|
Część radosna
I. Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie
Ty, Panno Święta, wielkodusznie i bez zbytniego roztrząsania przyjęłaś słowa archanioła wyrażające życzenie Boże; Boże oczekiwanie (Łk 1,31-38). Nie zamartwiałaś się, co z tego wyjdzie dalej, ale ufając Bogu odpowiedziałaś: "tak". I chociaż nie wiedziałaś, że "od Twojej odpowiedzi zależy wypełnienie się Boskich obietnic, przepowiedni, otwarcie bram niebieskich i odnowienie zwycięstwa nad piekłem... [że za tym pójdzie] szczęście ludzi, radość aniołów - słowem, cała wielka tajemnica zstąpienia Jednorodzonego i przyjęcia przez Niego postaci człowieka w Twoim przeczystym łonie" (Czcigodna Sługa Boża Maria z Agredy) - Ty wielkodusznie wyszłaś naprzeciw Bożym oczekiwaniom... Tak też i celnik Mateusz na wezwanie Jezusa - podjął decyzję wielkodusznie, natychmiast, bez wahania, tylko dlatego, że Pan chciał go mieć przy sobie (Mk 2,14)... A dzisiaj my, chrześcijanie trzeciego tysiąclecia...?
"Tacy, niestety, już jesteśmy - gotowi zawierzyć każdemu, tylko nie Bogu. Otwieramy usta na fotelu dentystycznym bez obawy, że stomatolog pomyli się i wyrwie nam zdrowy ząb. Pozwalamy się zawieźć do szpitala, pozwalamy się uśpić, krajać, w przekonaniu, że chirurg nas nie skrzywdzi, że pragnie naszego dobra, naszego zdrowia... Wsiadamy do autobusu, do samolotu z pełnym zaufaniem do kierowcy, do pilota, że jest trzeźwy, sprawny i bezpiecznie dowiezie nas do celu... Na to wygląda, że tylko do Boga nie mamy zaufania. Nie wierzymy Temu, który nas stworzył, obdarzył łaskami przyrodzonymi i nadprzyrodzonymi i ostatecznie pragnie nas obdarzyć szczęściem wiecznym... Nie ufamy Temu, który dla naszego zbawienia stał się człowiekiem i przyjął największe męki i poniżenia" (ks.Kazimierz Pietrzyk SDB)... Cóż to za małoduszność...! A jeśli nawet "wola nasza mówi Mu: "tak", bo rozum stwierdził, że Bóg jest Największym Dobrem świata, to i tak jeszcze mało Go znamy...
Wydaje nam się daleki, groźny, wymagający; lękamy się Jego gniewu i kary... A przy tym, skutki znieprawienia świata: krzywdę, niesprawiedliwość, choroby, cierpienie i śmierć przypisujemy także Bogu, co sprawia, że tak trudno przychodzi zaufanie" (wg PJ do Anny Dąmbskiej), "więc drżymy przed Jego obliczem, ze strachem myślimy o Nim" (wg Joba 23,15). "Wielu jeszcze nie umie rozpoznać Jego uczuć. Traktują Go jak kogoś, kto żyje z dala od nich... Jak kogoś, kogo nie znają i w którym nie pokładają należytej ufności" (PJ do Sługi Bożej Józefy Menéndez). I to jest wielki dramat całej dzisiejszej ludzkości... I to jest wielkie nieszczęście, które dotyka nas z własnej woli, niemal na własne życzenie... To także moje nieszczęście; to także moja wina, proszę więc, błagaj Boga, aby przebaczył mi.
Ty wiesz, Maryjo, że i ja mam takie winy wobec Boga, bo "żyję w świecie, który rządzi się własnymi prawami" (do A.D. jw.). Codziennie stawia mnie w rozterce: liczyć na siebie, czy zdać się na Wolę Bożą... Codzienne troski sprawiają, że ciągle zapominam, iż za sprawą Ducha Świętego moje myśli i czyny mogą ulec przemianie, tak że "przestanę wreszcie być egotyczką, egocentryczką, kręcącą się nieustannie wokół posługi samej sobie, zależną ciągle od swych nastrojów; od nieustannych przewidywań, samowystarczalności, samozaradności i własnej opatrzności dla samej siebie... że się wyzwolę od tego przeczulenia, od urazowości i nieustannego lęku: co o mnie pomyślą, powiedzą, co ze mną zrobią, co mi każą czynić, gdzie mnie poślą. Jakaż to bowiem straszna niewola !" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego)... "Tę spowiedź swoją Tobie zanoszę,
Słowa modlitwy przed Cię wylewam;
Przyjmij ją, przyjmij, o Matko wszystkich,
Przyjmij, nie odrzuć, nie okaż wzgardy.
