wróć do strony głównej


ODLITWA ZA MIASTO - Z RÓŻAŃCEM W RĘKU



„Odmawianie różańca jest dzisiaj koniecznością, bo różaniec, to dar Matki do zmieniania świata” (PJ do Małgorzaty Balhan).

reprod. z „Gościa Niedzielnego” nr 29/2010 fot.Henryk Przondziono

„Tak jak każdemu z nas Bóg przydzielił Anioła Stróża, by go strzegł – powiedziała kiedyś amerykańska charyzmatyczka Terry Bork - tak każdemu miastu i krajowi dał do ochrony anielską armię. Jeśli w jakimś mieście następuje kryzys duchowy, trzeba je wzmocnić wiarą, aby stało się twierdzą trudną do zdobycia”...

„Co można ofiarować swemu miastu, swojemu miejscu, w którym mieszkamy ? Można ofiarować mu swoją modlitwę” – napisano w niewielkim folderku zachęcającym do modlitwy za miasto... Ale zawsze bywało tak, że gdzieś tam, bez żadnej zachęty, ktoś samorzutnie, pod wpływem chwili, w której Duch Święty oświecił go, poczuł potrzebę wstawiennictwa nieraz za ludzi całkiem obcych, za Kościół, za Ojczyznę lub przynajmniej za miejsce, które modlitwy potrzebuje. I tak, „pierwszą sformalizowaną modlitwę za miasto wypowiedział u nas prawdopodobnie o.Józef Kozłowski. Przyjechał i zobaczył ogromną kolejkę ludzi, którzy okrążali kościół i szli do salek na spotkanie z bioenergoterapeutą Harrisem. Ojciec Józef wyszeptał: "Jezu, proszę Cię, by tu było inaczej. Proszę, by ludzie ustawiali się w kolejce do kościoła". I zaczęli ustawiać się po latach” (Marcin Jakimowicz)...

Zawsze, choć nie za często, to tu, to tam, Bóg lubi stawiać na pokręconych drogach świata - jakichś charyzmatyków, stąd charyzmatycy są wśród nas. Co prawda, nie jest ich zbyt wielu, ale, na szczęście, są... !

„Otwarci na działanie Ducha Świętego, każde, nawet zwykłe zdarzenie, interpretują w kategoriach Bożego Planu” (wg Magdaleny Hodak). Obdarzeni poczuciem wielkiej odpowiedzialności wobec Boga i ludzi, pełni empatii, która pozwala im zagłębiać się w najżywotniejsze, w najbardziej czułe, najbardziej ludzkie sprawy. Do takich ludzi, niewątpliwie można zaliczyć pewną łodziankę z łódzkiej Odnowy w Duchu Świętym., która będąc na rekolekcjach ignacjańskich w Wolborzu, „wpadła na pomysł modlitewnego patrolowania ulic [łódzkich]. A raczej, "doświadczyła daru rozeznania" – jak sama uściśliła” (wg Magdaleny Hodak)... Świadomość tego, tak głęboko zapadła w jej umysł i serce, że postanowiła niezwłocznie przekonsultować ją z kapłanem, po czym, zyskując aprobatę, podjęła swoje dzieło, poczynając od przedstawienia go swoim przyjaciołom. A ów ksiądz – Marcin Gryz, jezuita - stał się duchowym opiekunem tej inicjatywy. I tak się rozpoczęła walka duchowa o miasto...

Był rok 2004... „Modlitewne patrole wyruszyły na ulice Łodzi na początku lutego i szybko – jako łódzka specjalność – stały się słynne w całej Polsce” (M.H.)

„Na początku zapisały się... trzy osoby – wspomina Elżbieta Pozorska, inicjatorka tych modlitewnych spacerów. Ale pomyśleliśmy sobie: «Jezus mówiąc "gdzie dwóch lub trzech...", nie podawał liczby w tysiącach«. Po trzech tygodniach było nas 12” (wg M.J.). A potem, grupa z każdym miesiącem zaczęła się rozrastać, co mogło być dowodem na to, że i sam Bóg zaakceptował tę formę wstawiennictwa; że ją obdarzył mocą swego błogosławieństwa... Zainteresowanie modlitewną inicjatywą przekroczyło ich najśmielsze oczekiwania, gdyż po czterech latach było już niemal siedemdziesiąt osób oddanych sprawie... „Sami nie wiemy, jak to się stało, że ta niewielka grupka tak bardzo się rozrosła. Na pewno była to potrzeba serca wielu osób, by modlić się za Łódź. Wierzymy, że to było działanie Ducha Świętego, by jak najwięcej osób włączyło się w modlitwę” – wyznała, gdy już grupa dość mocno okrzepła w tych działaniach...

