|
Część światła
I. Chrzest Pana Jezusa w Jordanie
Pragnę Ci podziękować, Jezu... Panie mój... "za Twoje odpowiedzi na pokusy szatańskie, gdy przebywałeś na pustyni i modliłeś się" (o.Slavko Barbarić OFM); gdy sposobiłeś się po Chrzcie, do swojej wielkiej misji (Mt 4,1-10)...
O Chryste... "Gdybym [wcześniej] wiedział... Gdybym tak wiedział, że odchodzę... Ale mnie się zdawało, że ciągle idę naprzód... Gdybym wiedział, że trwonię, kłamię... że oszukuję, tracę czas, że jestem nieuczciwy. Lecz ja myślałem, że żyję rozsądnie i roztropnie; że żyję racjonalnie... Gdybym wiedział, że krzywdzę... Ale ja miałem zestaw motywów, precyzyjną konstrukcję uzasadnień, które wypracowałem sobie przy kolejnych klęskach, bolesnych doświadczeniach albo sukcesach, czy zwycięstwach. Dopiero Ty sprawiłeś, że zacząłem dostrzegać niepokoje swojego sumienia, sygnały ostrzegawcze, jakie się we mnie zapalają" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)...
Dopiero, gdy "Duch Święty objawił, w jaki sposób dotychczas mnie prowadził, obdarowywał i otaczał swą opieką. Dopiero gdy pokazał mi wszystkie te sytuacje, kiedy Bóg trzymał nade mną swoją wszechmocną rękę, mimo że byłem z dala od Niego, pogrążony w ciemnościach grzechu... Dopiero gdy przypomniał mi wszystkie wysłuchane modlitwy i spełnione obietnice... [Dopiero gdy "pokazał mi, że rozbudzenie pobożności i miłości do Boga; że wywołanie dobrego samopoczucia duchowego - nie leży w mojej mocy, bo tylko On jest w stanie udzielić takich darów"]. Innymi słowy, gdy w ten sposób pozbawił mnie złudzeń o sobie" (wg ks.Krzysztofa Skorulskiego SJ) - całkiem inaczej nauczyłem się patrzeć na ten świat...
Dzisiaj już wiem, że "moje życie byłoby nieprzerwanym łańcuchem grzechów, gdybyś Ty, Panie, nie zrobił porządku w moich myślach, słowach i czynach" (św.Wincenty ? Paulo). Przeto dziękuję z całej duszy, za te wszystkie wydarzenia]. Za to, że prawda o Twej miłości mogła nareszcie wniknąć w to moje biedne serce" (wg "Słowa wśród nas").
"Oto me czoło od wstydu czerwone... Oto me dłonie, co nie pracowały... Oto me serce, co na próżno biło... Oto me stopy zbłąkane wędrowce... Wszystko to, wszystko, znasz Ty, Panie Boże... Lecz to, co mam, o Panie, to Ci daję" (Paul Verlaine)...
"Wiem, że zgrzeszyłem i potrzebuję Twojego przebaczenia. Przeto dziękuję, że i za mnie umarłeś na krzyżu. Otwieram Ci drzwi mego serca i przyjmuję Cię jako mojego Zbawiciela i Pana. Oddaję w zupełności Tobie moje życie, abyś mnie ukształtował według Twojej Woli" (wg modlitwy Odnowy w Duchu Świętym). I chociaż "nie słyszałem nigdy Twojego głosu, czuję, że jesteś we mnie i że kierujesz mną... i dajesz mi natchnienia, co powinienem mówić lub czynić...
Dziś czuję, że odkrywam nieznane dotąd światła w tym samym momencie, gdy ich potrzebuję, najczęściej podczas modlitwy odprawianej w największym opuszczeniu lub nawet pośród codziennych zajęć" (wg św.Teresy z Lisieux). Ty bowiem, Panie, "stoisz u drzwi mojego serca dniem i nocą. Jesteś tam nawet wtedy, kiedy nie słucham Cię; nawet wtedy, gdy wątpię, że to możesz być TY... I oczekujesz na najmniejszy znak mojej odpowiedzi, na wyszeptane zaproszenie, które pozwoli abyś wszedł" (wg ss.Misj.Miłości) do serca mojego... A "kiedy moje serce rozszczepia się, rozdwaja, tak bardzo się zamęcza, aż znów odnajdzie jedność w Tobie. A kiedy znów zaczyna ziębnąć, jakże nieswojo czuję się z kawałkiem lodu w piersi" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego)...
