|
Część bolesna
I. Modlitwa Pana Jezusa w ogrójcu
O Jezu... Jakież to niskie i prymitywne, że "zasadniczym powodem skazania Cię na śmierć krzyżową była zawiść (Mk 15,10), która zrodziła się dlatego, żeś zachowywał się i nauczał jak ten, kto ma władzę i autorytet samego Boga (Mk 1,22)" (ks.Mieczysław Piotrowski TChr), a przecież Ty jedynie spełniałeś Wolę Ojca... Ty, mając własną Osobowość byłeś wśród ludzi żywym przykładem Bożego miłosierdzia. Ty byłeś zawsze podległy Ojcu, ciągle modliłeś się do Niego "we dnie i w nocy, i na pustyni, w górach, na drogach i podczas Ostatniej Wieczerzy, a Twe postępowanie i wszystkie Twoje słowa, zawsze wyrażały ufność w stosunku do Ojca, który "wie, czego nam potrzeba, zanim jeszcze Go o to poprosimy" (wg o.Eugenio M.Sonziniego SJ)... mimo to, oskarżono Cię, że bluźnisz przeciw Bogu" (Mk 14,61-64)... Wzgardzony i sponiewierany (Mt 26,67; Mk 14,65) mogłeś już tylko czekać na śmierć, jednak nie dano Ci spokoju do ostatniego tchnienia... I tylko silna więź z miłością Ojca Twego, pozwalała Ci przetrwać nawałnicę zła... "Bo słowo: Ojciec, to jest niezwykłe słowo... Słowo najprawdziwsze ze wszystkich. Jeżeli ludzie kłamią niemal każdym słowem fałszując jego treść, to najmniej słowem "Ojcze"...
"Czy zdołam zebrać wszystkie uczucia, wrażenia i myśli, jakie budzi to słowo ? Czy tylko słowo ? To nie słowo, bo w dźwięku "Ojcze" zanika słowo: niemal nie słyszę go i nie czuję. Jest ono dla mnie jakby przepełnioną czarą, z której spływa zawartość przed lada dotknięciem. Jest jak kwiat okryty rosą poranną. Nie chcę strącić ani jednej kropli. A jednak inaczej dotknąć go nie zdołam, choćbym sięgała po niego najdelikatniejszym uczuciem, najwyborniejszym drgnieniem serca, najsubtelniejszym szeptem warg...
Mówię bez słów. To serce wzbiera, zdradza mnie, to ono zapładnia słowo, rodząc je - niemowlęce, niezdarne, bezkształtne, ociekające łzą, nabrzmiałe nadzieją, wzrastające ufnością i pewnością... Właśnie dlatego Ty, Panie Jezu, Odwieczne Słowo Ojca, zacząłeś modlitwę ludzkości mówiąc: "Ojcze nasz !"... Tak więc i ja wiem, że nie zginę, znając to słowo: "Ojcze". Nie zaznam rozpaczy i bezsiły" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego)... i przetrwam swoją kłopotliwą sytuację, dziękując Tobie, Boże, za taką pomoc z nieba...
Dziś już rozumiem, "czemu dla Ciebie było tak ważne, aby uczniowie poznali Ojca naszego... Czemu wciąż powtarzałeś im, że kochasz każdego z nich... każdego osobiście... Wiedziałeś bowiem jakie wydarzenia będą niebawem miały miejsce i jaki będą miały wpływ na Twoich przyjaciół... Wiedziałeś, że mimo dobrych intencji, nie będą w stanie sprostać tej próbie, dlatego zachęcałeś, aby zwrócili się ku Ojcu i trwali w Jego obecności, przyjmując Jego miłość" (wg "Słowa wśród nas")...