Kiedy stan grupy wyrażał się liczbą 36 chętnych - obok Elżbiety, która była specjalistką od dróg i mostów, działała także „Magda, doktorantka z Uniwersytetu Medycznego, Katarzyna, nauczycielka francuskiego w łódzkiej podstawówce” (M.H.) i kilku innych nauczycieli... Nadto, „Marzena, plastyczka z pasją pisząca ikony, Krzysztof, wiolonczelista pracujący w Teatrze Muzycznym, a obok nich łódzcy „studenci i pracownicy naukowi oraz prawnik, logopeda, geograf w trakcie habilitacji... słowem, ludzie różnych profesji i z różnych dzielnic miasta, ale z tym samym nastawieniem poczucia odpowiedzialności za los swojego miejsca na ziemi i konieczności orędownictwa za wszystkich i za wszystko...

W imię tej odpowiedzialności, każdy z wolontariuszy w zaciszu swego domu, już od początku i aż do dzisiaj codziennie odmawia jeden dziesiątek różańca, wznosząc ku Bogu modły w intencji swego miasta. Poza tym, jeden raz w miesiącu, każdy wychodzi na swój patrol wędrując przez ulice miasta, by modlić się w konkretnym miejscu, jakie tym razem mu przypadło. Bo nim rozejdą się po mieście, najpierw ustala się grafik z intencjami, ze składem osobowym oraz z miejscami modlitw, a potem, kiedy każdy otrzyma już swój „przydział”, łączy się w parę tworząc dwójkowy „patrol modlitewny”, który wyrusza w miasto...

„Przed modlitwą patrolową wszyscy gromadzą się w kaplicy. Ojciec Remigiusz Recław, obecny opiekun grupy, prosi Jezusa, by Jego Krew obmyła wszystkich wolontariuszy, aby chroniła ich, po czym rozsyła sprzed ołtarza z błogosławieństwem Bożym na modlitewny spacer. Oni zaś wspólnie i nawzajem, powierzają się Bogu, prosząc, ażeby Krew Chrystusa spoczęła na nich i na wszystkich ich najbliższych. W tej modlitwie powierzają swoje rodziny, miejsca pracy i wszystko, co każdego z nich po ludzku określa i do nich należy. Przyzywają Ducha Świętego prosząc o jedność w ich modlitwie, o światło i o prowadzenie, aby każde wypowiedziane słowo było na chwałę Tego, do którego zanoszą wszystkie swoje prośby” (wg folderka). A kiedy już ruszają w miasto, by przez godzinę móc omadlać wylosowane miejsca, w kościele pozostaje grupa, która się modli "osłonowo", by ci, co wyszli w miasto mogli czuć się bezpiecznie. By rozsiewali dookoła swoje zdrowaśki różańcowe, wezwania skierowane w niebo poprzez Koronkę do Miłosierdzia Bożego, akty strzeliste i... by mogli błogosławić... bez końca błogosławić...

„Modlitwa różańcowa jest modlitwą człowieka za człowieka; jest modlitwą ludzkiej solidarności, modlitwą wspólną odkupionych, która odbija w sobie ducha i intencje pierwszej z odkupionych Maryi, Matki i obrazu Kościoła; jest modlitwą za wszystkich ludzi świata i historii, żywych i umarłych, powołanych do tworzenia wraz z nimi Ciała Chrystusa i do stania się wraz z Nim współdziedzicami chwały Ojca” (św.Jan Paweł II).

Za kogo modlą się ? I za co...? – Za wszystkich i za wszystko...