Prawdą jest, że "Duch Święty działa z zewnątrz na serce każdego człowieka, ale dopiero wtedy, gdy człowiek przyjmuje nowe życie od Ciebie, Jezu Chryste... Wtedy dopiero Duch Święty zamieszka w wierzącym"... Wtedy dopiero człowiek "jest świątynią Boga, kiedy Duch Boży mieszka w nim ?" (wg 1Kor 3,16). Przeto dziękuję Ci, Panie i Boże mój, za to, że Cię "poznałem poprzez Ducha Świętego, a Tyś odmienił moje życie... że otworzyłem się od wewnątrz i Tyś mi wszystko dał, i że odczułem tę przemianę, stając się nowym stworzeniem. [Za to, że dzisiaj mogę inaczej patrzeć na świat]... że Ty prowadzisz mnie i trzymasz w swojej miłości, i że każdego dnia dajesz mi więcej łask.
Ciągle i nieustannie dajesz mi swoje łaski" (wg o.Tomislava Vlasicia OFM), przez które "stałem się miłośnikiem mądrości" (wg Mdr 8,2)... Dziękuję, że raczyłeś "ochrzcić mnie w Duchu Świętym, czyli zanurzyć w Nim, bo skutki tego zanurzenia wyraźnie dziś odczuwam: mam w sobie coraz większy pokój i coraz większe zrozumienie, i miłość wobec innych" (wg Anny Dąmbskiej). Dziś już pojąłem, "że mam duszę, którą trzeba zbawić, jak i to, że mnie także czeka wieczność" (wg św.Jana Marii Vianneya)...
"Błogosławię Cię, Panie, któryś dał mi rozsądek, bo serce napomina mnie nawet nocą. Zawsze przed oczy stawiam Ciebie. Tyś jest po mojej prawicy i nic mną nie zachwieje" (wg Ps 16,7-8). "Nie szukam też niczego i nie pragnę niczego oprócz Ciebie jednego... Oto kołaczę, otwórz mi. Otwórz dziecięciu, które Cię błaga i zanurz mnie w przepaściach Twej Boskości. I daj mi Twego Ducha, ażebym mógł wyjść z siebie, a posiąść Twoje niebieskie rozkosze" (z "Naboż.do Ducha Św."), bo "to, co dawne, minęło, a wszystko stało się nowe" (wg 2Kor 5,17). I za to, dzięki Ci !
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
II. Pan Jezus objawia swoją chwałę na weselu w Kanie Galilejskiej
Kiedy pomyślę, że widząc Piotra, który się wyrzekł Ciebie, Ty, Panie Jezu, "utkwiłeś w nim swoje spojrzenie... Kiedy pomyślę, że w ten sam sposób patrzysz i dziś na każdą duszę, która zawiniła... że tak patrzyłeś na mnie... jest mi ogromnie przykro. Ja bowiem nie patrzyłem na Ciebie, więc dzisiaj serce moje przeszywa wielki żal... Ileż to razy na próżno szukałeś mego wzroku, lecz ja Cię nie widziałem, bo byłem zaślepiony... Ileż to razy łagodnie nalegałeś, lecz nie słyszałem Cię... Wzywałeś po imieniu, lecz nie odpowiadałem... Starałeś się obudzić poprzez jakąś przykrość... ja jednak spałem dalej, bo nie wiedziałem o tym, że, jeśli nie będę spoglądać w niebo, to będę żył na ziemi jak bezrozumna istota. Dopiero Ty pomogłeś mi skierować umysł ku celowi, ku ojczyźnie, która na mnie czeka... Dopiero Ty sprawiłeś, że znalazłem oczy Boga zawsze we mnie utkwione" (wg PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez).
