sposób jest wytrzymać w obrębie czterech ścian...
"Iluż z nich zachłystuje się władzą... Najczęściej zdarza się to ludziom ograniczonym. Wreszcie mają kogoś pod sobą. I obojętne, czy jest to będzie jeden człowiek, czy aż miliony poddanych. Tak samo potrafią być wobec nich bezwzględni. Skutki tylko są ważne: mogą komuś rozkazywać, mogą popisywać się swoją władzą... Nie mądrość nimi kieruje, nie dobro sobie poddanych, ale bezmyślny kaprys i chęć demonstrowania tej swojej władczej siły. [Tyrania i despotyzm są wyznacznikami ich decyzji, a ciągły strach podwładnych - ich dowartościowaniem]... Mężczyzna sprawujący władzę, zwykle kieruje się rozumem, lecz jakże często się spotyka myślenie jedynie pod kątem swojego ideału, tylko w granicach swych zamierzeń; myślenie na usługach ambicji, myślenie dla pożądliwości - słowem... myślenie całkowicie pozbawione uczucia... Myśląc w ten sposób, czyli jednokierunkowo, nie zauważa innych problemów, gdyż rozumuje nieprecyzyjnie, a swym postępowaniem krzywdzi współpracowników" (wg o.Dominika Widera OCD)...
Panie, Ty wiesz najlepiej "ile niedomówień i żalów, nie wyrażonych uraz i ukrytych przykrości nosi człowiek każdego dnia. [Ty wiesz, jak bardzo] oczekuje wyższej sprawiedliwości, bo na niższą nie może liczyć" (ks.SAC), tymczasem "nieraz mu się zdaje, że Bóg opuścił go. Wtedy się czuje pozbawiony Jego obecności i Jego miłosierdzia, zwłaszcza, kiedy pada ofiarą rażącej i autentycznej niesprawiedliwości ze strony innych ludzi. Wtedy doświadcza zła... I tak - to "pierwsze" zło może wywołać drugie: nienawiść i pragnienie zemsty" (wg Philippea Madre). Proszę Cię zatem, Panie Jezu, racz wejrzeć na tych, którzy sprawują władzę w sposób okrutny, despotyczny, co wywołuje u podwładnych narastający, choć ukryty - coraz groźniejszy bunt. I zechciej uświadomić im, że "każda tyrania prowadzi nieuchronnie do własnej zagłady" (Milton Steinberg)...
Wejrzyj i na tych, którzy w dramatycznych okolicznościach tracą swój status społeczny, bo wiesz "do czego zdolny jest, zwłaszcza mężczyzna, kiedy władza wymyka mu się z rąk ! Wtedy się skupi na szukaniu najbardziej odpowiednich środków, a rozum mu podsunie prawne postępowanie i zgodnie z prawem, będzie zabijał. Zgodnie z prawem stanie w obronie swojej władzy, mówiąc, że broni praworządności, gdyż obawa utraty władzy popycha go do szaleństwa" (wg o.D.W.jw.)...
Wtedy, w odruchu desperacji, będzie się "wspierał" "alkoholem, który stwarza pozory, że człowiek może więcej. Budzi fantazję i odwagę... I będzie miał na podorędziu całe mnóstwo argumentów przemawiających za tym, ażeby napić się" (wg Krzysztofa Dowgirda). Wtedy też straszny staje się los współmałżonka, który jest mimowolnym świadkiem upadku najbliższej mu osoby. Proszę Cię zatem, Panie nasz, zechciej obdarzyć te osoby, które cierpią z tego powodu - ogromnym hartem ducha i zechciej dać im tę świadomość, że zło można pokonać, ale jedynie dobrem. I racz utwierdzić w przekonaniu, że Sakrament Małżeństwa zawsze stanowi podstawę nadziei, iż człowiek może, jeśli zechce, przezwyciężyć wszelkie trudności, by zachować nierozerwalność uświęconego związku.
"Jeśli są zdania, że zostali niesprawiedliwie potraktowani przez kogoś bardzo im bliskiego, to niechaj sobie uświadomią, że Bóg chce działać również w takich okolicznościach" ("Słowo wśród nas"). Niech więc "cierpienie nie napełnia ich goryczą ale uczyni dojrzałymi, cierpliwymi i łagodnymi... Niechaj przyczyni się do tego, że będą pragnąć tej krainy, w której nie ma cierpienia... że będą tęsknić do tego dnia, kiedy tym, którzy Cię kochali, obetrzesz z oczu wszelką łzę, jak również tym, którzy przez ból wierzyli w Twoją miłość i poprzez noc w Twe światło" (wg o.Karla Rahnera SJ). Niech staną się dobrym przykładem dla swego współmałżonka, gdyż "uświęca się mąż niewierzący dzięki swojej żonie, podobnie jak świętość osiągnie niewierząca żona" (wg 1Kor 7,14)...