"Boże, Ty wszystko widzisz i wiesz, czego mi trzeba... Ty Ojcze masz baczenie na wszystkie swoje dzieci i reagujesz na każdą, nawet najcichszą prośbę" (Jean Lafrance), zwłaszcza, gdy któreś z nich jak ja, zmaga się ze swym losem. Wyciągasz swoją dłoń, by pomóc im w kłopotach, nawet jeśli się uginają pod ciężarem problemów, które sami stworzyli. Przeto składając dziękczynienie za to, że w Tobie mam oparcie, "Ojcze mój, zdaję się całkowicie na Ciebie...Ty uczyń ze mną to, co Ci się tylko podoba. Jakkolwiek postąpisz ze mną, dziękuję Ci za to. Jestem gotowa na wszystko, przyjmuję wszystko, by Twoja Wola wypełniła się we mnie" (wg bł.Karola de Foucauld).
Ja wiem, że "kiedy walczę samotnie, tracę dziewięć dziesiątych energii, nawet fizycznie czując się wyczerpana i niektórym pokusom ulegam po prostu dlatego, że fizycznie jestem już niezdolna do oporu... Całą energie trwonię na zaspokojenie miłości własnej, ale gdy staję do walki z przepiękną bronią modlitwy i prośby, moc Ducha przyodziewa mnie, bo żadna szczera modlitwa nie pozostaje bez odpowiedzi... Trzeba mieć jednak choć odrobinę wytrwałości, pokory i zaufania... Trzeba pamiętać, że modlitwa musi być przede wszystkim prośbą, bo to jedyny sposób, by darmo otrzymać łaskę zdania się na Twoją Wolę...
I chociaż szatan podstępnie stara się wmówić mi, że moje problemy rodzą się nie z braku wiary, ale że winien jest mój charakter, urazy psychiczne lub słabości ciała... to jednak wiem, że tylko ufna modlitwa: "Panie, wierzę, ale spraw, bym wierzyła jeszcze mocniej" - pomaga przebyć niełatwe próby, jakim poddaje mnie życie" (wg Jeana Lafrancea).
"Ojcze mój, jeszcze raz z serca dziękuję Ci, że Ty jesteś Wszechmocny... dlatego zawsze dla mnie masz jakieś wyjście w moich troskach, jakie by nie były, bo Ty, mój Ojcze, jesteś ponad wszystkimi" (wg M.Basilei Schlink).
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
II. Biczowanie Pana Jezusa
Jezu... Tyś przetrwał biczowanie w milczeniu, mimo bólu... "Jak owca niema wobec strzygących ją, tak Tyś nie otworzył ust swoich" (wg Iz 53,7)... "Natura ludzka, którą przyjąłeś, dała Ci możność cierpienia i śmierci. Natura Boska, którą posiadałeś odwiecznie, nadała temu cierpieniu i śmierci wartość nieskończoną i moc odkupieńczą" (św.Teresa Benedykta od Krzyża)... "Pomysłem Boga było bowiem, żeby z cierpienia wydobyć zbawienie" (wg Jana Budziaszka). Dzięki Ci zatem, że i ja w tej trudnej sytuacji, potrafię cierpieć i milczeć, zachowując w swym sercu całą boleść istnienia.
To prawda, że "w porządku bytu, cierpienie jest oznaką niedoskonałości, natomiast w porządku miłości - znamieniem doskonałości" (o.Varillon). Zawsze "jest jednak tajemnicą lecz, [jak dowodzi Pismo Święte na przykładzie Joba], nie zawsze konsekwencją osobistych grzechów" (wg ks.Mieczysława Piotrowskiego TChr)...
Panie, Ty wiesz, jak jest "z tym moim biednym człowieczeństwem krzywiącym się wiecznie, gdy trzeba zaakceptować pustkę, jałowość, ziemskie troski, melancholię biednej małej miłości mdlejącej w szeregu tych wszystkich problemów, które jej towarzyszą" (Małgorzata Balhan), lecz wiesz i to, że "Bóg stworzył w nas nie model człowieka, lecz po prostu człowieka" (Dietrich Bonhoeffer)... słabego, podatnego na wszelkie przeciwności, takiego, jak i ja, lecz nasza "nędza przyciąga Boże miłosierdzie... Gdybym więc była tylko winna, zasługiwałabym wyłącznie na karę; gdybym była tylko ofiarą, zasługiwałabym, podobnie jak Ty, tylko na współczucie. Ale ja jestem jednym i drugim" (wg Jeana Lafrancea), i Ty rozumiesz to...