"Będę więc błogosławił Ciebie, Panie, po wieczne czasy,
A Twoja chwała będzie zawsze na moich ustach.
Niech dusza moja chlubi się Tobą, Panie i Boże mój,
Niech słyszą to pokorni i niechaj się weselą" (wg Ps 34,2-3).
Chryste, Ty wiesz, że "życie wiary zacząłem od uznania istnienia Pana Boga - niezależnie od tego czy był dla mnie Pięknem czy Miłością. Potem nadeszły inne łaski, które mi pozwoliły ujrzeć świat takim, jaki jest. Świat, jako dar... Dar Boży... Nie tylko cały wszechświat, ale i mój świat, i mnie samego, i moje uzdolnienia, moją rolę życiową... Człowieka, który idzie obok mnie, środowisko, stosunki polityczne i gospodarcze, cierpienia, przykrości, nieszczęścia, radości i zdrowie... Cokolwiek mnie spotkało, czy złego, czy dobrego - wszystko widziałem odtąd jako Boży dar...
Odtąd i życie moje stało się sprawą z Bogiem, który jest wymagający, surowy, każe zdać sprawę z włodarstwa - i który jest Dobrocią... Ale to potem... bo wszystko się zaczęło od uznania Boga. I to był pierwszy krok" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)... A "gdy zdecydowałem się już wyłącznie na Boga, wiele spraw, które dotąd uważałem za nieodzowne i niezbędne do życia, straciło swoje ważne znaczenie. Nastąpiło przewartościowanie pojęć... Wszystko było w niesamowitym bezładzie, aż powoli znalazło się znowu na właściwym miejscu" (o.Phil Bosmans). Ja zaś pojąłem, że cokolwiek dobrego dotąd uczyniłem, wszystko było "za mało". I za tę cenną świadomość z serca dziękuję Ci...
Ty wiesz, że "moje życie było szukaniem w ciemnościach. I że nie wiedząc o tym, wciąż tęskniłem za Tobą, gdyż tylko w Tobie mogłem znaleźć dopełnienie i szczęście spoczynku... w Miłości Twojej, Chryste" (wg PJ do Anny Dąmbskiej). Lecz nie od razu mogłem uświadomić to. Nie rozumiałem, że "duch ludzki w swojej pracy wiekowej, w swojej walce ze światem, z ludźmi, z samym sobą - dąży do trzech ideałów: do piękna, prawdy i dobra... że podświadomie stroni od przeciwnej im brzydoty, od fałszu i od zła". Przeto dziś pragnę Ci gorąco podziękować za to, że jesteś dla mnie "Skałą, o którą się rozbiły ogniste strzały wroga... że pozwoliłeś się uchwycić, bym nie został porwany przez jakiś rwący nurt pędzący przez ten świat" (wg PJ do Małgorzaty Balhan)...
Dziś gdy inaczej patrzę na świat, widzę, że "wszystko ma swój sens dla tych, którzy są z Tobą, szukając Cię we wszystkim" (wg o.Krzysztofa Rajmunda Guzika SOCist). A "jeśli już wymagasz od nas jakiejś ofiary czy z upodobań, czy z charakteru, to tylko po to, by dać ziemi zaprawę, która ją wzbogaci i pomoże do wydania kwiatów i owoców" (PJ do Sługi Bożej J.M. jw.). Dzisiaj wypełnia mnie "święta obojętność, co się ze mną stanie. Wypływa ona z tego, że daję Matce Twojej prawo do prowadzenia mnie drogą, jaką zechce... [Do wstawiennictwa, jeśli uzna, że trzeba pomóc mi, jak wtedy, w Kanie Galilejskiej (J 2,3)]... gdyż taka święta obojętność daje moc trwania na każdym posterunku życiowym, na każdym odcinku działania" (MB do Barbary Kloss)...
"Ciebie zaś, o Najświętsze Serce, obieram jako jedyny przedmiot mojej miłości, jako obrońcę mego życia, jako rękojmię mego zbawienia, jako lekarstwo na moją ułomność i niestałość, jako naprawienie wszystkich błędów mojego życia i jako pewne schronienie w godzinę mojej śmierci" (wg św.Małgorzaty Marii Alacoque). Ty "bądź, o Jezu absolutnym władcą mojego serca i wszystkich serc, które chcą Ci służyć, jak też tych, które uciekają od Ciebie z daleka. I niechaj tak się stanie" (wg św.o.Pio).
