|
„Nam się czasem wydaje, że dla Boga trzeba robić nie wiadomo co. A czasem wystarczy bardzo mało, takie prawie nic. Może dla Pana Boga jedna dziesiątka Różańca znaczy więcej niż długie czuwania w kościele ?” (ks.Jan Kwiatkowski).
DUCHOWA ADOPCJA RÓŻAŃCOWA DZIECKA POCZĘTEGO
Inicjatywa Duchowej Adopcji Dziecka Poczętego, którą podjęła Błękitna Armia Matki Bożej Fatimskiej. powstała po objawieniach w Fatimie, jako odpowiedź na wezwanie Matki Bożej do modlitwy różańcowej, pokuty i zadośćuczynienia za grzechy, które najbardziej ranią Jej Niepokalane Serce. Informacje na temat tej inicjatywy przeniknęły do Polski za pośrednictwem artykułu Pawła Milcarka, zamieszczonego w "Rycerzu Niepokalanej" ze stycznia 1987 roku. Po tym artykule przy kościele Ojców Paulinów w Warszawie, niemal natychmiast powstał pierwszy ośrodek Duchowej Adopcji w postaci grupy pod nazwą Straż Pokoleń. I już 2 lutego 1987 roku dokonano tam pierwszej Duchowej Adopcji dziecka poczętego. W niedługim czasie ruch obrony życia dziecka poczętego poprzez Duchową Adopcję rozprzestrzenił się na cały kraj i poza jego granice.
W 1992 roku, po ustanowieniu przez Jana Pawła II dnia 25 marca – „Dniem Świętości Życia”, ruch ochrony życia dziecka poczętego znajdując swe oparcie na podłożu świętości życia i aprobatę Głowy Kościoła, nabrał szczególnych wymiarów, a ów dzień stał się szczególną okazją dla wielu do podjęcia Duchowej Adopcji. Na początku 1994 roku powołano do życia ogólnopolski Ruch Krzewienia Duchowej Adopcji, pod patronatem Przeora Jasnej Góry, a 25 i 26 marca tegoż roku, w Częstochowie na Jasnej Górze odbyła się promocja Duchowej Adopcji i pierwsze przyrzeczenia przed Cudownym Obrazem Matki Bożej Królowej Polski.
Ważną rolę odegrały tutaj, powstające w tym czasie w wielu regionach kraju, media katolickie, a zwłaszcza toruńskie „Radio Maryja”, które stopniowo obejmowało swoim zasięgiem całą Polskę, a dzięki nadajnikowi satelitarnemu zaczęło docierać niemal na cały świat. W nim bowiem niejednokrotnie nagłaśniano tę sprawę, a także na drodze medialnej przeprowadzono ogólnopolski akt Duchowej Adopcji pośród słuchaczy tego radia.
Pełna poprawna nazwa tego ruchu obrony życia brzmi: "Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego Zagrożonego Zagładą". Nie jest to więc adopcja prawna dziecka po urodzeniu, pozbawionego opieki rodzicielskiej, adopcja do rodziny zastępczej, ale adopcja duchowa dziecka poczętego, zagrożonego zabiciem w łonie matki. Wyrażana jest osobistą modlitwą danej osoby o ocalenie życia dziecka wybranego dla niej przez Boga Dawcę Życia.
Modlitwa ta musi być zanoszona do Boga przez dziewięć miesięcy, czyli mniej więcej przez tyle czasu, ile trwa okres wzrostu dziecka w łonie matki. Osoby, pragnące zaangażować się w ratowanie życia, uroczyście przyrzekają, że codziennie, w ciągu 9 miesięcy, w intencji dziecka nienarodzonego, któremu grozi aborcja, będą odmawiać jeden dziesiątek różańca (Ojcze nasz, 10 Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu), rozważając po jednej tajemnicy z części radosnej, bolesnej lub chwalebnej.
Dzisiaj, kiedy ludzka wiedza oraz zdobycze technik medycznych posunęły się tak daleko, że człowiek ośmielił się zuchwale ingerować w powstawanie życia, duchową adopcję można podejmować także za ludzkie zarodki, czyli za dzieci poczęte, które są brutalnie zabijane podczas dokonywania zabiegów sztucznego zapłodnienia metodą in vitro.
Wypowiadając słowa modlitwy za dziecko, poleca się Bogu także jego rodziców, prosząc o zmianę ich nastawienia do tej maleńkiej osoby ludzkiej, która żyje już pod sercem matki, o poprawne ukształtowanie ich psychiki, by zrozumieli, że rodzina jest niezastąpioną wspólnotą, ale spełni swą rolę tylko wtedy, gdy będzie zbudowana na wzajemnej miłości, zwłaszcza do ich własnego dziecka tak bardzo bezbronnego.
Do modlitwy można dołączyć dowolnie wybrane dobre postanowienia takie, jak np. przystępowanie do częstej spowiedzi i Komunii świętej, włączenie się do adoracji Najświętszego Sakramentu, czytanie Pisma Świętego, praktykowanie postu o chlebie i wodzie, podjęcie walki z nałogami, zaangażowanie się do pomocy osobom potrzebującym, podejmowanie dodatkowych modlitw, takich jak litanie, nowenny czy koronki... Należy jednak mieć na uwadze to, że podejmowane postanowienia, choć nie są obowiązkowe, to jednak muszą być traktowane poważnie; muszą być realne, nie wykraczające poza możliwości wywiązania się z nich.
Naszą pewność, że Bóg wysłucha tej modlitwy opieramy na wierze we Wszechmoc i nieograniczone Miłosierdzie Boże. Bóg jest bowiem dawcą życia i Jego Wolą jest, by każde poczęte dziecko żyło i było otoczone miłością rodziców.
Osoba, która podejmuje Duchową Adopcję, spełnia zaszczytny akt ofiary, może więc ją podejmować każdy: osoby świeckie, konsekrowane, mężczyźni, kobiety, osoby żyjące w związkach niesakramentalnych, podobnie jak i osoby rozwiedzione; osoby chore, niepełnosprawne, a także ludzie sędziwi – słowem – ludzie w każdym wieku. Jedynie dzieci mogą włączać się do niej pod opieką rodziców.