Rozchodząc się po ulicach, powierzają Bogu te miejsca, które najbardziej są związane z ich ukochanym miastem: Urząd Miasta, Kurię Biskupią i wszystkie miejsca pracy na całym jego obszarze... „Chodząc po korytarzach Urzędu udają, że czytają jakieś rozporządzenia, a tak naprawdę - odmawiają dziesiątkę różańca”(wg M.J.)... Dalej - Kościół łódzki, parafie, wszystkie wyższe uczelnie w mieście, wszystkie szkoły i domy dziecka, i żłobki, i przedszkola. Mają poczucie, że „ta modlitwa stała się dla nich jakby pewnym rodzajem troski za powierzone miejsce”. Otaczają modlitwą wszystkie łódzkie szpitale, hospicja oraz pogotowie ratunkowe. Modlą się za łódzkie gazety i wszelkie inne urzędy w mieście; za policję i za więzienia, za cały wymiar sprawiedliwości... Za miejsca wypoczynku, za stadiony piłkarskie, a nawet za derby łódzkie... Za wszystkie łódzkie dyskoteki, zwłaszcza za tę, gdzie miało dojść do handlu narkotykami... Za sklepy, za supermarkety; za MPK, aby nikomu nie stała się krzywda z racji powtarzających się awarii taboru... W modlitwie powierzają Bogu ubogie podwórka za fasadami pięknych kamienic, niektóre ulice oraz dzielnice miasta. Nie omijają nawet agencji towarzyskich a także budek z piwem. Lecz przede wszystkim modlą się za mieszkańców swojego miasta...

Idąc, starają się pozostać w cieniu swojej własnej modlitwy, by mogli być dla innych niezauważalnymi. Ale niektórzy spacerują modląc się wprost, otwarcie, z różańcem w ręku - bez oporów trzymanym na widoku... Niektórzy, mając ufność w Najświętszej Maryi Pannie, twierdzą, że odmawiając różaniec „spacerują po ulicach Łodzi pod rękę z Matką Bożą, nieustannie z Nią rozmawiając. Ona osłania, przytula ich, zakrywa swoim płaszczem. "Naprawdę tego doświadczamy" – mówiła jedna z patrolujących. "Odmawiając różaniec, czuję się bezpiecznie, ukryta pod płaszczem Maryi !”...


reprod. z książki „Pełna łaski” fot.G.Mytyk-Krzyżak - patrz bibliografia

Według ustaleń, zawsze jedna grupa modli się za rządzących: za prezydenta miasta, za radnych, wojewodów. Bo „można wstawiać się za tymi, którzy coś robią dobrze, aby to "dobrze" starali się wykonać jeszcze lepiej” (wg M.H.)... Inna grupa zanosi modły za arcybiskupa, za biskupów, a także za ich współpracowników. A jeszcze inna za jezuitów, za pozostałe zakony w mieście i za wszystkich kapłanów... Kolejne grupy modlą się za pracodawców i pracowników, za bezrobotnych i bezdomnych, za służbę zdrowia oraz za wszystkie służby miejskie; za kierowców, za prawników i za nauczycieli... za wszystkich twórców i artystów; za wszystkie łódzkie rodziny, zwłaszcza za te, co są rozbite; za wszystkie łódzkie dzieci, a przede wszystkim za sieroty z domów dziecka... Za wszystkich chorych, za pacjentów z domów opieki i hospicjów, za wolontariat, za narkomanów i za alkoholików. Za wszystkich łodzian o wiarę dla nich... Lista intencji jest bardzo długa i ciągle się rozrasta...

Otaczają modlitwą przemęczone kasjerki, a także kupujących, zwłaszcza w supermarketach, „by nie ogarnął ich duch konsumpcjonizmu” (M.H.). „Na cmentarzu żydowskim proszą Boga za wszystkich, którzy tam spoczywają” (wg M.J.), by niezależnie od wyznania czy od narodowości, wszyscy pod łódzkim niebem byli dla siebie braćmi . Modlą się za zmęczonych i zabieganych ludzi spotkanych na ulicach, prosząc o wszelkie dobro dla nich i o Boże błogosławieństwo, aby mogli żyć godnie. Kiedy więc „idą patrząc w twarze cierpiących, bezrobotnych czy zagubionych, błagają Boga: "Dla Jego bolesnej Męki miej miłosierdzie dla nich !". Wierzą bowiem, że niemożliwe, by tego nie usłyszał”(wg M.J.). W kontekście słów Jezusa: "Proście, a będzie wam dane", wierzą w to, że modlitwą z mocą Ducha Świętego, są w stanie zburzyć każde zło, które się czai w mieście” (folder). A o to przecież chodzi...