Przyjmij, jak Boga przyjęłaś w łonie,
Przyjmij, jak wdowy dwa grosze marne" (wg Dimitrija Kantakuzina)
I proszę, błagaj, aby Bóg przebaczył mi te niepokoje, bo ten, komu brakuje wiary w Bożą moc, kto wątpi w nią, ten tak naprawdę wątpi w samego Boga... Aby przebaczył mi, że nigdy "nie prosiłam Go o przykre doświadczenia, by mnie uczyły cierpliwości i czyniły dojrzałą ani o troski, aby umocnił się mój duch" (wg "Modlitwy serca"). A przede wszystkim, aby spuścił zasłonę swego miłosierdzia na to, że "kiedy powierzałam Mu jakiś własny problem, który wydawał mi się nie do rozwiązania, to zamiast wzmacniać się pokorą, wiarą oraz pełnym oddaniem" (wg Andrei Gasparino), tak często podchodziłam sceptycznie do tej prośby.
Ty wiesz i to, że nieraz myślę o tym, "czy Jezus będzie dla mnie fatygował się ? Czy jestem tego warta ?" (wg ks.Włodzimierza Sedlaka). Stąd tak "łatwo przywykam do swojej mizerności, nie czyniąc najmniejszego wysiłku, aby się z niej podźwignąć" (wg PJ do Małgorzaty Balhan). Prawda, że "woła: "Zejdź na głębię !" Nie bój się głębi, niebezpieczeństwa, nie lękaj się małoduszna istoto, choć twoja łódź skorupą !" (wg Sługi Bożego S.W.jw.). Słysząc to, "chciałam [już nie raz prosić łaskę dla mnie], ale wciąż tak mi trudno zdecydować się, więc oszukuję samą siebie, gdyż to, co robię, to już nie słabość ale zwyczajne tchórzostwo... a to, co niby jest roztropnym sposobem działania, oznacza małoduszność" (wg św.Josemarii Escrivy de Balaguera).
Błagam więc, módl się razem ze mną, by Bóg przebaczył mi to moje zakłamanie; moje tchórzostwo, asekuranctwo... to, że tak często wiele od Niego oczekuję, a jednocześnie tak niewiele daję Mu od siebie... Dopomóż mi "być wielkoduszną we wszystkich moich poglądach. Naucz mnie, w jaki sposób umocnić miłość do Pana i jak wyjaśniać Jego Wolę" (wg PJ do Małgorzaty jw.)... Maryjo, pomóż mi !
Poproś, "aby Duch Święty wzmocnił mnie łaską swoją... by dał mi siłę do utwierdzenia się w moim życiu wewnętrznym oraz wydalił z serca wszelką troskę i obawę... Aby mój umysł raczył skierować do Boga i uczył dobroć Jego wychwalać, że tak obficie i ochotnie, darmo rozdaje dary bez względu na osoby" (wg Tomasza á Kempis)... "I niech się wszystko stanie według Jego upodobania" (wg św.Faustyny).
Ojcze nasz... 10 zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
II. Nawiedzenie świętej Elżbiety
Tyś, o "Maryjo, zaraz wyruszyła w drogę, by świadczyć miłość swojej krewnej, okazując tym samy ochoczość czynu, połączoną z wytrwałością... Poszłaś "z pośpiechem", bez zwlekania, bez przedkładania zajęć pospolitych, domowych (Łk 1,39)... Śpiesząc natychmiast do odległej miejscowości, aby swej krewnej usługiwać, okazałaś zmysł przedsiębiorczości i ducha odwagi" (wg ks.Teofila Herrmanna CM), czego tak często brakuje nam, bo my wciąż przekraczamy największe Boże przykazanie, nie okazując należnej miłości Bogu i bliźniemu. Tak jest i ze mną, proszę więc, złóż Panu Bogu moją skruchę...