Bardzo ważne jest, by Duchową Adopcję podejmowali zwłaszcza ludzie młodzi — uczniowie, studenci, młode małżeństwa. Oni są bowiem, lub wkrótce będą, potencjalnymi "współtwórcami" ludzkiej populacji. Jeśli więc oni podejmą ofiarę modlitwy o ocalenie od zagłady jednego nieznanego im dziecka, to nie dopuszczą nigdy do śmierci własnego poczętego dziecka... Nadto szczególnie wskazane jest, aby podejmowali ją pracownicy położnictwa, osoby, które popełniły aborcję, które do aborcji namawiały lub przymuszały do niej; a także potencjalni i praktykujący animatorzy Duchowej Adopcji, członkowie ruchów przyparafialnych oraz poradni przedmałżeńskich i rodzinnych; osoby niezdecydowane i wątpiące. Ale i ludzie gorliwej wiary, ludzie szlachetni, którym leży na sercu dobro każdej osoby, którzy choć nie znają płci, nie znają imienia ani narodowości adoptowanego dziecka; choć nigdy nie zobaczą go, nie przytulą, nie przygarną do serca, to jednak bronią jego życia...
Wydawnictwo Diecezjalne Sandomierz wydało bardzo przydatne do tej modlitwy "Rozważania różańcowe dla uczestników Duchowej Adopcji" opracowane przez Wojciecha Jaronia.
"Zauważyłem, że jest coś szczególnego w propozycji duchowej adopcji dziecka poczętego. Przecież to ja mogę uratować ludzkie życie. Dlatego też przez ostatnie cztery lata podejmuję ją systematycznie, tak że ten dziesiątek różańca codziennie odmawiam" (Michał http://www.rozaniec.dominikanie.pl/021.html#top).
Wieloletnia praktyka kontynuowania tego ruchu pozwala dostrzec wiele wspaniałych owoców, począwszy od uratowania życia dzieci zagrożonych aborcją, których liczbę zna tylko Bóg. Poza tym Duchowa Adopcja skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne, spowodowane grzechem aborcji u osób, które popełniły ten grzech, lub w jakikolwiek sposób w nim uczestniczyły; u osób, które mają jakiś związek z zapłodnieniem "in vitro". Przywraca bowiem równowagę ducha i usuwa udrękę sumienia wskutek syndromu postaborcyjnego. Nadto pozwała matkom odzyskać wiarę w Boże Miłosierdzie, przynosząc pokój ich sercom.
Jako bardzo konkretny, bezinteresowny i osobisty dar modlitwy, ofiary i postu, pomaga zwłaszcza ludziom młodym kształtować charakter, walczyć z egoizmem, odkrywać radość odpowiedzialnego rodzicielstwa, uzdalniając do postrzegania miłości i seksu oczyma Boga... Duchowa Adopcja umacnia ludzi w zdrowych zasadach moralnych, buduje w rodzinie poczucie więzi, wzajemnej miłości, bezpieczeństwa i solidarności, a niezakłócony rozwój prokreacji jest gwarancją bezpiecznej egzystencji narodu.
Ucząc systematycznej modlitwy i pozytywnego działania, pogłębia kontakt z Bogiem. Pomaga odkrywać głęboki sens zaniedbanych praktyk ascetycznych. Może się stać czynnikiem odrodzenia wspólnej modlitwy i miłości w rodzinach.
„W każdym dziecku jest ukryte marzenie Boga” (Kahlil Gibran)
Źródła: http://www.duchowaadopcja.com.pl/
http://www.warszawa.paulini.pl/index.php/Duchowa_Adopcja
http://katolickapolonia.com/Duchowa-Adopcja.htm
http://dadp.niepokalanow.pl/
http://duchowaadopcjadziecka.wordpress.com/modlitwy/modlitwy-za-dzieci-zagrozone-aborcja/
http://www.oaza.pl/cdz/duchowa-adopcja
Na tych stronach można znaleźć wszechstronne kompendium wiedzy na ten temat.
A oto chyba najbardziej niesamowite świadectwo owoców, jakie przyniosły duchowe adopcje dzieci poczętych:
KRUCJATA MODLITWY W OBRONIE ŻYCIA POCZĘTEGO DZIECKA
Cele i warunki modlitwy:
W duchu wdzięczności za ogrom łask udzielonych dziełu obrony życia człowieka, ufni we Wszechmoc Trójjedynego Boga i przemożne Wstawiennictwo Matki Bożej proponujemy wspólną modlitwę w następujących intencjach:
przebłagalnej: za grzechy przeciw życiu człowieka popełnione w naszej Ojczyźnie,
dziękczynnej: za wielkie dobro, jakiego doświadczyliśmy, a w szczególności za: uratowane dzieci, ocalone sumienia matek i ojców oraz pracowników służby zdrowia; za wprowadzenie ustawodawstwa chroniącego życie nienarodzonych,
błagalnej: o dalszy wzrost szacunku wobec życia człowieka nienarodzonego, chorego, w podeszłym wieku,
błagalnej: o wprowadzenie do Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej prawnej ochrony życia każdego człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci.
Uczestnik Krucjaty zobowiązuje się do modlitwy w powyższych intencjach przez jeden rok:
codziennie odmawiać wybraną przez siebie modlitwę, np. Litanię do Matki Bożej, dziesiątek Różańca Świętego,
uczestniczyć, raz w miesiącu, w dzień powszedni we Mszy Świętej z przyjęciem Komunii Świętej. Chorzy, osoby w podeszłym wieku, które nie mogą uczestniczyć we Mszy św., proszone są o ofiarowanie cierpienia w intencji obrony życia.
Uczestnik Krucjaty zobowiązuje się pościć w intencjach obrony życia w środy każdego tygodnia przez okres jednego roku.
Do Krucjaty Modlitwy można się włączyć w dowolnym czasie, podejmując zobowiązanie do modlitwy i postu na okres jednego roku.