Niech, pokonując samych siebie, zdobędą się na wielkoduszność wobec najbliższej im osoby, która skrzywdziła ich, i niech starają się okazać nadspodziewaną dobroć... Niechaj ich "miłość jako decyzja troski o rozwój tej osoby, wyraża się na co dzień przez ich obecność przy niej... przez pracowitość i przez czułość, przez trafny dobór słów i czynów, które zaświadczą o miłości. [A krzywdziciel niechaj zrozumie, że] to, czy on kochany jest, owszem, zależy od decyzji tej drugiej osoby... ale to, w jaki sposób ona może okazać swoją miłość, [lub wcale nie okazać jej], ma związek, przede wszystkim z jego własnym zachowaniem" (wg ks.Marka Dziewieckiego)...
Ty wiesz, o Panie, jak chwalebne jest to, że "liczne pary małżeńskie, które chociaż napotykają niemałe trudności, to jednak zachowują i rozwijają dobro nierozerwalności małżeństwa, wypełniając w ten sposób pokornie i odważnie powierzone im zadanie. [Pomóż im więc] być w świecie "znakiem", maleńkim, ale cennym znakiem niekiedy poddawanym próbie, lecz zawsze się odnawiającym w tej niestrudzonej wierności, z którą Bóg i Ty, Jezu Chryste, miłujecie wszystkich ludzi i każdego człowieka" (wg bł.Jana Pawła II)... Niech staną się żywym przykładem, że nawet w najbardziej niesprzyjających warunkach, też może narodzić się Bóg; że "nie ma tutaj innej drogi, bo albo ktoś postara się spotkać Boga w codziennym życiu, albo Go nigdy już nie spotka" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera). To chyba oczywiste...
A temu, który jako tyran, tak bardzo rani moje serce, powiedz, że "tym dojrzalej będzie w stanie pokochać innych, im bardziej zaprzyjaźni się z Bogiem, który sam jest miłością" (wg ks.M.D.jw.)... "Niech dobry Bóg otworzy przed nim drogi, które go wyprowadzą poza swe własne ja" (wg bł.Matki Teresy z Kalkuty) i niechaj z Bożą pomocą stara się wejrzeć w głąb swej duszy, chociaż "poznanie siebie samego wydaje się rzeczą ze wszystkich najtrudniejszą. Nie tylko bowiem oko, odbierając wrażenia zewnętrzne siebie samego nie widzi, lecz także i nasz umysł... Choć doskonale umie dostrzegać cudze błędy, z trudnością rozpoznaje swoje własne grzechy" (św.Bazyli Wielki)... Niech zapamięta, jak "bolesną karykaturą jest chrześcijanin, który bezcześci miłość swoim codziennym życiem" (ks.bp Kazimierz Romaniuk). Tak więc, "pragnąc miłować życie i oglądać szczęśliwe dni, niech odstąpi od zła i niech stara się czynić dobro; niech szuka pokoju i niech podąża za nim" (1P 3,10-11)...
Niech "będzie niezawodny ! - czy umarły, czy żywy -
Cykutą karmiony czy miodem i mlekiem ? -
Czy będzie niemowlęciem, mężczyzną, czy kobietą -
To musi, przede wszystkim być Bożym człowiekiem"(wg Cypriana Kamila Norwida).
I "niechaj nigdy już nie mówi: "Któż ma mi coś do rozkazywania", albowiem Pan na pewno mu wymierzy sprawiedliwość" (wg Syr 5,3).
Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
IV. Ofiarowanie Pana Jezusa
Ty wiesz, o Jezu, o tym, że "znakiem dobrego lub złego serca jest niewątpliwie mowa człowieka. Każde słowo wypowiedziane jest obrazem skrytego wnętrza, obrazem sumienia i jego poglądów" (wg ks.SAC). Tymczasem ludzie "grzeszą bezwiednie, bo zagłuszyli swe sumienia. A życie ich coraz bardziej zamienia się w piekło" (Gloria Polo www.gloriapolo.net). "Urąganie oraz pogardę spotyka się w całym postępowaniu [tych, z którymi trudno jest wytrzymać]. Szczególnie jednak wyrażają się w spojrzeniu. Urągający czy gardzący patrzy zimno, twardo, złośliwie i ze złym błyskiem w oku. W oczach jest bowiem niechęć, w oczach jest ślad pychy, w oczach jest chęć poniżenia, w oczach jest obojętność, w oczach jest brak litości, w oczach jest brak należnej dobroci, w oczach są sztylety, w oczach jest trucizna" (o.Dominik Wider OCD), lecz "kiedy niszczą kogoś słowem, to zaraz wchodzi demon i sieje w nim zniszczenie.
Potem ten ktoś, też będzie niszczył innych swą nienawiścią. Bo tam, gdzie jest nienawiść, tam zaraz wchodzi szatan... Jest on tak bardzo sprytny, że dał się zanegować. Wmawia nam, że go nie ma, by mógł spokojnie czynić z nami wszystko, co tylko zechce: siać zamęt pośród ludzi na tysiące sposobów, wykorzystując słabe punkty każdej spotkanej osoby" (Gloria Polo jw.).
"Ach, ileż to zbrodni i krzywd w postaci oszustw, kłamstw czy gwałtów, morderstw i oszczerstw dokonuje się w życiu prywatnym wielu ludzi. I chociaż są to grzechy, które wołają o pomstę do nieba - najczęściej pozostają po prostu przemilczane: nie ujawnione, nie wykryte, a więc - nie ukarane" (wg ks.SAC). Są ludzie, którzy z racji swych trudnych charakterów nieomal nie potrafią żyć, jeśli drugiego nie poniżą, nie oszkalują, nie oczernią, albo przynajmniej nie wypomną dawno przebrzmiałych win. W ich odnoszeniu się do innych daje się wyczuć okrucieństwo, gdyż brak im jest delikatności i zwyczajnego taktu. O takich nieraz mówi się, że kiedy wchodzą do mieszkania, to jakby diabeł wszedł wraz z nimi, bo spokój się ulatnia, a pojawiają się łzy.
Proszę więc, Panie, powiedz tym, co wywołują niepokoje; tym, co nie mają żadnych oporów przed poniżaniem innych ludzi, że "kradzież dobrej reputacji człowieka jest czymś poważniejszym niż zwykła kradzież rzeczy" (wg Glorii Polo jw.), gdyż prawie niemożliwe jest naprawienie tego. Niech więc, "zanim wydadzą sąd o jakimkolwiek innym człowieku, najpierw zbadają siebie samych, a w godzinie obrachunku dostąpią przebaczenia" (wg Syr 18,20).
Niech zrobią wszystko, by "o bliźnim mówić jedynie to, co dobre, albo nie mówić wcale" (wg św.Jana Bosco). "Niech się starają pielęgnować w sobie chwalebną skromność i umiarkowanie oraz właściwie rozumiany szacunek dla zwyczajnej ludzkiej przeciętności" (o.Karl Rahner SJ). I niech się wczują w sytuację tych, których krzywdzą swym językiem, bo "lepsze jest potknięcie się przez grunt pod nogami niźli przez [ludzki] język" (Syr 20,18)...
O Jezu, który "wszystkim kierujesz albo wszystko dopuszczasz. Ty nie dopuszczasz nigdy zła, które nie miałoby na celu jakiegoś znacznie większego dobra" (wg św.Maksymiliana Marii Kolbego), proszę więc, wejrzyj i na tych, którzy w swym otoczeniu mają ludzi o trudnych charakterach i spraw, by zaufali Tobie, bo Ty najlepiej wiesz, co jest potrzebne im. Niech zrozumieją, że "prawdziwa mądrość zna wartość upokorzenia, bo w nim człowiek odkrywa prawdę o sobie, o ludziach, o Bogu i w nim doskonali swą miłość. Ty prowadziłeś swoich uczniów drogą upokorzenia w głąb prawdy" (wg ks.Edwarda Stańka) i teraz "dźwigasz nasze boleści" (wg Iz 53,4), chociaż nie wiemy o tym...