Pragnę więc złożyć Ci najgorętszą podziękę za to, że mnie umacniasz w tej trudnej sytuacji... że mi pomagasz "wytrwać przez zmienne koleje losu, rozczarowania, wątpliwości, które opanowują duszę" (Małgorzata jw.) i "nie poddawać się zwątpieniu. I choć niszczeje wciąż we mnie człowiek zewnętrzny, bo jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się co dnia" (wg 2Kor 4,16)... Ty bowiem "nie pozwalasz, by wyschło we mnie źródło wody żywej, z którego narodziłam się do życia i które daje mi ciągle nowe siły" (wg J.L.jw.).
Ty wiesz i to, że "kiedy człowiek dobrej woli troskami lub pokusami albo złymi myślami bywa trapiony, wtedy się przekonuje i odczuwa sam na sobie, że Bóg mu jest potrzebny nade wszystko i że bez Boga nic dobrego uczynić nie może" (Tomasz á Kempis), bo "wszędzie jako prawda oczekujesz na tych, którzy Twej rady pragną" (św.Augustyn). Przyjmij więc moje wyrazy wdzięczności za to, że podtrzymujesz mnie, zwłaszcza, gdy wszystko wokół zdaje się rozpadać; za to, że będąc z Tobą nie muszę się obawiać.
"Ty jesteś moją mocą i moją słabością. Mocą, aby zwyciężać, słabością, aby kochać. Ty postawiłeś przy mnie anioła, by mnie strzegł" (wg PJ do Małgorzaty jw.). Ty sam, o Panie, "jesteś mi tak bardzo potrzebny, jak ciału jest niezbędne światło, woda, powietrze i krew" (wg PJ do Anny Dąmbskiej). Wierzę, że nic nie stanie się, mimo tej trudnej sytuacji, bo Ty jesteś Miłością - i za to, dzięki Ci !...
Dzięki Ci, że "nie jestem bez ulgi i pociechy, będąc w tak rozmaity sposób doświadczana. Czuję bowiem, iż w miarę cierpliwego znoszenia [tej trudnej sytuacji], ciężar moich utrapień niknie wobec ufności, że niewątpliwie doznam pociechy" (wg T.á K.jw.) może już niezadługo. Ty bowiem chcesz, "abym zrobiła wszystko, co mogę a resztę zostawiła Tobie, bo starania, to moja rzecz, zaś dokończenie - Twoja" (wg Jeanette Akin). Tyś, zresztą, Panie, sam powiedział: "Nie musisz już się lękać żadnych swoich słabości, żadnych trudności ani przeciwności, ale wprowadzaj Mnie w to, co jest w tobie słabe, niedoskonałe, co wydaje się przerastać twoje możliwości, Ja we wszystkich twoich niedomaganiach chcę być twoją siłą" (PJ do s.Teresy Chomieniec MSC).
Przeto dziękuję Ci raz jeszcze za to, że tak pocieszasz mnie... Za to, że "moja nędza, zmartwienia i cierpienia - obojętne, czym spowodowane - pociągają Cię równie nieodparcie, tak jak mnie Twoja piękność i wspaniałomyślność... W blasku Twojego miłosierdzia ja sama, jak i moje problemy, inaczej wyglądają" (wg J.L.jw.). "Łagodność rodzi wielkoduszność, zaś pocieszenie - zrozumienie" (Małgorzata jw.) i nieustanną ochotę do modlitewnej łączności, bo dzisiaj "już rozumiem, czym jest modlitwa błagalna. Ty kochasz ją, ponieważ ona pozwala Ci wypełnić mnie. Ty chcesz, abym prosiła Cię, bo kiedy modlę się do Ciebie, świadczę Ci miłosierdzie... bo wszak jedyne, co mogę Ci ofiarować, to moje potrzeby, moje błagania i całą moją nędzę" (wg J.L.jw.).