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
III. Głoszenie królestwa Bożego i wzywanie do nawrócenia
"Boże... Wzywałem Cię tak bardzo... Kiedy ogarniał mnie żal, już wtedy wzywałem Ciebie, lecz nie wiedziałem o tym... Tak bardzo Cię szukałam. Całe moje życie było tylko szukaniem Ciebie. Nie znałem Ciebie, lecz Ty mnie znałeś" (Małgorzata Balhan)... I nie wiedziałam "jak Cię pokochać, skoro Ciebie nie widać, nie słychać... skoro nie można dotknąć Cię i skoro człowiek nie jest w stanie nawet Cię wyobrazić sobie...
Nie rozumiałem tego, że najważniejszym przykazaniem, czyli warunkiem, bez którego nie można stać się prawdziwym człowiekiem, jest - jak pokochać Boga... [Dopiero Ty pomogłeś mi rozważyć na przykładzie] - jak ja kocham ludzi... Przecież ich kocham za ich urok, który roztaczają, za pokój, wolność, jaką zachowują; za promienność, mądrość, ciepło, prawość, życzliwość - za odrobinę Boga, który w nich jest... I odtąd już wiedziałem, kim właściwie jesteś... Stwórcą i Ojcem - Tym, z którego wszelkie dobro w ludziach pochodzi... i zrozumiałem to, że ja wcześniej kochałem Cię...
Kochałem wtedy kiedy tęskniłem za Tobą: za Twoim pięknem, ciszą; za Twoim światłem... Gdy próbowałem tak się wyciszyć, ażebyś spłynął na mnie. Żeby się pogłębiła we mnie cisza, prawość i światło... Żeby rozbudowało się we mnie piękno, mądrość i wolność... i miłosierdzie - słowem, mój Boże - Ty sam. Choćby na chwilę... A potem... kiedy w ciągu dnia, starałem się nie stracić Cię, lecz podświadomie trzymać się Ciebie: zachowując swój pokój, uczciwość, wspaniałomyślność, przebaczenie... Chciałem utrzymać Ciebie w sobie, abym wciąż z Tobą trwał" (wg ks.Mieczysława Malińskiego). Dlatego dziś dziękują Ci, że mogłem to zrozumieć... że uwolniłeś mnie od brzemienia niewiary, "zdejmując ze mnie brzemię złe, a nakładając dobre i "lekkie brzemię Twoje" (Mt 11,30)... że mnie uzdrawiająco obciążyłeś miłością" (wg św.Augustyna).
"Dzięki Ci składam, Ojcze, za to, co uczyniłeś w moim życiu. Dzięki Ci składam z całego serca, ponieważ Ty uwalniasz mnie, to Ty rozrywasz moje kajdany i ofiarujesz wolność... O jakże wielki jesteś Panie, Boże mój Trójjedyny ! (wg "Modlitewnika Gietrzwałdzkiego")... Za to, że "dalej zaprowadzasz pustkę dokoła mnie, lecz teraz w inny sposób. Boś jest za wielki. Wszystko przesłaniasz. To, co kochałem dotąd, wydaje się drobiazgiem, a moje ludzkie pragnienia topnieją jak wosk w słońcu pod ogniem Twej miłości" (ks.Michel Quoist)... Za to, że pozwoliłeś mi "narodzić się powtórnie. Bez tego bowiem nie mógłbym ujrzeć królestwa Twego" (wg J 3,3). Bez tego dzisiaj nie mógłbym inaczej patrzeć na świat.