Prosimy o nadesłanie swojego zgłoszenia udziału w Krucjacie pocztą pod adres: Krucjata Modlitwy w Obronie Poczętych Dzieci, ul. Krowoderska 24/6, 31-142 Kraków lub e-mailem na adres: modlitwa@krucjata.org. Można też zgłaszać się telefonicznie (od pn. do pt., w godz. 9:00-15:00), tel. 12 633 09 73 lub skorzystać ze specjalnego formularza.
Zgłoszonym uczestnikom organizatorzy Krucjaty będą przesyłać co miesiąc, szczegółowe intencje. Intencje będzie również drukować prasa katolicka i podawane będą na stronie internetowej: www.krucjata.org.
A oto chyba najbardziej niesamowite świadectwo owoców, jakie przyniosły duchowe adopcje dzieci poczętych:
Uratowałam dziecko modlitwą różańcową
Od 10 lat jestem kapłanem zakonnym Braci Mniejszych Kapucynów Prowincji Krakowskiej. W latach 1996-2001 pracowałem na misjach na Ukrainie. Z dziełem Duchowej Adopcji dzieci nienarodzonych po raz pierwszy zetknąłem się w Kijowie, gdzie przyjechali z Warszawy krzewiciele tej formy niesienia pomocy najbardziej bezbronnym i niewinnym istotom ludzkim, a także ich rodzicom. Entuzjastycznie włączyłem się w tę samarytańską miłość bliźniego i do dziś zaadoptowałem już piątkę dzieci. W lutym tego roku wysłuchałem wyjątkowo pięknego świadectwa działania łaski Bożej, które przedstawiam za zgodą autorki. (o.Jerzy Zieliński OFMCap).
Pragnę dać świadectwo tego, co przeżyłam w związku z Duchową Adopcją dziecka nienarodzonego. Otóż podczas rekolekcji wielkopostnych, które odbywały się w mojej parafii w 1997 roku mój mąż złożył przyrzeczenie Duchowej Adopcji dziecka poczętego, któremu zagrażała zagłada. Obiecał, że będzie codziennie odmawiał jedną tajemnicę różańca św. przez okres dziewięciu miesięcy. Długo jednak nie wytrwał w tym zobowiązaniu. Modlił się może dwa lub trzy tygodnie, a potem przestał, wymawiając się brakiem czasu i zmęczeniem. Byłam tym bardzo zmartwiona i prosiłam, żeby wrócił do tej modlitwy. Obiecałam, że będę razem z nim modlić się na różańcu. Pragnę nadmienić, że ja osobiście bałam się w czasie rekolekcji włączyć w tę Duchową Adopcję.
Po niedługim czasie mój mąż przeczytał w gazecie lokalnej o makabrycznym czynie, który popełniła pewna matka – przyjmując jakiś silny lek wywołała poronienie siedmiomiesięcznego dziecka. Wtedy właśnie przyszła mi myśl, że gdyby mąż odmawiał tę przyrzeczoną modlitwę, to może nie doszłoby do tego nieszczęścia, mógłby to dziecko uchronić od śmierci. Byłam bardzo wstrząśnięta tym wydarzeniem opisanym w prasie. Postanowiłam wtedy odmówić tajemnicę różańca, do której zobowiązał się mąż.
Pewnego dnia byłam bardzo zmęczona i pomyślałam, że odmówię codzienny pacierz, ale tej dziesiątki różańca św. w intencji nienarodzonego dziecka nie będę odmawiać, bo jestem senna i wyczerpana. Ponadto ogarnęły mnie w tym dniu wątpliwości, czy Pan Bóg przyjmie moją modlitwę, bo przecież to nie ja składałam przyrzeczenie, lecz mój mąż. Spokojnie położyłam się spać i mocno zasnęłam.
Miałam tej nocy niezwykły sen. Śniło mi się, że na podwórku, na trawie przed domem siedzi pięcioro dzieci. Jedno nich miało wygląd noworodka. Wyglądało na wcześniaka. Było zziębnięte, a skórkę miało pomarszczoną. Pozostałe dzieci były biedne, nędznie ubrane; jedno od drugiego było niewiele większe. A pijany ojciec tych dzieci krzyczał: „Gdzie jest ten noworodek!?” i szukał go wszędzie, by go zabić. Widząc to złapałam tego noworodka i przytuliłam do piersi, okryłam swoją bluzką i spódnicą, bo nic innego nie miałam pod ręką. Następnie ukryłam się z dzieciątkiem w domu przed tym pijanym mężczyzną. Dziecko było takie maleńkie, bezbronne, ledwie się poruszało w moich dłoniach i nawet płakać nie miało sił. Obserwowałam jego ojca przez okno, jak chodził i krzyczał, że to dziecko zabije. A ja z troski o to dziecko zaczęłam się gorąco modlić do Pana Jezusa: „Panie Jezu, miej miłosierdzie i uchroń przed śmiercią to maleńkie, bezbronne dzieciątko. Przecież ono jest niewinne”. W dalszym ciągu tuliłam je do siebie, ukrywałam się z nim, bojąc się, że zapłacze, a wtedy zły ojciec je usłyszy, znajdzie i zamorduje. I wtedy się obudziłam, a ogromne przerażenie spowodowane tym snem długo mnie nie opuszczało. Ten straszny sen mocno utkwił w mojej pamięci.
Od tej pory nie miałam już wątpliwości, czy odmawiać dziesiątkę różańca za to dziecko. Modliłam się więc systematycznie przez dziewięć miesięcy. Przez cały ten okres regularnie, co miesiąc, miałam ten okropny sen: dziecko-noworodek, które ukrywam przed chcącym je zabić ojcem. I chociaż od tego pierwszego snu minęło już kilka lat, to ja wciąż mam przed oczami przerażającą postać tego ojca, a zwłaszcza straszny, nieludzki wyraz jego twarzy. Nie był to nikt ze znajomych ani z rodziny. Dokładnie też pamiętam wygląd dziecka, które we śnie ukrywałam.