Proszę Cię także, bądź łaskawy okazać swoje miłosierdzie tym, którzy się starają przechodzić samych siebie we wszystkich obowiązkach; tym, którzy "robią, co w ich mocy, by czynić dobro wokół siebie, którzy szlachetnie postępują... anioły wprost nie mogłyby zrobić niczego więcej" (wg Edwarda Younga), tymczasem nigdy nie mogą doczekać się nie tylko należnego uznania, lecz nawet kilku ciepłych słów od najbliższej osoby. Przeciwnie - spotykają się jedynie z krytyką, zwłaszcza ze strony współmałżonka - malkontenta i pesymisty, który zazwyczaj wszystko ocenia negatywnie i zawsze, ze wszystkiego jest niezadowolony. Zwłaszcza "kobiety mają skłonność do nie kończących się narzekań. Proszę więc, powiedz takim paniom, że kobieta zrzędliwa obrzydza innym życie" (wg o.D.W.jw.)...
Niech pamiętają o tym, że "optymistyczny i uprzejmy sposób postępowania wytwarza miłą atmosferę, w której przyjemnie żyć" (ks.SAC jw.)... A tym, co cierpią z tego powodu, zechciej powiedzieć, że "nie ma takiego smutku na ziemi, którego niebo nie mogłoby uzdrowić" (św.Tomasz More). Przeto niech zaufają Bogu, składając sprawy w Jego ręce, gdyż "On nie zostawia swych stworzeń sam na sam z nędzą i ze złem, które wciąż trapi ich" (wg Philippea Madre) - lecz zawsze niesie pomoc. A wszystkich współmałżonków zechciej przekonać o tym, że "jeśliby kochali drugiego człowieka tylko o tyle, o ile udało się zrozumieć go, o ile odpowiada on ich wyobrażeniom o nim oraz ich ideałom - to nie kochaliby go wcale. Trzeba go przyjąć takim, jaki jest sam w sobie i dla siebie, bo tylko w taki sposób i przy takiej miłości, udaje się odnaleźć drugiego człowieka w jego własnej rzeczywistości" (o.K.R.jw.). Niechaj rozważą to...
Racz wejrzeć i na tego, którego Ci polecam w intencji tej modlitwy, a który swym językiem wciąż robi komuś krzywdę i spraw, by pojął to, że Bóg "nikomu nie przykazał być bezbożnym i nikomu nie zezwolił grzeszyć" (Syr 15,20). Mimo to, nawet "sprawiedliwy siedem razy na dzień upadnie" (Prz 24,16), jednak ma na tyle pokory, że jest świadomy tego. "Własne słabości czynią go wyrozumiałym i łagodnym w stosunku do swych bliźnich, lecz jeśli ktoś jest bezkrytyczny wobec samego siebie, ten będzie twardy i niezdolny wczuć się w innych. Nie będzie umiał nikogo pocieszyć, dodać mu odwagi i wybaczyć" (wg o.Phila Bosmansa). Niech więc rozważy, która z tych postaw odnosi się do niego...
Niechaj rozpocznie pracę nad kształtowaniem siebie, jako że "o prawdziwej wartości człowieka decyduje jego wnętrze, jego szlachetne serce. Z tej racji cały jego wysiłek powinien pójść w kierunku ubogacenia wnętrza" (ks.SAC jw.), bo "szczęście i przyjaźń tkwią tam, gdzie ludzie są wrażliwi, łagodni, delikatni w słowach i wzajemnie kontaktach" (o.P.B.jw.). I niech pamięta o tym, że "złe przyzwyczajenia może pokonać ten, kto dobrowolnie podejmuje wysiłek w tym kierunku" (św.Jan Bosco).
A mnie pozwól doczekać dnia, w którym dostrzegę jego zmianę dzięki pomocy z nieba. "Nie ma bowiem większego szczęścia, jak zobaczyć, że słowa Bożych obietnic wypełniają się na naszych oczach... Oto, w Twojej postaci dziecka - Mesjasz przybywa do świątyni i Bóg odsłania się przed ludźmi. Opuszcza "Święte świętych", aby zamieszkać z nami, tutaj, w ludzkiej historii" (wg o.Tomasza Zamorskiego OP); by uczyć nas jak żyć... Nie ma większego szczęścia, jak zobaczyć, że człowiek o trudnym charakterze, na naszych oczach zmienia się, prawie nie do poznania i staje takim człowiekiem, jakim powinien być.
Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
V. Odnalezienie Pana Jezusa w świątyni
Gdy Cię rodzice odnaleźli w świątyni, wśród nauczycieli, którzy "zdumieni byli bystrością Twojego umysłu i Twoimi odpowiedziami" (Łk 2,47) - oni na pewno też byli nie mniej zdumieni tym, że ludzie starsi i uczeni raczyli słuchać Ciebie, Jezu, choć byłeś jeszcze młodym chłopcem, wyrostkiem z Nazaretu... Ale i ci nauczyciele musieli być mądrymi ludźmi, skoro umieli opanować swoje ambicje, swoją pewność i zadufanie w sobie - uznając mądrość dziecka... Są jednak tacy, którzy nigdy nie dają pola dla mądrości innych ludzi, gdyż sami uważają się za absolutnie doskonałych, za najmądrzejszych, najsprytniejszych, najlepszych w każdym calu i biada temu, kto by śmiał zaprzeczać albo wątpić w ich mniemanie o sobie. Wtedy są zdolni do wszystkiego, co najgorsze; zaskakujący i zupełnie nieprzewidywalni... bo mają w sobie zespół cech wszystkich złych charakterów. O takich mówi się, że to są podłe charaktery... I choć charakter ludzki daje się modulować, to u tych ludzi zdaje się to praktycznie niemożliwe...
Ty wiesz, o Chryste, że nie zawsze wynika to z czyjejś złej woli, bo często taka osobowość jest wynikiem defektu zwanego psychopatią, której, co prawda, nie zalicza się do chorób psychicznych, lecz wiadomo, że ona jest wrodzoną nieprawidłowością, wewnętrzną organiczną wadą, której głównym symptomem są poważne zaburzenia w odróżnianiu dobra od zła. I to jest właśnie przyczyna tak trudnych charakterów... "Słabość i podatność na zło staje się więzieniem takiego człowieka i pęta jego wolność. A to wygląda tak, jak gdyby rzeczywiście bez zła nie mógł się obejść" (Philippe Madre). Dlatego "tylko Bóg w swym wielkim miłosierdziu, zna prawdziwy wymiar win" (PJ do Justyny Klotz); zna osobisty wkład człowieka w jego złe albo dobre czyny. Bo w tym przypadku wina jest, ale nie zawiniona...
Proszę więc, Panie, z łaski swojej, zechciej przemówić do sumienia tych, którzy muszą żyć z takimi osobami. Niechaj okażą ze swej strony maksimum dobrej woli, bo "kiedy tacy [trudni] ludzie zostaną zdani sami na siebie, zwykle ich sytuacja szybko pogarsza się" (wg P.M.jw.)... Niechaj nawet na przekór sobie, starają się zrozumieć ich i wszędzie tam, gdzie to możliwe - we wszystkim ustępować...
Ty, Panie Jezu, "nie przyszedłeś odjąć nam cierpień, bo w ten sposób wyparłbyś się własnej miłości. Przyszedłeś je podzielić z nami, zanurzyć się w nie, aby stać się ich uczestnikiem... Ty, będąc Bogiem, przyszedłeś dzielić nasz ludzki los, żyć, cierpieć i umrzeć w człowieku" (wg P.M.jw.), aby pokazać nam do czego zdolna jest wielka miłość; by nas przekonać, że każdego można i trzeba kochać. Dlatego "przebaczanie i miłość, to nie tylko przykłady, jakie nam zostawiłeś, ale i czyny ciągle nas zobowiązujące...
Ty przebaczyłeś po to, byśmy mogli przebaczać. Ty ukochałeś po to, byśmy mogli, i chcieli kochać, [jak Ty nas wszystkich ukochałeś. I choć mogłoby się wydawać, że] kochać kogoś takiego, kto nienawidzi nas, jest najprawdziwszym bohaterstwem" (wg ks.bpa Kazimierza Romaniuka), to jednak staje się "możliwe, gdy potrafimy odkryć, że ten, który krzywdzi, jest w o wiele bardziej nieszczęsnym położeniu niż ten, kto cierpi [z jego powodu. Taka jest właśnie prawda]... A jedynym skutecznym lekarstwem na nienawiść, jest mądre przebaczenie przez brata i przez Boga, gdyż ono ukazuje bezsens nienawiści. Ono skutecznie wzywa do zaniechania jej. Ono kompromituje nienawidzącego i czyni mocarzem przebaczającego" (wg ks.Edwarda Stańka)...