Tyś, o Maryjo, weszła do krewnej z sercem pełnym radości, czego dowodem był Twój dziękczynny "Magnificat" (Łk 1,46-55). Ja zaś tak często "pozostawiałam swoje radości bez podziękowań, nie dopuszczając do świadomości tego, że Bóg jest dobrym Ojcem i zawsze myśli o nas z wielkim ojcowskim uczuciem" (Andrea Gasparino). Módl się więc, aby mi to odpuścił i przebaczając, zechciał dać mi swojego Ducha, który pomoże mi traktować innych z taką miłością; z taką dobrocią i otwartością, jak to czyniłaś Ty... Ja bowiem do niedawna "najchętniej nie dałabym nic, nie pożyczyłabym niczego, zamknęłabym się w domu, żeby zachować święty spokój; żeby nie słyszeć, nie wstawać, nie odzywać się, nie narażać się... żeby nie stracić z oczu tego, co moje, co dotąd zdążyłam zgromadzić, zyskać... Bo nie umiałam wyrastać ponad swój własny egoizm" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)...
Przeproś ode mnie Pana za to, że "będąc jedną z tych nikczemników, którzy wierzą, oddają cześć w głębi swojego serca, lecz nie mają odwagi stawić czoła zarzutom [zwłaszcza przeciwko wierze]. Za to, że nieraz wobec bluźnierców milczałam, tak jak gdyby Bóg, którego tamci znieważają, był dla mnie niczym innym, jak tylko kimś obcym, nieznanym, a wiara jakby była słabością, którą trzeba ukrywać" (wg o.Jacquesa Louisa Monsabré OP). Ja bowiem dotąd nie rozumiałam, iż "nie zapala się światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim; aby świeciło przed ludźmi tak, by wszyscy mogli widzieć moje dobre uczynki, by przez nie mogli chwalić Ojca, który jest w niebie" (wg Mt 5,15-16). Lecz dziś już wiem, że "korcem jest właśnie małoduszność, nieufność i tchórzostwo... Korcem nakrywa się czasem i chrześcijanin, aby się nie udzielać bliźnim, ale dbać jedynie o siebie, idąc przez życie bezpożytecznie, podczas gdy poprzez odrobinę ofiarności mógłby rozjaśnić drogę do Boga wielu ludziom" (wg ks.Kazimierza Pietrzyka SDB)...
"Wszystkie religie świata mówią o miłości bliźniego, ale żaden założyciel religii, żaden reformator nie potrafił dokładnie określić, na czym ta miłość polega... Zadanie nigdy w pełni nie zgłębione, które identyfikuje Boga z człowiekiem potrzebującym... Które stwierdza, że pomoc udzielona człowiekowi potrzebującemu na zasadzie czystej bezinteresowności jest pomocą udzielaną Bogu samemu" (ks.M.M.jw.), dlatego "zdrowie, młodość, siła wieku, powodzenie, czyste sumienie, powinny służyć do wyrobienia silnego poczucia sprawiedliwości i do czynnej miłości bliźniego" (wg o.Łucjana Królikowskiego OFMConv).
Proszę więc, Matko, przeproś Boga za moją małoduszność... Za to, że nigdy nie myślałam o tym, iż to jest "Ojciec nasz"... "Nasz" - czyli wszystkich ludzi, którzy otrzymali Boski dar łaski uświęcającej; także tych, którzy Go natychmiast odrzucili..."Ojciec nasz..." - Ojciec wszystkich ludzi, nawet jeśli nie posiadają daru Boskiego życia, tak jak ci, którzy otrzymali go od Jezusa" (wg o.Eugenio M.Sonziniego SJ)... "Nie dozwól mi pogardzać sobą ani wynosić się nad innych, jeżeli już spełniłam jakiś dobry uczynek i uważać, że jestem wystarczająco doskonała" (wg ks.K.P.jw.). Pomóż natomiast ciągle badać swoje sumienie: "Czy kocham ?... Czy jest taki człowiek, za którym tęsknię, którego podziwiam, otaczam czcią... dla którego robię wiele nieprawdopodobnych rzeczy, żeby tylko mu sprawić radość; któremu wciąż jestem wdzięczna za każde słowo, za każdy uśmiech; którego wciąż czuję się niegodna, przy którym chciałabym wciąż być, aby brać z jego światła...?