Kiedy kończył się dziewiąty miesiąc mojej modlitwy duchowej adopcji, złożyłam ofiarę na Mszę św. w intencji tego dziecka. Prosiłam o szczęśliwe jego przyjście na świat i o to, aby było mocno kochane przez swoich rodziców. I wtedy otrzymałam od Boga ostatni sen związany z tym dzieckiem. Oto znalazłam się w pewnym domu. Było tam bardzo jasno i czysto. W pokoju stały małe łóżeczka. Kobiety zajmujące się dziećmi były ubrane na biało. Przy jednym łóżeczku siedziała moja koleżanka (wtedy już nie żyjąca) i trzymała na kolanach niemowlę, 8 lub 9-miesięcznego zdrowego chłopca, ładnie ubranego. Koleżanka podała mi to dziecko i powiedziała: „Broniu, weź to dziecko, ono jest twoje.” Ja popatrzyłam na nie z zachwytem, wzięłam na ręce, przytuliłam do serca i z niedowierzaniem, ale i z radością, wykrzyknęłam: „Ono jest moje?! Naprawdę moje?!” Zrozumiałam to i w tej chwili serce moje przepełniła wielka miłość i szczęście.
Od tamtej pory, każdego 25 marca kolejnego roku, w święto Zwiastowania Pańskiego, adoptuję duchowo jakieś dziecko poczęte, któremu grozi śmierć jeszcze w łonie matki, i proszę Boga, aby szczęśliwie przyszło na świat. Każdego dnia, przez 9 miesięcy odmawiam jedną tajemnicę różańca św. i jeszcze jedną modlitwę w tej intencji.
Chociaż już więcej nie miałam podobnych snów, to jednak już nigdy nie zwątpiłam w moc i potrzebę takiej modlitwy. Przekonałam się, że Pan Bóg bardzo potrzebuje naszego współdziałania z Nim poprzez modlitwę, aby zagrożone dziecko nienarodzone było uratowane. Rozumiem również to, że Bóg chciał także mnie samą przekonać, abym wytrwała w tej modlitwie przez dziewięć miesięcy i dlatego otrzymałam niezwykłe doświadczenie tak wstrząsającego snu.
Dzisiaj jestem przekonana, że Pan Bóg od samego początku chciał, bym to właśnie ja, a nie mąż, wzięła dziecko w duchową adopcję. Myślę, że mój mąż pod wpływem impulsu i porywu serca przyjął wtedy to zobowiązanie, ale ja miałam je dopełnić. Pamiętam, że podczas tych rekolekcji wielkopostnych nie podjęłam się Duchowej Adopcji, bo przestraszyłam się wtedy długiego okresu modlitwy. Wydaje mi się, że Pan Bóg w swym wielkim Miłosierdziu zesłał mi to doświadczenie, by nauczyć mnie pokory, wielkoduszności, cierpliwości i wytrwałości. Chciał z pewnością, bym nie lękała się już podejmowania trudu ze względu na Jezusa i dla dobra bezbronnych i słabych. Do tamtego wydarzenia usprawiedliwiałam się ilością pracy, zagonieniem, brakiem czasu itp. Dziś doskonale rozumiem, że jeśli się czegoś dla Pana Jezusa całym sercem pragnie, to się pokona wszystkie przeszkody. Ja potrzebowałam tylko ufnie zwrócić się do Matki Najświętszej, aby wypraszała mi potrzebne łaski do wytrwania w postanowieniu. Chwała Jezusowi !
Teraz nie boję się oddać służbie Bożej. Przyjęłam nawet siedmiu kapłanów w duchową opiekę – każdego na określony dzień tygodnia. Codziennie jednemu z nich z ogromną radością poświęcam przynajmniej 10 minut mojego życia. Wyznaczonych mi kapłanów przyjmuję do mojego serca, jako synów duchowych i pragnę się modlić za nich aż do śmierci, a także i później, jeśli będą tego jeszcze potrzebowali. Pragnę w ten sposób wynagrodzić Bogu niewierności kapłanów i grzechy dzieciobójstwa. Bronisława ?” („Uratowałam dziecko modlitwą różańcową” - „Miłujcie się” nr 4/2002)
RÓŻANIEC ZA KLERYKA
„Takich mamy kapłanów o jakich się modlimy i jak się za nich modlimy”
„Od kilku lat obserwujemy z zaniepokojeniem powtarzające się stale, coraz ostrzejsze ataki na wiarę, na osoby wierzące, a zwłaszcza na kapłanów. Wskutek tej medialnej ofensywy publiczne przyznawanie się do wyznawania wiary chrześcijańskiej staje się coraz większym wyzwaniem. Jednocześnie jesteśmy świadomi, że w Polsce walka z wiarą nie należy do inicjatyw oddolnych. Wręcz przeciwnie ! Mamy raczej do czynienia z sytuacją, w której większość społeczeństwa wykazuje duże przywiązanie do wiary, ale nie potrafi skutecznie jej obronić”.
Nie potrafi przeciwstawić się jakże często krzywdzącym nagonkom na kapłanów, co onieśmiela, a nawet odstrasza wielu kandydatów do stanu duchownego, którzy choć odkrywają w sobie Boże powołanie, to w takich okolicznościach boją się przyjąć je lub rezygnują z niego już przy pierwszych doświadczeniach. Dlatego my, wszyscy wierzący, tak jak poczuwamy się do odpowiedzialności za misje katolickie na świecie, tak i w kwestii wspierania przyszłych księży powinniśmy poczuwać się do stworzenia nad nimi modlitewnej osłony, do umacniania ich modlitwą dla dobra Kościoła powszechnego, jak i dla własnego dobra, gdyż bez kapłana nie będzie miał kto ochrzcić naszych dzieci, nie będzie miał kto oczyścić nas z grzechów, przygotować na spotkanie z Panem ani pochować po katolicku. Musimy mieć tę świadomość.