Ty, Panie, zalecałeś nam, byśmy starali się być cisi i pokornego serca; abyśmy bez szemrania brali swój krzyż i próbowali Ciebie naśladować. Jednak choć bardzo byśmy się starali sprostać Twym życzeniom, to zawsze "najtrudniejszym krokiem w naśladowaniu Ciebie, będzie przejęcie Twej postawy wobec Annasza i Kajfasza, wobec Piłata i Heroda, zwłaszcza wobec Judasza... Oni wydali na Ciebie wyrok. Oni Ci wyrządzili krzywdę. Ty zaś ich nieustannie otaczałeś miłością" (wg ks.E.S.jw.), bo przebaczyłeś im. Proszę Cię zatem, aby wszyscy, którzy mieli i mają styczność z ludźmi o trudnych charakterach, zdobyli się na "przebaczenie natychmiastowe i całkowite wszelkich urazów jakich doznali od tych ludzi. To trudne, lecz konieczne" (ks.SAC jw.), bo tak niezwykła wielkoduszność może przyczynić się do tego, że nawet najbardziej oporni mogą stopniowo skłaniać się do opamiętania" (wg ks.E.S.jw.). Niech im przyświeca piękna myśl naszego wieszcza sprzed dwu wieków, by
"Nic nie spychać nigdy w dół,
Lecz do coraz wyższych kół
Iść przez drugich podnoszenie..." (Zygmunt Krasiński)
Niechaj ci wszyscy, którym przyszło dzielić swój los z człowiekiem trudnym, a którzy są złączeni z nim węzłem przysięgi małżeńskiej - w imię spokoju i zgody we własnym domu, zdobędą się na "wyrzeczenie, a także na ofiarę ze swych własnych przyzwyczajeń, uprawnień, przyjemności, jeśli by miały być przeszkodą na drodze do wzajemnego zgodnego pożycia" (ks.SAC). Niech to uczynią z myślą o dzieciach, które potrzebują obojga rodziców. Niech wezmą pod uwagę to, że jeśli związek się rozpadnie, to to z małżonków, które zostanie odrzucone - po prostu się zmarnuje, a drugie kiedyś będzie za to przez Boga osądzone. Niech więc starają się zaakceptować drugiego takim, jaki jest. Niech robią wszystko, aby dobrem odpowiadać za zło. Niechaj nie prowokują spięć, niech wygaszają wszystkie konflikty, a przekonają się, że jednak można budować wspólny dom, nawet z trudnym człowiekiem. Jest bowiem "jeden tylko dowód największej prawdziwej miłości: miłować tego, kto nam jest przeciwny i wyraźnie przeszkadza naszym dobrym uczynkom" (R.Giordano)...
Niech "w ciężkich chwilach ich podporą będzie niezbite przekonanie o niezawodnej Bożej pomocy i o dobroci Bożej. Bóg bowiem jest Ojcem najlepszym, a ojciec nigdy nie opuści swego dziecka, zwłaszcza, gdy ono cierpi" (wg o.Dominika Widera OCD). Niechaj uwierzą w to, że "kiedy z ufnością powierzą Bogu niezrozumiałe i raniące ich reakcje drugiego człowieka - wnet stanie się coś niezwykłego, gdyż Bóg poddaje miejsca te działaniu swojej Łaski. I rana zmienia się w drogę powrotu do bliźniego" (wg Letizii)... Niechaj próbują przez modlitwę zyskać wewnętrzne uspokojenie nawet w niezwykle trudnych i okropnych sytuacjach" (wg ks.SAC jw.). Niech się "trzymają niewzruszeni nadziei, którą wyznają, że godny zaufania jest ten, który dał obietnicę" (wg Hbr 10,22). I niechaj pamiętają o tym, że mając wiarę w łaskę Bożą, nie muszą "lękać się, bo Ty, Panie i Boże nasz, możesz odmienić serce człowieka i jesteś w stanie dokonać cudownego połowu nawet wówczas, gdy najmniej tego się spodziewamy" (wg bł.Jana Pawła II).
O Jezu, który zawsze jesteś skłonny do przebaczenia; o Chryste, dla którego nie ma nic niemożliwego, racz wejrzeć zwłaszcza na tych, którzy mają najgorsze charaktery i zechciej wylać na nich światło Ducha Świętego, aby pomimo swych defektów podjęli próbę własnej przemiany dla dobra tych, z którymi żyją, z którymi współpracują i dla własnego dobra. Może spróbują zwrócić się do Ciebie z całym bagażem swoich okropnych win; z wiarą w Twe miłosierdzie...