Pozwól mi tylko pamiętać o tym, że "gdy mnie zapraszasz do modlitwy, nie mogę być w niej interesowna i nie powinnam szukać takiej, która będzie najskuteczniejsza. Ty bowiem wolisz zwykłe westchnienie, pokorne i gorliwe: "Kocham Cię, Boże mój" albo po prostu: "dzięki, mój Boże" albo najbardziej trafiający do Twego Serca - Różaniec" (wg PJ do Małgorzaty jw.). Lecz "jeśli poprzestanę jedynie na modlitwie, a potem nawet nie kiwnę palcem, nie mam prawa narzekać" (wg J.L.jw.).
Ojcze nasz... 10 zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa
Ty, Panie Jezu, wystawiony na niebywałe pośmiewisko (Mt 27,27-30), przetrwałeś swoją hańbę z godnością i bez skarg, bo nie poniosła Cię urażona duma ani zdeptana miłość własna, ani piekący ból, gdy krew się lała spod korony cierniowej... Przeto dziękuję Ci, że jesteś dla mnie przykładem w tak trudnej sytuacji, w jakiej się znalazłam... Bo chociaż ona "nie jest moim własnym wyborem, chociaż została narzucona, to nie ma wątpliwości, że jest w tym jakiś zamysł Boży" (wg ks.kard.Augusta Hlonda)... "Bóg bowiem pragnie wszystkich dusz, nawet jeżeli każe im czołgać się w prochu dla ich zbawienia. Tyś je odkupił tak drogo, że są Mu tym cenniejsze, i to jest właśnie przyczyną cierpień, które obecnie przechodzę; które mnie umęczają, które mnie przybijają... bo tylko mocne cięgi od życia mają wpływ na to, że wiele dusz wraca do siebie samych" (wg PJ do Małgorzaty Balhan)...
Istotnie, "nie starałam się przebłagać Bożego oblicza przez odwrócenie się od złych zamysłów serca swego, przeto Bóg czuwał nad tym, by sprowadzić na mnie niedolę" (wg Ba 2,8-9). Nie pamiętałam o Panu w licznych radościach swoich, nie dziękowałam Mu za Jego dobrodziejstwa, mimo to nie odrzuca mnie w dniu umartwienia mego. Niech więc wysławia Go przez łzy moje strapione serce, bo "sprawiedliwy jest we wszystkim, co czyni, a wszystkie czyny Jego pełne prawdy" (Dn 3,27)...
On wie, że "jeśli miłość duszy oparta jest na wrażliwości, to będzie zawsze krucha i narażona na wielkie niebezpieczeństwo zatracenia się w zmiennych kolejach życia pełnego zasadzek. Jeśli jest jednak przeciwnie, to Miłość promieniuje w woli ustalonej przez twarde doświadczenia życiowe. A wtedy nie ma żadnej wątpliwości, że wierność Łasce nie jest narażona na żadne niebezpieczeństwo... Cóż wówczas zdoła uczynić wbrew temu, co Bóg zamierzył wobec niej ?" (Małgorzata jw.). Proszę więc, Boże, pomóż mi "przyjmować z Twoich rąk wszystkie przygody ludzkie". "Codzienne trudy znosić cierpliwie i z miłością, gdyż przez to dusza moja szybciej oczyści się i wzmocni się w przyjaźni z Tobą" (wg o.Eugenio M.Sonziniego SJ)... I nieustannie dziękować za wszystkie dobrodziejstwa. A nade wszystko za to, że mogę "prosić o cud, bo chociaż nic mi się od Ciebie nie należy... i choć "nie jestem godna tej łaski, to jednak proszę Cię w Imię Syna Twego, Jezusa, który jest miłosierdziem" (wg Jeana Lafrancea).