„Wierzą, że skoro Jezus powiedział, że On "zawsze jest tam, gdzie dwóch lub trzech spotyka się w Jego Imię" - to przechadza się razem z nami po korytarzach przemierzanych regularnie przez studentów i pracowników uczelni... że On porusza serca tych, do których Go zapraszają” (wg folderu). Oni zaś „w swej modlitwie starają się, by przede wszystkim móc wielbić Boga, gdyż ta modlitwa jest Mu szczególnie miła” (wg M.J.).

„Nikt tego nie widzi, że maszerując w czasie patrolu, uwielbiają Pana w życiu spotykanych osób, że błogosławią Go w mijanych przechodniach i w swoich miejscach pracy; „we wszystkich sytuacjach związanych z miejscami, za które modlą się, pragnąc modlitwę patrolową uczynić pełną uwielbienia i dziękczynienia nawet w trudnych okolicznościach czy w osobach związanych z omadlaną intencją” (wg folderu)... Członkinie patrolu chodząc po korytarzu szkolnym „powierzają Bogu szkolne problemy zarówno uczniów jak i nauczycieli, prosząc o wszelkie potrzebne łaski na dany czas. Nieraz, gdy spacerują we dwie, „uczniowie myślą, że spacerując plotkują. A one błogosławią”, gdyż wiedzą, że błogosławieństwo, to jest naprawdę bardzo pokorna forma modlitwy”... „Idziesz ulicą, widzisz jakiegoś pijanego człowieka i z góry błogosławisz Jezusa za jego życie, nie widząc żadnych owoców swojej modlitwy” – wyznaje jeden z księży należących do grupy. „Uwielbiasz Boga w tym, czego inni nie widzą” (wg M.J.)...

Błogosławią wszystko i wszystkich, tak, że łatwiej byłoby powiedzieć czego nie błogosławią. Lecz błogosławią cicho, bez żadnych transparentów. bo to On działa, a nie oni... „Ludzie zaś pragną błogosławieństwa. Ludzie czekają na nie” (ks.Marcin Modrzyński)...

A Bóg wciąż działa: w całym świecie, pod każdą szerokością, niezależnie od siebie. A Bóg wciąż wdraża swe własne plany wykorzystując charyzmatyków na całej kuli ziemskiej... Terry Bork, która swoją posługę rozpoczęła od modlitw w Białym Domu za poszczególne stany swego własnego kraju, wkrótce tę formę wstawiennictwa poniosła w cały świat, gdzie niezależnie od łódzkich patroli modlitewnych, uczyła innych, jak wstawiać się za miastami (wg M.H.). Jako członkiem krajowej organizacji przygotowującej Narodowy Dzień Modlitwy w USA, zaczęła głosić na cały glob idee modlitewne „za...”: za państwa, miasta, za rodziny; za miejsca, w których się przebywa i w których się pracuje... Opowiadała wszystkim, jak w pierwszy czwartek maja Amerykanie – od Meksyku po Kanadę, od Pacyfiku po Atlantyk – rozpoczynają szturm do nieba, prosząc o błogosławieństwo dla państwa, dla miast oraz dla swoich rodzin... Ludzie słuchali tego i zaczęli przemyśliwać...

„Twoje zawierzenie, mała deklaracja wiary, może ocalić olbrzymie miasto" – opowiadał w Warszawie kolejny charyzmatyk, ojciec Antonio Cadeddu, pracujący w slumsach wielkiego São Paolo” (M.J.). Ludzie zaczęli się zastanawiać, co też i oni mogliby zrobić dla Boga i dla świata...