Panie mój, Boże, pragnę Cię uwielbiać i rozgłaszać, że jesteś pośród nas... że widzę Cię, bo umiem już inaczej patrzeć na wszystko... Pragnę przekonać innych, że wszyscy "jesteśmy wezwani, by być świadkami i krzyczeć tam, gdzie się zadomowiło milczenie na Twój temat" (wg o.Mario Knezowicia OFM)... Pragnę Cię "prosić, by moje życie i życie innych ludzi odpowiadało wymogom cnoty wiary" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera), bo "jeśli ludzie będą opierać się na sobie i pokładać ufność we własnych siłach, nie wejdą do królestwa niebieskiego... [Proszę więc, pozwól im zrozumieć, że] mocą swego Ducha możesz dokonać w nich dzieła nawrócenia, bo jesteś źródłem życia i dawcą pokoju... Bo jesteś sprawcą ludzkiego chcenia i działania" (wg "Słowa wśród nas"); bo tylko wtedy "królestwo Twoje będzie w nich" (wg Łk 17,21), gdyż "nawrócone serce staje się środkiem prowadzącym do pokoju w świecie...
Takie serce potrafi uciszyć każdy niepokój, zamortyzować każdą pokusę zemsty i wyzwolić człowieka od chęci odegrania się na drugim; okazania wyższości wobec drugiej osoby. Potrafi w locie zatrzymać trujące strzały podziałów, nienawiści, zemsty i przemocy... Z nawróconego serca, tak jak ze źródła światła, światło wylewa się i ustępuje ciemność" (wg o.Tomislava Vlasicia OFM), bo takie serce umie wszystko wszystkim przebaczyć. I za to składam Ci gorące dziękczynienie...
I proszę Cię, dopomóż mi zbliżyć się do tych błogosławionych, którzy słuchają Słowa Bożego i zachowują je z miłością... Racz mnie uczynić sługą wartym Twego królestwa. Zechciej "otworzyć moje oczy, moje uszy, moje serce i moje usta, abym mógł obserwować, słuchać, kochać... i szerzyć Twe królestwo, i głosić Twoją potęgę miłości do wszystkich... wszystkich ludzi... Dopomóż mi być mocnym poprzez Twoją Miłość, stałym w swojej nadziei i zdecydowanym w swoich wysiłkach... a także wiernym w wierze, stałym w modlitwie, pełnym ufności w Dobroć Twoją, pełnym tęsknoty za dobrami niebieskimi i zakochanym w Twojej Boskości" (wg PJ do Małgorzaty jw.), Panie i Boże mój... bo dzisiaj już inaczej postrzegam wszystkie sprawy.
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
IV. Przemienienie Pana Jezusa na górze Tabor
Jezu... Tyś apostołów "zaprowadził na górę - z dala od ludzi aby wyciszyli się. Dopiero bowiem w tych warunkach mogli odebrać w Tobie Boga takiego, jakim jest... Takiego, jakiego widzieli w Twej Postaci (Mk 9,2-3); jakiego zobaczyła nieśmiała zakonnica, zostawiając świadectwo głębi tego przeżycia...
"Uczucia czci i zawstydzenia nagle opanowały jej duszę... taki od Ciebie bił Majestat... Najchętniej ukryłaby się i zniknęła sprzed Twojej obecności... Sprzed Boga, którego głos mienił się barwą dobroci, a równocześnie wykazywał swój Boski autorytet... Tak byłeś piękny, taki ojcowski !... Tak byłeś Promienisty... a rany Twoje lśniły ślicznym, niezmiernie jasnym blaskiem" (wg Sługi Bożej Józefy Menéndez)... Zaś w obecności apostołów - "obłok Cię spowił, Panie Jezu, przemienionego na górze... Ten obłok, który miał znaczenie symboliczne, będąc symbolem Boga obecnego w ukryciu" (wg ks.kard.Hansa Urs von Balthasara).
Tak więc i dla mnie byłeś, Panie, przez całe lata ukryty... Nie dostrzegałem Cię, bo "człowiek, który nigdy nie oglądał światła, nie ma w sobie nawet jednej iskierki światła, przeto nie tęskni za nim... Dlatego chcąc zrozumieć czym jest nieobecność Boga, trzeba wpierw mieć pojęcie czym jest Jego obecność" (Jean Lafrance)...