"Nie będę już się martwić ani przeciwnościami, ani opozycją, niezrozumieniem, niepewnością, kalumniami, ciemnością ani mgłą, bo wszystko przejdzie, wszystko przeminie, wzmacniając moją wiarę... Zresztą Ty czuwasz, a Serce Twoje słucha moich skarg, by mi dopomóc" (wg PJ do Małgorzaty jw.), by mnie nauczyć "jak kochać swoją nędzę" (św.Teresa z Lisieux); "jak akceptować przez miłość sprzeczności mego życia, nawet jeżeli się pomylę, bo inni też się mylą. Bywa, że znacznie częściej... I nie przydawać więcej trosk do trosk już istniejących, lecz raczej starać się zastąpić je nadzieją" (wg PJ do Małgorzaty jw.), bo "tylko jedno jest lekarstwo na duże kłopoty - małe radości" (H.Waggerl).
Chryste... Ty powiedziałaś do świętej Mechtyldy: "Męka Moja zrodziła niezliczone owoce w niebie i na ziemi; podobnie twoje cierpienia, Mnie oddane i zjednoczone z Moją Męką, będą tak owocne, że przysporzą wybranym chwały, sprawiedliwym nowych zasług, grzesznym przebaczenia, duszom czyśćcowym ulgi w mękach... Czy istnieje naprawdę coś, czego by Moje Boskie Serce nie potrafiło uczynić lepszym, skoro wszelkie dobro w niebie i na ziemi płynie z dobroci Serca Mego" - Proszę więc, zechciej przyjąć ofiarę mych trudności dla nawrócenia i przemiany tych, spośród moich bliskich, którzy jej potrzebują.
"Przyjmij wszystkie trudności,
ich ostrość i ich gorycz,
do cierpień Twoich, Panie,
moją kropelkę dolicz"
Przyjmij też moją wdzięczność za tę tak trudną sytuację, jeśliby miała się przyczynić do udzielenia łaski dla nich. Przeto "cokolwiek ze mną zrobisz, już dziś składam Ci dzięki, bo ja jestem gotowa i zgadzam się na wszystko" (wg bł.Karol de Foucauld). Wszystko bowiem, "cokolwiek przychodzi nam od Ciebie, pomyślność czy przeciwność, wszystko jest dobre i na dobre nam wychodzi" (św.Alfons Liguori)...
"Jezu, dziękuję Ci za tę miłość bez końca i za stałą, Ojcowską Opatrzność nade mną, zwłaszcza za miłość okazywaną mi w godzinach cierpienia" (wg o.Łucjana Królikowskiego OFMConv). Za Twoją pomoc i wspieranie w tak trudnej dla mnie sytuacji. Zechciej "wyzwolić mnie ze wszelkich udręk i zmartwień, i uczyń tylko Twoją !" (wg o.Slavko Barbaricia OFM)... Panie i Boże mój...
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
IV. Dźwiganie krzyża przez Pana Jezusa
Ileż musiałeś znieść, o Jezu, na swojej długiej drodze krzyżowej. Jakże Ci musiał ciążyć krzyż, skoro trzykrotnie upadałeś pod jego straszliwym brzemieniem, dając tym samym dowód "prawdziwej ludzkiej słabości... Jak gdybyś ukrył moc Twego Bóstwa, by stać się nam podobnym; by cierpieć z cierpiącymi i płakać z płaczącymi... Chciałeś, byśmy prawdziwie zobaczyli, jak znosisz nasze boleści... i jak rozumiesz, i podzielasz wszystkie nasze słabości" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego). A jednak wszystko przetrwałeś, niosąc do końca swój krzyż... A ja, mój Boże, "mam do zaofiarowania jedynie mój brak męstwa [w tej trudnej sytuacji, jaką obecnie przeżywam, bo] "wszystkie moje chwile są do siebie podobne - góruje nad nimi krzyż" (Małgorzata Balhan). Właśnie dlatego pragnę Ci gorąco podziękować, że swoją Męką "uczysz mnie nie ustawać na drodze... i nie poddawać się pierwszym niepowodzeniom, zwłaszcza, gdy się wypali spontaniczny entuzjazm" (wg ks.Wojciecha Danielskiego).