Doceniając powagę takiej sytuacji, Fundacja Dobrych Mediów wspólnie z Zakonem Rycerzy Jana Pawła II, tuż po ogłoszeniu przez Ojca Świętego nadchodzącego 2013 roku - Rokiem Wiary, uruchomiła specjalną stronę internetową, która podjęła akcję pod nazwą: „Różaniec Za Kleryka”. Akcja ta ma na celu zachęcenie polskich rodzin, zwłaszcza młodzieży, ale i dorosłych, do wspólnej modlitwy za kleryków oraz uświadomienie im, jak ważnym powołaniem jest kapłaństwo i dobre przygotowanie do niego oraz nie poddawanie się żadnym presjom zewnętrznym na wybranej drodze.
Przyjmijmy więc ze zrozumieniem tę chwalebną inicjatywę włączając się do akcji, zwłaszcza, że tak niewiele trudu wymaga ona od nas. Każdy bowiem uczestnik akcji zobowiązuje się do odmawiania przynajmniej jednej dziesiątki Różańca dziennie w intencji polskich kleryków, „prosząc Boga o udzielenie im błogosławieństwa i wszelkich łask potrzebnych do pełnienia roli kapłana Chrystusowego; prosząc o użyczenie im zdolności i wytrwania w nauce oraz stałego postępu w cnocie i świętości. O to by pokonywali wszystkie pokusy, które mogłyby zniweczyć ich święte powołanie oraz o napełnienie tych młodych serc gorącą miłością Boga”.
Modlitwa nasza będzie jakby rozpięciem modlitewnego parasola nad wszystkimi klerykami w Polsce. Wspierając ich swoją modlitwą, będziemy w stanie pomóc im przejść przez najtrudniejsze przeszkody i pokusy, z którymi spotykają się na drodze do realizacji powołania; przez niebezpieczne przeciwności i światowe uwodzenie.
Znane porzekadło mówi, że: „Takich mamy kapłanów o jakich się modlimy i jak się za nich modlimy”. Jeśli więc chcemy mieć dobrych, świętych kapłanów, to już na progu ich kapłaństwa, już u zarania ich posługi, powinni być wspierani naszymi modlitwami, „ponieważ dobrzy, napełnieni łaską Bożą klerycy oznaczają w przyszłości dobrych, napełnionych łaskami Ducha Świętego kapłanów”.
Chcemy mieć świętych kapłanów ? Ogarnijmy modlitwą kleryków przygotowujących się do święceń, dając tym samym dowód swojej dojrzałości katolickiej i właściwego zrozumienia założeń Roku Wiary; dając dowód swojego przywiązania do Chrystusa i Kościoła oraz możliwość pokazania młodym Polakom, rozeznającym dopiero swoją życiową drogę, że warto iść za swoim powołaniem i nie poddawać się zewnętrznej presji.
Akcja „Różaniec Za Kleryka” już trwa i mimo, że dopiero upłynęło pół roku, już teraz widać jak wiele dobrego uczyniła wytrwała modlitwa w intencji przyszłych kapłanów. Przykładem tego są świadectwa osób, które zadeklarowały się do odmawiania codziennie jednej dziesiątki Różańca, a w których życiu to postanowienie przyniosło niespodziewane efekty.
Aby pomóc wystarczy tylko zdeklarować się i odmawiać codziennie przynajmniej jedną dziesiątkę różańca przez cały czas trwania Roku Wiary (11.10.2012-24.11.2013). Taka modlitwa nie trwa dłużej niż 2-3 minuty, a może odmienić oblicze naszego Kraju!
Na stronie: http://rozanieczakleryka.pl/ przedstawiono następującą propozycję.
Jakie warunki trzeba spełnić, aby otrzymać tę piękną bransoletę różańcową z medalem św.Benedykta – dowiesz się właśnie tam.
Źródła przybliżające ideę różańca za kleryka:
http://rozanieczakleryka.pl/
http://www.niedziela.pl/artykul/5443/Rozaniec-za-kleryka
http://pokoleniejp2.pl/component/k2/item/33-różaniec-za-kleryka
http://info.wiara.pl/doc/1328474.Rozaniec-za-kleryka
http://gosc.pl/doc/1624051.Pomodl-sie-za-kleryka-w-Roku-Wiary
http://www.robertwiecek.pl/?id=z_ostatniej&idn=3254
MEDALIK ŚWIĘTEGO BENEDYKTA
Medalik, o którym wspomniano powyżej, mimo iż często nazywany jest cudownym medalikiem, nie jest żadnym talizmanem, bo wiara w talizmany, to domena okultyzmu, z którym religia katolicka nie ma nic wspólnego. Przeciwnie, stanowczo ostrzega przed zabobonną wiarą w moc wszelkich talizmanów. Można też spotkać określenie, że ów medalik, to „egzorcyzm do noszenia na szyi”. Święty Benedykt bowiem, który polecił wykonanie go, żywił naprawdę wielką wiarę w moc Krzyża Chrystusowego oraz odznaczał się szczególnym nabożeństwem do tego symbolu wiary. Tak więc, medalik jest wyrazem benedyktyńskiej tradycji i duchowości. Ludzie noszący go, proszą o wstawiennictwo świętego Benedykta, wierzą w moc krzyża i zostają objęci modlitwą benedyktynów.
„W XVII wieku ustalił się ikonograficzny wzór medalika przedstawiający wizerunek świętego Benedykta po jednej stronie i krzyż z literami po drugiej. Począwszy od Niemiec, gdzie został po raz pierwszy wybity, rozpowszechnił się w całej katolickiej Europie.
Awers medalika przedstawia świętego Benedykta z krzyżem w prawej dłoni i księgą (Regułą) w lewej. Na obrzeżu widnieje napis: Eius in obitu nostro praesentia muniamur (Niech Jego obecność broni nas w chwili śmierci). Przy postaci świętego umieszczono podpis: Crux sancti patris Benedicti (Krzyż świętego ojca Benedykta). Poniżej podpisu, po prawej ręce św.Benedykta, przedstawiony jest potężny kielich, z którego wypełza wąż, co ma związek z rozpoznaniem przez świętego trucizny podanej mu przez wrogów w Vicovaro. Na tej samej wysokości po jego lewej ręce widnieje kruk z rozpostartymi skrzydłami i chleb, co nawiązuje do innego wydarzenia z życia św.Benedykta, kiedy nakazał on krukowi ukryć zatruty chleb.