Czy ja w ogóle kocham kogoś ? Czy już nie kocham ? Jestem jak wygasły wulkan. Czy niedowierzającą ręką dotykam czasem zimnej lawy i patrząc zdziwionymi oczami na jej zastygłe kształty, pytam zdumiona: Czy to ja byłam ? Ja, która teraz dbam jedynie o to, żeby mnie było dobrze ?" (wg ks.M.M.jw.)... I czy pamiętam, że "będzie sąd nieubłagany dla tego, kto nie czynił miłosierdzia" (wg Jk 2,13)...?
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
III. Narodzenie Pana Jezusa
Ty, Panie Jezu, "przyszedłeś jako małe dziecko i przez tę Twoją małość zdobyłeś serca nasze, bo Twoja wielkość mogłaby nas przerazić, lecz dobroć Twoja tylko nas przyciąga" (wg PJ do Małgorzaty Balhan)... "Narodziłeś się w stajni, byśmy się nauczyli uświęcać każde miejsce... Narodziłeś się w ludzkiej postaci, abyśmy nigdy nie wstydzili się być sobą... Narodziłeś się jako człowiek, abyśmy wszyscy mogli stać się dziećmi Bożymi" (wg Lamberta Nobena)... Dzięki temu "Betlejem łączy niebo z ziemią, ale także sprowadza Boga między nas i uczy patrzeć na siebie braterskimi oczyma. Bo oto, przy Matce z Dzieciątkiem, obok pasterzy - mędrcy ! Wszyscy są tutaj dziećmi Bożymi, i to jest właśnie sens i potęga Betlejemskiego zrównania... Mędrcy przyszli do stajni, a pasterze na Pałace Króla Narodzonego !" (wg Sługi Bożego Stefana Wyszyńskiego), bo Bóg jest wielkoduszny...
Jednak mieszkańcy Betlejem nie uwierzyli pasterzom i nie przyjęli dobrej nowiny, lecz żyli dalej małoduszni, ograniczeni i zamknięci na Boga... I dziś niemało jest takich ludzi jak oni... "Takich, co nie chcą słyszeć wołania aniołów albo nie dają im wiary... Takich, którzy nie widzą gwiazdy betlejemskiej albo którym się nie chce wybrać w drogę ku Tobie. Śpią dalej... Chociaż w brudzie, chociaż w błocie, chociaż w mroku" (wg ks.Mieczysława Malińskiego)... I ja mam takie same grzechy na sumieniu... I ja, jeszcze niedawno, byłam taka jak oni... Dziś więc, z najgłębszą pokorą, pragnę przeprosić Cię za swą ograniczoność...
Ty, Panie mój, nie tylko wywyższyłeś pasterzy, zrównując ich co do godności z przybyłymi królami, ale i później, także "nie miałeś oporów ażeby jeść i pić ze znanymi grzesznikami, z pogardzanymi celnikami, którzy krzywdzili lud... Ty odważyłeś się obronić nawet kobietę nierządną. Ty pozwoliłeś jej namaścić i całować swoje stopy, na oczach gospodarza i wszystkich jego gości" (wg o.Phila Bosmansa)... A ja, mój Boże... małodusznie, segregowałam ludzi...
"Zdrowy rozsądek ostrzegał mnie, bym nie robiła głupstwa i nie opowiadała się po stronie ludzi przegranych, potępionych... bo mi się nie opłacała taka deklaracja... Potępionemu - sądziłam - i tak nic nie pomogę, a sama ryzykuję wszystko. Narażam swoją karierę, stanowisko, dobre imię, cała swoją przyszłość, gdyż byłam pewna, że tego nie podarują mi. Wcześniej czy później zemszczą się, więc nie ma co stawać do walki przeciw wszystkim... Jedynym skutkiem będzie powiększenie klęski, bo to stracona pozycja... A przecież moim obowiązkiem było odezwać się... bez względu na karierę, na przyszłość, na wszystkie konsekwencje, jakie wynikłyby dla mnie z takiego wystąpienia... aby przynajmniej na mgnienie oka wyjrzała prawdziwa twarz krzywdzonego człowieka; Twoja, o Jezu, który w tych człowieku byłeś zelżony... Nie potrafiłam również znieść obok siebie wielkości...