Dziękuję Ci "za to, że jesteś moim "Szymonem", za pomaganie mi w niesieniu krzyża - dziękuję Ci, o Panie ! Za to, że pozwalasz, by inni wspomagali mnie, za wszystkich, którzy razem ze mną dźwigają ten mój krzyż - dziękuję Ci, o Panie" (wg o.Dominika Widera OCD). Za to, że raczysz "wzbudzić we mnie ambicję, abym się biernie nie poddawała kamiennej fali mąk i nieszczęść, jakie się na mnie walą... że uczysz mnie, iż nikt nie może stać bezczynnie, pokornie schylając ramiona: "Dziej się Wola Boża !", gdyż sam Bóg nie chce aby człowiek poddawał się nieszczęściom... Sam Bóg, który przystąpił do naprawy ludzkiej katastrofy, uczy i mnie [na Twym przykładzie], jak trzeba podejmować wysiłki i jak do końca powinnam zmagać się ze sobą. Jak mogę przezwyciężać się harmonizując w sobie to, co rozbite i co przynajmniej pozornie, nie da się pogodzić, gdy tymczasem godzić się musi" (wg Sługi Bożego S.W.jw.). Jak powinnam "opływać w radość w każdym ucisku" (wg 2Kor 7,4). Jak muszę "patrzeć na swoje krzyże, żeby móc za nie dziękować" (wg Jana Budziaszka)...
Dzisiaj już wiem, że "ten, kto nie znosi być skarcony i pouczony przez Boga, będzie zawsze rozumiał Miłość, jedynie na swoją nędzną miarę" (PJ do Małgorzaty jw.). I za to, pragnę całym sercem złożyć gorące dzięki... Dziś już rozumiem, że "od tych, którzy ofiarowali Bogu wszystko, Bóg wymaga jedynie ufności...
Miłość, odwagę, osiągnięcia życiowe, nawet wiarę, owszem, mogą otrzymać ale jako premię" (wg Jeana Lafrancea). Żadne bowiem cierpienie w oczach Boga "nie jest daremne, bo jeśli nawet długo nie widać jego owoców, trzeba poddać swój sąd i pozwolić Woli Bożej działać... i dokonywać się w nas... I mieć tę pewność, że nasze zaparcie się siebie i cierpienia, nie są daremne ani bezużyteczne, mimo że nie wydają się albo też zdają się niezdolne do wydania owocu. Bo przyjdzie taki dzień, kiedy ich żniwo będzie obfite" (PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez)... "Cierpliwość zaś, jest wielką cnotą, a zniecierpliwienie jest jej przeciwieństwem i często brakiem wiary... i upartą tendencją do zrobienia tego, co Bóg ma zrobić w swoim czasie" (Małgorzata jw.)...