Na rewersie pośrodku znajduje się krzyż, a nad nim dewiza zakonu benedyktyńskiego: Pax, czyli pokój. Na czterech polach wyznaczonych przez ramiona krzyża, umieszczono litery: CSPB – Crux Sancti Patris Benedicti (Krzyż świętego ojca Benedykta).
Na pionowej belce krzyża, czytając od góry do dołu, widnieją litery: CSSML, czyli Crux Sacra Sit Mihi Lux (Krzyż Święty niech będzie mi światłem). Na belce poprzecznej: NDSMD – Non Draco Sit Mihi Dux (Diabeł, a dosłownie smok, niech nie będzie mi przewodnikiem).
Na obrzeżu medalika znajduje się napis: VRSNSMV – SMQLIVB: Vade Retro Satana, Numquam Suade Mihi Vana – Sunt MalaQuade Libas, Ipse Venena Bibas (Idź precz, szatanie, nie kuś mnie do próżności. Złe jest to, co podsuwasz, sam pij truciznę). Ważne, aby medalik został poświęcony przez kapłana.”
Wg Sylwi Palki „Czas serca” nr.6 (121) listopad-grudzień 2012
***
Istnieje także DUCHOWA ADOPCJA KSIĘŻY BISKUPÓW ORAZ KAPŁANÓW, co szczegółowo zostało przedstawione na stronie: DZIEŁO DUCHOWEJJ ADOPCJI KAPŁANÓW https://ddak.wordpress.com/religia/media-katolickie-o-ddak/
Innym rodzajem duchowej adopcji kapłanów, jest ruch zwany MARGARETKA, o którym można dowiedzieć się ze stron: http://www.medjugorje.org.pl/dzial-modlitewny/apostolat-margaretka.html lub http://www.margaretka.org.pl/ albo http://www.duchaswietego-kk.pl/nowa/grupy/grupy_margaretki.php
Warto zajrzeć także u nas pod zakładkę: OTACZAMY MODLITWĄ CAŁY STAN DUCHOWNY
DUCHOWA ADOPCJA WIĘŹNIÓW POLSKICH
reprod. z "Przymierza z Maryją" nr 69/2013
Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest, nie przez to, co ma, lecz przez to czym dzieli się z innymi" (św.Jan Paweł II)
Od kilku lat dla wszystkich, którzy „nie mają względu na osobę” (wg Rz 2,11), a jednocześnie mają świadomość i wewnętrzną potrzebę, „by prośby, modlitwy, wspólne błagania i dziękczynienia, odprawiać za wszystkich ludzi” (wg 1Tm 2, 1-2), jako że ZA WSZYSTKICH UMARŁ CHRYSTUS - istnieje możliwość przyłączenia się do „Duchowej adopcji więźniów polskich”.
TULLIANO - ZAADOPTUJ WIĘŹNIA
wg Joanny Szubstarskiej
Kiedy polski organista ze Świątyni Opatrzności Bożej – pan Jan Tul, zwiedzał miejsce uwięzienia świętego Pawła na terenie więzienia Mamertyńskiego w Rzymie, dokonał pewnego osobistego odkrycia, które zaowocowało cenną inicjatywą.
Miejsce to, nazywane Tulliano, jest uważane za sakralne. Tutaj bowiem uwięziony Święty łamał chleb i dzielił się nim na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy. Z tego miejsca anioł wyprowadził go na wolność. I właśnie nazwa tego miejsca – Tulliano (czyli więzienie), która zawiera w sobie imię i nazwisko Jana Tula, sprowokowała go do głębszego zastanowienia się nad tym niezwykłym zbiegiem okoliczności. Jako członek Bractwa Więziennego, dla którego los więźniów wszystkich wieków jest niezwykle wymowny, głęboko przejął się tym i... jak sam wyznał: "Zrozumiałem wówczas, że to jest dla mnie znak". Tak więc, wkrótce po powrocie do Polski, Jan Tul założył fundację „Tulliano”, której głównym celem jest udzielanie pomocy duchowej i materialnej więźniom oraz ich rodzinom w procesie profilaktyki i resocjalizacji. Ponadto - kształtowanie postaw obywatelskich oraz nawrócenie religijne więźniów, którzy zwracają się o pomoc modlitewną i duchową adopcję dla innych osób...
Członkowie fundacji odwiedzają miejsca pobytu osadzonych, uczestniczą wspólnie z nimi w nabożeństwach, rozdają dewocjonalia, a także przyjmują zgłoszenia napływające z obu stron. Do fundacji wpływają bowiem – wysyłane przez kapelanów więziennych, - tysiące imion więźniów proszących o modlitwę. I właśnie tutaj istnieje ogromne zapotrzebowanie na osoby, które rozumiejąc ważność tej inicjatywy, zechcą podjąć „Duchową adopcję” konkretnego więźnia, za którego zobowiążą się codziennie odmówić choćby jeden dziesiątek różańca. Przystępując do adopcji otrzymają obrazek Matki Bożej Częstochowskiej z imieniem więźnia, którego będą otaczali swą modlitwą.
Fundacja Tulliano prowadzi także akcję „Różaniec dla więźnia”, która polega na produkcji, błogosławieniu i rozsyłaniu różańców do zakładów karnych. Jak podkreśla Jan Tul, fundację wspierają wolontariusze.