[Ty wiesz, o Jezu, że] im większe prawdy, tym więcej jest herezji i fałszu... Im większy człowiek, tym więcej wokół niego oszustów, szalbierzy... im większa miłość, tym większa przeciw niej nienawiść... im większe poświęcenie, bezinteresowność, tym więcej plotek, oszczerstw; im większe szczęście, tym więcej bywa tragedii, rozpaczy" (wg ks.M.M.jw.)... I ja, w podobnych sytuacjach, miałam swój niecny udział... Jakże mi przykro dzisiaj nawet wspominać o tym... Proszę więc, Panie, przebacz mi to moje "niskie wyrachowanie, osłaniające pozornymi argumentami własne tchórzostwo, małoduszność, brak kośćca ideowego, brak mądrości życiowej i bojaźni Bożej... [Jakże mi wstyd]... gdyż ludzi o mężnych przekonaniach, potrafią czcić nawet szlachetni przeciwnicy" (wg Sługi Bożego S.W. jw.). I pomóż mi "nie żywić urazy, do nikogo, tylko do siebie samej, bo jeszcze wiele muszę uczyć się od Miłości, która się nieustannie potyka o przeszkody stawiane przez to moje "ja" (wg PJ do Małgorzaty jw.)...
Dopomóż mi w stosunkach z ludźmi mieć "te same dążenia, tę samą miłość, wspólnego ducha, pragnąc tylko [tego] jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniać się nawzajem za wyżej stojących od siebie" (wg Flp 2,1-4). "Pozwól mi widzieć już nie blichtr ani nie bagno, ale osoby ludzkie w trudzie zmagające się ze sobą. I niech już żadna z nich nie będzie "zła" w sercu moim, lecz zagubiona, nieszczęśliwa albo zniewolona. A wszystkie godne szacunku i troski, bo ukochane przez Ciebie" (PJ do Anny Dąmbskiej). I naucz mnie dziękować za każdego człowieka, bo zarówno zasługi jak i nasze upadki realizują się dzięki innym ludziom.
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
IV. Ofiarowanie Pana Jezusa
"Tak bardzo chciałabym sprawić Ci radość, Matko, Tobie, którą tak często przyprawia się o łzy" (Małgorzata Balhan)... Tobie, Maryjo, której duszę raz po raz miecz boleści przenika, kiedy wychodzą na jaw zamysły wielu serc (wg Łk 2,35). "Dobroć, wielkoduszność i czystość są bardzo rzadkie na tym dzisiejszym z posad wytrąconym świecie" (PJ do Małgorzaty jw.). "Nie ma wśród was "dobrych" i "świętych". Istnieją ci, co widzą słabość swoją i ludzie "ślepi" na nią, ufni w swoją moc... Ciągle przybywa tych którzy są przekonani, że należą do Boga, tymczasem już od dawna służą grzesznemu światu i temu, co się nimi posługuje" (PJ do Anny Dąmbskiej).
Proszę więc, pomóż mi zadośćuczynić Bogu za moje zakłamanie. Za małoduszność, za nieufność wobec najświętszych spraw, bo zdarza mi się nawet dzisiaj "niedowierzać Bogu i podejrzewać, że tu kryje się jakiś podstęp, nieszczerość a nawet oszustwo... że pod cieniutką warstwą lukru, zwaną miłością Bożą, czai się żelazna Boża sprawiedliwość, że On wypatruje pilnie, śledzi wnikliwie każde moje potknięcie... najdrobniejszego przewinienia nie przepuści, nie daruje, ale zemści się, co do grosza...
A przecież Jezus - Słowo Boże - po swoim zmartwychwstaniu nazywał apostołów braćmi, choć w czasie Jego Męki niemal wszyscy pouciekali... Do Piotra, który dopiero co wyparł się swego Pana, powiedział: "Paś owce Moje"... Jakże mi wstyd, bo to dowodzi, że ja nie umiem kochać... Nie umiem też przebaczać... ["Zamiast się zniżać do pokory, zniżam się do sądzenia" (wg PJ do Małgorzaty jw.), zwłaszcza, gdy widzę, że] człowiek leży u stóp...