A może i nie chciałem widzieć Cię ukrytego, dopóki nie pojąłem, że "ktokolwiek Cię zaprasza, przychodzisz - zawsze i niezawodnie. Przychodzisz cichy i niewidzialny, lecz z nieskończoną mocą i miłością, przynosząc wiele darów SWEGO DUCHA... Przychodzisz ze swym miłosierdziem, ze swym pragnieniem przebaczenia i uzdrowienia go... i z miłością do niego, ponad zrozumienie... Ze swą miłością tak samo wielką jak ta, którą dostałeś od OJCA... bo tak, "jak Ciebie, Panie Jezu, umiłował Ojciec, tak i Ty nas umiłowałeś" (wg J 15,9)... Przychodzisz pragnąc pocieszyć go...
Przychodzisz, aby dodać mu siły, podnieść go i opatrzyć wszystkie jego rany. Przynosisz swoje światło by rozproszyć jego ciemności... i wszelkie wątpliwości... Przychodzisz z mocą, byś mógł nieść jego samego i wszystkie jego problemy. Przychodzisz z łaską, aby dotknąć jego serca i przemienić jego życie... Ze swym pokojem, by uspokoić jego zbolałą duszę" (wg ss.Misjonarek Miłości)... Ja nigdy nie myślałem o tym póki nie nauczyłem się inaczej patrzeć na świat... Przeto "z całego serca dziękuję Ci za światło, które wzbudziło we mnie nieustanny "głód Boga"... [Za to, że "nie musiałem się zmieniać, aby uwierzyć w Twoją miłość, ale przeciwnie, wiara w tę miłość przemieniła mnie"].
Dzisiaj tylko o Tobie cały czas chciałbym myśleć i tylko o Tobie mówić, bo "teraz już nie ja żyję, lecz żyjesz we mnie Ty... I choć nadal prowadzę [zwyczajne] życie w ciele, to jednak ono stało się życiem wiary w Ciebie" (wg Ga 2,20). Pragnę więc nieskończenie składać Ci dzięki za tę wiarę, za to, że mogłem Cię odnaleźć... odnaleźć Boga w Tobie... Za to, że przekonałam się, iż ten "kto z Tobą żyje, nie pozostaje nie przemieniony...
Twoja cierpliwa Miłość, Twoja Świętość nasyca i oczyszcza mnie, gdyż przyjaźń Twoja nie dopuszcza, aby przyjaciół Twych drążyły choroby duszy i ciała. ["I nie obchodzą Cię upadki czy moje niedoskonałości, ale pragnienia, intensywność oraz porywy serca" (o.Lomurno OCD)]... A choć mi nieraz "ofiarujesz i ból, i cierpienie, dziś wiem, że to dla mego dobra, dla mojego udziału w Twojej Zbawczej Męce" (wg PJ do Anny Dąmbskiej)... Dzisiaj już zrozumiałem, że "bliźni jest większy ode mnie, gdyż jestem pewny swojej nędzy, ale nie mogę nic powiedzieć o jego słabościach. Światło, które mnie stawia w prawdzie, ośmiela mnie na tyle, abym mógł swoją własną ręką dotykać tak wielu postaci mego grzechu i mojej ułomności, a także mej słabości. I tak, wobec tego "widoku", wydaje mi się o wiele mniejsza, a za to bardziej bogata w motywy łagodzące i usprawiedliwiające nędza mego bliźniego" (o.L.jw.)...
Dzisiaj już wiem na pewno, że "wszystko to, co dotąd było dla mnie zyskiem, ze względu na Ciebie uznaję za stratę" (wg Flp 3,7). Dzisiaj już nie mam wątpliwości, że "kto usłucha Cię, ten jest uratowany. Kto Ci zaufa, ten nie doznaje zawodu. Kto jest wytrwały w wierze, dostaje swą zapłatę, którą przyrzekłeś dzieciom światłości... Kto swoich bliźnich kocha w Tobie, ten jest błogosławiony. A kto pozwala, aby Bóg mógł dysponować jego życiem według swojego upodobania, Ten nosi w sercu pokój" (wg PJ do Małgorzaty Balhan). Przeto dziękuję za tę łaskę przemienienia !