Początkowo zbierano popsute różańce, montowano je i rozdawano więźniom. Obecnie jest to duża produkcja na szeroką skalę. Jeden z wolontariuszy, Tadeusz z Warszawy, który prowadzi zakład mechaniczny, opisuje proces produkcyjny: „Nakrętki z butelek i inne tworzywa są sortowane, puszczane do młyna i mielone; następnie rozdrabnia się je i wsypuje do maszyny, skąd wypadają koraliki”. Z kolei Józef z Ostrołęki, również wspierający to społeczne przedsięwzięcie, opowiada: „Dzięki Opatrzności Bożej, trafiłem na naprawdę Bożego człowieka, Tadeusza, który robi paciorki i krzyżyki z nakrętek plastikowych. Po nici do kłębka trzeba te koraliki składać. Ja już umiem to robić, toteż zobowiązuję się w razie potrzeby dojechać i nauczyć... Ze względu na koszty: zużycie prądu i wody czy zakup nici, mile widziana jest wszelka pomoc – zarówno pomoc przy składaniu, jak i wsparcie finansowe. Ogłaszam więc akcję zbiórki nakrętek...”.
Koraliki do utworzenia różańca pozyskane z surowców wtórnych, rozdawane są pielgrzymom. Przemodlone na pielgrzymkach m.in. na trasie pokutnej pielgrzymki z Błonia do Niepokalanowa czy z Warszawy na Jasną Górę – rozsyłane są do zakładów karnych... Aby więźniowie, nawet tam, gdzie są, czuli się komuś potrzebni i mogli służyć innym – oni sami obejmują modlitwą dusze współbraci-więźniów zamordowanych w Katyniu, Charkowie, Starobielsku, Ostaszkowie, Kijowie i Mińsku. Każdy z modlących się otrzymuje bowiem różaniec z emblematami zawierającymi imię, nazwisko i stopień wojskowy któregoś spośród 17 tysięcy więźniów zamordowanych tam.
reprod. fot. różańca za śp.Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego: http://www.sieradz-praga.pl/index.php?mact=News,cntnt01,print,0&cntnt01articleid=408&cntnt01showtemplate=false&cntnt01returnid=244
„Po Mszy św. za Ojczyznę u Matki Bożej Łaskawej, Patronki Warszawy, Jan Tul wystąpił z nową inicjatywą. Zginęło tylu naszych wybitnych rodaków, tłumaczył, gdy śpieszyli na uroczystości katyńskie, by oddać hołd pomordowanym oficerom. Nie byli przygotowani na śmierć, a przynajmniej nie wszyscy. Do Boga należy miłosierdzie, do nas natomiast - obowiązek wyjaśnienia wszystkich okoliczności tej strasznej narodowej tragedii, ale i - modlitwa za nich. Dlatego teraz pan Jan robi z przetopionych nakrętek kolejne różańce i do każdego z nich doczepia emblemat z imieniem, nazwiskiem, pełnioną funkcją czy stopniem wojskowym ofiar smoleńskiej hekatomby” (Ita Turowicz).
W ten sposób włączają się do tak zwanego „Różańca Katyńskiego”, który zdobył już swoją renomę w kraju. I tak - nie tylko ktoś obejmuje ich swoją różańcową modlitwą adopcyjną, ale i oni czynią to samo wobec swych nieżyjących już, dalekich i nie znanych im współtowarzyszy niedoli. A to jest piękny gest, bezcenny w oczach Boga...
Więźniowie mówią, że różaniec, który otrzymali, pomógł im w wielu trudnych chwilach... Jeden z więźniów napisał do mnie -–mówi Jan Tul – że próbował popełnić samobójstwo w celi. Był blisko dokonania tego czynu, ale zauważył różaniec, mój różaniec na stole. Ten różaniec zatrzymał go”. Świadectwo Jana Tula jest wymownym dowodem potrzeby działań na rzecz więźniów. Warto przemyśleć to...
Źródło: „Rycerz Niepokalanej” nr.7-8 2013. Tam też jest więcej na ten temat.
Więcej o Fundacji można znaleźć na kilku potralach internetowych, a zwłaszcza na: www.tulliano.org.pl/dzialalnosc.htm
http://www.sw.gov.pl/pl/aktualnosci-z-terenu/news,17222,rozance-katynskie.html
http://www.sieradz-praga.pl/index.php?mact=News,cntnt01,print,0&cntnt01articleid=408&cntnt01showtemplate=false&cntnt01returnid=244
Kontakt z Fundacją: 05-017 Sulejówek ul.Mickiewicza 44 tel/fax (22) 783 47 65 info@tulliano.org.pl
ks.abp. Kazimierz Nycz poświęca różańce katyńskie
Podobną inicjatywę podjęło także pismo FRONDA wspólnie z portalem Deon.pl, które także zachęcają nas do modlitewnej duchowej adopcji więźniów. Na duchową adopcję czeka 73 tysiące skazanych
„Jak wyjaśnia redaktor naczelny kwartalnika Fronda, idea akcji narodziła się z refleksji nad kondycją chrześcijanina: „Chrześcijanin tym różni się od innych osób, że jest świadomy własnej grzeszności; chrześcijanin nigdy nie powie, że jest bez grzechu, że jest niewinny – stwierdził Mateusz Matyszkowski. – Bardzo chcielibyśmy na to zwrócić uwagę. To jest pierwszy wymiar: jesteśmy bliscy więźniom. Drugi wymiar jest taki, że chrześcijaństwo od wielu wieków miało taki nakaz miłosierdzia, który nazywał się: więźniów nawiedzać. Wydaje nam się, że czasem o tym zapominamy. Naszym obowiązkiem jest nawiedzanie więźniów i nieustanna modlitwa o to, by weszli na dobrą drogę”. (Tekst pochodzi ze strony http://pl.radiovaticana.va/news/2014/01/15/akcja-duchowa-adopcja-więźniów”/pol-764369 strony Radia Watykańskiego).
Jedną ze swoich pierwszych Mszy Świętych Papież Franciszek odprawił w więzieniu. Już Benedykt XVI podczas wizyty złożonej dwa lata temu w rzymskim Rebibbi mówił: “Ludzka i boska sprawiedliwość bardzo się od siebie różnią. Ludzie oczywiście nie są w stanie stosować Bożej sprawiedliwości, ale muszą przynajmniej wzorować się na niej, usiłować zrozumieć jej głębokiego ducha, aby oświecił on również ludzką sprawiedliwość, ażeby uniknąć, by więzień stał się osobą wyłączoną ze wspólnoty — a niestety, nierzadko do tego dochodzi”.