W innym znów miejscu, młody polski pretendent do kapłaństwa, podczas wieczornej swej modlitwy usłyszał pewien przekaz wewnętrzny kierujący do niego słowa: "Idź w miasto, weź różaniec i błogosław napotkanych ludzi"... To, co odebrał, wydało mu się zwykłą niedorzecznością, toteż pozostał w domu, lecz następnego ranka usłyszał w Ewangelii: "Piotrze, wypłyń na głębię"... I tak – jak wyznał po pewnym czasie - Bóg dopadł go przez słowo. Wypłynął więc, to znaczy najpierw wyruszył na ulice Słupcy, a potem także na ulice innych miast Wielkopolski... Dziś, kiedy zdobył już pokaźne doświadczenie, wie, jak niezwykle ważną posługę podejmuje. Gdy tylko może, rusza na wieczorny spacer po osiedlach, a idąc – modli się... I zawsze, kiedy trafia na jakieś nowe miejsce, ma jedną prośbę do Jezusa: "Pokaż mi, po co mnie tutaj przyprowadziłeś. Zechciej ukazać mi pragnienie Twego Serca wobec tych wszystkich ludzi" (wg M.J.)...

Trudno powiedzieć, co konkretnie mogło się zmienić w sercach ludzi, ale modlący się nie szukają efektów. Szukają Jezusa i Jego chcą zapraszać do swoich środowisk życia. Wystarcza im, że ta modlitwa pomaga lepiej służyć ludziom, których spotykają na co dzień; że sami dzięki niej wzrastają duchowo i że stopniowo doskonalą się wewnętrznie. „Robią to po to, aby szerzyć wśród ludzi Miłosierdzie Boże, duchowość najbardziej przyciągającą dziś do Kościoła – jak wyznał opiekun grupy ojciec Remigiusz Recław” (M.J.)...

„Owoce ich modlitwy najczęściej są ukryte, ale nie to jest najważniejsze. Oni są zdanie, że ważne jest, aby modlić się z wiarą, że Bóg żadnego wołania nie pozostawia bez odpowiedzi. Ważne jest, aby ufnie i wiernie trwać w modlitwie” (wg folderu). A to, że jednak są owoce ich modlitwy, o tym mogli już nieraz przekonać się naocznie: „Ktoś prosił, by modlitwą otoczyć pewną szkołę, bo źle się działo w niej. I oto, w dosyć krótkim czasie od podjęciu modlitwy - zmieniła się dyrekcja... Innym razem, modlitwę skierowano w intencji, aby nie doszła do skutku planowana parada Techno. I nie odbyła się. Oficjalny powód ? Organizatorzy nie znaleźli pieniędzy... Potem znów, dwoje modlących się, ujrzało w parku jakąś parę, która potwornie się kłóciła. Intencja nasunęła się sama. Zaczęli szturm do nieba. I w chwilę potem, na ich oczach, ci ludzie pogodzili się, przepraszając nawzajem... A kiedy jeden z chłopaków zaczął im opowiadać nam o tym, co widywał na pewnej pobliskiej dyskotece, włos jeżył się na głowie. Narkotyki, zniewolenia, agresja. Sporo ludzi zaczęło się za nią modlić. I co ? Nie chodzi nawet o to, że tę dyskotekę zamknięto, lecz rozebrano ten budynek” (wg M.J.) – no i skończyło się...

„Błogosławieństwo się rozlewa. To działa w obie strony. Jedna z kobiet (43 lata) wylosowała modlitwę za miasteczko studenckie. "Dlaczego ja ? – pytała. Nie mam nawet matury". Modliła się za akademiki tak intensywnie, że niebawem zrobiła maturę i poszła na studia, które już ukończyła... „W naszej wspólnocie było sporo ludzi bezrobotnych – wspominała Elżbieta. Dziś wszyscy mają pracę. Czy to owoc tego, że błogosławiliśmy urząd miasta ? Nie wiem – odrzekła wybuchając dźwięcznym śmiechem” (wg M.J.)...