Przeto dziękuję, że mogłam pojąć tak ważne rzeczy... że oświeciłeś mnie "jak brzydko jest poddawać się udrękom, zamiast usnąć na Sercu Twym, Jezu" (św.Teresa z Lisieux)... Zamiast się modlić... bo "modlitwy nie zastąpi ani błaganie, ani medytacja, ani nabożna lektura, ani Msza Święta czy służba Boża - mimo, iż wszystko to jest nią głęboko przesycone. Wszystkie te "rzeczy" mogą do niej doprowadzić, lecz same nią nie będą... Dziękuję więc, że mogę odczuwać, iż modlitwa, to narodziny nieba w moim sercu... Modląc się, zwracam się do Boga i sprawiam, że On staje się obecny, bo co innego jest myśleć o kimś albo go wspominać, a co innego rozmawiać bezpośrednio z nim. [Proszę więc, pomóż mi w modlitwie być wytrwałą]. Wszystkie bowiem nieszczęścia biorą się stąd, że nie jesteśmy dość wytrwali" (wg J.L.jw.)... A dziś, dziękując, że raczysz wspierać mnie w trudnej sytuacji. Hołd Ci oddaję, "bo stałeś się dla mnie pomocą i w cieniu Twoich skrzydeł wołam radośnie; do Ciebie lgnie moja dusza, prawica Twoja mnie wspiera" (Ps 63,8-9)
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
V. Śmierć Pana Jezusa na krzyżu
Jezu, Ty wiesz, że "ten, kto wytrwa, kto wycierpi najwięcej, najwięcej osiągnie"... I Tyś osiągnął wszystko, czego Bóg Ojciec sobie życzył. Tyś wypełnił swą misję, skrupulatnie, do końca. "Wykonało się" (J 19,30)... "Łączę się zatem z Twoją Męką, ukrzyżowany Zbawicielu i poprzez Twoje ręce składam w ofierze Bogu wszystkie swoje troski, cierpienia, zawody, porażki, słabości i osamotnienie, [całą tę swoją trudną sytuację, szczęśliwa, że mnie wspierasz]... że choć przez krzyż, to jednak mnie wiedziesz do chwały zmartwychwstania... To jednak chronisz mnie przed narzekaniem na swój los i nie dozwalasz abym wciąż rozdrapywała swoje rany, analizowała dolegliwości i gubiła się w życiu... Dzięki Ci więc, że ukazujesz mi radośniejszą jego stronę i wlewasz w serce me nadzieję na duchowe zyski" (wg "Modlitewnika Jasnogórskiego")...
Dzięki Ci za to, że "mnie miłujesz lecz i zarazem uczysz miłości. Czasem mądrze ukrywasz się przed moim obliczem, stajesz się jakby nieobecny, jakiś bardzo daleki, pozornie obojętny i głuchy na moją modlitwę, na moją udrękę, na moje błaganie o pociechę. Bo Ty nie zawsze mnie pocieszasz, nie głaszczesz mnie za każdym razem, nawet gdy o to proszę. I za to Ci dziękuję, gdyż w taki sposób uczę się szukać Ciebie nie po to, ażeby coś otrzymać, lecz szukam Cię ze względu na Ciebie samego" (o.Lomurno OCD).
"O Rano Miłosierdzia w Sercu Jezusowym, dzięki ci, że ukrywasz mnie w swej głębi jako jedną kropelkę swojej własnej Krwi i...[tylko proszę] nie wypuszczaj mnie z niego na wieki" (św.Faustyna). "O Światło wiekuiste, wyższe nad wszystkie światła stworzone... Z wysokości Twojej spuść promień jasności, który by przeszył najgłębsze tajniki mego serca. Oczyść, rozraduj, rozjaśnij i ożyw ducha mojego, i wszystkie jego władze, ażebym w uniesieniu nieprzebranego wesela lgnęła do Ciebie... O kiedyż to nadejdzie ta błogosławiona chwila i pożądana godzina, w której nasycisz mnie obecnością Twoją i staniesz się dla mnie wszystkim we wszystkim ? Dopóki ta łaska nie będzie mi dana, nie będzie też we mnie pełnego wesela" (Tomasz á Kempis)...
Oddaję się Najświętszej Matce Twojej, Maryi, która "widziała Cię w stajence betlejemskiej, a wierzyła, że jesteś Stworzycielem świata. Widziała Cię w ucieczce przed Herodem, a uznawała w Tobie Króla nad królami. Widziała Ciebie biednym i w wielkim niedostatku, a wierzyła, że jesteś Panem wszechświata. Widziała Cię leżącym w żłobku na słomie, a czciła Ciebie jako Wszechmocnego. Widziała niemowlęciem, a wierzyła, żeś jest Mądrością nieskończoną. Słyszała Cię płaczącym, a wierzyła, że jesteś szczęśliwością raju... A wreszcie widząc, jak zelżony umierałeś na krzyżu, gdy wszyscy inni zachwiali się w wierze - Ona do końca, niezłomnie wierzyła, że Ty jesteś Bogiem" (wg św.Alfonsa Liguoriego).