Dzięki Ci składam za to, że patrząc inaczej na ten świat, wszystko postrzegam inaczej... Wreszcie pojąłem to, że "życie to jest czas, w którym Boga szukamy. Śmierć to czas, w którym Go znajdujemy, zaś wieczność to jest czas, w którym Go posiadamy" (św.Franciszek Salezy). Dzisiaj już wiem, że "najwznioślejsze myśli niewiele warte są, jeżeli z wielkich wzlotów nie wypływa coś, co ma związek ze zwykłym, prostym życiem codziennym" (MB do Barbary Kloss). "Teraz jest bowiem czas na zbieranie zasług... i tylko teraz, bo za chwilę, gdy przyjdzie oddać ostatnie tchnienie - nigdy takiego korzystnego czasu już nie będzie. Bo z tego świata nic, zupełnie nic, na drugi świat zabrać się nie da. Jakąż więc jest głupotą gonić za wszystkim, co przemija i szukać szczęścia chwilowego, tak prędko niknącego, kosztem własnej wieczności" (św.Maksymilian Maria Kolbe).
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
V. Ustanowienie Eucharystii
Odkąd mi pozwoliłeś inaczej patrzeć na świat, "szukam Cię, Panie, w świątyni, bo na nią kierujesz swoje oczy i swoje Serce. W tym domu, który powstał z jednej wiary wielu ludzi, z jednej miłości większej niż zmęczenie i pot. Z jednej tęsknoty ludzkiej, by zatrzymać Ciebie w jednym miejscu, łatwym do znalezienia. Z nadziei, że Cię zjedna dla niecierpliwych próśb. Z pragnienia widomego znaku przymierza z Tobą... Szukam Cię moją modlitwą w świątyni, bo to Twój dom... i Twoje miejsce zmiłowania; miejsce ofiary nieustannej... Wszystko tu zmierza ku Ofierze, wszystko tu czeka na nią... Szukam Ciebie w świątyni, bo to szczególne miejsce Twej ciągłej obecności. Tutaj "nocujesz na modlitwie" do Ojca Niebieskiego, jak w Nazarecie, jak w Betlejem, jak kiedyś w Wieczerniku... Dlatego swoje oczy zwracasz na ten dom i na modlących się w nim...
Szukam Ciebie w świątyni, bo to jest dom nagromadzonych uczuć ludzkich, nieprzeliczonych łez, uśmiechów, dziękczynień i uwielbień, które się snują jak wielobarwne promienie z witraży. Ścielą się pod obrazami... Ścielą się pod ołtarzami... Znaczą posadzki albo dotykają kwiatów.. A tak ich wiele... i dlatego oczy swoje i Serce zwracasz na ten dom...
Szukam Ciebie w świątyni, bo to jest miejsce Twej obietnicy. Miejsce wyznaczonych spotkań, wyznań, pojednań... Pozwól mi zatem, Jezu, wstępować choć na chwilę, ale co dzień. Choć krok przez próg. Bez sakwy próśb... Jak dziecku, które nie może ominąć domu Ojca, bo na nie skierowałeś swoje oczy i Serce" (wg ks.Tadeusza Ryłko)... "Jak miła jest świątynia Twoja, Panie Zastępów. Dusza moja stęskniona pragnie przedsionków Twoich. Moje serce i ciało radośnie wołają do Boga żywego... Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie, nieustannie wielbiąc Ciebie... Doprawdy, jeden dzień w przybytkach Twoich, lepszy jest niż innych tysiące" (z Ps 84)...
Tutaj mnie karmisz swoim słowem i "mimo licznych grzechów moich, mimo słabości duszy i tak wielu namiętności, pozwalasz mi odzyskać siły, karmiąc mnie Chlebem mocnych" (wg PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez)... Tutaj "przyjmuję Cię, żebym rósł. Wczoraj przyjąłem Cię - i rosnę, dzisiaj Cię przyjmę i... tak coraz bardziej rosnę. I zawsze tak się dzieje kiedy przyjmuję Ciebie" (wg o.Tomislava Ivancicia OFM)... Tutaj pozwalasz pojąć mi, że "kto się łączy się z Tobą, jest również z Tobą jednym duchem" (wg 1Kor 6,17) i za to, dzięki Ci, Panie i Boże mój... Dzisiaj, gdy już potrafię inaczej patrzeć na świat, cieszę się, że mając większą łączność z Kościołem bardziej rozumiem Twoich kapłanów, bardziej szanuję ich.