Gdy w kwietniu 2006 roku przyjechała do Polski ta sama Terry Bork, poprowadziła dla grupy sesję warsztatową poświęconą modlitwie za miasto. „Było to bardzo ważne i cenne doświadczenie, bo chociaż nasza grupka istniała już od dwóch lat – wspomina Ela Pozorska - po tych warsztatach jakbyśmy dostali nowego ducha ! Przez trzy dni Terry uczyła nas, jak mamy kontynuować naszą modlitwę za miasta. Uwrażliwiła nas też na to, byśmy umieli dzielić się tym, co już osiągnęliśmy, z innymi wstawiennikami. Poleciła nam więc jeździć na zaproszenia grup z innych miast, byśmy propagowali ideę modlitwy za miasto w nowych środowiskach... Odtąd staramy się być wierni tym wskazówkom”...

Zaczęły się wyjazdy do grupek już istniejących lub do tych, które dopiero powstają. I tak, ta wielce szlachetna „pasja zaczęła się rozszerzać na wielu innych ludzi, mobilizować ich do tego, aby czynili dobro. Do ludzi zaczęło docierać, że każde z nas ponosi własną odpowiedzialność za dokładanie cegiełek do budowy dobra” (wg M.H.); że Pan Bóg czeka na konkretne deklaracje... że modlitwa za miasta jest szczególnym rodzajem modlitwy wstawienniczej, do której także oni są przez Boga zaproszeni. Swoją modlitwą mogą bowiem nawet w tych miejscach, w których widać panoszące się zło, przygotować drogę dla Pana. Bo ona jest jak oręż, który im daje Pan, aby walczyć o lepsze jutro dla swego miasta, dla środowiska, w myśl tego, co powiedział kiedyś prorok Jeremiasz, a co głosiła także Terry, kiedy gościła w Łodzi: „Starajcie się o pomyślność kraju, do którego was zesłałem. Módlcie się do Pana za niego, bo od jego pomyślności zależy wasza pomyślność” (Jr 29,7)...

I tak zaczęły tworzyć się podobne grupy w innych miastach. Nowe patrole z różańcem w ręku, ruszyły na ulice Piotrkowa, Zgierza, Lublina i Torunia; na ulice Koluszek i Tomaszowa Mazowieckiego... na ulice Katowic, gdzie do modlitwy zgłosili się przedstawiciele różnych Kościołów chrześcijańskich, aby osłaniać i uzdrawiać swoje kochane miasto... Ludzie przestali się obawiać chodzenia z modlitwą na ustach po miejskich placach i ulicach, pomni na słowa charyzmatyczki, które im dodawały ducha: „Nie bójcie się spacerować. Idąc z Jezusem Chrystusem, jesteśmy silni jak armia wojowników”, więc czego tu się bać ?... A łódzka grupa inicjatywna ? Cieszy się z każdej miejscowości, której mieszkańcy w imię Boże podjęli się tego zadania, wierząc, że Pan będzie wspierał ich w tej modlitwie. Wierząc, że dzięki temu Jego Królestwo będzie wzrastało i że stopniowo będzie zmieniało cały kraj...

„Dajcie mi armię, która odmawia różaniec, a dokonam podboju świata” - przed wielu laty apelował do wiernych święty Pius X. I może tak się stanie, jeżeli większość to zrozumie, jeśli zawierzy Panu. „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” (Łk 1,37)...


reprod. z „Gościa Niedzielnego” nr 29/2010 fot.Henryk Przondziono

W kilka lat później, znowu Łódź stała się kolebką nowej inicjatywy. Otóż, już od pewnego czasu, każdego roku w dniu 28 września, w rocznicę beatyfikacji bł. ks. Michała Sopoćki, spowiednika św. Faustyny - mieszkańcy miasta gromadzą się na rogach wszystkich większych ulic, aby w Godzinie Miłosierdzia (15.00) z różańcami w rękach wspólnie odmówić koronkę właśnie do Bożego Miłosierdzia, w intencji swego miasta. Koronkę tę, jak zapisała w swoim Dzienniczku patronka Łodzi, podyktował jej podczas widzenia sam Pan nasz, Jezus Chrystus.