Stoję nad nim zadbana, czysta, wyprasowana, sterylna, patrząc na niego z pozycji swojej doskonałości... On, człowiek przegrany, zniszczony, odrzucony przez społeczeństwo... A potem mijam go obojętnie, z pogardą, z lekceważeniem, z ironią i ze wstrętem... myśląc: "Jak może człowiek tak się upodlić, jak może tak nisko upaść ?". Najwyraźniej nie udało mu się w życiu. Mierzył za wysoko albo za nisko. Nie doszedł do celu. Zabłąkał się w drodze i leży... I nie przychodzi mi do głowy, że nie on sam jest odpowiedzialny za to, co się stało, gdyż za upadkiem człowieka stoją ci, którzy do tego doprowadzili; którzy swoim działaniem zapędzili go na skraj przepaści i w tę przepaść wepchnęli... że za jego upadek wielu jest odpowiedzialnych" (wg ks.Mieczysława Malińskiego). I tu wychodzi na jaw, ta moja małoduszność, która na pewno mnie oskarża w oczach Bożych. Proszę Cię zatem, złóż przed Panem moje ubolewanie. On bowiem uczył nas całkiem innej postawy.
"Jeżeli już przemieniał wodę w wino - to od razu setki litrów... Jeśli rozmnażał chleb czy ryby, to w tysiące... Nauczał, że należy przebaczać nie siedem, ale aż siedemdziesiąt siedem razy... A kiedyś oddał za nas swoją Krew - to do ostatniej kropli. Taka jest bowiem taktyka Boża i takim jest nasz Bóg ! Wszystko, cokolwiek robi, to robi po Bożemu, z Boską rozrzutnością, miarą dobrą, "utrzęsioną" (Łk 6,38)" (wg ks.Adolfa Janczaka SCJ) - wielkodusznie...
Istotnie, bardzo trudna jest "walka z naszymi skłonnościami, bo albo one nas prowadzą albo my nimi kierujemy" (św.Jan Maria Vianney). Dopiero wtedy, gdy człowiek jest "wewnętrznie zjednoczony z Synem Boga żywego, upodabnia się do Niego także zewnętrznie przez stałe zaprawianie się w cnotach, a zwłaszcza w cierpliwej odwadze, której nie sposób pokonać jawnie ani skrycie" (św.Paweł od Krzyża). Proszę Więc, Matko, pomóż mi "znaleźć najsłabsze swoje punkty i starać się je zwalczać, bo Miłosierdzie Pana interweniuje tylko wtedy, gdy się pojawia dobra wola, zdecydowana, by walczyć z całym tym złem od wewnątrz" (wg PJ do Małgorzaty jw.)...
Błagaj, by Jezus "przemienił mnie... by wydarł ze mnie wszystko, na co mnie jeszcze stać. Póki czas. Bo już mój dzień zaczyna się nachylać i moje słońce już niedługo będzie się miało ku zachodowi" (wg ks.M.M.jw.).
"Niechaj nie szukam pocieszenia,
ale bym mogła innych pocieszać.
Niechaj nie pragnę być kochana,
ale bym mogła miłować.
Albowiem w dawaniu otrzymujemy,
a przebaczając innym
Sami dostępujemy przebaczenia" (wg św.Franciszka z Asyżu).
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
V. Odnalezienie Pana Jezusa w świątyni
"Wiedziałeś, dobry Boże, iż my, ułomni ludzie, w poczuciu winy oglądamy się za kimś innym, który byłby nam bliższy, który umiałby rozumieć naszą słabość, kto by współczuł z nami, kto chciałby pośredniczyć między nami grzesznikami a Tobą, Sędzią sprawiedliwym... Wiedziałeś o tym, bo przecież sam włożyłeś to uczucie w nasze serca człowiecze, że każdy człowiek najwięcej ma zaufania do matki... Najchętniej jej zaufa, bo ona w swej czułości macierzyńskiej umie wyrozumieć słabość dziecka a nawet uniewinnić jego błędy. Dlatego dałeś nam Maryję za Matkę, aby współczuła z nami, aby zarazem pośredniczyła między nami a Tobą, Boże i aby mogła swoim potężnym orędownictwem przebłagać w naszym imieniu Twój Majestat Boży i prosić dla nas o łaski do dobrego życia" (wg ks.Franciszka Czaplińskiego).