Proszę więc, racz obdarzyć i mnie taką niezłomną wiarą... Wiarą, że wybrnę z mojej trudnej sytuacji "gdy przywrę do Ciebie całą moją istotą... Wiarą, że skończy się i dla mnie wszelki ból, i wszelki trud... a wtedy moje życie będzie naprawdę żywe, bo napełnione Bogiem. On bowiem wszystkich, których napełnia, zawsze dźwiga ku górze" (wg św.Augustyna)...
Maryjo, Matko moja... Bądź mi ucieczką w utrapieniach, pociechą w troskach i ratunkiem we wszystkich moich potrzebach. Nie dozwól jednak "wracać myślą do ludzi, którzy mnie zadręczają, ale do Ciebie, która jesteś moją Matką Niepokalaną, Ucieczką, Pocieszycielką i Obroną... Ale do Twego Syna Jedynego, który mnie odkupił Krwią wziętą z Twego Serca... Ale do Ojca Miłosierdzia, który mnie tak umiłował, że Syna swego dał za mnie" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego)... Maryjo, Wspomożenie wiernych - czuwaj i módl się za mną, abym wyszła zwycięsko ze wszystkich walk tego życia. "A jeśli płaczę z powodu ludzi, to pomóż mi uśmiechać się do takich, którzy potrzebują mojego uśmiechu, aby wytrwać w cierpieniach i przeciwnościach życia" (Małgorzata Balhan). I niechaj wznosi się do nieba moje radosne dziękczynienie, bo "nie ma nic bardziej nieproduktywnego, jak smutek. Dziękczynienie zaś daje naprawdę wiele, bo jest w nim miłość i sprawiedliwość" (wg Sługi Bożego S.W.jw.), i wielka, wielka radość...
Ty, o Maryjo, wiesz, że "uśmiech wlewa do duszy zniechęconej tak jakby nowe życie, nadzieję, że nastaną lepsze czasy, że nie wszystko stracone, że Bóg czuwa... Uśmiech jest nieraz tą gwiazdą, która błyszczy wysoko i ukazuje, że tam, w górze bije serce Ojcowskie, które zawsze gotowe jest zlitować się nad nędzą ludzką... Uśmiech też świadczy, że dusza czerpie z Serca Bożego ciągłą pogodę, że umie zapominać o sobie i pragnie być dla innych jasnym promykiem szczęścia" (wg św.Urszuli Ledóchowskiej).
Ufam, że "przyjdzie taki dzień, w którym ukaże się krzyż, jaki dzisiaj niosę, a wtedy wszyscy będą zdumieni, gdyż dotąd minimalizowali jego ciężar. Także i moja wierność przeszedłszy przez najtrudniejsze próby, stanie się dla każdego promieniowaniem miłości. [Niechaj więc] przeszłość nie wzrusza mnie inaczej, jak przez większe poznanie Nieskończonego Miłosierdzia Bożego" (wg PJ do Małgorzaty jw.), "dzięki któremu nie obawiam się przyszłości, gdyż mieszka we mnie nadzieja" (wg Pietra Squassabii)... A "gdyby nieprzyjaciel zechciał znów mnie powalić, odpowiem mu, że mam po swojej stronie Tego, który mnie podtrzymuje swoją Boską mocą" (PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez).
"W objęciach krzyża nie lękam się fali
Ani nawałnic wszelkich...
Krzyż ocali" (Józef Bohdan Zaleski).
"Z Krzyża moc płynie i męstwo, w Krzyżu jest moje zwycięstwo".
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
|
|