"Staram się nie osądzać ich, kimkolwiek by nie byli, bo choć wszyscy jesteśmy równi wobec Ciebie, to jednak kapłan zawsze będzie duszą wybraną i tylko Ty masz prawo osądzania go, zaś brak szacunku dla kapłanów, to brak szacunku dla Ciebie" (wg PJ do Małgorzaty Balhan)...
Ty wiesz, jak długo "moje ambicje obarczały mnie brzemieniem, które stawało się tym cięższe, im dalej je niosłem. Wtedy Ty, Panie, najłagodniejszą i najmiłosierniejszą ręką dotknąłeś mego serca i uporządkowałeś moje myśli" (św.Augustyn). Tak więc dziś, w imię Twojej Miłości, mogłem odrzucić swój egoizm i zacząć całkiem inaczej patrzeć na wszystkich ludzi, zwłaszcza na tych, którzy są pozbawieni praw życiowych... Odtąd staram się dla nich być ostoją pokoju i braterskiej serdeczności... Staram się mieć szerokie serce, biorąc w objęcia ludzi ze wszystkimi ich słabościami i z nieskończonością Twojej miłości. Staram się modlić żarliwie i z bólem serca za zbłąkane dusze... I błagać nieustannie ażebyś przebaczył im...
Staram się zapominać o sobie a przypominać o tych, którzy czekają na mój miłosierny ratunek, na moją czynną pomoc w ich nędzy" (do Małgorzaty jw.), bo "jeśli można widzieć Ciebie pod postacią Chleba, to trzeba także widzieć w kruchych ciałach biedaków" (wg bł.Matki Teresy z Kalkuty)...
"Instynkt społeczny każe mi darzyć, dzielić się, rozumieć, współczuć, pomagać, ratować, a nawet ofiarowywać się za to, co takiej ofiary potrzebuje - staje się we mnie powoli głównym motywem działania. Przestaję bowiem zgarniać ku sobie, a zaczynam służyć innym coraz pełniej. Wreszcie zacząłem odwracać się od własnego "ja", gdyż ponad nie zacząłem stawiać dobro wspólne. W miarę wzrastania wewnętrznego tylko ono się staje dla mnie najważniejsze" (wg Anny Dąmbskiej). "Przed Tobą bowiem wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Ojca i tej samej Matki. Przed Tobą nic nie jest wysokie czy niskie. Wszystko jest równe i wszystko ma tę samą wartość. Wszystko pochodzi od Ciebie" (do Małgorzaty jw.), Panie i Boże nasz... I chociaż "jestem umęczony i [jakże często] upracowany, ale sumienie daje mi światło, że wszystko to czynię ku większej chwale Twojej" (wg św.Faustyny)...
Prawdą jest to, że każdy z nas "otrzyma nagrodę na miarę swoich zasług: niebo albo piekło. Prawdą jest jednak i to, że nie należy się dziwić, iż zdążający do nieba mają nie tylko cnoty ale i różne niecnoty, bo dopiero w niebie wszyscy otrząśniemy się z ułomności" (wg św.Maksymiliana Marii Kolbego), a to, "co tutaj jest małe, tam może stać się wielkie" (do Małgorzaty jw.). Przeto dziękuję, że i ja w obliczu tych kryteriów mogę mieć szansę na niebo.
Panie, Ty wiesz, jak "wielu grzeszników pragnie nadrobić stracony czas... Jak wielu chciałoby swoją obecną gorliwością naprawić długie chwile bezczynności nadprzyrodzonej" (wg o.Marie-Augustina Bellouarda OP). Proszę więc, racz dopomóc im, bo i ja "do niedawna krępowałem się mówić o Bogu, a teraz żadna inna rozmowa nie jest w stanie mnie usatysfakcjonować... Jestem zupełnie innym człowiekiem, gdy z kimś rozmawiam o Nim" (wg Jana Budziaszka).
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
|
|