Może "zapragną wyznać Ci, że przez lata żyli niegodnie, a w swoim złu i przewrotności sami się pozbawili prawdziwej miłości. Może przyznają się do tego, że grzeszne myśli i nienawiść, które żywili wobec innych oraz uczynki, które spełniali, sprawiały, że czuli odrazę względem tak wielu osób; że tym uczuciom dawali folgę w swoich sercach i woli... Wspomóż ich, najłaskawszy Panie, a przez swą najmiłosierniejszą, przez swą błogosławioną miłość, udziel im przebaczenia, aby mogli poprawić to swoje nędzne życie. Aby zaczęli miłować Ciebie i bliźnich do tego stopnia, aby ta miłość już nigdy nie ustała w nich, lecz utrwaliła się w ich przyszłym życiu wiecznym" (wg R.G.jw.)...
Racz wejrzeć również na tych, którzy chociaż "nie mają żadnych większych potrzeb materialnych, a jednak czują się nieszczęśliwi, wewnętrznie rozbici, duchowo skrzywdzeni, pełni konfliktów i załamań, nie dochodzący nawet sami ze sobą do zgody, i niezrównoważeni, [a przez to postrzegani jako trudni do wytrzymania. Im także pozwól się odnaleźć i spotkać w życiu takich ludzi, którzy okażą im zainteresowanie]. Bo oni również potrzebują współczucia, duchowego wsparcia, dobrej rady, a nieraz choćby tylko życzliwego spojrzenia, żeby nie czuli się samotni" (ks.SAC) i odizolowani. Ufam więc, że Twe czułe Serce okaże im jak jesteś dobry i w swej dobroci natchniesz tych, co żyją według Serca Twego, by poświęcili tamtym choć trochę swej uwagi; swoją życzliwość... i pomogli przybliżyć się do Ciebie.
Bo Ty "rozumiesz, że [my wszyscy] jesteśmy, czym jesteśmy: istotami słabymi, niesprawiedliwymi, zdolnymi do obmowy, przemocy, niewierności; do egoizmu... słowem, do wszystkiego, co najgorsze ! Ty to rozumiesz, Panie nasz, i choć nie akceptujesz tego, to jednak kochasz jeszcze więcej; kochasz za dwoje i za wszystkich" (wg P.M.jw.) swoją miłością Bożą.
A temu, który jest przedmiotem mojej szczególnej troski jako człowiek o wyjątkowo nieznośnym charakterze, pomóż zrozumieć, że on sam przez swoje złe postępowanie, sobie wyrządza krzywdę, bo jego pycha i wysoka ocena swej doskonałości, są pośmiewiskiem w oczach Bożych. Bo "tym, co porusza Boga do głębi, jest nasza nędza, taka, jaka jest, i taka, jaką On ją widzi o wiele jaśniej niżeli my moglibyśmy kiedykolwiek zdawać sobie z niej sprawę" (wg P.M.jw.). Niech więc przestanie się uważać za "pierwszego po Bogu", ale niech znajdzie w sobie coś, co mu pomoże zjednać ludzi, a im ułatwi życie z nim. "Bóg [bowiem w swej dobroci] dał każdemu człowiekowi coś, czym potrafi innych uszczęśliwić" (o.Phil Bosmans). I niech zrozumie, że to "coś" najczęściej jest miłością...
Bo "miłość nie rości pretensji ani nie podejrzewa, nie czyni wyrzutów ani się nie mści, nie grozi ani nie zraża do siebie, nie sądzi ani nie wprowadza niepokoju i nie wykorzystuje nikogo... Miłość nie zadaje gwałtu ani nie jest obojętna, nie obstaje przy swoim ani nie kalkuluje, nie spiera się o nic ani się nie oszczędza, na nikogo się nie obraża ani się nie nadyma... Miłość nie jest wspólniczką zła, nikogo nie szantażuje ani nie traci czasu, nikogo nie zniewala, nie zdradza ani się nie broni i nie wywiera przymusu... Miłość nie wprowadza podziałów ani nikogo nie oskarża, nie dusi się ani się nie usprawiedliwia. Niczego nie posiada ani niczego nie zazdrości... Miłość nikogo nie uzależnia od siebie ani nie daje się ponieść zazdrości, nikomu nie schlebia ani nikogo nie rozpieszcza, nie narzeka ani nikogo nie gnębi. Miłość nie jest dwuznaczna" (wg o.Lomurno OCD).
Ojcze nasz ... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
|
|