Niestety... Wielu jest "czcicieli małodusznych, którzy z szacunku dla Pana Jezusa obawiają się zbytnio czcić Matkę Najświętszą... Czcicieli samolubnych, którzy tylko dlatego uciekają się do Niej, by wygrać jakiś proces, by ujść niebezpieczeństwa, czy też uleczyć się z jakiejś choroby albo w podobnych potrzebach. Inaczej zapomnieliby o Panience Najświętszej. To fałszywi czciciele, którzy na pewno nie są miłymi Tobie, Boże" (wg św.Ludwika Marii Grignion de Montforta)... A przecież "nie możemy oddalić się od Matki, bo nie da się należeć do Jezusa, jeśli Jej nie kochamy prawdziwie wielką miłością" (wg o.Ljubo Kurtovicia). "Należy bowiem mocno wierzyć i otwarcie wyznawać, że to samo Ciało, które zrodziła Najświętsza Dziewica, które wisiało na krzyżu, leżało w grobie, trzeciego dnia zmartwychwstało, wstąpiło do nieba na prawicę Ojca - dzisiaj prawdziwie Jezus daje apostołom, a Kościół co dzień konsekruje i rozdziela swoim wiernym" (św.Antoni z Padwy)... Należy wierzyć wielkodusznie, dając temu świadectwo.
Przebacz mi, Panie, że "Twój Duch, który przemawiał do ojców i proroków, mógł tak niewiele, tak nieskutecznie zdziałać cokolwiek we mnie ! Zbyt często bowiem bywałam i nadal bywam głucha i nie słysząc Twoich słów, a nawet kiedy słucham, to nie rozumiem Cię, bo serce moje jest jak ziarno na kamienistej drodze... Zdarzało się, że Twoje słowo zaczęło już przynosić owoce, ale ziemskie zmartwienia zaraz niszczyły je. Proszę więc, racz wybaczyć mi i zacznij we mnie działać, tak jak od początku stworzenia" (wg o.Slavko Barbaricia OFM). Pozwól mi "kochać jak Ty kochasz, przez wielkoduszność i większe zapomnienie o sobie, bo we mnie jeszcze jest bardzo wiele ludzkiego" (PJ do Małgorzaty Balhan)...
"Za mało kochałam Cię, Panie,
i nadal Cię kocham za mało,
choć jesteś światłem świata,
ziemi promienną chwałą.
Choć jesteś jak powietrze,
które mi daje życie.
Jesteś wiatrem nadziei,
co budzi mnie o świcie" (wg Marka Skwarnickiego).
Bo ja nie dostrzegałam tego. Bo ja tak długo byłam ślepa i bezkrytycznie pewna siebie, że "posługuję się "własnymi" zdolnościami, że Ty właściwie, Boże mój, nie jesteś mi potrzebny" (wg PJ do A.D. jw.). Bo we mnie była arogancja, która nie dopuszczała myśli, iż "nie posiadam nic, czego nie otrzymałabym" (wg 1Kor 4,7). Bo ja byłam niewdzięczna... "Otrzymawszy tak wiele i tak wielkich dobrodziejstw, nie mając do nich żadnego prawa ani zasługi... może nawet ich nie oczekując, niedostatecznie i z roztargnieniem zwracając na nie uwagę - w mojej wielkiej słabości zapominałam o wszystkim. I tak niewdzięczność oddala mnie od życia jako daru" (wg o.Lomurno OCD). Przeto "jeśli niewdzięczność moja [była tak wielka, że] przysłoniła słońce ożywiające i oświecające mnie... jeśli nie odpłaciłam Ci za wielkie dobrodziejstwa, to pozwól mi, o Panie, zaznać obojętności Twojej...