Deklarację modlitwy za konkretnego, wybranego przez siebie więźnia, można złożyć na stronie: www.adopcjawiezniow.pl natomiast na stronach:
http://www.fronda.pl/a/ponad-73-tysiace-wiezniow-czeka-na-twoja-modlitwe-wlacz-sie-do-akcji-daw,33179.html
http://www.www.fronda.pl/t/duchowa-adopcja-więźniów,36622.html
można zapoznać się z wpisami na blogu, świadectwami itp.
reprod. z "Rycerza Niepokalanej" nr 10/2010 r.
Włącz się do akcji #DAW
Różaniec w więzieniach
Fragment świadectwa Anny:
„List apostolski Jana Pawła II o różańcu przeczytałam kilka razy. Poruszało mnie bardzo to serdeczne wołanie naszego Papieża o pokochanie i odmawianie tej modlitwy. Zbliżał się maj 2003 r. Pytałam Pana Boga, czy chce, abym dla Niego coś uczyniła. Przyszła mi myśl, aby propagować różaniec w więzieniu. W bardzo krótkim czasie stałam się członkiem ogólnopolskiego stowarzyszenia Bractwo Więzienne, które współpracuje z kapelanami więziennymi. Obecnie krajowym prezesem Bractwa Więziennego jest Bernardyna Wojtkowska, a asystentem kościelnym – naczelny kapelan więziennictwa RP, ks. Paweł Wojtas.
Członkowie Bractwa Więziennego w zakładach karnych przygotowują oprawę Mszy świętych, przygotowują też chętnych do przyjęcia sakramentów, wydają gazety wewnętrzne, prowadzą biblioteki, indywidualne rozmowy z więźniami, a także cykliczne spotkania ewangelizacyjne ARKA, Dni Papieskie, spotkania ze św. Mikołajem dla dzieci więźniów. Organizowane są też pielgrzymki oraz „wyjścia” do miasta dla osadzonych z udziałem rodzin – łączące rekreację z modlitwą, a także spotkania wspierające dla byłych więźniów. Na Mszy świętej przy ołtarzu w służbie liturgicznej stają nawet osadzeni, którzy wcześniej okradali kościoły. W miarę modlitwy zmienia się wnętrze człowieka. Widać to po oczach. Nawiązują się zerwane więzi rodzinne. Człowiek odbywający nawet wieloletni wyrok dojrzewa do przebaczenia i prosi o nie. W wolnych chwilach prowadzimy korespondencję z więźniami. Piszą również skazani na dożywocie.
W Polsce jest obecnie ok. 90 tys. więźniów. Członkowie Bractwa docierają do co trzeciego więzienia. W skali roku są to setki spotkań, na których odmawia się różaniec. Wielu więźniów nawraca się, niektórzy podejmują apostolat wśród towarzyszy z celi więziennej i w innych zakładach karnych. Dają świadectwo wiary w kościołach i mediach, opowiadając o otrzymanej od Boga łasce. To byli więźniowie produkują paciorki różańcowe ze zbieranych plastikowych nakrętek. Podczas krajowego zjazdu Bractwa Więziennego w Warszawie pełne reklamówki tych różańców są rozdzielane wolontariuszom posługującym w różnych zakładach karnych w Polsce.
W liturgiczne wspomnienie Dobrego Łotra, 26 marca 2008 r., odbyła się ogólnopolska pielgrzymka Bractwa Więziennego na Jasną Górę. Tego dnia przed tron Królowej Polski licznie przybyli księża kapelani, pracownicy służby penitencjarnej, wolontariusze Bractwa Więziennego z całej Polski, posługujący w różnych zakładach karnych oraz delegacja ok. 100 więźniów wraz z rodzinami. W roku jubileuszu 15-lecia działalności stowarzyszenia pani prezes podczas uroczystej Eucharystii zawierzyła jego działalność Matce Bożej.
Dar dla Jana Pawła Wielkiego
W tym roku Stowarzyszenie Bractwo Więzienne przeżywać będzie 15. rocznicę rozpoczęcia swej działalności – ewangelicznej pomocy więźniom, którym przecież Papież Polak poświęcił część swojego nauczania. Bractwo Więzienne przygotowuje w hołdzie Wielkiemu Papieżowi płytę pt. Jan Paweł II otworzył mi drzwi… Zawiera ona świadectwo, piosenki i wiersze więźnia, który 2 kwietnia 2005 r. o godz. 21.37 w więziennej celi, w chwili śmierci Papieża, otrzymał szczególną łaskę nawrócenia. Jego świadectwo jest zamieszczone w książce pt. CUDA. Z archiwum procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II. Obecnie trwają rozmowy na temat wydania tej płyty i objęcia jej patronatem z Instytutem Papieża Jana Pawła II w Warszawie. Więcej informacji o działalności Bractwa Więziennego można znaleźć na stronach internetowych:
www.bractwowiezienne.ruchy.opoka.org.pl
www.bractwowiezienne.bydgoszcz.pl
www.bractwo-wiezienne.franciszkanie.pl
Źródło: http://www.angelus.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=7040%3Awzim-do-r-riec-anna&catid=284%3aartykusy-o-kopciele-i-duszpasterstwie&Itemid=913
"Grzesznicy, ponieważ są pozbawieni łaski, znajdują się w niebezpieczeństwie potępienia wiecznego, a duchy złe czynią wszelkie wysiłki, żeby ich w tym stanie utrwalić i do piekielnej zaprowadzić przepaści. A przecież i dla nich Bóg zstąpił z nieba, cierpiał i umarł na krzyżu. Gdyby więc choć jedna tylko dusza zginęła, ginie cząstka samego odkupienia, dlatego modlić się za grzeszników, jest to współpracować z Chrystusem nad odkupieniem dusz. Jakżeż pomocnym jest ku temu Różaniec święty" (o.Ludwik Fanfani OP).
|
|