Gdy w 2008 roku na 111 skrzyżowaniach miasta ludzie odmawiali wspólnie Koronkę, wielu przechodniów przecierało swe oczy ze zdumienia. „Reakcje były przeróżne, ale na jednym skrzyżowaniu w modlitwę się włączyło aż 70 osób” – wspomina ojciec Remigiusz Recław... W ten sposób – mówił dalej - „chcieliśmy obudzić miasto, przygotować grunt, zrobić ferment... Nie zostawialiśmy ludzi samych sobie, odsyłaliśmy ich na Mszę o uzdrowienie, do wspólnot” (wg M.J.). W taki to sposób Kościół łódzki znów wyszedł do mieszkańców miasta z nową inicjatywą, by otworzyć ich na wiarę...

Odtąd i ta uliczna koronka staje się coraz bardziej znaną akcją modlitewną, bo już od kilku lat i w innych miastach Polski tego samego dnia, o tej samej godzinie - wierni gromadzą się w dobrze widocznych miejscach, aby odmówić ją... Ale nie tylko w naszym kraju pomysł ten spotkał się z uznaniem, bo według stanu sprzed dwóch lat - miasta – już z sześciu państw na świecie, w tym: Stanów Zjednoczonych, Białorusi i Konga, zapowiedziały włączenie się do wymyślonej w Łodzi ulicznej akcji modlitewnej.

„Bóg potrzebuje chrześcijan, aby wyszli poza krąg swoich czterech ścian i własnych spraw i zrobili użytek ze swojej wiary oraz charyzmatycznego obdarowania” – powiedziała Ela Pozorska, inicjatorka łódzkich patroli modlitewnych – i... na pewno ma rację....

Opracowano na podstawie artykułów:

„Spacerologia” Marcin Jakimowicz „Gość Niedzielny” nr 29 z 25 lipca 2010 r.

„Anielskie hufce w obronie Łodzi” Magdalena Hodak „Dziennik Łódzki” Panorama z 22-23 kwietnia 2006 r.

folderka „Modlitwa za miasto” łódzkiej wspólnoty „Mocni w Duchu”

a także stron internetowych:

http://wspolnota.mocniwduchu.pl/poslugi/modlitwa-za-miasto

http://www.odnowa.jezuici.pl/szum/ewangelizacja-mainmenu-56/formy-zorganizowane-mainmenu-48/336-modlitwa-za-miasta

lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/23169,modlitwa-za-miasto-na-111-skrzyzowaniach,id,t.html



MODLITWA RÓŻAŃCOWA ZA CAŁĄ GMINĘ

Przez 54 tygodnie parafianie z parafii pw. Wniebowzięcia NMP z Kobióra, gromadzili się w każdy poniedziałek miesiąca po wieczornej Mszy świętej, gdzie pod przewodnictwem swego proboszcza ks.kan.Damiana Suszki odmawiali i rozważali trzy części Różańca świętego w ramach nowenny Pompejańskiej, zwanej „nowenną nie do odparcia”.

W marcu zakończyli tę nowennę, nie tylko parafialną, ale - można tak powiedzieć - nowennę całej gminy, gdyż w Różańcu wzięli udział przedstawiciele samorządu, służby zdrowia, różnych instytucji i zakładów pracy, stowarzyszeń i organizacji, mieszkańcy poszczególnych dzielnic oraz ulic... Niesamowite okazało się to - jak opowiadają niektórzy - że nagle można było tak poukładać swoje obowiązki, aby zdążyć na nowennę, a także poprzedzającą ją Mszę świętą; że można było przyjść na nią całą rodziną, w grupie znajomych czy przyjaciół. Nowenna Pompejańska stała się także tematem rozmów podejmowanych w miejscach pracy i przy rodzinnym stole, co w efekcie doprowadziło do dzielenia się doświadczeniem wiary. Owoce zawierzenia Maryi są już widoczne” (wg Anny i Marka, zelatorów ADŚ z parafii pw. Wniebowzięcia NMP z Kobióra „Królowa Różańca Świętego” nr 1/2015 – tam znajdziesz całość).


reprod. z „Gościa Niedzielnego” nr 29/2010 fot.Henryk Przondziono

„Wojsko uszykowane do boju – to wielu jednakowych żołnierzy i takim wojskiem jest różaniec, który się składa z wielu jednakowych modlitw. Ten oręż będzie porażał naszych wrogów i ten oręż będzie zapewniał nam bezpieczeństwo” (MB do Barbary Kloss).

wróć do strony głównej