Jeżeli nie umiałam, jako owieczka nierozumna i prostoduszna, okazać wdzięczności i czynić to, co jest najmilsze Twoim oczom, to padam na ziemię i nazywam siebie prochem, abyś Ty, o Boże, podniósł mnie biedną i opuszczoną" (wg Czcigodnej Sługi Bożej Marii z Agredy)...
Maria z Betanii "ku zdumieniu obecnych na uczcie i oburzeniu niektórych uczniów, rozbiła flakonik i wylała Ci na głowę całą zawartość drogiego olejku (Mt 26,6-7)... Nawet nie pomyślała, żeby zostawić trochę na jutro albo dla kogoś jeszcze, czy chociażby dla siebie samej" (wg Thomasa Keatinga)... Także uboga wdowa wrzuciła do skarbony wszystko, co miała na utrzymanie (Łk 21,4) nie dopuszczając myśli: "co będzie jeść lub pić... Ona wierzyła, iż Ojciec wie, czego potrzebujemy" (wg Łk 12,29-30). Podobnie zresztą jak inna wdowa... wdowa z Sarepty Sydońskiej (1Krl 17,12-15). "Bywają bowiem rzeczy, których nie można ofiarować inaczej, jak tylko w całości. [Proszę więc, wybacz mi te wszystkie nawroty mojej małoduszności], które nie pozwalały mi zdobyć się na oddanie wszystkiego, gdyż brakowało mi odwagi, by całkowicie Tobie, Bogu swojemu zawierzyć" (wg ks.Kazimierza Pietrzyka SDB), ale czekałam na jakiś znak i teraz jest mi wstyd... Nie rozumiałam bowiem, że "doszukiwanie się natychmiastowego znaku jest małostkowe; jest zaprzeczeniem hasła: Jezu, ufam Tobie" (MB do Barbary Kloss).
Ty wiesz, o Chryste, że "nacierają na mnie pokusy marzeń i duchowego lenistwa. Marzę o zdrowiu - bez porównania lepszym, niż przypadło mi w udziale; o ciele silniejszym i pięknym; o umyśle bystrzejszym; o znacznie pełniejszym wykształceniu i o lepszej sytuacji życiowej, szerszych możliwościach i szczęśliwszym pokonywaniu trudności... Wybacz mi zatem, że nie przyjmują siebie samej taką, jaka jestem... że tak mało doceniam to, co już co posiadam, ale daj mi energię do życia, do walki, odwagę, abym umiała spojrzeć w oczy wszystkim trudnościom, jakie stawiasz w poprzek drogi mego życia, by mnie oczyścić, zahartować, rozwinąć i uszlachetnić... Pozwól mi skończyć ze snami i marzeniami, lecz stać się realistką, osobą wielkoduszną, która jest wdzięczna za każdą minutę życia, jaką Ty dajesz mi, Boże mój" (wg o.Łucjana Królikowskiego OFMConv). I proszę -
"Uczyń mnie narzędziem Twego pokoju.
Tam gdzie jest nienawiść, niechaj sieję miłość;
Tam gdzie jest prześladowanie, niechaj daję przebaczenie;
Tam gdzie jest błąd, niechaj głoszę prawdę;
Tam gdzie jest wątpliwość, niechaj utwierdzam wiarę;
Tam gdzie jest rozpacz, niechaj budzę nadzieję;
Tam gdzie jest smutek, niechaj zwiastuję radość" (św.Franciszek z Asyżu)
"Naucz mnie gardzić rzeczami ziemskimi, nie dbać o doczesne, a szukać wiecznych i w nich smakować: unikać zaszczytów, bez szkody znosić zgorszenie, w Tobie pokładać wszelką nadzieję, prócz Ciebie nie żądać niczego i nade wszystko kochać Cię gorąco" (wg Tomasza á Kempis). I starać się tak żyć, bym nigdy już przez swoje grzechy nie utraciła Cię... A gdyby, mimo wszystko, znów tak się miało stać, to proszę, pozwól, by Maryja, Pani moja, Matka najlitościwsza, pomogła mi na nowo Cię odnaleźć... i odczuć ulgę, jak Ona, kiedy po trudach znalazła Cię w tamtym pamiętnym dniu (Łk 2,46).
Ojcze nasz... 10 Zdrowaś Maryjo... Chwała Ojcu... O mój Jezu...
|
|